-Louis spadaj ze mnie-jęknęłam cicho.
Chłopak tylko ułożył się jeszcze wygodniej i włożył kciuk do buzi. Tam w oddali ktoś chrapał. Wyjrzałam na tyle, na ile moja zdolność ruchowa i Lou mi pozwalali. Dalej na "Tomlinsonowych" nogach spał Styles, na nim podobnie jak na mnie Lou na mnie leżała Alice. Na ramieniu mojej przyjaciółki spała Nicole, chyba w najmniej wygodnej pozie bo prawie na siedząco, a na niej spał skulony Niall chyba nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Blondyn miał lekko otwartą buzię na czego widok moje kąciki ust uniosły się ku górze.
Próbowałam się jakoś wyswobodzić spod ciała Louis'a, ale ten miał twardy sen. No to fajnie, trochę sobie tu poleżę myślałam ledwo co biorąc oddech.
25 minut później...
Leżałam tak czując jak mi nogi drętwieją, a sama ledwo co oddycham. Zaczęłam stukać rytmicznie palcem w podłogę...w sumie to w Liama, który był na niej skulony. Hahah wspomniałam już, że chyba przez sen zrzuciłam biednego Liasia, dlatego teraz się męczy na twardym podłożu?
Po chwili zaczął wybudzać się Niall. Spojrzał na wszystkich swoim mało przytomnym wzrokiem i przeciągnął się. Przetarł oczy i ziewnął wyglądając przy tym jak małe dziecko. Rónież rozbawiony tym widokiem spojrzał na mnie.
-O Asia, długo nie śpisz?
-Tak Niall mi też miło Ciebie widzieć, a teraz pomóż mi wydostać się spod Louisa...- ledwo z siebie wyrzuciłam.
Chłopak wstał niechętnie i dopiero teraz zauważył na kim leżał cały czas. Jego uśmiech momentalnie zszedł z twarzy.Przeciągając się jeszcze parę razy doszedł do mnie. Przy okazji starał się nie zdeptać Liama.
-No nie stój jak ten słup, tylko lepiej pomóż mi się wydostać!-powiedziałam nieco głośniej.
Blondyn uniósł Tomlinsona do góry a ja czym prędzej zabrałam nogi. Najlepsze było to, że brunet nadal spał twardym snem. Moje nogi poszybowały wprost na podłogę...a przynajmniej tak myślałam do puki nie natrafiłam na coś nieco innego "materiału" niż pogłoda i nie usłyszałam:
-Ałłłl mój brzuch!-odezwał się o parę oktaw Liam momentalnie się budząc.
Blondyn wybuchnłą śmiechem i powiedział, żebym się pośpieszyła, bo długo tak z Louisem nie wytrzyma. Podniosłam się tym razem już uważając na biednego Liama rozmasowującego sobie obolałe miejsce. Lou znowu wylądował na kanapie mrucząc coś o marchewkach z meczetu (wtf?!) i przekładając się na drugi bok. Blondyn się śmiał dopóki nie powiedziałam mu, żeby się zamknął, bo inni jeszcze śpią.
Spojrzałam za okno. Dostrzegłam jak słońce kreśli niskie nad horyzontem, z czego wywnioskowałam, że musi być jeszcze wcześnie. Udałam się do kuchni jeszcze mało przytomnym wzrokiema za mną poczłapywał zaspany Niall. Teraz pewnie jak w każdym filmie zrobię kanapki i obudzę wszystkich, którzy będą równie wyspani jak ja i razem zasiądziemy do stołu.
No cóż...ja taka nie byłam. Usiadłam przy stole i podparłam głowę łokciami. Kilka metrów dalej Horan krzątał się po kuchni zapewne robiąc sobie śniadanie, czyli 234567809876534567 kanapek. Że mu się tak rano chciało...
