Muzyka

28 kwietnia 2013

~Rozdział 15~

-Zayn?!
Trudno mi określić kogo się spodziewałam. Mulat miał kamienną twarz. Spojrzał mi prosto w oczy. Teraz nic się nie liczyło, tylko te śliczne, brązowe tęczówki. I to uczucie...z jednej strony go nienawidziłam, z drugiej nie mogłam się oprzeć tym hipnotyzyjącym spojrzeniom.
-Przyjechałem po Ciebie, ale muszę Ci coś wyjaśnić.
Jego wyraz twarzy nie zmieniał się. Te same napięte policzki, tylko oczy trochę podpuchnięte. Moja świadomość naszego ostatniego spotkania wzięła pod górę:
-I po co jeszcze tu przychodzisz? Jeszcze wczoraj mi mówiłeś, że nie będziesz mi się z niczego tłumaczyć, a teraz co?! Nudziło Ci się, więc tu przyszedłeś?!
Zauważyłam kątek oka, że cała sala jest we mnie wlepiona. Nie chciałam mu tego mówić przy wszystkich, ale nie miałam wyjścia. Alice chyba nie wiedziała co w takiej sytuacji zrobić. Wachała się czy podeść i jakoś złogodzić sytuację, czy może lepiej gdyby się nie wtrącała.
-To nie tak. Asia, wczoraj nie dałaś mi dojść do sło...
-Jasne, już nie musisz się tłumaczyć. Alice jedziemy- te ostatnie słowa rzuciłam do stojącej w osłupieniu mojej przyjaciółki.
Jej mama jako pierwsza ruszyła się z miejsca. Wiedziała, że jestem podobna w zachowaniu do Alice, więc nie próbowała mnie nakłaniać do zmienienia zdania. I dobrze. Teraz byłam nieugięta.
Zayn tylko stał nadal patrząc mi prosto w oczy, a raczej próbując. Nie chciałam znów tego robić, żeby znów im ulec.
Alex i Alice ruszyły do wyjścia. Ja jako pierwsza przeszłam koło Malika. On nic nie zrobił, zero reakcji. Po prostu stał tam gdzie przed chwilą i patrzył w jeden punkt.
Wychodząc na korytarz już nie odwracałam się za siebie. Wiedziałam, że one za mną idą. Jednak w ostatniej chwili usłyszałam jakiś szept. Nie rozpoznałam czyj to, ale na pewno nie jego.
Szłyśmy korytarzem dochodząc do recepcji. Każdy krok przechodził mi z trudem, ale musiałam udawać silną. Za chwilę będę w domu- tam będę mogła przelać swoje emocje. Jak na złość przy recepcji musiałam składać tysiące podpisów podobnie jak Alex. Dziwię się, za jej poświęcenia w stosunku do mnie. I że jeszcze ona mnie lubi? Nawet moja mama teraz by nie wytrzymała.
Wyszłyśmy na parking. Nareszcie świeże powietrze. Włosy mi latały w każdą stronę, więc szybko spięłam je w niedbałego koka.
Teraz to mama Alice prowadziła, a dziewczyna dtorzymywała mi kroku.
-Nie sądziłam, że aż tak poważnie jesteście pokłóceni- szepnęła.
-Ja też- odparłam.
Sama dziwiłam się swoim wybuchem nagłej złości do niego. Owszem- nie otrzymywaliśmy dobrych kontaktów, ale moje zachowanie wobec niego teraz nie było fair. Ale cóż, czasu się już nie da cofnąć.
Doszłyśmy do samochodu. Alice usiadła koło mnie chcąc mnie jakoś pocieszyć. Ona już wiedziała, że tylko na zewnątrz jestem taka silna.

Wszystko w porządku zdjęcie



-Obiecuję, że jak tylko będę mogła to jak najszybciej przyjadę- powiedziała.
Ja tylko kiwnęłam głową. Dopiero teraz zaczęłam żałować, że Alice dziś do mnie nie przyjdzie. W takiej sytuacji nawet Julia by nie mogła mi pomóc.
Teraz pewnie sama się dziwi czytając te wszystkie aktykuły o mnie. Nie będę jej obarczać dodatkowymi problemami.
Oparłam się o szybę i patrzyłam na widoki za oknem. Na niebie gromadziło się coraz więcej chmur. No tak, niech dla dobicia zacznie dzisiaj padać. Coraz mniej mijałam jasne, niebieskie chmurki. Z czasem i słońca było ledwie widoczne. Tylko promienie sączyły się przez wolne przestrzenie między ciemnym i ponurym powietrzem.


