Obudziłam się. Popatrzyłam za okno. Mgła wisi nad Londynem więc musi być wcześnie! Ręką zaczęłam ślepo jeździć po półce. Wymacałam telefon, wzięłam go i spojrzałam na godzinę. No tak...boła 7:09. Rzeczywiście trochę wcześnie! Ciekawe dlaczego. Nawet śniło mi się coś, ale już nie pamiętam co. Na dole słyszałam moją mamę krzątającą się po kuchni. No tak, ona to już wstała i zbiera się do pracy. Obudziłam sie nie wiadomo dlaczego z dobrym humorem. Dlaczego? No tak! Chłopaki! Dziś byłam po raz pierwszy do nich zaproszona.Może to własnie ta myśl tak mnie pobudziła.Przeciągnęłam się ledwo wstając, i poszłam do szafy. Co by tu wybrać Hmm. W końcu wybrałam koronkową, białą koszulkę i spódniczkę w kropki w pastelowych kolorach.
Zeszłam na dół do mamy.
-O! Co tak wcześnie dziś?-zapytała.
-Jakoś nie mogłam spać- odparłam.
Poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i zaczęłam rozczesywać włosy. Zajęło mi to mało czasu..przy tak prostych to żaden problem. Postanowiłam dziś mieć rozpuszczone. Nałożyłam lekki makijaz i wyszłam do salonu, gdzie już czekało na mnie sniadanie. Jak zwykle pyszne, od małego kochałam posiłki robione przez moją mamę.
Zajadając się myślałam nad dziejszym dniem. Znowu zapomnialam od chłopaków wziąć komórki, więc nawet nie wiedziałam jak się umawiamy. Odłożyłam talerz do zlewu w sumie nie wiedząc co teraz ze sobą zrobić. Może wybiorę się do parku. Jeszcze jest rano. Dotlenię się przynajmniej, może zwiedzę jakieś ciekawe miejsca. Ruszyłam w stronę drzwi. Mojej mamy już nie było. Założyłam tylko balerinki i wyszłam na dwór. Zamknęłam drzwi. Brr trochę zimno, jak na mój strój, ale trudno, zaraz się ociepli. Ruszyłam w stronę parku. Było mało ludzi głównie to poranni biegacze, lub ludzie wychodzący ze swoimi pupilami.Niektóre matki ciągnęły swoje dzieci do szkoły.
Spacerowała tam też jedna dziewczyna, która chyba wyszła z podobnym zamiarem do mojego.Na oko była w moim wieku, albo trochę młodsza. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się do niej,ale nie miałam odwagi podejść.Przeszłam dalej, tam gdzie było największe słońce. Z każdą minutą widok się zmianiał. Przybywało coraz więcej ludzi i robiło się zoraz cieplej. Spacerowałam po różnych alejkach podziwiając budzący się do życia Londyn.
Chłpaki mogą za chwilę być, więc już chyba czas wracać do domu-pomyślałam. Idąc przez końcową alejkę usłyszałm szelest liści.W sumie nie było to dla mnie zdziwieniem. Słyszałam wiele rzeczy, których nikt inny nie słyszał. A jednak odwróciłam się. No i jak się mogłam spodziewać nic nie było. Przecież to zwykły wiatr.
Pół godziny później...
Wracając do domu popijałam sobie pyszną kawę.
Była już 10.28 więc chłopaki mieli niedługo przyjechać, przynajmniej taką miałam nadzieję. Strasznie nudziłam się w domu. Postanowiłam obejrzeć albumy rodzinne. Tak dawno tego nie robiłam. Poszukałam ich mając nadzieję, że są gdzieś w salonie. Tak! Znalazłam, wzięłam dwa do ręki i udałam się z nimi na kanapę. Usadowiłam się na niej wygodnie po czym zaczęłam przeglądać.
Bylo tu parę zdjęć taty. Nie za bardzo go pamiętam, tak samo jak siostry.Spojrzałam na jedno zdjęcie, gdzie uśmiechała się nieśmiało. Coś mi zaświtało w głowie. Jakieś dziwne uczucie, nawet nie do opisania. Dalej przeglądałam albumy powracając wspomnieniami do niektórych zdarzeń.
Po kilkunastu minutach zazdwonił dzwonek. Pobiegłam szybko otworzyć drzwi.Byli to oczywiście chłopcy. Zaprosiłam ich do środka i powiedziałam, żeby chwilę poczekali. Musiałam pobiec na górę, po jakąś torebkę, w której spakuję najważniejsze rzeczy.Zbiegając na dół zauważyłam,że chłopcy siedzą ściśnięci na kanapie oglądając coś. Słodko wyglądali będąc wszyscy naraz czymś tak zafascywowani.
Zeszłam jak najciszej się dało próbując zajrzeć im przez ramię co robią. No tak..przecież kto zostawił otwarte albumy w salonie...
-Ekhem...-próbowałam dać im znać że już jestem gotowa.
Momentalnie wszystkie pięć głów obróciło się w moją stronę. Ich miny były takie niewinne, ale każda mówiła co innego.
-Eeeee my tylko- Louis walnął "dyskretnie" Niall'a, żeby ten coś powiedział.
-No więc tak, już wychodzymy..eeee..o widzę że już jesteś gotowa- palnął Niall. Większość tego co powiedział nie układała się w zdanie, ale zrozumiałam o co im chodzi.
Jeden po drugim zeszli z kanapy udając że nic ciekawego tam nie robili.Zmieniając buty spytałam:
-No może jednak macie mi coś do powiedzenia?
Odpowiedziała mi cisza.
-No dalej słucham.- dopytywałam się.
