Muzyka

25 maja 2013

~Rozdział 22~


-Czeeeeść- mówiłyśmy już chyba po raz  setny z Rose.
-Hej...zdzwonimy się. Długo bez was nie wytrzymam- powiedział ze śmiechem Harry.
-Wiemy, wiemy-odparłyśmy z sarkazmem.
Harry posłał nam ostatniego buziaka.
Drzwi się zamknęły, a my ruszyłyśmy ogrodem do wyjścia.
-Ehhhh wariaci- odparła Rose śmiejąc się.
-Taaaa, tylko zewnątrz to mężczyźni, ale w środku...-westchnęłam.
W końcu minęłysmy ostatnie drzewo i dotarłyśmy do furtki.
-To jak...do zobaczenia?-zapytałam.
-Jasne-powiedziała Rose.
Przytuliłyśmy się na pożegnanie i każda poszła w swoją stronę, znaczy ja zamówiłam taksówkę, bo miałam jechać od razu do szpitala. No tak! Zapomniałam zapytać Alice, czy potem Niall może wpaść! Trudno...zapytam na miejscu.
Ciekawa byłm również kiedy jej opowiem o moich relacjach z Zayn'em. Wychodzi na to, że wszystko będę musiała streścić na szybko w szpitalu. Ehhhh, dłużej nie wytrzymam, muszę usłyszeć jej opinię i jakieś słowa wsparcia. No...oczywiście musi mi też doradzić co do  przeprosin. Może jak przyjdzie Niall to coś razem wymyślimy. O! Taxi przyjechało!
Wsiadłam i podałam adres szpitala, ale nadal byłam głową w chmurach. Z zamyślenia wyrwał mnie kierowca informujący, że dotarłam na miejsce. Zapłaciłam mu i wyszłam już zastanawiając się od czego zacznę spotkanie z Alice.
Weszłam do budynku. Już miałam udać się w stronę sali, gdy zdecydowałam, że najpierw odwiedzę bufet, gdzie kupię dziewczynom coś do jedzenia
10 minut później...
Szłam z całą obładowaną tacą. Ufff to chyba te drzwi. Otworzyłam je łokciem i weszłam do środka. Co zobaczyłam? To, czego mogłam się spodziewać. Karen stała przy łóżku siostry, a Alice...nie wiem wyszła na chwilę, przynajmniej tak mi się wydawało.
-Cześć- powiedziałam cicho uśmiechając się do blondynki.
-O hej.
Odwzajemniła uśmiech. Dziś wyglądała trochę lepiej niż wczoraj.
-Fajnie, że przyszłaś, bo Alice będzie dopiero za godzinę.
-A-aha. Hmmm przyniosłam wam coś- odprałam kładąc tacę na szafce okok łóżka.
Spojrzałam na "śpiącą". Nie doczekałam się żadnych zmian, te same blade policzki, rude włosy i śliczna uroda.
-Mało jesteście do siebie podobne- powiedziałam patrząc to na jedną, to na drugą.
Już powstrzymałam się od stwierdzenia, że wcale, no ale zdecydowałam się na tą wersję.
-Wiem- odparła dziewczyna lekko opuszczając głowę.
Nie wiedziałam o co jej chodziło...powiedziałam coś nie tak?
-Chodź usiądziemy na chwilę, zmęczona już jesteś-odezwałam się przerywając chwilową ciszę.
-Okay.
Karen niechętnie oderwała wzrok od siostry i udała się na najblizsze plastikowe krzesła.Wzięłam tacę i dołączyłam do niej.
A właśnie Niall! Muszę ją powiadomić, skoro Alice nie ma.
-Ekhem....lubisz One Direction?
-Tak...i to bardzo- jej twarz momentalnie się zmieniła.
No....wreszcie wykazała czymś trochę entuzjazmu.
-Aha, a znasz ktoregos z nich?
-Niee co Ty. Parę razy spotkałam ich w Londynie, ale jakos nie miałm odwagi podejść. Zresztą zawsze otoczeni są taką liczbą fanów, że i tak bym się nie przedostała. A szkoda. Gdybym tak kiedyś mogła pojechać na nich koncert...-mówiła.
Jej ton głosu momentalnie się ożywił. Tak, to pewnie była ta "dawna" Karen, jeszcze sprzed wypadku swojej siostry.
-Ahhhh aha. Bo wiesz...za jakieś kilka godzin może przyjdzie tu jeden z nich- mówiąc to wszystko mi się plątało. Ale ze szczęścia, a raczej szczęścia, które mogę komuś oddać lub przekazać. Cieszyłam się uszczęśliwaijąc innych choć sama miałam niemało tragicznych wypadków w swoim życiu.
Dziewczyna gdy to usłyszała otworzyła szeroko buzię nie wydając przy tym żadnych dźwięków. Zamurowało ją.
Cieszyłam się bardzi widząc taki wyraz twarzy dziewczyny. Po raz pierwszy zobaczyłam jej uśmiech.
-N-n-n-a serio, czy tylko żartujesz?- próbowała jakoś dobrać słowa, żeby wszystko złożyć w logiczną całość. No..udało jej się, ja w takich sytuacjach zazwyczaj tracę wszystkie zmysły i nic nie umiem z siebie wydobyć.
-Na serio.
Zaczęłam się śmiać.
No cóż, przynajmniej ona spełni swoje marzenia.Szczeże to powiem, że rzadko kiedy wierzę w śczęśliwe przypadki. No tak..czasami słysząc o nich na codzień zadaję sobie pytanie: Dlaczego mnie to nie spotkało? Czy ja muszę patrzeć na innych, kórym się to przydarzyło? Aż z dnia na dzień przestaję wierzyć w cokolwiek. Takie już moje życiu- jesli już zaskakuje to negatywnie. A zrozumie mnie tylko ten, kto właśnie przechodzi co tamo. Gnębi się jeszcze bardziej, a z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej. Aż w końcu zaczyna z tym żyć, przywyka do tego. Wszystko, co nieszczęśliwe staje się rutyną codzienności.
