-Chodź, pewnie są w basenie- odparłam pociągając brunetkę za rękę.
-Hej, czekaj nie nadążam- krzyczała za mną..
Okrążyłyśmy dom co nie trwało krótko zważając na jego rozmiary. Pierwszy zauważył nas Harry, który wyskoczył z wody i podbiegł do nas.
-Heeeeeeej- krzyczał już w biegu.
-Cześć- powiedziałyśmy nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
Gdy włosy loczka były pod wyłpywem wiatru odchylane do tyłu to wyglądał dość śmiesznie. Zwłaszcza z tą miną.
Odsunęłam się odruchowo widząc, że jest on cały mokry, lecz Alice już nie była na tyle mądra by to zrobić. Już po chwili miała ona całą przezroczystą od wody bluzkę. Ja tylko stałam obok i się śmiałam. Hazza dołączył do mnie. Moja koleżanka pomimo tego, że próbowała utrzymać poker face'a również nie wytrzymała wybuchając śmiechem a po chwili zaczynając gonić winowajcę. Ja z bananem na twarzy ruszyłam w kierunku basenu.
Louis stał przy stoliku z jedzeniem kończąc ostatnie marchewki, Liam właśnie zanurkował a Niall pływał ponuro na materacu bez większego entuzjazmu. W oddali dało się słychać krzyki Harrego i Alice, która chyba mu tak łatwo nie odpuści.
-Oooo witam.
Spostrzegłam jak zwykle uśmiechniętego Louis'a idącego w moją stronę.
-Hej Lou.
Odwzajemniłam uśmiech. No po prostu przy nim nie dało się inaczej.
-No nie bój się nie bój ja suchy jestem- odparł widząc moją niepewność.
-Ohhh to dobrze, inaczej bym Ci nie wybaczyła.
Podbiegłam do niego i się przytuliłam. Nie wiem czego użył ale pachniał ślicznie. Mogłabym tak stać i wzdychać do końca dnia, ale conajmniej wzbudziłoby to podejrzenia ze strony reszty. Odsunęłam się od chłopaka i przypomniałam sobie sytuację z Niall'em. Może on coś wie o co chodzi i co go tak zmieniło. W końcu to Lou ma najlepsze kontakty z każdym z chłopaków.
-Ekhem..chodź na chwilę- powiedziałam do bruneta, który był trochę zdziwionym, ale posłusznie wykonał moje polecenie. Weszliśmy do zimnego pomieszczenia, w którym powiewała klimatyzacja, co dawało ogromną ulgę przy takim upale.
-Wiesz o co chodzi Niall'owi? Jakiś taki zrobił się...no..inny.
Zupełnie nie wiedziałam jak wszystko ułożyć i zdefiniować. Co za szczęście, że Louis mnie zrozumiał, a przynajmniej po części.
-Też to zauważyłem, ale czasem chłopaki maja takie kilkudniowe...no wiesz...przejścia. To im mija.
Nie wiem czy po prostu mówil prawdę czy chciał mnie pocieszyć, ale w jakiś sposób dodało mi to otuchy.
-Aha..sorki, że tak pytam, ale po prostu martwię się o niego. On zawsze mi pomagał, a teraz sam wygląda jakby miał jakieś problemy.
-Rozumiem. Nie martw się, jeśli by się coś działo to zadzwonimy.
-Dziękuję Ci Lou, nawet nie wiesz...
W tym momencie nie dokończyłam bo Harry wleciał do salonu a zaraz po nim Alice. Świetnie się bawili, nawet nie zdając sobie sprawy, że tu jesteśmy. Nie chciałam im przeszkadzać więc wyszłam z Louisem na zewnątrz.Wokół nas nie było nikogo. Chłopaki byli dopiero kilkanaście metrów dalej w basenie, ale i tak nie przejmowali się naszą obecnością, bynajmniej nas nie zauważyli.
Nie wiedziałam co teraz ze sobą zrobić. Chętnie poszłabym z Alice na hamaki lub do basenu gdyby nie to, że ganiała się nieco dalej z Harrym. Ok, postawiłam na Louisa, który i tak pierwszy zaczął temat.
-A wiesz...przejmujesz się tak wszystkimi wokół, ale widzę, że u Ciebie i Zayn'a też nie jest najlepiej.
Westchnęłam, bo na tylko tyle było mnie stać.
-Oczywiście jeśli nie chcesz mówić, to możemy zmienić temat- dodał szybko widząc moją reakcję.
-Nie! Znaczy...ukrywanie tu i tak nic nie da-szepnęłam.
Lou spojrzał na mnie współczująco.
Nic by mi nie dało ukrywanie tego wszystkiego. Nawet nie musiałoby wychodzić to na jaw, skoro na pierwszy rzut oka między nami jest wielka bariera, którą tworzymy sami z dania na dzień. Powiększa się i powiększa, a my myśląc nad tym stwarzamy na nowo problemy, których jeszcze na początku nie było. Życie. Z dnia na dzień oddalamy się od siebie, a sednem tej sprawy jestem JA. Fajne uczucie nie? Ktoś pieprzy sobie przez Ciebie życie, bo Ty nie chcesz...poprawka: boisz się go przeprosić. Może to właśnie Lou mi w tym pomoże? Ten do każdego umie odpowiednio podejść, może właśnie teraz ta umiejętność przyda się najbardziej..?
-Wiesz...no pokłóciliśmy się a problemem jest to, że całkowicie zawiniłam ja i...nie jestem w stanie teraz z nim choćby porozmawiać.- wyrzuciłam na jedym oddechu.
No, postanowiłam, że nie będę owijać w bawełnę, tylko powiem prosto z mostu. A reakcja Louis'a? Stał przez chwilę patrząc się na mnie, a może i zamyślając się.
-Hmmm dobrze, że chociaż przyznajesz się do błędu, teraz trzeba tylko to naprawić.
-Tylko- powtórzyłam.
No i dla niego było wszystko tak banalnie łatwe? Zwykłe tylko nie pomagało mi zbytnio. No tak...ale kto może mi pomóc? Nikt..z wyjątkiem osoby, która przeżyła to samo. Czyli? Nie znałam tutaj nikogo takiego. Przynajmniej chłopak starał się mi pomóc....ale cóz co na to poradzić, skoro on sam nie wie.
-Asiu...wiem, że to będzie trudne, ale nie radziłbym tego przekładać. Z dniem na dzień odsuwacie się od siebie. Dzieli was coraz większa odległość. Będzie Ci tylko trudniej. To tak jak byś złamała rękę. Im szybciej będziesz chdziła na rechabilitację, tym szybciej twoja ręka powróci do dawnej formy. No...może nie do końca, ale przynajmniej w większej części. A co jak byś ją przekładała? Tego się nie da naprawić...znaczy-widząc moje zaszklone oczy poprawił się: da się, oczywiście, że się da, ale im dalej, tym trudniej. Innymi słowy z dnia na dzień odsuwając to od siebie pakujesz się w coraz większe gówno-zakończył oto tym wspaniałym akcentem swoje przemówienie.