Nagle cala piątka wykazała ogromne zainteresowanie swoimi butami.
-Ehhh chodźmy, ale nastepnym razem nie ujdzie wam to- powiedziałam udając się do drzwi.
Liam, który wyszedł jako ostatni miał strasznie zamyśloną twarz. No tak! Dawno go nie pytałam jak tam jego relacje z nowo poznaną dziewczyną.
Co do Zayna jak można było się domyślić wogóle się nie odzywał. Odwzajemniłam mu to samo. Skoro tak bardzo mnie nienawidzi i nie da sobie pomóc to nie.
Po chwili już wsiadaliśmy do samochodu. Siedziałam ściśnięta koło Niall'a i Louis'a. Niall jak można było się domyslić coś jadł.
-Niall jak zobaczę choć jeden okruszek chipsa na siedzeniu to nie żyjesz!-powiedział Harry odwracając się.
-Jasne, jasne- odparł mu Niall. Wątpię, żeby do niego dotarła ta groźba. A może po prostu sie przyzwiczaił...
15 minut później...
Czekaliśmy, aż wielka, metalowa brama się obworzy do końca, żebyśmy mogli wjechać. Ja wyglądałam przez okno, chcąc jak najszybiej ujrzeć to wspaniałe miejsce. Jednak promienie słońca znaczenie mi to utrudniały. No tak..wiedziałam, że czegoś zapomniałam, ale jak zwykle dowiadywałam się o tym już na miejscu.Pech tak chciał...Zapomniałam okularów przeciwsłonecznych.
Wreszcie wjechaliśmy. Wow! Trochę inaczej to sobie wyobrażałam. Luźno porozstawiane drzewa, co jakiś czas kwiatki. A tam trochę w oddali. Oho! To pewnie jakiś mały ogródek z warzywami Niall'a. Zaparkowalismy przed białą willą. Wysiadłam za chłopakami. Czulam się normalnie jak bym za chwilę miała złożyć wizytę królowej Anglii. Szliśmy chwilę przez pięknie urządzony ogród. A ścieżka do samych drzwi była wręcz usłana kwiatami. Tak ładnie tu pachniało..po prostu dom jak marzenie! Letni zapach wszystkich kwiatów wywołał łaskotanie w nosie, że prawie co nie kichnęłam. Przy domu było wzniesienie, gdzie znajdowały się trzy kamyczki...z których leciała woda. Aaa to chyba jakaś mini fontanna. Doszliśmy do otwartych bardzo nowoczesnych drzwi.
Chłopcy przepuścili mnie przodem. Nie chciałam iść pierwsza, bo jeszcze bym się tak pogubiła, więc Niall poszedł pierwszy. Można się było domyslić, że doprowadzi mnie do kuchni. Na szczęście Liam poszedł ze mną do salonu.
-No, to co robimy?
-Dajcie mi trochę ochłonąć.-powiedziałam.
-Nie codziennie jest się w domu królowej Anglii-dodałam ze śmiechem.
-Ty już tu zaraz ochłoniesz jak Cię na basen zabierzemy!-powiedział Louis.
-To wy tu basen nawet macie?! No tak mogłam się domyśleć...
Ja tu się tym pięknym nowoczesnym wnętrzom nie mogłam nadziwić, a oni już mnie zabierają.
-No, mamy, mamy, chodź-powiedział Liam.
Chłopak ciągnął mnie za rękę, a ja w porę sobie przypomniałam, że kostiumu nie mam.
-Eee Liam.
-Hmmm?
-Chodź na chwilę.
Jakoś to był chłopak, na którego zawsze mogłam liczyć.Chciałam na chwilę z nim pobyć sama, więc odgoniłam go od chłopaków.
-No booo Liam ja nie mogę pływać.
-Co, dlaczego?
-Bo ja...
Nie zdążyłam nic powiedzieć, kiedy chlopak mi przerwał:
-Aaaaa rozumiem, kobiece sprawy.
-Co? Nie nie o to chodzi. Tylko ja kostiumu nie mam..no i obawiam się że nie macie damskiej bielizny na zmianę.
-Ahhh w tym problem. Ja Ci chętnie pożyczę coś na zmianę. Nawet bieliznę - powiedział.
Spojrzałam na niego trochę dziwnym wzrokiem.
-Eee od fanek rzecz jasna!-dodał szybko widząc moje spojrzenie.
-Dziękuję Ci Liam..na Ciebie zawsze mogę liczyć- przytuliłam się do niego. Odwzajemnił uścisk po czym szepnął do ucha:
-proszę.
Odsunęłam się od niego.
-A właśnie! Bym zapomniała! Jak tam z tą dziewczyną?
Liam zrobił smutną minę. To było straszne. Widzieć jak jeszcze dziewczyna cierpi..ale chłopak?!
-Ohh Liam tak mi przykro, ale zobaczysz jeszcze Ci się uda.
Jego mina trochę się poprawiła.
-Dobrze, choć bo jeszcze zaczną nas szukać.-powiedziałam.
On wziął mnie za rękę prowadząc stąd do chłopaków na basen.
Harry i Louis już byli w basenie.Niall z Zaynem siedzieli na razie mocząc tylko nogi. Gdy przyszliśmy z Liam'em to się obydwaj obejrzeli na nas. Czułam się troche dziwnie.
Liam zaczął zdejmować koszukę. Niee no musiałam odejść, już za bardzo napatrzyłam się na te wszystkie idealne torsy chłopaków. Jeszcze mi jego brakowało..
Podeszłam do Niall'a i Zayn'a. Może teraz przy Niall'u coś wydobędę z niego.
-A wy co, nie wskakujecie?-zapytałam?