A ja? Siedząc tak myślałam o wszystkim i o niczym. Co mogło gnębić mojego ukochanego, najlepszego przyjaciela? Analizowałam wszystkie przypadki, ale jakoś żaden nie był wystarczający. Każde miały jakieś "ale".
Myślę, że 7 rano, czy którakolwiek podobra pora nie były najlepszym czasem na myślenie, ale przynajmniej teraz miałam ciszę. Z drugiej strony za kilka godzin również się znajdę w domu, w którym będzie panowała absolutna cisza.
-O czym tak zawzięcie myślisz?-zapytał blonyn gdzieś z tyłu.
-O tobie-odparłam wprost.
-O mnie? A cóż to się stało, że tak na mnie się przerzuciłaś hmm?
-Wiesz co-powiedziałam z nadzieją, że nie jest taki głupi na jakiego wygląda.
-Nie, nie wiem.
A jednak jest...Ehhhh westchnęłam, bo już nawet nie miałam siły mu wszystkiego tłumaczyć.
-No dobrze...wiem, ale teraz to nie jest dobra pora, żeby Ci to powiedzieć.
-Dla Ciebie nigdy nie ma dobrej pory-mruknęłam kładąc głowę na stole i ponownie zamykając oczy.
Moje myśli zaczęły się skupiać tylko i wyłącznie na Zaynie. Może i Horan miał rację, mówiąc, że im dłużej to przekładam, tym będzie mi trudniej. Muszę to zrobić w najbliższym czasie. I ja cierpię i on cierpi.Tylko jak, gdzie i kiedy? Choćbym miała nie wiem jakie plany, to i tak jak go zobaczę wszystko zapomnę i cała moja pewność siebie minie.
-Ej wszystko w porządku?-zapytał blondyn klepiąc mnie lekko w ramię.
-Nie-jęknęłam.
Przed nim wiele ukryć się nie dało. No cóż, taka to już cecha przyjaciela.
-Chodzi...o niego?
Kiwnęłam niezauważalnie głową podnosząc ją zaledwie kilka centymetrów w górę.
-Na pewno coś wymyślimy-odparł siadając na przeciwko mnie z talerzem pełnym kakapek. Boże Horan ile Ty jesz!
-Znasz mnie więc nawet nie próbuj pocieszać wiedąc, że nie dam rady.
-Znam Cię i wiem, że dasz radę-odezwał się po chwili zamyślenia.
-Już daruj sobie te puste słowa.
-Ej, ej jak mówię, że pomogę to się postaram.
-Wiem Niall, że Ty się postarasz, ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że to ja nawalę i to ja nie dam rady.
Chłopak tylko westchnął. No wreszcie zrozumiał...A może już wiedział to dawno, tylko wolał żyć w nieświadmości związanej z tą sprawą.
Przez chwilę trwała cisza, zakłócana co jakiś czas rytmicznym biciem zegara. Horan wcinał już...6 (?) kanapkę, a nawet nie wiem i wolałam nie wiedzieć.
-Chcesz?-zapytał.
Podniosłam głowę i zobaczyłam, że chłopak podsuwa mi pod nos talerz ze swoim śniadaniem. Uśmiechnęłam się do niego ciepło biorąc pierwszą lepszą rzecz, którą dotknęłam. Zaczęłam przeżuwać pokarm, nawet nie czując jego smaku. Już częśto tak miałam, że myśląc o czymś zapominałam o wszystkim wokół. Przestałam odbierać jakiekolwiek bodźce.
-Niall częstuje swoimi kanapkami! Ludzie nie wierzę!!!-usłyszeliśmy z salonu.
Zachichotałam pod nosem. Głos bowiem należał do Louisa jak się można było domyśleć. Natomiast Horan posłał w tamtą stronę jedno ze swoich najbardziej piorunujących spojrzeń.
Po tym krzyku Tomlinsona już cała reszta zaczęła się rozbudzać. Kolejna osoba nadepnęła na biednego Liasia, tym razem nie zauważyłam kto to. Echhh biedaczek.
15 minut później...