Ale to przecież tylko moje poglądy na świat. Patrząc na innych nie mogę stwierdzić tego samego. Może oni też tak myślą? Kto wie...Od małego duszę wszystkie uczucia w sobie więc bardzo możliwe.
Najprostsze przykłady, które przytrafiły mi się w zyciu? Tak, pominę już ojca i siostrę. Ale na przykład najgorsze co może być  z mojego punktu widzenia to rzecz przez którą przechodziłam nie raz, zaczynając od pierwszej klasy- niespełniona miłość. Wtedy jednak byla ona jeszcze taka niewinna, bo przecież to podstawówka. Ale ostatni raz nie był tak dawno, jakby się mógł wydawać.Tak....to niecały rok temu. On mieszkał w okolicy, rzadko go widywałam, bo też rzadko przebywał poza domem. Na jego widok od razu mój oddech mocno przyspieszał, serce pracowało dwa razy szybciej niż powinno. I co z tego jak nawet nie zwracał na mnie uwagi. Potem najgorsza część, z którą nie mogłam pogodzić się miesiącami. Tak, całował się z jakąś dziewczyną. Szli razem przez park trzymając się za rękę. Znalazł sobie tą jedyną nadal traktując mnie jak powietrze.Widząc na facebook'u jego zdjęcia z nią płakałam calymi nocami. Tak bardzo go pragnęłam, a on był niedostępny...po prostu nieosiągalny.
Uczucie, które mną władało było moim najgorszym doświadczeniem życiowym dotychczas. Widzisz tą ukochaną osobę, która idzie ze swoją sympatią za rękę. On jest wpatrzony w nią jak w obrazek. Oddałby jej serce, za które Ty byś dała wszystko. Twoje serce bije dla niego, jego serce bije dla niej- takie błędne koło które otumania czlowieka po pewnym czasie.I nie dziwne dlaczego skutki zakochania są podobne do skutków brania używek itp.
Ze mną też tak było. Nie mogła tego dłużej znieść. Wszystko dusiłam w sobie, czego skutkiem było cięcie się. Do dziś na moich rękach widnieją owe blizny. Do dziś wspominam ten czas. W głębi serca nadal coś do niego czuję, ale dałam już sobie z  nim spokój.Bo w końcu jaki ma sens dalsze cierpienie? Cierpienie- ono zabija Cię nieświadomie od środka.
Musisz z tym zaprzestać, musisz się poddać. Dalsze czekanie, robienie sobie nikłej nadzieji już nie ma sensu. Dlatego nie rozumiem ludzi, którzy mówią- "nie poddawaj się" w takich sprawach. Dla mnie już wszystko przegrane, po prostu nie mam i nigdy nie będę u niego miała jakichkolwiek szans. W tej kwesti przestałam już walczyć- poddałam się...
Godzinę później...
Siedziałyśmy tak jeszcze przez dłuższy czas rozmawiając, gdy do sali weszła Alice. Uśmiechnęła się na mój widok.
-Hej dziewczyny, o czym tak gadacie?
-O... a właśnie za jakieś pół godziny powinien tu yć Niall, nie obrazisz się?
-Jasne, że nie, już mi go brakowało! A właśnie...Obawiam się, że w najbliższym czasie nie  spotkamy się tak..na osobności, a miałaś mi wytłumaczyć..
-A tak! Zapomniałam-przerwałam jej, a po chwili dodałam:
-W sumie to te wcześniejsze zdarzenia nie mają znaczenia. Wartość ma to, co się działo ostatnio, a Ty widziałaś to na własne oczy- odprałam powracając do tego, czego tak bardzo żałuję.
-A to...- pwiedziała lekko przygryzając wargę.
Przynajmniej ona wiedziała do czego nie wracać i czego nie naruszać. Tak mało się znamy  a tak wiele dla siebie znaczymy
-Tak...a najgorsze jest to, że...ja..ja po prostu czuję, że nie dam rady się z nim pogodzić-odparłam.
Do moich oczu napływały łzy, ale co jak co- teraz musiałam być silna. Obiecałam sobie.Chociaż teraz przy Karen.
A właśnie Karen...ona nie wiedziała co powiedzieć. Od przyjścia Alice nie odezwała się ani razu. W sumie jej się nie dziwię. Nie wiedziała o co chodzi, po prostu nie była w temacie. Patrzyła na nas ze  przerywać.
Z braku innych możliwości podniosła się o podeszła do łóżka swojej nieprzytomnej siostry. Trochę, a nawet bardzo żal mi jej było.Na pewno miała wiele koleżanek, a teraz musiała siedzieć w szpitalu z siostrą
-Dasz radę- szepnęła, a po chwili zastanowienia dodała:
-Damy radę.
Niby dwa zwykłe słowa, a tak dużo znaczą. Dało mi to pewne poczucie bezpieczeństwa, odwagi. Nie byłam sama, miałam wsparcie. Razem mogłysmy zaziałać więcej.
-Ale jak?