-Nieee, czekalismy na Ciebie- powiedział Niall.
Potem wszystko wydarzyło się trochę za szybko. Wstał łapiąc mnie w pasie i wrzucił do wody. Mój mózg zaczął odbierać to co się stało dopiero w momencie skoku, więc zdążyłam tylko nabrać oddech i uderzyć w taflę letniej wody. Otworzyłam trochę za wczesnie oczy. Widziałam tylko jakieś poruszające się nogi, a wszystko to na niebiesko. Wypłynęlam szybko na powierzchnię łapiąc oddech.
-O Ty! Nie wybaczę Ci tego- i nie miałam się jak zrewanżować, bo chłopak wskoczył zaraz po mnie.
Jednak mimo to smiałam się razem z nim. Kolejny plusk! Liam w wodzie.
-A Ty co, nie zdjęłaś spódniczki?-zapytał z nutką ironii Harry.
-Po pierwsze nie zdążyłam przez niego- tu obdarzyłam oskarcycielskim tonem Niall'a.
-..A po drugie na pewno nie pływałabym z tobą w samej bieliźnie!
Harry zrobił obrażoną minę- trudno jego strata.
Przeniosłam wzrok na brzeg, gdzie akurat Zayn szykował się do skoku. Nie zdejmował z siebie nic i skoczył piękną techniką. Wynurzył się i spojrzał na wszystkich. Przy mnie zatrzymał się na dłużej. A ja znowu nie mogłam się napatrzeć tym czekoladowym oczom. Pod jego spojrzeniem nogi mi się ugięły- dobrze że byłam w wodzie. To zatuszowało całą sytuację.
Gdyby nie coś, co właśnie brało moje nogi w dwie różne strony to bym się tak cały czas mogła gapić. Poczułam, że idę w górę.
-Louis! Coś ty zrobił! Przestraszyłeś mnie!-powiedziałam, bo ten właśnie trzymał mnie na barana.
Harry i Niall tylko zaczęli się śmieć.
-Ejjj puść mnie!
-Jak chcesz! Na własne życzenie...RAZ...
-Ejj ale mnie delikatnie połóż nie zrzucaj!
-...DWAAAA....
-Louis!
-..TRZYYYY!!!!
Poczułam, ze znowu lecę najpierw delikatnie w góę, potem w dół. Ten to miał siłę żebym jeszcze poleciała w górę...Wypłynęłam na powierzchnię.
-Louis nie żyjesz!!-krzyknęłam jednocześnie nie móc powstrzymać się od śmiechu.
W basenie spędzilismy prawie 2 godziny z małymi przerwami. Graliśmy nawet w siatkówkę. Nigdy tak nie grałam, i trochę dziwnie się czuła, nie mogąc sie poruszać tak jak w normalnej grze.
Wreszcie wyszlismy z basenu..ciepło było więc nie marzliśmy.
-Harry, słyszałam, że masz damską bieliznę, pozyczył byś mi jedną. bo..-rozłożyłam ręce w geście że nie mam nic a jestem cała mokra. W sumie to ich wina, mogli powiedzieć, to bym wzięłą kostium.
-Jasne, chodź.
Reszta chlopaków rozeszła się do swoich pokoi w celu przebrania się.
Harry otworzył swoją garderobę. Weszłam za nim do środka. Otworzył jedną szufladę gdzie..
-Wooow Harry niezła kolejcja.
-Hehe a jak, wybierz sobie coś.
Wzięłam beżowa bieloznę z belikatną koronką w kokardki.
-Oooo niezły wybór-powiedział.
Wysłałam mu "ciężkie" spojrzenie.
On tylko się uśmiechnął, a po chwili dodał:
-Eeee no pacz, te trzeba było wziąć- powiedział ze śmiechem wymachując mi stringami.
-Harry, no wiesz co!- próbowałam aby mój głos brzmiał groźnie, ale nie umiałam powstrzymać się od śmiechu.
Wyszłam z garderoby.
-To jest łazienka tak?-wskazałam na białe drzwi po przeciwnej stronie.
-Tak, jak byś miała jakiś problem to służę pomocą- ahh i znowu te urocze dołeczki.
-Taaa, jesteś ostatnią osobą, do której po pomoc w takiej sprawie bym się zwróciła-powiedziałam grożąc mu palcem.
Udałam się do łazienki. Na wszelki wypadek zamknęłam się na klucz. Przebrałam się, ale zapomniałam poprosić o jakąś bluzkę i spodnie.No jasne, takie rzeczy to tylko mnie potrafią spotkać. Nie miałam wyboru.
-Harry..-powiedziałam błagalnym tonem.
Chłopak chyba tylko na to czekał.
-Ooo widzę że jednak skorzystałaś, słucham?
-Czy mógłbyś mi podać jakieś suche ubrania?
-Taaa, jasne poczekaj chwilę, zaraz czegoś poszukam.
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.Otworzyłam je kluczem i delikatnie uchyliłam.
Jak zwykle uśmiechnięty Harry trzymał dla mnie jakieś suche rzeczy.
Trochę za duża bluzka ze znaczkiem supermana, która na szczęście nadawała się do obydwu płci oraz spodenki, niestety te już męskie. Po chwili wyszłam z łazienki z mokrymi rzeczami w ręce.
-Ee gdzie je można rozwiesić?-zapytałam.
-Na dworze, tam najszybciej wyschnie, chodź-odparł Harry
Zeszliśmy na dół, gdzie zastaliśmy wszystkich oprócz Liama.Louis i Zayn nawet się nie przebierali, tylko od razu rozwalii się na leżakach. Bluzki jeszcze mieli morkre, w wyniku czego przylegały im do kładnie do ciała i dało się zauważyć każdy dokładnie zarysowany mięsień.