-Tak wiem Lou...w sumie nie tylko Ty tak mówisz..no i pewnie masz rację, ale psychicznie mnie to przerasta.
Westchnęłam smutno. Mialam tylko nadzieję, że doskonale wiedział o czym mówię. Tak, on miał rację, ale gdyby tak postawił się w mojej sytuacji zobaczyłby, że też nie mam łatwo.
-Coś wymyślimy...na pewno-odparł patrząc mi prosto w oczy jakby chciał mi udowodnić, że jego każde słowo jest prawdą, nie tylko jakimiś obietnicami, którze rozpływają się w powietrzu. Własnie tymi słowami dodał mi otuchy. Nawet nie wiedział, jak jakieś zwykłe stwierdzenie na mnie działa-jak motywuje. Byłam mu za to ogromnie wdzięczna.
-Dziekuję...
Zwróciłam wzrok ku ziemi nie za bardzo wiedząc co więcej można powiedzieć. Tyle rzeczy nasuwało mi się w tej chwili na język, że zdołałam powiedzieć: Dziekuję. Mam nadzieję, że on wiedział, że to nie jest puste słowa, tylko wyraz, którym chcę oddać mu moją całkowitą wdzięczność.
Zapadła krępująca cisza, co w towarzystwie Louis'a dość rzadko się zdarzało. Przecież to on był jak zwykle duszą całego towarzystwa. Z moich jakże i wielce mądrych zamyśleń wyrwały mnie wibracje w telefonie. Kto mógł do mnie pisać o tej porze. Mama? Nie sądzę, bo o tej porze była bardzo zajęta w pracy, a przerwę "obiadową" miała conajmniej trzy godziny temu. Więcej przejaciół w Anglii dotychczas nie poznałam, więc może ktoś z Polski...
Przeprosiłam na chwilę Louisa i odeszłam wyjmując telefon. Odblokowałm ekran i zobaczyłam jakiś nieznajomy numer. Weszłam szybko w tę wiadomość i odczytałam: "Hej tu Nicole, pamiętasz mnie jeszcze? ;) Pomyślałam sobie, że skoro dawno się nie widziałyśmy to może zrobimy jakiś mały wypad na zakupy czy do kina . . .?"
Nicole...Nicole...przez chwilę analizowałam w głowie to imię a po chwili już coś mi zaświtało. Tak! To ona! To ona mnie uratowała w parku. Ale skąd miała mój numer? Hmmm może jej na naszym spotkaniu w szpitalu podałam...
Miałam totalną pustkę w głowie w związku z tym, co jej mogłam odpisać. Muszę znaleść Alice, może ona mi doradzi. Weszłam do salonu, gdzie moja przyjaciółka studiowała coś w telefonie. Gdy tylko usłyszała moje kroki podniosła głowę i zapytała:
-Ty też dostałaś tą wiadomość?
Kiwnęłam twierdząco głową.
-Co jaką wiadomość?-zapytał Harry wychylając się nad Alice w celu przeczytania wiadomości. Nie było to potrzebne, bo po chwili moja koleżanka sama dała mu komórkę do ręki.
-Kto to jest Nicole?-zapytał nadal czytając sms-a.
-Ta dziewczyna co...no jak Asia była w szpitalu to ona raz przyszła...zresztą jeszcze tego samego dnia.
-Ta niska blondynka?-przerwał jej loczek.
-Właśnie ta- odparłam.
W sumie to nic do niej nie miałam. Pamiętam tylko naszą rozmowę z Niall'em. A raczej nie pamiętam...tylko coś mi świta w głowie, że o niej z nim rozmawiałam.
Wydaje się być miła, więc możnaby się z nią spotkać.
-To co jej odpisać?-zapytałam przerywając ciszą panującą w pomieszczeniu.
-No nie wiem...napisz, że teraz nie możemy-odparła Alice.
-Czego nie możecie?-zapytał Liam wchodząc do salonu.
-A..ta blondynka ze szpitala do nas napisała, czy byśmy się nie spotkały....
-No to jaki problem, zaproście ją tutaj- odezwał się Harry.
Byłam trochę zdziwiona tą odpowiedzią, zresztą Alice też.
-Ja tam nie mam nic przeciwko-powiedział jak zwykle spokojny Liaś.
-No ale tek...możemy? Przeciez nawet jej nie znacie.
-W też-odparł chytrze Harry.
No w sumie to w połowie była prawda. Widziałyśmy się z nią tylko raz. Wydawała się fajna, ale trochę...hmm dziwna? Podejrzana? Nie, to złe określenia. Może po prostu tak mi się wydaje, bo jej nie poznałam zbyt dobrze. Nigdy nie oceniaj książki po okładce...istotny problem młodzieży XXI wieku... Staram się przestrzegać tej zasady, ale niestety inny nie za bardzo ją rozumieją.
-Skoro tak, to chyba możemy zaryzykować-powiedziała Alice.
-Okay, to już jej odpisuję...-odparłam.
Wzięłam opcję "odpisz" i zaczęłam pisać "Hej Nicole, tutaj Alice i Asia ;> Dobry pomysł, ale jesteśmy u chłopaków <1D> więc może Ty byś do nas wpadła?".
Na odpowiedź nie musiałam czekać długo. Zgodziła się, a ja wysłałam jej dokładny adres ich domu. Wyszliśmy na ogród. Alice odpuściła już Stylesowi co przyjął z wielką ulgą. Ja zaś udałam się do Liama. Musiałam przecież wypytać o Rose. Podeszłam do chłopaka, który już miał wskakiwać do wody.
-No Liaś, jak tam z dziewczyną?-zapytałam robiąc przy ostatnim wyrazie cudzysłów w powietrzu.
-No wiesz..na razie trudno mi ocenić...to pierwsze spotkanie..
-Na pewno będzie takich więcej-pocieszałam chłopaka.
-No mam nadzieję. Wydaje mi się jednak, że dla niej to zwykła przyjaźń.
Chłopak spuścił wzrok w dół.
-Hej, hej-pomachałam mu przed oczami.
-Będzie dobrze. Czas pokaże kochany. To dopiero pierwsze spotkanie, jeszcze dużo przed nami. Jak spotykasz osobę, którą kochasz, to nie możesz liczyć na cud...przynajmniej na początku. No chyba, że jest to miłość od pierwszego wejrzenia, ale to już rzadki przypadek. Powracając do tematu...wszystko po kolei. Jak was bliżej pozna, to dopiero zrozumie i zobaczy to, czego wcześniej nie dostrzegała.
Wow, aż sama zdziwiłam się moją przemową. No cóż...może przynajmniej jemu pomogę.
-Mam nadzieję, że rzeczywiście masz rację- powiedział tym razem trochę głośniej.
-Hejjjj no ale nie smutaj. Będzie dobrze, słyszysz mnie?