Jak się można było domyślić pozostali nadal byli na etapie przebudzania się. Dojadałam jeszcze pierwszą kanapkę, którą konsumowałam już od 15 minut, w tym czasie blondyn zjadł ich 843957397453354612...
-Haaaaarry, nie schodź wygodnie tak-jęknęła Alice, która najprawdopodobniej była w takiej pozycji w jakiej ostatnio ją widziałam.
Ja wstałam od stołu biorąc już pusty talerz blondyna do zlewu. Teraz nasze role nieco się zamieniły. On był przybity i zapatrzony w jakiś punkt w salonie, a ja krzątałam się po kuchni. Przechodząc trzepnęłam go w tą uroczą blond czuprynkę pytając:
-A Tobie co?
Cisza.
-Haaaaaalo!
Pomachałam mu talerzem przed samym nosem.
-..Yyyy coś mówiłaś?
Wybudził się jak z transu.
-Tak, pytałam coś się tak zamyślił.
Chłopak przybrał minę pięcioletniego dziecka, które własnie się dowiaduje, że Mikołaj jednak nie istnieje. Tylko, że ten wyraz twarzy znaczył coś więcej, czego nadal nie mogłam zgadnąć. On...cierpiał. Tylko chlolera jasna dlaczego?! Jakby jakaś osoba bliska mu zmarła to zakładam, że już pisaliby o tym w każdej gazecie.
-Nieważne-szepnął co miało jednoznaczne znaczenie słów "potem Ci powiem".
Westchnęłam i udałam się w stronę zlewu. Zaczęłam myć naczynie, do póki nie poczułam ciepłych rąk na mojej talii. Momentalnie przeszedł mnie dresz. Trudno mi określić, które uczucie jako pierwsze mną owładnęło. Mało co nie puściłam talerza. Odwróciłam głowęi stanęłam oko w oko z ...Harrym...
-Ekhem...co Ty robisz Styles?-zapytałam nieźle zaskoczona, ale i wkurzona.
Co on sobie wyobrażał? Przynajmniej znał mój jeden ze słabych punktów i wykorzystał go.
-A co, nie mogę sie przytulić do mojej przyjaciółki?-zapytał jednocześnie zniżając się i kładnąc głowę na moim ramieniu. Jego loczki łaskotały mnie po szyji, a ciepły oddech na moich obojczykach przyprawiał do białej gorączki. Zaczął jeździć opuszkami palców nieco niżej szyji już po plecach. Szczerze? Potrzebowałam takie bliskości i to bardzo. Pragnęłam tego za każdym dniem. Nigdy jej nie doświadczyłam, no bo w końcu kto by mnie chciał. Ale.. Harry? Nie, on nie był tym jedynym....więc...co ja robię?!
-Możesz, ale puść mnie już- wyswobodziłam się zwinnie spod jego ramion.
Wciąż czułam te męskie perfumy i każdy dotyk, który doprowadzał mnie do obłędu. Ale ja przecież nie mogłam! On był moim przyjacielem, tylko i na zawsze.
Spojrzałam w jego oczy co było wielkim błędem.
W tych tęczówkach można było po prostu się zatopić! To, że przedtem wyswobodziłam się z ramion loczka, to nie znaczy, że mogłam już sobie ot tak pójść, o nie! Stałm już opierając się jak tylko mogłam o blat starając się zwiększyć dystans pomiędzy nami. Nie dość, że on był przeszkodą to jeszcze doszły ubóstwiane przeze mnie dwa dołeczki. Już niermal czułam na policzku oddech chłopaka. Na mojej twarzy zagościły lekkie rumieńce. Harry znowu już tym razem delikatniej objął mnie w talii.
-Dlaczego?-spytał.
-Co dlaczego?-zapytałam zdziwiona "wybudzając się" z transu.
-Dlaczego mam Cię już puścić?