Stwierdziłam, że opalanie nie jest złym pomysłem, więc czym prędzej wybrałam wolny leżak koło Louisa i położyłam się na brzuch. Czułam promienie słoneczne, które padały na moje ciało. Szkoda tylko że nie wzięłam kostiumu. No trudno..jakoś trzeba sobie radzić. Podwinęłam bluzkę do stanika, a spodnie jak się dało najwyżej i znowu padłam. Było tu tak wygodnie..mogłabym tak leżeć cały dzień.
-Uważaj, żebyś się tylko nie spaliła- powiedział jakiś głos nade mną. Otworzyłam jedno oko i ujrzałam Niall'a. Stał nade mną jak i uśmiechał się.
-Postaram się nie spalić-powiedziałam ze śmiechem.
-Poczekaj-powiedział po czym zniknął za szeroko otwartymi drzwiami. Po chwili wrócił z jakimś kremem dłoni.
-Proszę podał mi- miło z jego strony, że tak mnie o mnie troszczył.
-Ooo dziękuję, nasmarujesz mi tym plecy?
-Jasne.
Poczułam na swoich plecach coś zimnego. Było tak meeega dobrze.Taki jakby masaż. Po chwili wszystko znikło. Szkoda...a było mi tak przyjemnie.
-Dziękuję-szepnęłam odpływając wręcz.
Minęło czy ja wiem..godzina może pół, a chłopaki nadal mieli siłę się bawić. Co chwila słyszałam tylko jak ktoś siada koło mnie na leżaku, albo sie rozkłada, potem znowu wstaje.Słyszałam jakieś pluski, krzyki i śmiechy chłopaków.
Jakiś czas później poczułam czyjeś ręce na moim boku. Był to kto inny niż Harry.
-Hmmmm?- nawet nie miałam siły się odezwać tak mi było dobrze.
-Może teraz obejrzymy jakiś film?-zapytał chłopak.
-Ok, ok to dajcie mi 5 minut.
Wstałam powoli ociągając się i poprawilam bluzkę pociągając ją na dół. Chłopaki poszli przygotowywać seans. Został tylko Zayn i ja. Może teraz? Może teraz wreszcie coś z niego wykrzesam? Może się dowiem co jest powodem jego zachowania?
Najpierw trzeba było do niego odpowiednio podejść, co w tej sytuacji chyba będzie dla mnie trudne. Leżał na leżaku wyglądając jak by spał. Chyba nawet chłopaków nie słyszał, bo nic nie wskazywało na to że miałby się ruszyć z miejsca.Podeszłam do niego cicho.
-Zayn, Zayn wstawaj, idziemy oglądac film- lekko nim potrząsnęłam.
Chłopak otworzył oczy, ale słońce raziło go prosto w twarz więc czym prędzej je zamknął. Usiadłam na dosłownie skrawku jego leżaka.
-Daaj mi jeszcze trochę, tak tu wygodnie.
-Chętnie, ale chłopaki by się zdenerwowali, Zayn wstawaj.
-Dobrze już dobrze.
Chłopak wstał a ociągnięciem i spojrzał na mnie. Jego ciemnobrązowe tęczówki wprawiały moje cialo w obłęd. Nikt by się takim oczom nie oparł.
Nie mogłam tak patrzeć na te oczy. Musiałam coś zrobić żeby szybko temu zapobiec, więc po prostu wstałam i poszłam do środka. Bo co, nic lepszego nie przyszło mi do głowy. Niall przygotowywał jedzenie, co nie dało duzych efektów, bo wiekszość zjadał w połowie drogi do stołu.Liam chyba poszedł do swojego pokoju na chwilę, a Harry z Louisem wybierali film.
Po 10 minutach już wszystko było gotowe. Chlopaki wybrali jakiś horror. Próbowałam się im sprzeciwiać, ale nie mogłam liczyć na żadne poparcie jak wiadomo. Na kanapie usadowiłam się pomiędzy Niall'em a Liam'em.
-Niall, gdzie postawiłeś moje marchewki?-zapytał Louis.
-Coo? Nie prosiłeś mnie o żadne marchewki!
-Prosiłem! Mówilem jak byłeś w kuchni!
-Trzeba było samemu przyjść i sobie obrać, ja nie będę tego za Ciebie robił!
-Jak miałem to zrobić skoro wybiera...
-Ciszej! Dacie mi włączyć czy nie?!-zapytał Zayn.
Sprzeczka ustała.Film się włączył, a Zayn usiadł na fotelu. Pierwsze trzy minuty były spoko, potem jakieś straszne twarze, sama krew.Bez uprzedzenia wtuliłam się mocno w Niall'a. Chłopakowi to nie przeszkadzało, bo tylko przytulił mnie mocniej.Kolejna straszna scena, dziwię się tylko, że jeszcze nie połamałam Niall'owi. Odwróciłam się nie mogąc dłużej patrzeć. Mój wzrok skierowałam na Zayn'a. Ten...wpatrywał się we mnie. Nie wiedziałam co robić, więc szybko przeniosłam spojrzenie na stół. Było mi wszystko jedno na co teraz patrzę, byle by nie zahipnotyzować się w jego oczach, ani nie spojrzeń na ekran, gdzie nadal słyszałam jakieś krzyki.
Film trwał ok 2 godzin, potem trzeba było zjeść kolację. Dość późną kolajcę, bo była już 22. Jak ten czas szybko mija!Jeszcze musiałam iść do domu.