Chłopak tylko kiwnął prawie niezauważalnie głową.
-Ej, popatrz na mnie!
Machnęłam mu rękę przed twarzą.
-Ja już tego dopilnuję. Ona świata bez Ciebie nie będzie mogła widzieć, tak nią zacznę manipulować!
Zaczęłam się śmiać, po czym znowu spoważniałam.
-Nie no aż tak to nie, wtedy ja też zacznę się Ciebie bać.
Chłopak uśmiechnął się słodko. Ahhhh no i czy te oczka mogą kłamać..
-Ekhem..chodź na chwilę- powiedziałam do bruneta, który był trochę zdziwionym, ale posłusznie wykonał moje polecenie. Weszliśmy do zimnego pomieszczenia, w którym powiewała klimatyzacja, co dawało ogromną ulgę przy takim upale.
-Wiesz o co chodzi Niall'owi? Jakiś taki zrobił się...no..inny.
Zupełnie nie wiedziałam jak wszystko ułożyć i zdefiniować. Co za szczęście, że Louis mnie zrozumiał, a przynajmniej po części.
-Też to zauważyłem, ale czasem chłopaki maja takie kilkudniowe...no wiesz...przejścia. To im mija.
Nie wiem czy po prostu mówil prawdę czy chciał mnie pocieszyć, ale w jakiś sposób dodało mi to otuchy.
-Aha..sorki, że tak pytam, ale po prostu martwię się o niego. On zawsze mi pomagał, a teraz sam wygląda jakby miał jakieś problemy.
-Rozumiem. Nie martw się, jeśli by się coś działo to zadzwonimy.
-Dziękuję Ci Lou, nawet nie wiesz...
W tym momencie nie dokończyłam bo Harry wleciał do salonu a zaraz po nim Alice. Świetnie się bawili, nawet nie zdając sobie sprawy, że tu jesteśmy. Nie chciałam im przeszkadzać więc wyszłam z Louisem na zewnątrz.Wokół nas nie było nikogo. Chłopaki byli dopiero kilkanaście metrów dalej w basenie, ale i tak nie przejmowali się naszą obecnością, bynajmniej nas nie zauważyli.
Nie wiedziałam co teraz ze sobą zrobić. Chętnie poszłabym z Alice na hamaki lub do basenu gdyby nie to, że ganiała się nieco dalej z Harrym. Ok, postawiłam na Louisa, który i tak pierwszy zaczął temat.
-A wiesz...przejmujesz się tak wszystkimi wokół, ale widzę, że u Ciebie i Zayn'a też nie jest najlepiej.
Westchnęłam, bo na tylko tyle było mnie stać.
-Oczywiście jeśli nie chcesz mówić, to możemy zmienić temat- dodał szybko widząc moją reakcję.
-Nie! Znaczy...ukrywanie tu i tak nic nie da-szepnęłam.
Lou spojrzał na mnie współczująco.
Nic by mi nie dało ukrywanie tego wszystkiego. Nawet nie musiałoby wychodzić to na jaw, skoro na pierwszy rzut oka między nami jest wielka bariera, którą tworzymy sami z dania na dzień. Powiększa się i powiększa, a my myśląc nad tym stwarzamy na nowo problemy, których jeszcze na początku nie było. Życie. Z dnia na dzień oddalamy się od siebie, a sednem tej sprawy jestem JA. Fajne uczucie nie? Ktoś pieprzy sobie przez Ciebie życie, bo Ty nie chcesz...poprawka: boisz się go przeprosić. Może to właśnie Lou mi w tym pomoże? Ten do każdego umie odpowiednio podejść, może właśnie teraz ta umiejętność przyda się najbardziej..?
-Wiesz...no pokłóciliśmy się a problemem jest to, że całkowicie zawiniłam ja i...nie jestem w stanie teraz z nim choćby porozmawiać.- wyrzuciłam na jedym oddechu.
No, postanowiłam, że nie będę owijać w bawełnę, tylko powiem prosto z mostu. A reakcja Louis'a? Stał przez chwilę patrząc się na mnie, a może i zamyślając się.
-Hmmm dobrze, że chociaż przyznajesz się do błędu, teraz trzeba tylko to naprawić.
-Tylko- powtórzyłam.
No i dla niego było wszystko tak banalnie łatwe? Zwykłe tylko nie pomagało mi zbytnio. No tak...ale kto może mi pomóc? Nikt..z wyjątkiem osoby, która przeżyła to samo. Czyli? Nie znałam tutaj nikogo takiego. Przynajmniej chłopak starał się mi pomóc....ale cóz co na to poradzić, skoro on sam nie wie.
-Asiu...wiem, że to będzie trudne, ale nie radziłbym tego przekładać. Z dniem na dzień odsuwacie się od siebie. Dzieli was coraz większa odległość. Będzie Ci tylko trudniej. To tak jak byś złamała rękę. Im szybciej będziesz chdziła na rechabilitację, tym szybciej twoja ręka powróci do dawnej formy. No...może nie do końca, ale przynajmniej w większej części. A co jak byś ją przekładała? Tego się nie da naprawić...znaczy-widząc moje zaszklone oczy poprawił się: da się, oczywiście, że się da, ale im dalej, tym trudniej. Innymi słowy z dnia na dzień odsuwając to od siebie pakujesz się w coraz większe gówno-zakończył oto tym wspaniałym akcentem swoje przemówienie.
-Tak wiem Lou...w sumie nie tylko Ty tak mówisz..no i pewnie masz rację, ale psychicznie mnie to przerasta.
Westchnęłam smutno. Mialam tylko nadzieję, że doskonale wiedział o czym mówię. Tak, on miał rację, ale gdyby tak postawił się w mojej sytuacji zobaczyłby, że też nie mam łatwo.
-Coś wymyślimy...na pewno-odparł patrząc mi prosto w oczy jakby chciał mi udowodnić, że jego każde słowo jest prawdą, nie tylko jakimiś obietnicami, którze rozpływają się w powietrzu. Własnie tymi słowami dodał mi otuchy. Nawet nie wiedział, jak jakieś zwykłe stwierdzenie na mnie działa-jak motywuje. Byłam mu za to ogromnie wdzięczna.
-Dziekuję...
Zwróciłam wzrok ku ziemi nie za bardzo wiedząc co więcej można powiedzieć. Tyle rzeczy nasuwało mi się w tej chwili na język, że zdołałam powiedzieć: Dziekuję. Mam nadzieję, że on wiedział, że to nie jest puste słowa, tylko wyraz, którym chcę oddać mu moją całkowitą wdzięczność.
Zapadła krępująca cisza, co w towarzystwie Louis'a dość rzadko się zdarzało. Przecież to on był jak zwykle duszą całego towarzystwa. Z moich jakże i wielce mądrych zamyśleń wyrwały mnie wibracje w telefonie. Kto mógł do mnie pisać o tej porze. Mama? Nie sądzę, bo o tej porze była bardzo zajęta w pracy, a przerwę "obiadową" miała conajmniej trzy godziny temu. Więcej przejaciół w Anglii dotychczas nie poznałam, więc może ktoś z Polski...