Niby takie zwykłe zjawisko a jednak patrzyłam na nie z fascynacją. Nawet nie zauważyłam jak zatrzymałyśmy się pod moim domem. To wszystko minęło za szybko. Nie chciałam opuszczać Alice. Zobaczymy się dopiero jutro.
Alex pomogla mi wypakować rzeczy z bagażnika i dała mi potrzebne papiery z wskazówkami i poradami ze szpitala.
-Dzięki..Alex- powiedziałam.
-Nie ma sprawy Asiu. Mam nadzieję, że wam się jakoś ułoży- mrugnęła i poszła.
Zazdrościłam Alice takiej mamy. Ona mnie przynajmniej rozumiała.
Wolnym krokiem ruszyłam do domu. Mamy pewnie jeszcze nie było.Dochodząc do drzwi poczułam pierwsze krople deszczu. No, przynajmniej raz się wyrobiłam. Zaczęłam szukać kluczy w torbie. W takim stanie to tydzień mogłam tu stać i ich nie znaleść. Zebrałam się. Wciąż myślami gdzie indziej ale jednak znalazłam je. Otwierając drzwi czułam, że mój stan smutku powraca. No, przynajmniej teraz będę mogła się wypłakać. Weszłam do domu i zapaliłam światła, bo przez te chmury na dworze było niemal ciemno jak w nocy. Nie liczyłam, ze zaraz tłum przyjaciół wyskoczy zza mebli krzycząc "niespodzianka". W moim życiu nie było miejsca na takie rzeczy. Tu nic nie kończyło się happy end'em. Każdy dzień był cierpieniem większym od poprzedniego, ale był również kłamstwem. Kłamstwem wobec wielu osób, którzy byli mi bliscy. Większość z nich myślała, że mam wspaniałych rodziców, rodzeństwo i przyjaciół. Prawdę tylko znała Julia i Niall. Nawet oni nie wiedzieli do końca jaka jestem.
Weszłam do kuchni gdzie leżała kartka o obiedzie. Wyjęłam z lodówki wszystie garnki i wzięłam się do przygotowania. Teraz przynajmniej musiałam uważać, żeby niechcący nie przejechać sobie nożem z zamyślenia.
Godzinę później...
Byłam już po obiedzie. Teraz siedziałam na parapecie wpatrzona w Londyn zalany deszczem. Taka pogoda nie motywowała. Wiedziałam, że za niecałe dwa miesiące z taką pogodą będę się spotykała codziennie.
Zaczęłam myśleć o dzisiejszej zaistniałej sytuacji. Momentalnie łzy napłynęły mi do oczu.