-Chłopaki..ja już muszę iść, ale nie musicie mnie zawozić, bo długiej drogi nie mam-powiedziałam.
Oni spojrzeli na siebie.
-Nawet nie zamierzamy Cię zawozić, Ty śpisz u nas-powiedział Louis.
-Co? Ale jak?! Przecież ja miałam...-nie wiedziałam co powiedzieć.Pewnie moja mama czekała teraz na mnie w domu.Co ja jej powiem.
-Poczekajcie, muszę zadzwonić do mojej mamy.-odeszłam od nich na chwilę i wykonałam telefon.
Mama na początku się nie zgadzała, ale potem stwierdziła że to nie ma sensu skoro było już po 22.
-Ok, zostaję u was-powiedziałam zrezygnowanym tonem po rozmowie.
Wyglądali na ucieszonych.Zaczęliśmy z Niall'em sprzatać po kolacji. Reszta chłopaków gdzieś się rozeszła.Gdy skończyliśmy powiedziałam mu:
-Ja na chwilę jeszcze wyjdę na ogród, obejrzę go sobie nocą-powiedziałam. On tylko kiwnął głową.
Przekroczyłam próg drzwi, zadrżałam bo na dworze było cholernie zimno. Po prostu chciałam na chwile pobyć sama i odetchnąć. Ogród chłopaków nawet nocą sprawiał imponujące wrażenie. Co jakiś czas były zapalone małe lampeczki. Panowała tu idealna cisza. Przechodziłam koło drzew oddalając się od domu. Wąchałam różne gatunki kwiatów, niektóre nawet rozpoznawałam, bo były oświetlone. Uszłam już tak, że w oddali zauważyłam ogrodzenie. Obok mnie usłyszałam delikatny plusk wody. Przykucnęłam, to było jakieś malutkie źródełko. Postanowiłam, że takie coś musi być też u mnie w ogrodzie. Bardzo mi się podobało. Wstałam i poszłam dalej. Spojrzałam w niebko. Nie bylo na nim gwiazd. Poprawka: były, ale wszystkie je zakrywały chmury. Chyba zbierało się na deszcz. Oby tylko nie na burzę. Wtedy cala noc z głowy. Wszystkie wspomniania powracające do mojej glowy, płacz. Nie, chłopaki nie mogliby tego zobaczyć.
Idąc dalej zauważyłam, że o drzewo jest chyba ktoś oparty. Przestraszyłam się. Oddech momentalnie mi przyspieszył. Koło nieznajomego unosił się...dym? Starałam się nie szeleścić, ale podchodzić bliżej.
miałam wrażenie, że nieznajomy zaraz usłyszy moje głośne bicie serca.Mimo to nie zachowywał się jak zlodziej. Był podparty o drzewo, jedną nogę miał wyprostowaną, drugą zgiętą do drzewa.Gdy się przybliżyłam, żauważyłam że pada na niego blask księżyca.Przecież to był...Zayn. Wyszedł, żeby zapalić. Patrzył na księżyc jakby czegoś oczekiwał.Podejść czy nie? Jedna chwila, tyle myśli cisnących się do głowy. On za mnie zadecydował odwracając się w moją stronę. Był nieźle zdziwiony.
-Asia? Co Ty tu robisz.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. To wyglądało jak bym go śledziła, a przecież ja po prostu wyszłam do ogrodu.
-Ja..powiedziałam zachrypniętym głosem.
On cały czas na mnie patrzył. Nie moglam się skupić gdy tak robił. Jeszcze te jego oczy...
-Wyszłam się przejść-palnęłam co w sumie było prawdą.
-Aha-odparł.
Ja przecież nie mogłam się zapytać o to samo, bo dziwnie by to zabrzmiało, a jednocześnie logiczne było że wyszeł zapalić. Nastała krępująca cisza.
-Macie piękny ogród-dodałam.
On tylko się uśmiechnął. Przez chwilę wyglądał jak dawny uśmechający się Zayn.
-Chodź-powiedział łapiąc mnie za ręę.
Dreszcz przeszedł całe moje ciało.Tak dawno nie czułam jego dotyku. Mimo zimna panującego na dworze jego ręce były gorące wręcz.
Zaprowadził mnie w przepiękne miejsce. Cały oświetlany przez malutkie lampeczki i światło księżyca staw.Woda spływała do niego strumykiem z małego pagórka.
Zayn zauważył dreszcze na moim ciele. Zaczął zdejmować swoją bluzę i nałożył dla mnie. Miał teraz na sobie tylko obcisłą bluzkę, taką że mogłam zobaczyć każdy zarysowany mięsień na jego ciele.
-Dziękuję- szepnęłam.
Stalismy tak przez chwilę, gdy poczułam na sobie kroplę deszczu. Na razie to tylko kropi, ale znając moje szczęscie szykowała się prawdziwa burza. Chosź, wracajmy. Objął mnie ramieniem, co doprowadziło mnie do białej gorączki.Dochodzilismy już do domu gdy krzyknąłam:
-Zayn, pranie!
No tak, deszcz zdążył się już rozpadać na dobre, a my pobieglismy a tyły domu. Zaczęliśmy wszystko zdejmować i szybkim pędem ruszylyśmy do drzwi. Wpadliśmy cali przemoczeni.Nikogo na dole nie było. Zayn zaprowadził mnie do łazienki, gdzie moglismy spokojnie rozwieszać pranie.
-Zayn...mógłbyś mi pożyczyć coś jako piżamę?
-Jasne chodź-rozwiesiliśmy pranie i chłopak prowadził mnie na górę.
Weszliśmy do jego pokoju i on się udał do garderoby. Po chwili wyszedł z trochę za dużą na mnie koszulką i dresami.