Przeprosiłam na chwilę Louisa i odeszłam wyjmując telefon. Odblokowałm ekran i zobaczyłam jakiś nieznajomy numer. Weszłam szybko w tę wiadomość i odczytałam: "Hej tu Nicole, pamiętasz mnie jeszcze? ;) Pomyślałam sobie, że skoro dawno się nie widziałyśmy to może zrobimy jakiś mały wypad na zakupy czy do kina . . .?"
Nicole...Nicole...przez chwilę analizowałam w głowie to imię a po chwili już coś mi zaświtało. Tak! To ona! To ona mnie uratowała w parku. Ale skąd miała mój numer? Hmmm może jej na naszym spotkaniu w szpitalu podałam...
Miałam totalną pustkę w głowie w związku z tym, co jej mogłam odpisać. Muszę znaleść Alice, może ona mi doradzi. Weszłam do salonu, gdzie moja przyjaciółka studiowała coś w telefonie. Gdy tylko usłyszała moje kroki podniosła głowę i zapytała:
-Ty też dostałaś tą wiadomość?
Kiwnęłam twierdząco głową.
-Co jaką wiadomość?-zapytał Harry wychylając się nad Alice w celu przeczytania wiadomości. Nie było to potrzebne, bo po chwili moja koleżanka sama dała mu komórkę do ręki.
-Kto to jest Nicole?-zapytał nadal czytając sms-a.
-Ta dziewczyna co...no jak Asia była w szpitalu to ona raz przyszła...zresztą jeszcze tego samego dnia.
-Ta niska blondynka?-przerwał jej loczek.
-Właśnie ta- odparłam.
W sumie to nic do niej nie miałam. Pamiętam tylko naszą rozmowę z Niall'em. A raczej nie pamiętam...tylko coś mi świta w głowie, że o niej z nim rozmawiałam.
Wydaje się być miła, więc możnaby się z nią spotkać.
-To co jej odpisać?-zapytałam przerywając ciszą panującą w pomieszczeniu.
-No nie wiem...napisz, że teraz nie możemy-odparła Alice.
-Czego nie możecie?-zapytał Liam wchodząc do salonu.
-A..ta blondynka ze szpitala do nas napisała, czy byśmy się nie spotkały....
-No to jaki problem, zaproście ją tutaj- odezwał się Harry.
Byłam trochę zdziwiona tą odpowiedzią, zresztą Alice też.
-Ja tam nie mam nic przeciwko-powiedział jak zwykle spokojny Liaś.
-No ale tek...możemy? Przeciez nawet jej nie znacie.
-W też-odparł chytrze Harry.
No w sumie to w połowie była prawda. Widziałyśmy się z nią tylko raz. Wydawała się fajna, ale trochę...hmm dziwna? Podejrzana? Nie, to złe określenia. Może po prostu tak mi się wydaje, bo jej nie poznałam zbyt dobrze. Nigdy nie oceniaj książki po okładce...istotny problem młodzieży XXI wieku... Staram się przestrzegać tej zasady, ale niestety inny nie za bardzo ją rozumieją.
-Skoro tak, to chyba możemy zaryzykować-powiedziała Alice.
-Okay, to już jej odpisuję...-odparłam.
Wzięłam opcję "odpisz" i zaczęłam pisać "Hej Nicole, tutaj Alice i Asia ;> Dobry pomysł, ale jesteśmy u chłopaków <1D> więc może Ty byś do nas wpadła?".
Na odpowiedź nie musiałam czekać długo. Zgodziła się, a ja wysłałam jej dokładny adres ich domu. Wyszliśmy na ogród. Alice odpuściła już Stylesowi co przyjął z wielką ulgą. Ja zaś udałam się do Liama. Musiałam przecież wypytać o Rose. Podeszłam do chłopaka, który już miał wskakiwać do wody.
-No Liaś, jak tam z dziewczyną?-zapytałam robiąc przy ostatnim wyrazie cudzysłów w powietrzu.
-No wiesz..na razie trudno mi ocenić...to pierwsze spotkanie..
-Na pewno będzie takich więcej-pocieszałam chłopaka.
-No mam nadzieję. Wydaje mi się jednak, że dla niej to zwykła przyjaźń.
Chłopak spuścił wzrok w dół.
-Hej, hej-pomachałam mu przed oczami.
-Będzie dobrze. Czas pokaże kochany. To dopiero pierwsze spotkanie, jeszcze dużo przed nami. Jak spotykasz osobę, którą kochasz, to nie możesz liczyć na cud...przynajmniej na początku. No chyba, że jest to miłość od pierwszego wejrzenia, ale to już rzadki przypadek. Powracając do tematu...wszystko po kolei. Jak was bliżej pozna, to dopiero zrozumie i zobaczy to, czego wcześniej nie dostrzegała.
Wow, aż sama zdziwiłam się moją przemową. No cóż...może przynajmniej jemu pomogę.
-Mam nadzieję, że rzeczywiście masz rację- powiedział tym razem trochę głośniej.
-Hejjjj no ale nie smutaj. Będzie dobrze, słyszysz mnie?
Chłopak tylko kiwnął prawie niezauważalnie głową.
-Ej, popatrz na mnie!
Machnęłam mu rękę przed twarzą.
-Ja już tego dopilnuję. Ona świata bez Ciebie nie będzie mogła widzieć, tak nią zacznę manipulować!
Zaczęłam się śmiać, po czym znowu spoważniałam.
-Nie no aż tak to nie, wtedy ja też zacznę się Ciebie bać.
Chłopak uśmiechnął się słodko. Ahhhh no i czy te oczka mogą kłamać..
-I o to chodzi-odparłam szczerząc się i dodając:
-Dobra, już Ci nie zabieram czasu, leć do wody.
Nie musiałam powtarzać dwa razy, już po chwili chłopak zniknął w toniach letniej wody. W sumie to też bym mogła wskoczyć, czemu nie? Nadal miałam na sobie ubranie Harrego, które on mi pożyczył, bo moje było mokre. Teraz to już moje wyschło, a jego za chwilę będzie mokre.
-Hazzuś nie obrazisz się jak wskoczę w Twoich ubraniach do wody?-spytałam chłopaka, który zatrzymał na mnie wzrok.
-Jasne, wkacz.
Na jego twarzy jak zwykle pojawiły się dwa ubóstwiane przeze mnie dołeczki.
Własnie analizowałam w którą stronę mam skakać, kiedy przypomniałam sobie o Niall'u. Ten nadal samotnie pływał na swoim materacu w te i we w te. Podeszłam do stolika z jedzeniem wzięłam pierwszą lepszą babeczkę i udałam się do wody. Starałam się ostrożenie schodzić, żeby tylko jedzenie, które dla niego niosłam się nie zamoczyło. Ufff nie poślizgnęłam się. Teraz tylko trzeba do niego dojść w miarę możliwości. Szłam powoli, a i tak lekkie fale nie dawały mi wielkiego pola do popisu. Byłam już blisko. Teraz złapałam materac, żeby go odwrócić przodem. Niall zdziwił sie trochę, dlaczego jakaś siła ciągnie go do tyłu.