Down the Windowpane. by ~australialinlin on deviantART zdjęcie
Dlaczego tak się zachowałam? Nie wiem. Bo był czysty impuls. Co on teraz czuł? Czy którykolwiek z chłopaków teraz się do mnie odezwie? Przecież nie planowałam tego. Po prostu zaczęłam się drzeć jak głupia na całą salę. Ahh i w takich momentach najbardziej człowiekowi się marzy cofnąć czas.
Da się to naprawić? Musiałam, ale nie byłam w stanie. To mnie przerasta. Jedno słowo- tyle wysiłku. Samotność mnie róznież nie motywowała. Tak bardzo pragnęłam teraz czyjejś obecności. Na samą myśl, że już nigdy mogę jej nie dostać, jak kiedyś od chłopaków mój potok łez przeszedł wręcz w wodospad. I dlaczego ta samotność musiała spotkać właśnie mnie? Sama zawiniłam.
Niech ten dzień już się skończy. Jutro przyjdzie do mnie Alice, ona jedyna mnie zrozumie. Ale dopiero zrozumie kiedy będzie znała prawdę- całą bez wyjątku. Muszę jej powiedzieć o moim tacie, siostrze,  tym jak mieszkałam w Polsce. Mam tylko nadzieję, że jutro pogoda się zmieni.
Siedziałam tak jeszcze pół godziny bez ruchu. Jedna myśl wirowała mi w głowie: Zayn. Skrzywdziłam go i to bardzo. On mi nie wybaczy. Te jego oczy, te piekne oczy. Dziś straciły swój urok, jak były opuchnięte. Płakał? Całkiem możliwe. Ja zawsze takie mam, więc wiem co to znaczy.
Ale dlaczego płakał? Może przeze mnie? kolejny problem, kolejne pytanie na które nie znałam odpowiedzi. Dziś miał taką kamienną twarz. A jednak- wszystko takie napięte. Co to miało znaczyć? Chciał mi tą miną coś przekazać? Zawsze był skryty, więc zagadka była trudna.
Siedząc tak zauważyłam, że ściemnia się coraz bardziej. Chmury na dodatek już całkowicie zasłoniły niebo.W domu była cisza przerywana rytmicznym tykaniem zegara. Wolałam teraz nie patrzeć w lustro, żeby się nie przestraszyć. Cały makijaż pewnie rozmazany. Musiałam się ogarnąć chociaż do przyjścia mamy.W sumie to jeszcze kilka godzin, ale niektóry potrafią zaskakiwać.
Poszłam do łazienki. Rzeczywiście, wyglądałam tragicznie, ale kwestia przyzwyczajenia i problem mija.Obmyłam twarz i na nowo nałożyłam sobie lekki makijaż. Włosy rozpuściłam i trochę rozczesałam, co w sumie nie było trudnością zważywszy na to, że są proste jak drut.
Teraz nie miałam co robić. Laptopa wolałam nie włączać. Patrzeć teraz na te wszystkie hejty, w takim stanie? O nie, dziekuję, oszczędzę sobie. Niektórzy pisali o mnie takie rzeczy, jakby myśleli że nie mam uczuć. Pisali kim ja to jestem, że rozwalam zespół i w ogóle...
Nie wiem jak chłopaki tak wytrzumuję, podziwiam ich.
Usiadłam na łóżku nie wiedząc co teraz zrobić. Rozejrzałam się po pokoju. Ogólnie to według zaleceń lekarza musiałam leżeć, ale wtedy to bym się zanudziła na śmierć.
Mój telefon zawibrował w kieszeni. To tylko wiadomość..od mamy. "Hej kochanie, wrócę późno, bo pracuję nad ważnym projektem. Mam nadzieję, że się dobrze czujesz i chłopaki się Tobą opiekują. Całuski:)". Niee no to już w ogóle świetnie! Będę się nudziła do rana, jednak odpisałam "Czuję się świetnie i mam wspaniałą opiekę, do zobaczenia jutro;)". Bo po co miałam jeszcze ją stresować? Zresztą zawsze tak robiłam. Nigdy nie mówiłam mamie o swoich problemach. Czasme nawet i przyjaciołom. Wszystko dusiłam w sobie. No cóż, skoro Alice dziś nie może przyjść to zakładam, że będzie podobnie. Siedziałam dalej zamyślona na łóżku rozglądając się.
W tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. O! Jak dobrze, że wyglądałam w miarę normalnie, jednak warto było się ogarnąć. To była moja pierwsza myśl. A druga? Druga to: Kto to o tej porze jest? Czyżby mama Alice zmieniła zdanie co do nocowania?
Schodziłam na dół z szybko bijącym sercem.Otworzyłam drzwi, a w nich stał...Niall.
-Hejka mogę wejść, bo na dworze mokro trochę.
-Yyy jasne- tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.