-Dziekuję-powiedziałam.Zacząłam kierować się w stronę drzwi, gdy usłyszałam:
-Asia, gdzie będziesz spać?
A tu mnie zaskoczył. O tym to nawet nie pomyślałam.
-Ja..w sumie nie...na kanapie na dole- dodałam po zastanawieniu się.
-Nie ma mowy, nie będziesz jako gość spała na kanapie. Chodź do mnie, ja sobie u siebie rozłóżę fotel-powiedział.
W sumie to był dobry pomysł. Ja bym spała u niego na łóżku. On też u siebie tyle że na kanapie. Tylko trochę było mi glupio że ja będę na jego włosanym łóżku, a on na kanapie.
-Ok, tylko może na odwrót, ja na kanapie a Ty na łóżku-powiedziałam.
-Dziewczynom się ustępuje-powiedział usmiechając się.
Kochałam ten uśmiech. Wiedziałam że nie ma sensu się dłużej z nim droczyć, więc przystałam na jego propozycję. Staliśmy tak, gdy nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.-Proszę-powiedział Zayn
Zza drzwi wylonił się Harry.
-O Asiu, a Ty tutaj! Jak ze spaniem, jak chcesz to możesz spać ze mną, ja pójdę na dół.
-Dziekuję Harry, ale już ustaliłam z Zaynem, że on będzie na kanapie, a ja..
-A jasne, nie ma sprawy-przerwał mi.
-Ekhem, to ja idę się myć-powiedział Zayn chcąc jak najszybciej się ulotnić.
Kiwnęłam mu głową i powróciłam do Harrego.
-Na pewno?-zapytał
-Tak Harry, nastepnym razem przystanę na Twoją propozycje-powiedziałam bo wiedziałam że chłopak nie odpuści.
-Okey-powiedział i zamknął drzwi uśmiechnięty, że dopiął swego.
Zayn już był w łazience więc nie wiedziałam co zrobić. Rozejrzałam się po pokoju. Były tam jego zdjęcia z rodziną. Widać, że bardzo ją kocha i jak bardzo mu jej brakuje.
Uśmiechnęłam się pod nosem widząc takiego małego, niewinnego Zaynka.
Po 10 minutach chłopak wyszedł z łazienki. Miał na sobie tylko jakieś dresy, był bez koszulki. Jedyne co mu zasłaniało tors, to był ręcznik przewieszony przez ramię, który właśnie zdejmował. Ja po prostu stałam i się patrzyłam, bo nie byłam w stanie nic z siebie wydobyć.
-Coś..nie tak?-zapytał. No tak, przecież ja tu stoję jak głupia i patrzę się na niego.
-Eeee nie nic, ja tylko tak...-plątałam się czując że robię się coraz bardziej czerwona.
On się tylko uśmiechnął. Ale mi to wystarczyło, jego uśmiech wyrażał wszystkie słowa.
-To ja już pójdę do łazienki-powiedziałam ruszając w stronę pomieszczenia nawet nie biorąc niczego i nie myśląc.
Wchodząc usłyszałam za mną Zayna. Przestraszyłam się trochę.
-Masz tu ręcznik- pokazał czysty wiszący ręcznik po czym dodał:
-A ty różne szampony i żele, ale obawiam się, że wszystkie męskie.
-Ok dzięki, jakoś sobie poradzę-powiedziałam.
Chłopak wyszedł zamykając drzwi.
Ja rozebrałam się wchodząc pod prysznic. Miałam dylematy, który szampon wybrać, bo przy taki wyborze to trudno cokolwiek wziąć. Szczególnie że były męskie. Wybrałam jeden, który jeszcze miał znośny zapach. Ne to że nie lubiłam męskiego zapachu, ale na mom ciele chyba nie był on najlepszym pomysłem, dlatego starałam się wybrać taki, który jak najmniej będzie przypominał męski zapach. Spłukałam wszystko dokładnie i wyszłam spod prysznica. Wzięłam wskazany przez Zayna ręcznik. Był taki duży i miękki, że mogłabym się w niego zawinąć i zasnąć. I zasnąć....cholera!! Jak mogłam być taka głupia! Zostawiłam piżamę przewieszoną przez ramę jego łóżka! Jak wyszedł to tak się plątałam, że zapomniałam wziąć piżamy do łazienki. Asia, gratuluję!
I co ja teraz zrobię? Nie mogłam zrobic nic innego niż póść po niego. Zawinęłam się szczelnie w ręcznik, który teraz trochę przypominał sukienkę i zaczęłam otwierać drzwi. Wyszłam..Zayn mnie zauważył. Nie dało się ukryć, że był zdziwiony.Teraz tylko się modliłam, żeby ręcznik mi nie spadł.
-Yyyy no ja zapomniałam piżamy-powiedziałam, czując że moja twarz robi się czerwieńsza od buraka.
-Jasne-powiedział. Przynajmniej on miał w sobie stoicki spokój i umiał się zachować w takich sytuacjach.No może nie do końca bo cały czas się uśmiechał. Ehhhh faceci...
Byłam już w drodze powrotnej do łazinki gry oczywiście znając moje szczęście drzwi otworzyły się z hukiem.
-Zayn, gdzie są moje...
Dopiero teraz Louis zauważył mnie owiniętą w sam ręcznik i Zayna bez koszulki. Nie wiem co sobie pomyślał i wolałam nie wiedzieć.
-O przepraszam...To ja wam nie przeszkadzam-powiedział zamykając drzwi tak szybko jak i je otworzył. Nie dał sobie nic wytłumaczyć.