Nie dawałam za wygraną. To mnie nurtowało. Byłam bardzo ciekawa. A to wrażenie, że raczej nigdy nie będę gotowa i nigdy się nie przełamię było wielkie.
-Coś już wymyślimy....z chłopakami-odparła z uśmiechem.
-Mam nadzieję- powiedziałam ciszej.
Nie dość, że cały czas myślałam o tym jak pogodzić się z Zaynem, to jeszcze Liam doszedł. Czy coś mnie jeszcze zaskoczy? Mam nadzieję, że nie. Nie to, że  oni mi sprawiali mi kłopoty, tylko martwilam się przez nich dwa razy więcej. Ale przecież przyjaciele powinni sobie pomagać. Ehhhh jeszcze zapomniałam o Harry'm. Nurtowały mnie te jego spojrzenia. Ale mial to coś. Ten cudowny uśmiech, który zawsze mnie tak onieśmielał. Zawsze martwił się o mnie, opiekował jeśli była potrzeba...Oczywiście nic nie pobije Niall'a. Był dla mnie jak brat. Rozumiał mnie najbardziej z całej piątki. Szkoda tylko, że nie miałam mu się jak odwdzięczyć. Dziwię się, że już tyle ze mną wytrzymał. Nawet nie wiedział ile mu zawdzięczam.
Zapatrzona w obie siostry oderwałam wreszcie wzrok. Schyliłam się niżej do Alice, której oczy już same się zamykały. Biedaczka całą noc nie spała. Może nawet więcej, niż jedną.
-Nie sądzisz, że obydwie bardzo sie od siebie różnią?-zapytałam jak najciszej umiałam.
Reakcja mojej przyjaciółki niemało mnie zdziwiła. Brunetka westchnęła wpatrując się nachalnie w jeden punkt. Unikała odpowiedzi...?
-Alice?
-Ekhem tak?
No kto jak kto, ale ja umiałam wyczuć tę nutkę sztuczności w jej głosie. Nie udało jej się mnie zaskoczyć.
-Mnie nie oszukasz- powiedziałam stanowczo.
-Ale ja...
-Dobrze, już się nie tłumacz tylko odpowiedz- przerwałam jej.
Dziewczyna znowu westchnęła i pokazała mi palcem, żebym była cicho. Posłałam jej pytające spojrzenie. Ona tylko kiwnęła lekko głowa w kierunku łóżka. Łóżka? Karen? Annbeth? Nie wiedziałam o co jej chodziło.Poruszyłam bezdżwięcznie ustami pytając "Karen"?
Alice kiwnęła twierdząco głową. Bez przesady, przecież chyba się nie obrazi, jak usłyszy, że o niej gadamy. Podniosłam jedną brew do góry w geście "Ale o co chodzi"?
-Potem Ci powiem-szepnęła mi Alice do ucha.
Dlaczego rozmawiałyśmy szeptem tego nie wiedziałam i jak zwykle byłam cholernie ciekawa. Z bezczynnego siedzenia i jak w przypadku Karen stania wybudził nas Niall wchodzący do sali. Za nim szła jakaś pielęgniarka wykłócająca się z nim o coś, a za nią podążała cała pielgrzymka paparazzi. Na nasz widok trochę przyspieszył. Stanął przy drzwiach i na chwilę wezwał Alice, która była równie zaskoczona tym gestem co ja. Jak to na nią przystało ta poleciała skocznym krokiem niczym baletnica, co w sumie do niej pasowało.
Podeszła do blondyna i pielęgniarki stojącej obok i zaczęła coś jej łumaczyć. Po chwili pani poszła, a oni podeszli do mnie.
-A co chodziło?
-Nie chciała mnie wpuścić, bo nie byłem nikim z rodziny- odparł naburmuszony Niall.
-Ty biedaku.
Wybuchnęłam śmiechem.
-O chodź, przedstawimy Cię Karen- powiedziała Alice podchodząc do łóżka na co dziewczyna gwałtownie się odwróciła.
-O cześć- odezwała się cicho opierając się o ramę łóżka.
-Hej, Niall-odparł chłopak uśmiechając się do niej o podając rękę.
W jej oczach widziałam błysk na jego widok. No w sumie niecodziennie rozmawia się ze sławnym  Niall'em Horanem.
-Karen.
-To Twoja siostra?-zapytał patrząc na śpiącą dziewczynę.
-Tak.
Dziewczyna przygryzła wargę. Blondyn popatrzył się na nią. W jego niebieskich oczach przez chwilę można było dostrzec przebłysk smutku.Ten to miał dopiero miękkie serce.Widział, że dziewczyna również ma łzy w oczach. W takie chwili trudno jej się dziwić.
-Chodź, usiądźmy- odparłam kierując Karen w kierunku krzeseł.
-Ile ona już tam leży?-zapytał ciszej Horan.
-Dopiero kilka dni, ale i tak jej szanse na przeżycie są nikłe- mówiła dziewczyna coraz bardziej się rozklejając.
Nie dziwię się jej. Gdyby to moja siostra tam leżała, to umarłabym z tęsknoty, rozpaczy i bólu. Ona jednak była młodsza i trzymała się lepiej ode mnie.
Przeniosłam wzrok na Niall'a. Ten schował głowę w rękach. Wyglądał tak słodko, że aż płakać się chciało. Jego dłonie węrdowały bezradnie po policzku. Czyżbym ja teraz musiała go pocieszyć? Od chwili przyjścia nie tryskał energią tak jak zawsze.
Po chwili wyczuł mój wzrok, podniósł głowę i odwrócił się w moją stronę. Jego oczy....nie wiem dlaczego ale po prostu tak przeczuwałam, że cierpi. Mimo to uśmiechnął się do mnie ciepło.