Chłopak miał na sobie kaptur, ale poznałam wystającą na przodzie jasną czuprynę. Nie wiem po co, ale założył również ray ban. Słońca nie było, więc chyba chciał się zakamuflażować przed fankami. Innego wyjścia nie widzę. Był cały przemoczyny. Woda się z niego dosłownie lała. W sumie to się nie dziwię. Kawał drogi do przejścia miał w ten deszcz.
Powiesil swoją kurtkę na wieszaku i podszedł do mnie.
-No i jak tam nasza księżniczka się czuje? Słyszałem, że Alice nie może się dziś Tobą zaopiekować, więc przyszedłem.
-Ja..? Eee no dobrze. S-s-skąd w ogóle to wiesz, że Alice nie mogła przyjść?- to było jedyne co mogłam wypowiedzieć z nadmiaru szoku.
-No to chyba logiczne, że do mnie napisała, bo jak inaczej- ironizował Niall.
-To wy macie numery? Ehh cała Alice. Niech no tylko się z nią spotkam.
-Z tego co się dowiedziałem, to jutro się spotykacie-chytro podpowiedział.
-No jasne, jeszcze jest coś, co Ci powiedziała.
-No..trochę tego jest. Ekhem..mogę wejść do środka?
-Aaa jasne, wchodź- odsunęłam się robiąc chłopakowi miejsce.
Był cały przemoczony, pewnie zimno mu też było.
-Matko Niall Ty przemokłeś do suchej nitki. No aż tak to nie musiałeś się poświęcać. Pewnie zimno Ci w tych wszystkich mokrych rzeczach. Zrobię Ci herbatę, jaką chcesz?
-Hmm dziękuję, może być jakaś owocowa- powiedział.
Ja poszłam do kuchni a on został w salonie.
-No i mi głupio teraz, Ty tu musisz przeze marznąć.
-Ojj nie przesadzaj, zaraz zdejmę co się da i będzie lepiej- odparł ze śmiechem.
-Masz rację, poczekaj w moim pokoju sobie na kaloryferach rozwiesisz bluzę choćby.- powiedziałam a po chwili dodałam:
-Herbata truskawkowa czy brzoskwiniowa?
-Może być truskawkowa- okdrzyknął.
-Ok, ok, usiądź sobie. chociaż i tak za chwię pójdziemy na górę,ale przynajmniej się ogrzejesz. Ile słodzisz?
-Dzie łyżeczki- odparł.
Czekając na gotującą się wodę wyjęłam popcorn i wrzuciłam torebkę zgodnie z instrukacją do mikrofalówki.
Wiedziałam, że popcorn i herbata nie jest dobrym połączeniem, ale Niall zje wszystko. Herbata miała tylko go ogrzać.
Po minucie woda zawrzała, z ja zalałam nią herbatę.
-Coś pomóc?- przyszedł do kuchni Niall.
To tak..z tym rozebraniem się to mówił na serio, bo zdjął bluzkę i podkoszulkę. Był w samych spodniah i oczywiście <miałam nadzieję> bokserkach. Dlaczego akurat jego kaloryferek musiał przykuć moją uwagę? Pewnie teraz wyglądałam jak jakaś idiotka tak gapiąc się na niego.
-Yhm....tu masz swoję herbatę, a ja już przesypuję popcorn do miski- ledwo wydukałam.
5 minut później...
Szliśmy teraz na górę. Ja z miską popcornu, on z bluzką i podkoszulkiem przewieszonymi przez ramię i herbatą. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju i położyłam miskę na półce.
-O tu możesz rozwiesić rzeczy- wskazałam mu na kaloryfery na przeciwko szafy.
-Ok- chłopak zabrał się do zawieszania mokrych ubrań.
Usiadłam na łóżku i podstawiłam stolik nocny bliżej środka, żebym mogła tam postawić popcorn i herbatę. Czekałam na Nialla, chciałam z nim porozmawiać o Zaynie, czy wie co w ogóle z nim jest, czy wrócił do domu...
Po chwili chłopak dosiadł się na przeciwko mnie, wziął swoją herbatę do ręki i spojrzał na mnie.
-Niall..-zaczęłam-co się dzieje z Zaynem? On w ogóle był dzisiaj w domu?
-Właśnie to był jeden z kilku powodów, dlaczego do Ciebie przyszedłem- chłopak powiedział spokojnie uśmiechając się słodko.
Skoro to był dopiero jeden z KILKU powodów, z jakimi chłopak przyszedł mnie odwiedzić, bo bałam się reszty.
-Czyli...jest jeszcze coś o czym nie wiem?-zapytałam niepewnie.
-Tak, ale o tym potem chciałem z Tobą porozmawiać- teraz to jego ton głosu zrobił się podejrzany, a na twarzy chłopaka zagościły rumieńce.
No fajnie, czyli jeszcze kilku nowych problemów dowiem się tego wieczoru.
-A-ha- powiedziałam nadal niepewnie.
-Najpierw chciałabym się jednak dowiedzieć o Zaynie- to on mnie cały czas nurtował. Chciałam wiedzieć w jakim jest stanie w tej chwili.