Zayn, który siedział uśmiechnięty na ramie łóżka w wyprostowanymi nogami i rękami skrzyżowanymi spojrzał na mnie.
-Idź idź, nie przejmuj się nim.
Poszłam czując, że Louis nie przeżyje jutrzejszego dnia.
Zamknęłam się w łazience i ubrałam.Po chwili wyszłam. Zayn własnie przygotowywał sobie spanie. Mnie się osobiście już strasnie chciało spać. Weszłam pod ciepłą kołdrę, położylam wyżej poduszkę i pół usiadłam. Wpatrywałam się w Zayna.Po chwili skończył. Odwrócił się do mnie i powiedział ciepłe "dobranoc". Zgasił światło. Połozyłam się slysząc że i on się usadawia. Wsłuchwiałam się w kapiący deszcz za oknem. Nasilał się co jakiś czas. Miałam tylko nadzieję, że nie przerodzi się on w burzę. Z tą myślę zasnęłam...
Ok 2 godziny później...
Trzask! Obudzilam się... Nie tylko nie to. Blyskawica.Bum! Kolejny piorun i to coraz głośniejszy. Tylko nie burza. Łzy napłynęły mi do oczu. Kolejna błyskawica. coraz to bliższe wspomnienia. Widok taty leżącego pod drzewem. Nie!!! Trzask! Dwa pioruny pod rząd. Pisnęłam. Nie chciałam budzić nikogo. Błyskawice, pioruny, wszystko na raz. Nie wytrzymałam. Wybuchnęłam płaczem. Słyszę, że ktoś się wierci na łóżku. Chyba mnie usłyszał.
-Asiu? Co się dzieje?-zapytał przestraszony Zayn.
A jednak zauważył...lub usłyszał.
A ja jak na złość nie byłam w stanie nic z siebie wydobyć. Krztusiłam się łzami.
-Asia?-Wstał z łóżka. Usłyszłam jego ciche kroki.
-Zayn..ja...burza..-zdołałam tylko z siebie wykrztusić.
Te same "wybuchy", te same dźwieki, te same wspomnienia... Mała ja wracająca nocą w burzę.
Po chwili poczułam, że ktoś mnie łapie za ramię. W tej chwili bliskość drugiego człowieka i poczucie bezpieczeństwa były mi najbardziej potrzebne.
-Asiu, nie płacz. To tylko burza.-próbował mnie uspokoić Zayn jednocześnie głaszcząc mnie po włosach. Mówił to z takim spokojem...
Ja usłyszałam kolejny trzask, skuliłam sie jeszcze bardziej, o ile wogóle bardziej się dało.
-Asiu, to burza, zaraz przejdzie.- mówił dalej Zayn. I on sam już nie wiedział co robić.
Nie przejdzie, poza tym wspomniania i tak zostaną. On mnie przecież nie rozumiał. Nie przeszedł tego samego co ja.
Starałam się uspokoić. Dotyk chłopaka w pewnym stopniu mi w tym pomagał. Płacz ustawał, ale wspomnienia nie. One zostały, i nic nie wskazywało na to, że przejdą mi choćby przez następną godzinę.
-Już lepiej? -Zapytał chłopak.
Kiwnęłam głową. Już nie płakałam, ale nadal miałam w sobie ten niepokój.Odwróciłam się w stronę Zayn'a. On klęczał na moim łóżku próbując mi jakoś pomóc. Jego spojrzenie- takie spokojne a jednak troskliwe.Uśmiechnął się widząc że się do niego odwracam.
-Zayn, ja Cię przepraszam, ale burza..wtedy- nie mogłam dalej nic powiedzieć. Wiedziałam że jeśli powiem coś o ojcu to od razu wybuchnę płaczem.
-Ciii już nic nie mów rozumiem.
Poczułam potrzebę, aby kogoś doktnąć, przytulić- po prostu wiedzieć że nie jestem sama. Mieć tę świadomość, że jednak zawsze możesz na kogoś liczyć. Wyciągnęłam moje ręce spod kołdry do Zayna. On zrozumiał ten gest. Podniósł mnie tak żebym wtuliła się w jego ramiona.
Teraz już nic nie było mi potrzebne, tylko on i jego barczyste ramiona.
-Zayn, zostań tu proszę, ja nie zasnę. Burza jest.-powiedziałam.
-Zostanę- a mówiąc to puścił mnie. Zdziwiłam się trochę. Ale on poszedł na kanapę, wziął stamtąd poduszkę i kołdrę i przesiosł ją tam gdzie spałam.Położył się koło mnie i przygarnął ramieniem. Ja wtuliłam się w jego tors. Byłam teraz najszczęśliwszą osobą na świecie. Po raz pierwszy od kilkunastu lat mogłam się do kogoś przytulić w czasie burzy.Jego klatka piersiowa unisiła się co jakiś czas wraz z jego płytkimi oddechami.
Wtulona w jego tors zasnęłam...
_____________________________________________________________________
Witam, no i na początku chciałam przeprosić że tak późno, ale brak weny i szkoła niezbyt mi pozwalały na szybkie dodanie rozdziału.;//
Przepaszam za wszystkie błędy. Dziękuję za coraz więcej wyświetleń ;**
Mam nadzieję że rozdział się podobał, jesli tak to chociaż zostaw komentarz, zależy mi na tym:))
Po chwili poczułam, że ktoś mnie łapie za ramię. W tej chwili bliskość drugiego człowieka i poczucie bezpieczeństwa były mi najbardziej potrzebne.
-Asiu, nie płacz. To tylko burza.-próbował mnie uspokoić Zayn jednocześnie głaszcząc mnie po włosach. Mówił to z takim spokojem...