Na to pytanie nie znałam już odpowiedzi, chociaż sama tu to powiedziałam. Znaczy...to nie jest tak, że nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Po prostu nie chciałam go...urazić? (?) rozczarować..? Miałam mu tak po prostu powiedzieć "nie zbliżaj się do mnie i trzymaj dystans, bo jesteś moim przyjacielem". Harry przyjacielem? Nie, to tylko Niall nim był jeśli chodzi o chłopaków. Można powiedzieć, że Styles był moim dobrym kolegą. Jemu, w przeciwieństwie do blondyna już bym nie mogła zaufać. Horanek jest jedyny w swoim rodzaju. Doskonale mnie zna, przed nim choćbym nie wiem jak chciała to i tak nic nie ukryję.
-Emmmm- na tylko tylko było mnie stać.
To odpowiedź z mojej strony. No co? Nie potrafiłam komuś powiedzieć pewnych rzeczy prosto w twarz. Taka już moja osobowość, może i różniąca sie od inncyh, ale etgo zmienić nie potrafiłam.
-No widzisz-szepnął do ucha swoją charakterystyczną chrypką.
Z jednej strony było mi cholernie dobrze. Tak ciepło, tak bezpiecznie. Wreszcie czułam się kochana, potrzebna komuś. Stałam tak przez chwilę wdychając prefumy chłopaka i zatapiając się w jego loczkach. On zaś wtulił się w moje włosy lekko obejmuąc mnie w talii.
No i w tym właśnie momencie poczułam na sobie czyjś wzrok. To blondynek przeniósł na mnie swoje niebieskie oczka. Patrzył...niepwenie? Czy on chciał mi tym spojrzeniem coś przekazać? Tak..znaczy nie ale tak. I weź tu mnie zrozum... Chodziło mi o to, że widziałam na twarzy Horana uśmieh. Fałszywy uśmiech. Próbował unieść swoje kąciki ust ku górze, ale coś słabo mu to szło.
Z drugiej strony nie był zadowolony z tego co teraz robię, ale nie dał po sobie tego znać. Przynajmniej tak mu się wydawało. No ale matko, to tylko przytulanie, nie przesadzajmy!
No dobra...przesadzajmy bo do kuchni własnie wpadł Zayn. Momentalnie poczułam na sobie jego wzrok. Ten wzrok, który sprawiał, ze nogi uginały się pode mną. Jednak chwila trwała krótko. Zbyt krótko. Zniknęła tak szybko jak i się rozpoczęła, bo chłopak na nasz widok po prostu...wycofał się z powrotem na schody. A prznjamniej tak przeczuwałam. No...miałam rację, po paru sekundach usłyszalam szybcie kroki bosych stóp na schodach.
Co ja robiłam?! Momentalnie odsunęłam się od Harrego. Zobaczyłam zdziwienie na jego twarzy, bo przecież skąd miał wiedzieć co się dzieje, jak cała akcja rozgrywała się tyłem do niego. Ja cały czas wpatrywałam się w punkt, w którym jeszcze przed paroma sekundami stał Zayn. Dlaczego tak zareagował. Ja się pytam dlaczego?!
Styles spojrzał tam gdzie ja, póbując się chyba dopatrzeć, tego <a raczej kogoś> czego już tam nie było.
A Niall? Patrzył to na mnie, to na schody. W końcu spojrzał na mnie po raz ostatni i pognał na górę śladami mulata.
-O co wam chodzi?-zapytał najpoważniej w świecie Harry nadal wpatrując się tam gdzie ja i mrużąc oczy.
-O nic- szepnęłam.
-Przecież widzę, że gapisz się tam jakbyś ducha zobaczyła- powiedział przybliżając się do mnie, próbując mnie pocieszyć.
-Nie...nieważne-odparłam tym razem wymijając chłopaka i udając się w stronę...nawet nie wiedziałam gdzie iść.
Stanęłam bezradnie po środku salonu. Liam nadal leżał na podłodze rozmasowując sobie kolejny raz nadpepnięte miejsca, Alice zasnęła na kanapie leżąc głowa w głowę z Louisem. Nicole poszła w ślady dwójki.