-Chciałem, żebyście porozmawiali po prostu. Z tego co widziałem, to chyba jednak sobie nie porozmawialiście. Dzień później Zayn znowu wyszedł, nie da się ukryć, że był przybity. Już wiedziałem, że pojedzie do szpitala. Chłopaki się nie domyślali, ale ja widziałem, w jakim był stanie. Po jakimś czasie wrócił. Jak się go pytaliśmy co się stało, to udawał że nas nie słyszy, albo nie chciał słuchać. Po prostu zamknął się w pokoju i do tego czasu nie wychodzi- i oto takim akcentem Niall zakończył swoje "opowiadanie".
A ja gdy to usłyszałam...nie byłam w stanie nic powiedzieć. To wszystko przeze mnie, zawsze wszystko jest przeze mnie. To dlatego teraz Zayn tak cierpi! Taka była prawda. Niall widząc moją reakcję nie zdziwił się bardzo. On też mnie rozumiał i wiedział, lub pojedrzewał co mu powiedziałam.
-Asiu...Nie chcę ukrywać i nie chcę owijać w bawełnę. Nie oszukujmy się- powiedziałaś mu coś, co go chyba głęboko uraziło, lub- wręcz przeciwnie: w ogóle się do niego nie odzywałaś. Ale mimo tego wszystkiego nie mogę tak po prostu odejść i za wszelką cenę będę się starał Ci pomóc. Porozmawiam z nim i zrobię wszystko, żebyście się pogodzili..
To co Niall mówił bardzo mnie poruszyło. I to był prawdziwy przyjaciel, ale skoro już on tak powiedział, to znaczy że z Zaynem jest na prawdę źle. On musi być załamany...
Mimowolnie wszystkie łzy zaczęły napływać do moich oczu. Nie mogłam ich powstrzymać. Przynajmniej teraz nie byłam sama- miałam Nialla, mojego najlepszego przyjaciela. On wiedział co czuję, a przynajmniej był blisko.
Niall patrzył się na mnie współczującym wzrokiem, odłóżył kubek od herbaty , i to w samą porę. Musiałam, po prostu musiałam rzucić się w jego ramiona. Tak też zrobiłam. Wręcz odbiłam się prosto w tą ciepłą, barczystą klatę. On mnie przytulił. Mocno przytulił- zrobił to co w tej chwili było mi najbardziej potrzebne. Czułam się taka odrzucona, a jednak on mnie przyjął.
Cały tors już mu zdążył wyschnąć, ale nie na długo. Moje łzy kapały na każdy suchy skrawek i spływały w dół do pasa.
On delikatnie głaził mnie jedną ręką po plecach, drugą po włosach- jak małą dziewczynkę.
-Niall, dziekuję, dziękuję. Nawet nie wiesz ile...- nie mogłam nic więcej powiedzieć, bo nowy potok łez mi w tym przeszkodził.
-Ciiii, Asiu już nie płacz. Wszystko się ułoży.
Miałam taką nadzieję. On mi ją dawał. On cały czas przy mnie czuwał i dbał, by ona nie zgasła. Był wspaniałym przyjacielem, widać, że zrobiłby dla mnie wszystko. Zresztą ja dla niego też...
30 minut później...
Zaczynałam się uspokajać po wszystkich prośbach Horana. Teraz tylko leżałam cicho w jego mocnych ramionach, a on patrzył na mnie z uśmiechem, ale i niepokojem.
-J-j-już lepiej. Dziekuję Niall. To wszystko co o nim wiesz z dzisiejszego dnia?
-Tak, i z wczoraj oczywiście- dodał.
Usadowiłam się wygodniej siadając pomiędzy jego nogami.
-Przeproszę go, na pewno. Nie wiem czy będę w stanie, ale z Twoją pomocą Niall na pewno- dodałam co oczywiście było prawdą.
-Ooo dziękuję.
-Nie to ja dziękuję Horanku, przed Twoim przyjściem nie miałam żadnych nadzieji co do tego.  Teraz dzięki Tobie wszystko odbudowałam.
Chłopak tylko się uśmiechnął nadal patrząc mi prosto w oczy.
-Teraz ja chciałem się Ciebie coś zapytać..właściwie to mogę Cię trochę zaskoczyć- powiedział. Miał taki sam ton jak 15 minut wcześniej, gdy mówił o jakisjś tam rzeczy. Własnie teraz miał ową rzecz poruszyć- tak mi się wydawało.
-No słucham, słucham- spytałam.
-Czy Ty...wiesz dlaczego zemdlałaś?- To było trochę dziwne pytanie z jego strony. A myślałam, że dziś mnie już nic nie zaskoczy.
-No...- i do tej pory wydawało mi się, że znałam odpowiedź.Jakoś za bardzo o tym nie myślałam. Po prostu wiedziałam, zemdlałam i to było ważne. A jednak nie. Jednak on miał mi do przekazania coś więcej.
-...Wydaje mi się, że upadłam, bo miałam jakiś udar słoneczny czy coś. Przynajmniej tak mi powiedzieli w szpitalu.Przy okazji tego że upadła, pojawiły się następne komplikacje no i zabrała mnie karetka- powiedziałam tak jak myślałam, że było. A jak było to nie wiem czy chciałam znać odpowiedź.