-A witam pana-odparłam kiedy tylko zobaczyłam schowaną głowę blondyna.
-Nawet się nie przywitałeś- dodałam po chwili naburmuszonym tonem.
On podniósł głowę spojrzał w oczy i uśmiechnął się blado. O nie, mnie kochany nie przechytrzysz. Przecież widzę, kiedy udajesz, że się uśmiechasz i chcesz, żeby wszyscy myśeli, że jest dobrze, a kiedy się na prawdę uśmiechasz.
-Przyniosłam Ci babeczkę.
Pomachałam mu przed głową przyniesionym "łupem".
-Dziękuję, ale nie jestem głodny-odparł zachrypniętym głosem.
-Oho, Niall Ty zawsze jesteś głodny, więc akurat ta wymówka na mnie nie działa.
Uśmiechnęłam się do niego dając do zrozumienia, że nie odpuszczę tak łatwo.Chłopak nadal się nie odzywał.
-Nie myśl sobie, że nie zauważyłam Twojej zmiany...a teraz tak na serio to o co chodzi Horan?
Blondyn lekko podniósł głowę i spojrzał mi prosto w oczy. Co mi chciał tym gestem uświadomić? Może coś powiedzieć, przekazać? W każdym razie to nie były te same oczy-śmiejące się i patrzące na mnie z radością. Teraz miały pustkę. Przedstawiały więcej niż dotychczas.
-Ohh błagam nie patrz tak na mnie tylko mów o co chodzi-mówiłam podłamanym głosem.
-Nic- mówił.
-I Ty myślisz, że ja Ci w tej chwili uwierzę? Tyle razem przeszliśmy...Niall jesteśmy przyjaciółmi. Ty mi zawsze pomagałeś i nadal to robisz, ja teraz też chcę Ci pomóc, rozumiesz?-szeptałam łagodniejszym niż dotychczas głosem.
Podniosłam jego podbródek, który znowu opadał bezwładnie na materac.
-Hej, spójrz mi w oczy.
I znowu to spojrzenie.
-Asia...nie teraz-mówił wręcz błagalnie.
-Dlaczego?
Uniosłam jedną brew ku górze. Nie rozumiałam jego toku myślenia, a jego ton głosu sprawiała, że stawałam się jeszcze bardziej ciekawska.
No i na to pytanie oczywiście mi już nie odpowiedział. Trudno. Naciskać nie będę. Czasem byłam w podobnych sytuacjach, więc wiedziałam jak się czuje...przynajmniej po części.
-Okay, nie chcesz nie mów, ale chociaż babeczkę weź-odparłam szczerząc się.
Postawiłam mu ciastko na materacu a już po chwili zanurkowałam w letniej wodzie. W wodzie niewyraźnie wysowała się sylwetka Liama, a może Louisa.
Wynurzyłam się i podplynęłam do stojącej na brzegu Alice.
-Wskakuj, albo sama Cię tam wciągnę- krzyknęłam wybuchając "złowrogim" śmiechem.
-Czekaj, czekaj daj mi chwilę- powiedziała nadal wpatrując się w lekkie fale unoszące się i uderzające o brzegi.
Spostrzegłam za nią Stylesa. Ona chyba go nie zauważyła ale z tego co się zdążyłam zorientować to taki był plan.Odpłynęłam szybko domyślając się co może za chwile nastąpić. Alice mozno się zdziwiła widząc mój nagły ruch i wtedy również ona zorientowała się o co biega- tyle, że już było za późno. Z głośnym pluskiem wylądowała w wodzie niedaleko mnie. Heh biedny Styles, nie wie w co się pakuje. Alice wynurzyła się ledwie łapiąc oddech i przygotowując się do swojego krzyku, z którego dla bezpieczeństwa wolałam się oddalić.
-Styles tym razem przegiąłeś!!-krzyknęła o parę oktaw wyżej.
Harry tylko stał na brzegu łapiąc się za brzuch ze śmiechu. Moja reakcja jak i reszty chłopaków była podobna. Nawet Niall się uśmiechnął, co było dla mnie najmilszym widokiem tego dnia.
Jakiś czas póżniej...
Bawiliśmy się świetnie do czasu, gdy ku naszemu zdziwieniu ( w sumie to ku mojemu ) nie wyszedł Zayn. Wyglądał już lepiej niż kilk dni wcześniej co przyjęłam z wielką ulgą. Stanął i spojrzał na nas ze stoickim spokojem. Spojrzał...zaraz zaraz...przez chwilę zatrzymał wzrok na mnie czy mi się tylko wydawało... Moje serce jak zwykle pobijało swoje rekordy w biciu na minutę. Czyli jednak nie był na mnie tak bardzo zły jak się wydawało. Czyli jednak jakieś resztki przyjaźni zostały w nim, mimo tego co zrobiłam.
-Dzwoni ochroniarz i mówi, że jakaś Nicole tu jest i twierdzi, że byliście umówieni, ma ją wpuścić?-zapytał z kamienną twarzą.
-Tak wpuść- powiedział szybko Liam wychodząc z basenu.
Louis poszedł jego krokami a po chwili poszedł za budynek aby pójść po Nicole. A Zayn? Tak po prostu sobie poszedł. Nie spojrzał już ani razu. Byłam powietrzem. Czułam w tej chwili na sobie wzrok Alice. Odwróciłam się, no tak mialam rację...dziewczyna patrzyła na mnie niepewnie przygryzając dolną wargę. Sama nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Nie stanowiło to wielkiego problemu, bo po kilku minutach przyszedł Lou a za nim śmiało kroczyła Nicole. Taka jak ją ostatnio zapamiętałam- niska dziewczyna o blond włosach i wściekle niebieskich oczach czarujących zapewne nie jednego faceta.
-O cześć Nicole!- powiedział Liam udając zaskakujący ton, no myślałam, że nie wiem co mu zrobię...już trochę szczerości mógł w to chłopak włożyć.
-Hej- odrzekła dziewczyna swoim sopranikiem.
Popatrzyła na wszystkich uśmiechając się. Zazdrościłam jej tej pewności siebie. U mnie miałam raczej jej niedobór. Ale tak już jest...to czego najabrdziej chcemy i pragniemy tym bardziej jest niedostępne. A to co mamy poprostu nam wisi.
No dobra...skoro to ja ją tu zaprosiłam to chociaż powinnam się przywitać.
-Heyyy Nicole!-krzyknęłam podpływając w stronę drabinek. Już po chwili znalazłam się na pzeciwko jej.
-Przytulać Cię nie będę, bo morka jestem więc..-rozłożyłam bezradnie ręce.
-Jasne, jasne-odparła wybychając melodycznym śmiechem.