W ogóle odkąd tu przyszedł był już innym Niall'em Horanem niż jeszcze rano. Nie, mnie nie uszuka. Prędzej czy później i tak się dowiem co mu jest.
Chłopak miał chyba zadać kolejne pytanie, ale powstrzymał się, bo drzwi do sali się otworzyły a w nich pojawiła się malutka Sophie wraz z rodzicami.
-Cześć córciu, o i Alice jest! Kochana ty to musisz odpocząć i się wyspać. Jutro masz wo...O witam Asiu- te ostatnie słowa skierowała do mnie mama dziewczynek.
My z Alice kiwnęłyśmy głową mówiąc ciche "dzień dobry"  a Niall siedział cały czas z lekko opuszczoną głową.
-Hmmm za drzwiami mnóstwo fotoreporterów, ciekawe kto tym razem odwiedził szpital- odezwał się ich tata stawiając Sophie na ziemię.
-Tak właściwie....-zaczęła Alice.
-Ekhem dzień dobry Niall jestem- przedstawił się chłopak rodzicom.
-O witam-odrzekła mama rozpinając małej Sophie koszulę.
Jej tata podszedł do łóżka, gdzieleżała jego córka, a najmłodsza zaczęła coś szeptać na ucho do mamy. Gdy ta to usłyszała od razu sie uśmiechnęła. Po chwili mama wyjęła z torby jakąś karteczkę i długopis i podała małej. Sophie zaczęła nieśmiało do nas podchodzić. W końcu podeszła do Alice i jej też zaczęła coś szpetać. Blondynka śmiejąc się wstała biorąc małą za rączkę i podeszła do Niall'a.
-No dawaj Sophie, pytaj- szepnęła tak, że każdy usłyszał i ukucnęła przy małej.
Jednak dziewczynka nadal nic nie mówiła tylko zaczęła się chować za Alice i wzięła paluszki do buzi. Tak uroczo to wyglądało, jeszcze gdy Niall uśmiechnął się do małej przewidując  o co jej chodzi.
-No to ja powiem za nią- po chwili ciszy odezwała się Alice widząc, że mała chowa się za nią jeszcze bardziej.
-Ekhem...bardzo by chciała Twój autograf- powiedziała podając mu ze śmiechem kartkę i długopis.
Blondyn uśmiechnął się do...w sumie to do obu i zapytał:
-A jak się książniczka nazywa?
Wychylił głowę próbując zajrzeć w oczy małej.
-Sophie- dało się słyszeć gdzieś zza pleców Alice.
Niall uśmiechnął się i zaczął podpisywać. Gdy skończył powiedział:
-No chodź tu Sophie.
Dziewczynka lekko wychyliła się zza pleców Alice i podreptała do blondyna, który na nią czekał. Gdy już była wsytarczająco blisko chłopak wyciągnął ręce i wziął ją na kolana. Sophie nie wyrywała się tylko posłusznie usiadła bokiem i odważyła się spojrzeć w twarz blondyna. Alice usiadła na swoje miejsce i teraz jak wszyscy patrzyła na...no aż brak słów jak słodko wyglądającego Nialla i Sophie.