-No własnie to nie było tak- chłopak przygryzł wargę. Widziałam, że to go trapi. Ale dlaczego się robił czerwony jak o tym mówił, tego nie potrafiłam wyjaśnić, a głupio mi było pytać.
-A skąd Ty znasz prawdę. To nie Ty mnie uratowałeś- myślałam, że go zagnę tym stwierdzeniem, ale myliłam się. To co za chwilę miałam usłyszeć to dopiero było zaskoczeniem, ale jeszcze o tym nie wiedziałam.
-Ale przybiegłem chwilę potem słysząc krzyki.
-No to chyba logiczne, że ona wrzeszczała o pomoc- powiedziałam sarkastycznie.
-W tym problem że ona nie wrzeszczała o pomoc.
Teraz to zupełnie nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-N....to o co. Leży ranna osoba, to chyba się woła o pomoc, nie?
-Ale ona nie wołała o pomoc. Dopiero jak mnie zauważyła to zaczęłam krzyczeć.
-Dlaczego? To co ona przedtem wrzeszczała?
Chłopak znowu zagryzł wargę.
-Niall, powiedz mi o co Ci chodzi.
-Ona krzyczała do jakiegoś chłopaka. Nie widziałem go, bo akurat jak przybiegłem to już skręcał za rogiem.
-A to cham. Prosiła go o pomoc a on jej nie pomógł- powiedziałam.
-Yyy własnie chodzi o to, że nie.
-Co nie?!
Teraz to już się w ogóle zmieszał i poplątał. O co mu chodziło? On wymyślał czy co?
-Niall powiedz mi wreszcie o co ci chodzi, nie owojaj w bawełnę.
-Bo..to przez niego upadłaś. To on Ci to zrobił, nie żaden udar słońca, nic z tych rzeczy.
-Co?! Jak to przez niego?!
To co teraz usłyszałam..myślałam, że gorszej wiadomości w tym dniu nie dostanę..a jednak. To co usłyszałam pół minuty później zmienilo mnie i moje nastawienie do pewnych rzeczy.
-Bo on...
-A tak w ogóle  to skąd wiesz, że przez niego?~! Może rzeczywiście miałam ten udar, a on nieszczęśliwym przypadkiem przechoził koło mnie.
-Bo po pierwsze ta dziewczyna coś do niego wrzeszczała, że co ty jej zrobiłeś itp...
-No..a po drugie? Uważam że to nie jest wystarczający powód, żeby kogoś obwiniać. Może ona też nie była przy tym jak zemdlałam, a on akurat przechodził koło mnie.
-Wiem Asiu rozumiem Cię, ale myślę, że drugi powód będziw wystarczający...
I cisza. Popatrzyłam w jego stronę. Zaskoczył mnie, bo trudno opisać w tej chwili jego wyraz twarzy. Cały czerwony Niall. Co on taki czerwony?!
-No więc...czekam?
-No bo..Ty...
-No bo ja co?-powoli traciłam cierpliwość.
-Leżałaś tam an chodniku...
-No trudno, żebym siedziała- zakpiłam.
I znowu cisza.
-Haaalo, ziemia do Nialla. No leżałam an tym chodniku i co?
-Ekhem..jakby to powiedzieć. Leżałaś tam bez...
-Bez?
-Bez....koszulki...bez...stanika....
To co usłyszałam, no po prostu nie da się opisać. Teraz już wiem dlaczego Niall'owi tak bylo głupio to wszystko powiedzieć. I ja poczułam rumieńce na policzkach. Czy ja dobrze usłyszałam? Z tego rozumiem, że ten chłopak chciał mnie zgwałcić.
To własnie to chciał mi powiedzieć Niall poprzednim razem. Dzięki Bogu, że nie powiedział przy wszystkim. Dobrze wyczuł, że chciałam, aby zostało to moją tajemnicą.
Jak się w tej chwili czułam?Strasznie niezręcznie.Tysiąc myśli wirowało mi w glowie. Z drugiej strony to mój przyjaciel. On tego nikomu nie powie, mam nadzieję, że ten widok nie zostanie mu w glowie na zawsze.No to raczej bylo niemożliwe. Każdy facet taki widok pewnie wspomina do końca życia.
Najgorsza była niezręczność w tej chwili, co miałam powiedzieć?Nie byłam w stanie powiedzieć kompletnie nic.
-Asiu, nie bój się. Obiecuję, że nikomu tego nie powiem. Wiem jak się teraz czujesz, ale to nie Twoja wina.
Nie byłam w stanie nawet spojrzeń mu teraz w oczy. Zbyt głupio mi było.Zresztą on to widział, chociażby po pliczkach, które w tej chwili niemal się paliły.
Poczułam jego dłoń na moim policzku, on doskonale wiedział w jakiej sytuacji się znajduję.
Spojrzałam mu w oczy. Jak dla mnie w tej chwili to i tak już był sukces.
-Nikt się o tym nie dowie- szepnął.
-Dziekuję-odrzekłam to tak cicho, że chociaż miałam nadzieję, że to usłyszał.
Oparłam głowę o jego ramię przytulając go mocno. To była jedyna czynność potrzebna do szczęścia teraz.
-Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego w życiu spotkałam-wyszeptałam mu do ucha.