Ja usłyszałam kolejny trzask, skuliłam sie jeszcze bardziej, o ile wogóle bardziej się dało.
-Asiu, to burza, zaraz przejdzie.- mówił dalej Zayn. I on sam już nie wiedział co robić.
Nie przejdzie, poza tym wspomniania i tak zostaną. On mnie przecież nie rozumiał. Nie przeszedł tego samego co ja.
Starałam się uspokoić. Dotyk chłopaka w pewnym stopniu mi w tym pomagał. Płacz ustawał, ale wspomnienia nie. One zostały, i nic nie wskazywało na to, że przejdą mi choćby przez następną godzinę.
-Już lepiej? -Zapytał chłopak.
Kiwnęłam głową. Już nie płakałam, ale nadal miałam w sobie ten niepokój.Odwróciłam się w stronę Zayn'a. On klęczał na moim łóżku próbując mi jakoś pomóc. Jego spojrzenie- takie spokojne a jednak troskliwe.Uśmiechnął się widząc że się do niego odwracam.
-Zayn, ja Cię przepraszam, ale burza..wtedy- nie mogłam dalej nic powiedzieć. Wiedziałam że jeśli powiem coś o ojcu to od razu wybuchnę płaczem.
-Ciii już nic nie mów rozumiem.
Poczułam potrzebę, aby kogoś doktnąć, przytulić- po prostu wiedzieć że nie jestem sama. Mieć tę świadomość, że jednak zawsze możesz na kogoś liczyć. Wyciągnęłam moje ręce spod kołdry do Zayna. On zrozumiał ten gest. Podniósł mnie tak żebym wtuliła się w jego ramiona.
Teraz już nic nie było mi potrzebne, tylko on i jego barczyste ramiona.
-Zayn, zostań tu proszę, ja nie zasnę. Burza jest.-powiedziałam.
-Zostanę- a mówiąc to puścił mnie. Zdziwiłam się trochę. Ale on poszedł na kanapę, wziął stamtąd poduszkę i kołdrę i przesiosł ją tam gdzie spałam.Położył się koło mnie i przygarnął ramieniem. Ja wtuliłam się w jego tors. Byłam teraz najszczęśliwszą osobą na świecie. Po raz pierwszy od kilkunastu lat mogłam się do kogoś przytulić w czasie burzy.Jego klatka piersiowa unisiła się co jakiś czas wraz z jego płytkimi oddechami.
Wtulona w jego tors zasnęłam...
_____________________________________________________________________
Witam, no i na początku chciałam przeprosić że tak późno, ale brak weny i szkoła niezbyt mi pozwalały na szybkie dodanie rozdziału.;//
Przepaszam za wszystkie błędy. Dziękuję za coraz więcej wyświetleń ;**
Mam nadzieję że rozdział się podobał, jesli tak to chociaż zostaw komentarz, zależy mi na tym:))
Znowu świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPewnie rano przyjdą chłopcy i zobaczą ich razem w łóżku.
Super rozdział ciekawe co się stanie i z kim będzie bohaterka pozdro
OdpowiedzUsuńJa rozumiem, mozna być fanka i tak dalej ( sama mam swoje ulubione zespoły i artystów )ale... to mi sie wydaje niezdrowe. Takie fantazjowanie o kimś, wymyślanie love story ze soba w roli głównej i muzyka. Wiem ze to niemożliwe, ale pomyśl sobie, co on ( oni ) mogliby czuć, gdyby to przeczytali , postaw się w ich sytuacji. nie przestawaj pisac... ale z dobrego serca mówię - może o czymś innym ?
OdpowiedzUsuńDrogi anonimku. Ogarnij się!! Co nikt nie może mieć marzeń? Nie gadaj jej tak, bo się podłamie. Niech pisze co chce, a może okaże się, że nie przeczytają, a jak przeczytają to im się to podoba?
Usuńjej.. Zayn ♥
OdpowiedzUsuńZayn jest fajniejszy od Harrego :P, taki czuły i przystojny i nie okazuje tak otwarcie swoich uczuć co sprawia, że mam do niego większą sympatię niż do Harrego, który zarywa do Asi przy wszystkich :P
OdpowiedzUsuńŁo Panie! Zayn w tej wersji mi odpowiada xD a nie taki jaki jest w realu - Nicole Johnson
OdpowiedzUsuńjeju to jest boskie :*
OdpowiedzUsuńVery descriptive article, I enjoyed that a lot.
OdpowiedzUsuńWill there be a part 2?
Also visit my webpage :: darmowe gry online strategiczne
Hi there, this weekend is pleasant designed for me, as this
OdpowiedzUsuńtime i am reading this enormous informative article here at
my house.
my site ... gry strategiczne online za darmo
Post writing is also a fun, if you be familiar with then you can write if not it is complicated to write.
OdpowiedzUsuńmy web blog :: world of tanks pobierz
Please let me know if you're looking for a article author for your site.
OdpowiedzUsuńYou have some really great articles and I think I would be a
good asset. If you ever want to take some of
the load off, I'd really like to write some articles for your blog in exchange for a link
back to mine. Please send me an email if interested. Thanks!
Stop by my web blog: gry strategiczne multiplayer
You should take part in a contest for one of the greatest blogs on the net.
OdpowiedzUsuńI am going to recommend this blog!
my blog post :: darmowe gry strategiczne
Admiring the time and energy you put into your blog and in depth information you offer.
OdpowiedzUsuńIt's nice to come across a blog every once in a while that isn't the same old rehashed information. Fantastic
read! I've bookmarked your site and I'm including your RSS feeds
to my Google account.
Take a look at my homepage: gry online