Ahhh wyglądał jak taki młody ojciec. Zaczął zadawać jej jakieś pytania podczas gdy mama Alice wzróciła się do nas:
-Dziewczynki doceniam wasze dobre chęci, ale już nie mogę patrzeć jak nie śpicie drugą noc z rzędu. Idźcie do domu, jutro zróbcie sobie wolne. Musicie mieć też czas dla siebie. My tu z nią chętnie zostaniemy.
-No skoro pani nalega..-zaczęła Alice.
-Na prawdę to żaden problem.-odezwał się zachęcająco tata Karen.
-No dobrze...ale w razie jakby coś się stało to proszę dzwonić- odparłam.
-Na pewno to zrobimy- powiedziała mama Sophie śmiejąc się.
Godzinę później...
-Hmmm Asiu masz dziś jakieś plany na wieczór?-zapytała Alice.
-W sumie to zamierzałam tu być do końca dnia, ale widę, że plany trochę się zmieniły więc...pójdę do domu..no i tyle.
-Jak chcecie to możecie do nas wpaść-wtrącił nieśmiało Niall nie odrywając wzroku od małej z która prowadził "zawziętą" konwersację.
Spojrzałam na Alice. Ta chyba nie miała nic przeciwko, więc szybko odparła:
-Okay, ale ja jeszcze muszę wstąpić do mojego domu, Asia pójdziesz ze mną?
-Jasne-odparłam.
-A więc...-zaczął Niall delikatnie kładąc Sophie na ziemię-spotykamy się o...18?
-Ok, pasuje, chodź Alice-powiedziałam pociągając blondynkę i żegnając się z wszystkimi po kolei.
Tylko mała Sophie płakała, ale Horan powiedział, że na pewno w najbliższym czasie się spotkają. Przytulił ją mocno na pożegnanie, a do tego gestu to już w ogóle brak mi słów. Wyszlismy z sali i udaliśmy się ku wyjściu. Od razu poraził nas blask promieni słonecznych, do kórych w ciemnym pomieszczeniu nie byliśmy przyzwyczajeni. Niall szybko założyl okulary, które miał zawieszone na bluzce.