przytuleni.jpg

-Nawzajem- szepnął.
Spojrzałam na zegarek. 23.48. Już tak późno?! Jak ten czas z przyjaciółmi szybko leci.
-Zmęczona już, co?-zapytał.
-Mhmmm.
Myślałam, że zaraz zasnę w jego ramionach.
-Niall, sorki nie wiedziałam, że jest już tak późno. Nie chciałam Cię na tak długo zatrzymać. Zostajesz u mnie na noc.
-Nie Asiu, nie muszę, przecież...
-Tylko się nie tłumacz. Już prawie 24, nigdzie Cię nie wypuszczę!
On się zaczął śmiać.
-No już dobrze, dobrze.
I teraz wszystko bylo idealne. Wspaniały Niall mój najlepszy przyjaciel i ja tuląca się do niego. Teraz mogłam zasypiać...


__________________________________________________________________

Łoo wyrobiłam się^^
Miałam wenę, więc wykorzystałam to:))
Kochani, teraz to już się czuję jakbym pisała to sama do siebie. Z każdym dniem jest coraz mniej komentarzy :c Proszę was, jesli ktoś to jeszcze w ogóle czyta, to niech komentuje <3











11 komentarzy:

  1. Jak byś chciała wiedzieć to ja tu wchodzę codziennie.
    I szkoda że tak rzadko dodajesz rozdziały.
    Ten rozdzialik podobał mi się i zgadłam że to był Zayn :)
    Mam nadzieje że później dołączy jeszcze Harry!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham twoje opowiadania <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Według mnie powinnaś napisać książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałam jej to samo! :) /Dragosheep

      Usuń
  4. świetne!

    zapraszam do mnie
    http://do-you-know-i-still-love-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Werciaaaa03 maja, 2013

    Czytamy czytamy! Proszę dodaj kolejny rozdział! Błagam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Werciaaaa03 maja, 2013

    Prooszę! Odpowiedz mi na jedno pytanko! ;) Będziesz kontynuowała bloga? ( mam nadzieję, że tak ) Odpisz! Proszę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, będę, ale mój przypływ weny nie jest zależny ode mnie;> też mam taką nadzieję, że szybko coś mi przyjdzie do głowy^-^

      Usuń
  7. Werciaaaa04 maja, 2013

    Super ! strasznie się cieszę :) czeam więc z niecierpliwością na rozdział 16 ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. No i się zakochałam ~Nicole Johnson

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jestem fanka 1D ale te opwiadanie mi sie podoba ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze ♥
Mam najwspanialszych czytelników na świecie : )