Nikt nie zauważył tego zajścia. Może to i lepiej. I tak później powiem mojej przyjaciółce, reszta nie musi wiedzieć.
Cholera a ciekawi mnie to dlaczego tak szybko wbiegł na górę? Ale najbardziej boję się o czym teraz gadają z Niall'em. O ile w ogóle blondyn się do niego dostał. Dlaczego tak zareagował ja się pytam?!
-Asia...
Poczułam, że ktoś (czyt. Harry) pociągnął mnie za nadgarstek. Niechętnie się odwróciłam.
-Przecież widzę, że coś się stało- zaczął.
Ja nic nie mówiłam. Kłamać nie chciałam, ale prawdy też mu nie ujawnię. Wbiłam wzrok w podłogę nie chcąc spojrzeć mu w oczy. Myśleć na poczekaniu też by nie było sensu, bo loczek by tego nie kupił. A jeszcze znając moje pomysły, to już w ogóle...
Styles westchnął. To zapewne nie była odpowiedź, jakiej oczekiwał, ale przynajmniej nie naciskał.
-Chodź- rzucił i zaczął iść schodami na górę.
Nie wiem czemu, ale poszłam za nim. No co, miałam jakiś wybór? Inaczej bym tu tak jeszcze stała do chwili, aż reszta by się nie obudziła. Chłopak szedł przodem nawet nie parząc czy za nim idę. Doszliśmy do jego pokoju. Przepuścił mnie pierwszą i zamknął drzwi. Nic tu się od ostatniego razu nie zmieniło.
-Po co tu przyszliśmy?-zapytałam cicho.
Udałam się w jak najdalszej odległości od bruneta. On nie wzruszył się tym zbytnio i ruszył do garderoby. Dopiero stamtąd zawołał:
-Musiałem się przebrać.
-I po to mnie tu zabrałeś-zapytałam niepwnie.
-Nie, chciałem też pogadać-odkrzyknął.
Po chwili wyszedł bez koszulki z T-shirtem przewieszonym przez ramię. Starałam się unikać jego wzroku. A powód był oczywiście nie jeden. Choćby to, że gdybym teraz się na niego spojrzała to jak głupia nie mogłabym oderwać wzroku od oczu, a jak nie od oczu to od torsu itp.
Usłyszałam cichy śmiech chłopaka. Spojrzałam na niego a ten patrzył się na mnie szczerząc wszystkie ząbki.
-Boisz się mnie?-spytał.
Nie odpowiedziałam mu. Hmmm patrzył na to nieco z innej strony. Inaczej odbierał moje reakcje. Oczywiście, że się go nie bałam. Po prostu czasem pozwalał sobie na zbyt wiele. No żeby nie powiedzieć przerażał mnie.
Loczek usiadł na kanapie nadal wyczekując mojej odpowiedzi.
-Nie-odparłam w końcu.
Po chwili poszłam w jego ślady kładąc moje cztery litery na sofie, lecz na drugim jej końcu.
Chłopak westchnął opierając swoje łokcie na nogach i złączając dłonie. Jego wzrok powędrował ku podłodze. Przez chwilę nawet zrobiło mi się go żal. Może zbyt chłodno mu odpowiadałam...
Siedzieliśmy tak w ciszy przez kilka minut. Odruchowo wzięłam skrawek mojego ubrania i miętoliłam go w ręce.
-To dlaczego mnie tak unikasz?-zapytał swoją charakterystyczną chrypką w głosie.
-Wcale Cię nie unikam-powiedziałam.
-To dlaczego zawsze gdy na Ciebie patrzę Ty spuszczasz wzrok?!-zapytał głośniej, jednak w tym tonie wyczułam coś, czego przedtem nigdy nie słyszałam. A już na pewno nie u Stylesa. Zdziwił mnie tym głosem. Spojrzałam na niego, ale on nadal był wpatrzony w podłogę.