-To co, spotykamy się o 18?-zapytała po raz ostatni Alice.
-Tak- odparł chłopak nadal z lekko spuszczoną głową.
-No..to cześć Horanku- powiedziałam do smutnego blondyna przytulając się.
Alice pożegnała się podobnie a po chwili obie ruszyłyśmy do jej domu. Nie miałyśmy daleko. Ahhh jak ja tu dawno nie byłam. Jej dom był urządzony w podobnym stylu do mojego. Ale pokój...po prostu brak słów. Pewnie dlatego, że sama go zaprojektowała. Ogólnie Alice była osobą bardzo kreatywną i uzdolnioną plastycznie, ale nie tylko.Stojąc tak oparka o ścianę i czekając aż dziewczyna zabierze  wszystkie porzebne rzeczy spytałam się:
-Czy ty też to zauważyłaś?
-Zauważyłam co?-zapytała zaciekawiona wychylając się zza szafy/
-No wiesz...jego zachowanie.
-Kogo...Horana?
-Tak-odparłam przygryzając wargę.
-Może miał zły dzień?-zgadywała.
Jakoś ta odpowiedź nie za bardz poniosła mnie na duchu, choaciż w sumie to było najlepsze dotychczasowe rozwiązanie.
-Może-szepnęłam mając taką właśnie nadzieję.
-Hmmm do osiemnastej jeszcze sporo czasu więc zostaniemy u  mnie na obiad- przerzuciła nas na drugi temat.
-Jak chcesz- powiedziałam miło.
Zeszłyśmy na dół udając się do kuchni. Była urządzona w nowoczensym stylu.
-Na co masz ochotę?-zapytała.
-No nie wiem..A Ty?
-Ostatnio prosiłam mamę, żeby kupila mi...poczekaj- dziewczyna zniknęła za jakimiś drzwiami a ja zostałam tak gdzie stałam. Po chwili dziewczyna wyszła- jak się okazało ze spiżarni.
-Mam!- powiedziała niosąc cos w ręce, co przypominalo z daleka jakieś..naleśniki w folii...?
-Co będziemy robić?-zapytałam bojąc się samej odpowiedzi.
-Tortillę- powiedziała z zachwytem.
No tak, że ja na to nie wpadłam.
-Aha...gdzie są składniki to ja wyjmę?
-Większość warzyw jest w lodówce, ty wyjmij co tam chcesz, a ja zacznę robić sos.
-Okay..- powiedziałam otwierając lodówkę i poszukując potrzebnych rzeczy.
Ok 40 minut później...
Siedziałyśmy w salonie zajadając się przepyszną tortillą.
-Od dziś przychodzę do Ciebie na obiady- powiedziałam przełykając kolejny kęs.
-Jasne, zapraszam-odparła Alice ze śmiechem.
-A własnie...-zaczęłam bo przypomniała mi się sytuacja ze szpitala:
-Hmmm?
-Bo...miałaś mi wytłumaczyć o co chodzi z Karen i Annabeth, coś mi miałaś powiedzieć, ale nie chciałaś przy niej.
Alice lekko pobladła.
-No bo wiesz...jakby ona to usłyszała, to na pewno nie byłoby jej miło.
-Już jej się pytałam, kiedy Ciebie nie było.- odparłam spokojnie.
-Co?!
Dziewczyna zakrztusiła się. Nie za bardzo wiedziałam o co jej chodzi.
-No co, chyba to nie jest aż tak złośliwe pytanie.
-W jej przypadku....-Alice zaczęła dochodzić do siebie i mówic nieco spokojniej....
-Asia...ona została zaadoptowana!
Teraz to ja się zakrztusiłam, i to nieźle. Matko...a ja jej mówiłam, że w ogóle do siostry nie jest podobna! Co ja jej zrobiłam! Przecież....Boże jak ona to odebrała! Teraz nie byłam w stanie nic z siebie wydobyć.
-Powiedz, że żartujesz- szepnęłam do Alice.
Dziewczyna tylko popatrzyła na mnie kiwając przecząco głową.
No to świetnie- pomyślałam...
Godzinę później...
Po jeszcze godzinnym wybieraniu stroju przez Alice wreszcie byłyśmy gotowe do wyjścia.
-Chodź już bo się spóźnimy- krzyczałam będąc już przy wyjściu.
-Biegnę!-odkrzyknęła mi dziewczyna po chwili pojawiając się tuż koło mnie.
Udałyśmy się w stronę domu chłopaków...