Po chwili z basenu wyłonili się również Harry z Alice. Loczek chciał chyba zastosować tą szmą sztuczkę co z Alice, lecz dziewczyna się w porę zorientowała odsuwając się na bezpieczną odległość.
-Co powiecie na grilla?-zapytał o dziwo Harry a nie Niall, z którego ust najczęściej mogliśmy usłyszeć tego typu pytania.
-Jasne, ja idę po kiełbaski...Lou idziesz ze mną? Przyniesiesz napoje i sosy-odezwał się Liam.
Z ust Louisa dało się słyszeć ciche jęknięcie, ale po chwili zniknął w ogromych drzwiach swojej "willi".
Harry zajął się przygotowywaniem sprzętu do jakiegokolwiek użytkowania a po chwili rozgrzewaniem węgla.
A my? Dziewczyny jak to dziewczyny. Każda normalna poszłaby do kuchni spytać się, czy jakoś nie pomóc, zrobić jakąś sałatkę, czy coś około tego,ale nam się najzwyczajniej w świecie nie chciało. Usiadłyśmy sobie na pobliskich leżakach i rozmawiałyśmy...poprawka: próbowałyśmy naziązać jakich wspólny temat co było dość trudne.
-Hmmm czyli znacie się z chłopakami jakiś...miesiąc? Nieźle...i codziennie wspólne spotkania.-powiedziała blondynka
-No...trochę ponad. Znaczy Alice zna chłopaków trochę krócej ale niewiele to zmienia.-odparłam.
-Aha...jakoś mi tu kogoś brakuje..czyżby Zayn poszedł na kolejną imprezę?
Na to pytanie już nie umiałam udzielić odpowiedzi. Co, miałam kłamać? Spojrzałam błagalnie na Alice, która była nie mniej zdezorientowana niż ja.
-Ekhem- odchrząknęłam aby zyskać na czasie.
-Zayn...A Zayn...no nie..on teraz ....odpoczywa.
Miałam tylko nadzieję, że nie zabrzmiało to dość podejrzanie. Alice mówiła calkiem wiarygodnym tonem, za co jej byłam ogromnie wdzięczna. Poza tym jakby nie popatrzeć na to z innej strony to nawet nie kłamała.No dobra...tak pół na pół. Ale ważne, że cokolwiek wymyśliła. Ja mialam totalną pustkę w głowie, więc moja odpowiedź...a raczej jej brak wzbudziłby podejrzenia blondynki.
-Aha no tak...Hmmm Asia u Ciebie uż wszystko ok? Nic Cię nie boli...czy coś?
-Niee już jest dobrze-uspokoiłam ją.
Trochę dziwilo mnie to pytanie. A czy ja wyglądałam na taką, co mój stan się pogorszył? Ale z drugiej strony o co miala pytać jak nasze pierwsze spotkanie odbyło się własnie w szpitalu..no nalezy podkreślić pierwsze świadome spotkanie, bo jeszcze wcześniej miałyśmy przyjemność zapoznać się w parku. Tyle, że ja wtedy leżałam nieprzytomna pośród jednej z alejek w parku...
20 minu później...
Rozmawialiśmy czekając na pieczące się kiełbaski.Nicole już zdążyła się zapoznać z chłopakami, zresztą z jej charakterem to nic trudnego.
No może pominęłam tu jedną rzecz, a mianowicie Niall. Chłopak cały casz lezał na materacu i pływał z opuszczoną głową. Nawet się nie przywitał z nowo przybyłą. No chociaż mógł rzucić marne "cześć". Ale nie! On chyba nawet nie zdawał sobie sprawy co się wokół niego dzieje
Oho! Chyba zamierza wyjść! Wow, no nareszcie. Podpływa do drabinek, idzie po ręcznik i suszy sobie włosy.
-O Niall!-zawołałam machając, żeby przyszedł.
Chłopak niechętnie ruszył w naszą stronę.
-To jest Nicole, chyba się już znacie- zaczęła Alice ale już nie skończyła bo blondyn rzucił dziewczynie chłodne "cześć" i udał się do domu.
No mnie zamurowało. Alice zresztą też. Żeby jeszcze inny chłopak, ale Niall był zawsze miły dla dziewczyn.
-Ekhem sorki za niego...czasem tak ma-starałam się jakoś złagodzić sytuację.
-Jasne rozumiem- powiedziała Nicole, a na jej twarzy malowało się niemniejsze zdziwienie.
-To ja na chwilę..idę do środka- powiedzialam pokazując kciukami pomieszczenie do którego wszedł Niall.
-Leć, leć-odparła Alice.
Zostawiłam dziewczyny i pobiegłam za blondynem.
-Niall?
Chłopak już wchodził po schodach.
-Niall zatrzymaj się!
Horan niechętnie zrobił to co mu kazałam. Podbiegłam do niego i zapytałam już trochę spokojniejszym głosem:
-Boże Niall co Ci się dzieje? Powiedz mi proszę.
Stanęłam o jeden schodek wyżej, żeby być na równi z chłopakiem. On spojrzał na mnie już trochę łagdniejszym wzrokiem, co mnie ucieszyło, że chociaż trochę jeszcze ze starego Niall'a zostało.
-Asia...nie mogę Ci powiedzieć. Nie teraz- blagał a jego twarz momentalnie się zmieniła.
-Ale...ja się o Ciebie martwię.
Nie wytrzymałam i rzuciłam się na chłopaka.
-Wiem, ale jeśli chcesz żebym był szczęśliwy, to zrób to dla mnie i udawaj jakby nic się nie stało. Tak będzie lepiej dla nas obu- powiedział delikatnie głaszcząc mnie po plecach.
-A obiecujsz, że za chwilę zejdziesz?-szepnęłam.
-Obiecuję- odparł, a po chwili dodał:
-Nie za chwilę, ale postaram się jak najszybciej. Po prostu chcę pobyć teraz sam.
-Na pewno?
-Tak, idź już, czekają na Ciebie.
Odsunęłam się od chłopaka, a ten uśmiechnął się blado. Zbiegłam na dół i dołączyłam do grona, które już jadło.
-O Asia! Chodź, już Ci zająłem miejsce-krzyknął Harry klepiąc miejsce koło siebie.
Ehhh dlaczego akurat tam?
Jedliśmy przez długi czas. Dużo jedzenia zostało. No tak jednak brakowało namtego Niallerka, który zawsze wszystko zjadał za pięciu.
-Ehhh już nie mogę, Styles weźmiesz moją?-zapytałam.
-Też już nie mogę ale wezmę- odrzekł także słabym głosem.
-Ja...na chwilę idę do łazienki- powiedziała Nicole.
Gdy tylko zniknęła za drzwiami zaczęła się zacięta dyskusja:
-I co o niej sądzicie?-zapytał Louis.
-Nie no spoko jest-odrzekł loczek.
-A te oczy...jak myślicie to soczewki?-zapytał Liam.