____________________________________________________________

Witam directioners i nie tylko! ♥
Przepraszam, że tak długo czekaliście z nowym rozdziałem, ale ten tydzien był najgorszym moim tygodniem pod względem nauki... ;/
Nawet brak mi słów za te wszystkie wyświetlenia i komentarze, dziekuję nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy! ;*
Sorry za tą ilość błędów, ale spieszyłam się chcąc aby jak najszybciej rozdział trafił na główną :D
A! I jeszcze jedno...no po prostu muszę wam  przesłać ten filmik..może większość z was go obejrzała, ale pewnie za każdym razem wzruszacie się tak samo :c KLIKNIJ
Jeszcze raz wam dziękuję i do zobaczenia w kolejnym rozdziale kochani! <3
Komentować.♥


9 komentarzy:

  1. Fajny tylko mało 1D :)
    Mam nadzieję że szybko dodasz następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy26 maja, 2013

    kocham *,*

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy26 maja, 2013

    S-U-P-E-R.
    No po prostu brak słów <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy27 maja, 2013

    Cudowny ^.^Jak zwykle zresztą ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy30 maja, 2013

    Cudny ♥.♥ Z resztą jak wszystkie XDD
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i umieram z ciekawości C:~
    ~Lili

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy30 maja, 2013

    Kiedy będzie następny?

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy31 maja, 2013

    NO dalej, dawaj kolejny! xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy31 maja, 2013

    Boski <3
    Pisz szybciutkooo!!

    OdpowiedzUsuń
  9. łoo Panie ~ Nicole Johnson

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze ♥
Mam najwspanialszych czytelników na świecie : )