-Nie wiem, ale przyznam, że ładne-rozmarzył się Harry.
Ja wzięłam szybko talerze wszystkich i udałam się do środka. Reszta bawiła się w najlepsze ledwie zauważając moje zniknięcie. Udałam się do kuchni i odstawiłam wszystkie naczynia. Dziwne uczucie...być w domu One Direction, a tam kompletna cisza. Może odwiedzę już Nialla i zaproszę z grzeczności na dół? Albo coś z niego wyciągnę i wreszcie się dowiem nad czym tak ubolewa. Już wbiegałam na górę, kiedy gwałtownie przystanęłam. Usłyszałam jakieś szepty. Nicole? Niemożliwe, przecież miała iść do łazienki. Skradałm się tak cicho jak tylko mogłam. Chciałam być niezauważona, więc ledwo wyciągnęłam głowę, aby zobaczyć co się dzieje na górze. A widok? Widok momentalnie mnie zaskoczył.
Na końcu korytarza stał Niall przyszpilając bezradną Nicole do ściany....
_____________________________________________________________________
Heeeeeeey kochani! :)
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale jak już mialm wolny czas i wenę, to co chwila ktoś mi zabierał komputer :<
No...ale mam nadzieję, że rozdział się spodoba :]
Jak myślicie, o co chodziło Niall'owi? :D
Swoje opinie umieszczajcie w komentarzach, a wszelkie pytania na asku.
Pozdrawiam.♥
-Tak wpuść- powiedział szybko Liam wychodząc z basenu.
Louis poszedł jego krokami a po chwili poszedł za budynek aby pójść po Nicole. A Zayn? Tak po prostu sobie poszedł. Nie spojrzał już ani razu. Byłam powietrzem. Czułam w tej chwili na sobie wzrok Alice. Odwróciłam się, no tak mialam rację...dziewczyna patrzyła na mnie niepewnie przygryzając dolną wargę. Sama nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Nie stanowiło to wielkiego problemu, bo po kilku minutach przyszedł Lou a za nim śmiało kroczyła Nicole. Taka jak ją ostatnio zapamiętałam- niska dziewczyna o blond włosach i wściekle niebieskich oczach czarujących zapewne nie jednego faceta.
-O cześć Nicole!- powiedział Liam udając zaskakujący ton, no myślałam, że nie wiem co mu zrobię...już trochę szczerości mógł w to chłopak włożyć.
-Hej- odrzekła dziewczyna swoim sopranikiem.
Popatrzyła na wszystkich uśmiechając się. Zazdrościłam jej tej pewności siebie. U mnie miałam raczej jej niedobór. Ale tak już jest...to czego najabrdziej chcemy i pragniemy tym bardziej jest niedostępne. A to co mamy poprostu nam wisi.
No dobra...skoro to ja ją tu zaprosiłam to chociaż powinnam się przywitać.
-Heyyy Nicole!-krzyknęłam podpływając w stronę drabinek. Już po chwili znalazłam się na pzeciwko jej.
-Przytulać Cię nie będę, bo morka jestem więc..-rozłożyłam bezradnie ręce.
-Jasne, jasne-odparła wybychając melodycznym śmiechem.
Po chwili z basenu wyłonili się również Harry z Alice. Loczek chciał chyba zastosować tą szmą sztuczkę co z Alice, lecz dziewczyna się w porę zorientowała odsuwając się na bezpieczną odległość.
-Co powiecie na grilla?-zapytał o dziwo Harry a nie Niall, z którego ust najczęściej mogliśmy usłyszeć tego typu pytania.
-Jasne, ja idę po kiełbaski...Lou idziesz ze mną? Przyniesiesz napoje i sosy-odezwał się Liam.
Z ust Louisa dało się słyszeć ciche jęknięcie, ale po chwili zniknął w ogromych drzwiach swojej "willi".
Harry zajął się przygotowywaniem sprzętu do jakiegokolwiek użytkowania a po chwili rozgrzewaniem węgla.
A my? Dziewczyny jak to dziewczyny. Każda normalna poszłaby do kuchni spytać się, czy jakoś nie pomóc, zrobić jakąś sałatkę, czy coś około tego,ale nam się najzwyczajniej w świecie nie chciało. Usiadłyśmy sobie na pobliskich leżakach i rozmawiałyśmy...poprawka: próbowałyśmy naziązać jakich wspólny temat co było dość trudne.
-Hmmm czyli znacie się z chłopakami jakiś...miesiąc? Nieźle...i codziennie wspólne spotkania.-powiedziała blondynka
-No...trochę ponad. Znaczy Alice zna chłopaków trochę krócej ale niewiele to zmienia.-odparłam.
-Aha...jakoś mi tu kogoś brakuje..czyżby Zayn poszedł na kolejną imprezę?
Na to pytanie już nie umiałam udzielić odpowiedzi. Co, miałam kłamać? Spojrzałam błagalnie na Alice, która była nie mniej zdezorientowana niż ja.
-Ekhem- odchrząknęłam aby zyskać na czasie.
-Zayn...A Zayn...no nie..on teraz ....odpoczywa.
Miałam tylko nadzieję, że nie zabrzmiało to dość podejrzanie. Alice mówiła calkiem wiarygodnym tonem, za co jej byłam ogromnie wdzięczna. Poza tym jakby nie popatrzeć na to z innej strony to nawet nie kłamała.No dobra...tak pół na pół. Ale ważne, że cokolwiek wymyśliła. Ja mialam totalną pustkę w głowie, więc moja odpowiedź...a raczej jej brak wzbudziłby podejrzenia blondynki.
-Aha no tak...Hmmm Asia u Ciebie uż wszystko ok? Nic Cię nie boli...czy coś?
-Niee już jest dobrze-uspokoiłam ją.
Trochę dziwilo mnie to pytanie. A czy ja wyglądałam na taką, co mój stan się pogorszył? Ale z drugiej strony o co miala pytać jak nasze pierwsze spotkanie odbyło się własnie w szpitalu..no nalezy podkreślić pierwsze świadome spotkanie, bo jeszcze wcześniej miałyśmy przyjemność zapoznać się w parku. Tyle, że ja wtedy leżałam nieprzytomna pośród jednej z alejek w parku...
20 minu później...
Rozmawialiśmy czekając na pieczące się kiełbaski.Nicole już zdążyła się zapoznać z chłopakami, zresztą z jej charakterem to nic trudnego.
No może pominęłam tu jedną rzecz, a mianowicie Niall. Chłopak cały casz lezał na materacu i pływał z opuszczoną głową. Nawet się nie przywitał z nowo przybyłą. No chociaż mógł rzucić marne "cześć". Ale nie! On chyba nawet nie zdawał sobie sprawy co się wokół niego dzieje
Oho! Chyba zamierza wyjść! Wow, no nareszcie. Podpływa do drabinek, idzie po ręcznik i suszy sobie włosy.
-O Niall!-zawołałam machając, żeby przyszedł.
Chłopak niechętnie ruszył w naszą stronę.
-To jest Nicole, chyba się już znacie- zaczęła Alice ale już nie skończyła bo blondyn rzucił dziewczynie chłodne "cześć" i udał się do domu.
No mnie zamurowało. Alice zresztą też. Żeby jeszcze inny chłopak, ale Niall był zawsze miły dla dziewczyn.
-Ekhem sorki za niego...czasem tak ma-starałam się jakoś złagodzić sytuację.
-Jasne rozumiem- powiedziała Nicole, a na jej twarzy malowało się niemniejsze zdziwienie.
-To ja na chwilę..idę do środka- powiedzialam pokazując kciukami pomieszczenie do którego wszedł Niall.
-Leć, leć-odparła Alice.
Zostawiłam dziewczyny i pobiegłam za blondynem.
-Niall?
Chłopak już wchodził po schodach.
-Niall zatrzymaj się!
Horan niechętnie zrobił to co mu kazałam. Podbiegłam do niego i zapytałam już trochę spokojniejszym głosem:
-Boże Niall co Ci się dzieje? Powiedz mi proszę.
Stanęłam o jeden schodek wyżej, żeby być na równi z chłopakiem. On spojrzał na mnie już trochę łagdniejszym wzrokiem, co mnie ucieszyło, że chociaż trochę jeszcze ze starego Niall'a zostało.
-Asia...nie mogę Ci powiedzieć. Nie teraz- blagał a jego twarz momentalnie się zmieniła.
-Ale...ja się o Ciebie martwię.
Nie wytrzymałam i rzuciłam się na chłopaka.
-Wiem, ale jeśli chcesz żebym był szczęśliwy, to zrób to dla mnie i udawaj jakby nic się nie stało. Tak będzie lepiej dla nas obu- powiedział delikatnie głaszcząc mnie po plecach.
-A obiecujsz, że za chwilę zejdziesz?-szepnęłam.
-Obiecuję- odparł, a po chwili dodał:
-Nie za chwilę, ale postaram się jak najszybciej. Po prostu chcę pobyć teraz sam.
-Na pewno?
-Tak, idź już, czekają na Ciebie.
Odsunęłam się od chłopaka, a ten uśmiechnął się blado. Zbiegłam na dół i dołączyłam do grona, które już jadło.
-O Asia! Chodź, już Ci zająłem miejsce-krzyknął Harry klepiąc miejsce koło siebie.
Ehhh dlaczego akurat tam?
Jedliśmy przez długi czas. Dużo jedzenia zostało. No tak jednak brakowało namtego Niallerka, który zawsze wszystko zjadał za pięciu.
-Ehhh już nie mogę, Styles weźmiesz moją?-zapytałam.
-Też już nie mogę ale wezmę- odrzekł także słabym głosem.
-Ja...na chwilę idę do łazienki- powiedziała Nicole.
Gdy tylko zniknęła za drzwiami zaczęła się zacięta dyskusja:
-I co o niej sądzicie?-zapytał Louis.
-Nie no spoko jest-odrzekł loczek.
-A te oczy...jak myślicie to soczewki?-zapytał Liam.
-Nie wiem, ale przyznam, że ładne-rozmarzył się Harry.
Ja wzięłam szybko talerze wszystkich i udałam się do środka. Reszta bawiła się w najlepsze ledwie zauważając moje zniknięcie. Udałam się do kuchni i odstawiłam wszystkie naczynia. Dziwne uczucie...być w domu One Direction, a tam kompletna cisza. Może odwiedzę już Nialla i zaproszę z grzeczności na dół? Albo coś z niego wyciągnę i wreszcie się dowiem nad czym tak ubolewa. Już wbiegałam na górę, kiedy gwałtownie przystanęłam. Usłyszałam jakieś szepty. Nicole? Niemożliwe, przecież miała iść do łazienki. Skradałm się tak cicho jak tylko mogłam. Chciałam być niezauważona, więc ledwo wyciągnęłam głowę, aby zobaczyć co się dzieje na górze. A widok? Widok momentalnie mnie zaskoczył.
Na końcu korytarza stał Niall przyszpilając bezradną Nicole do ściany....
_____________________________________________________________________
Heeeeeeey kochani! :)
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale jak już mialm wolny czas i wenę, to co chwila ktoś mi zabierał komputer :<
No...ale mam nadzieję, że rozdział się spodoba :]
Jak myślicie, o co chodziło Niall'owi? :D
Swoje opinie umieszczajcie w komentarzach, a wszelkie pytania na asku.
Pozdrawiam.♥
O Boshh...
OdpowiedzUsuńNa końcu zamarłam. xd
A nie wiem co siedzi w Niallu :D
Zajebiste *___* zakochałam się czekam na nexta omomomom nie mogę się doczekać ^___^
OdpowiedzUsuńNa początku jak czytałam to myślałam że może Niall się zakochał w Asi <3
OdpowiedzUsuńzakochalam sie w tym blogu czytam zawsze jak dodajesz i nie moge przestac.
OdpowiedzUsuńzapraszam takze do mnie
http://one-meeting-another-life.blogspot.com/
Zajebiste XD Zastanawiam się o co Niallowi chodzi ?? Szybko pisz następny , bo umieram z ciekawości :D
OdpowiedzUsuń~Lili
o kurcze!!! super, bosko!!! czekamy na nn :)
OdpowiedzUsuńzarąbista nocia! czekam na ciąg dalszy! mam nadzieje że pomiędzy Asia a Zaynem będzie wreszcie ok ;)
OdpowiedzUsuńPopieram wszystkich powyżej!! świetnie!! mmm Lou ♥ tylko ciekawa jestem o co chodzi z Niallem :( jest taki smutny... już się nie mogę doczekać nn!!
OdpowiedzUsuńO jeny!!! Ale mnie wystraszyło to na końcu!Oby tylko jej nie zauważyli! Dawaj następny! xD Już się niecierpliwię!
OdpowiedzUsuńWiem! Nicole się dowiedziałą czemu Niall jest smutny i ten ją tak wziął!!
OdpowiedzUsuńEXTRA TEN BLOG!
Bravo po prostu świetny roździał.Kocham twój blog.Z niecierpliwością czekam na kolejny roździał.Życzę zdrowia i dużo weny.
OdpowiedzUsuńSuper! ♥
OdpowiedzUsuńkurcze .. czemu kończysz w takim momencie?! ;) nie mogę się doczekać następnego ! ;>
OdpowiedzUsuńEjjj... a kiedy będzie nn?
OdpowiedzUsuńpisz następny PROOOSZEEE
OdpowiedzUsuńSuperrrrrrrrr!!!!
OdpowiedzUsuńMożę Niall i Nicole mówią o Asi i o tym zdarzeniu....
Moja reakcja na końcówkę:
OdpowiedzUsuń"Że, kurwa CO?" i moj wytrzesz oczu. Niall. Co z nim? Co z Horankiem?~Nicle Johnson