Na to pytanie...nie chciałam mu odpowiedzieć. Zaczęłam błądzić wzrokiem po ścianach, chociaż wiedziałam, że to niewiele da. Podkuliłam nogi, aby zyskać na czasie. No cóz jakby to ująć...zagiął mnie. Wrafił w mój słaby punkt- mówił to, co rzeczywiście było prawdą. Nie mogłam sie sprzeciwiać i nie potrafiłam się bronić.
A co miałam mu wykrzyczeć prosto w twarz, że te zielone tęczówki onieśmielają mnie?! Że kiedy patrzę na jego idealnie wyrzeźbione ciało to nogi mi sie uginają?! On był chłopakiem dla wszystkich innych, ale nie dla mnie. Ja-mała szara myszka, on-wielka gwiazda. Miałam mu powiedzieć, że boję się bo gdy patrzę na jego prześliczne oczy to przestaję się kontrolować. Mój umysł nie odbiera żadnych bodźcy. Co by się stało, gdybym jednak postąpiła za daleko i pomiędzy nami doszłoby do tego, do czego dojść nie powinno? Tak bardzo chciałam, żeby na zawsze pozostał dla mnie tym Harrym Stylesem, jakiego znałam dotychczas. Nic więcej- żadnych problemów, ran, kłótni.
-Zmieńmy temat, proszę...-wyszeptałam.
-Jak odpowiesz mi na pytanie to zmienimy-powiedział twardo mając z każdym słowem coraz więcej pewności siebie.
-Ale Harry...
-...Nie odpowiedziałaś mi na pytanie-przerwał mi chłopak.
Do oczu napłynęły mi łzy. Nie byłam jedną z tych twardych osób, których nie obchodzi zdanie innych. Ja też miałam uczucia, na które byłam bardzo wrażliwa. Czy Styles na prawdę tego nie widział? Może znał mnie tylko miesiąc, ale takich rzeczy nie trudno się nie dopatrzeć.
-I nie od...-zaczęłam.
-W takim razie mam czas-znowu mi przerwał.
Schowałam głowę w kolana. On tego nie widział, bo sam miał spuszczony wzrok. Pierwsze łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Szybko wytarłam je rękawem. Wiedziałam, że gdy zacznę kierować się w stronę wyjścia to chłopak momentalnie mnie dogoni. Potem znowu zaciągnie, bo jest silniejszy.
-Wdzisz, sama nie umiesz odpowiedzieć na to pytanie, sama siebie ok...-zaczął się drzeć, ale przestał bo w drzwiach zjawił się Niall.
-Mógłbyś być tak łaskawy i pukać kiedy wchodzisz?-syknął Styles.
-Szukałem Cię-odparł blondyn, ale kierując te słowa nie do loczka, tylko do mnie.
Zupełnie go ignorował, jakbyśmy byli sami.
-Ona nie wyjdzie stąd dopóki nie odpowie mi na pytanie-powiedział Hazza przez zęby.
-Wyjdzie, Asia chodź-mówił jakby nadal nie przejmując się brunetem.
Chciałam wstać, ale napierw musiałam się szybko doprowadzić do jakiegoś normalnego stanu. Wytarłam szybko łzy, co spodowało wtórnym ich wybuchem płaczu.
-Nie wyjdzie jak nie odpowie. A Ty się do niej nie zbliżaj!-mowiąc, a już właściwie krzycząc to drugie zdanie podniósł ton o parę oktaw wyżej. Chyba blondyn się do mnie przybliżył skoto Hazza tak zareagował. Poczułam czyjeś ciepłe dlonie na policzku. Następnie mój podbródek został uniesiony lekko ku górze. To Niall na mnie patrzył z zatroskaniem swoimi niebieskimi oczami.
-Coś Ty jej zrobił, nie widzisz, że ona płacze?!-zwrócił się do Styles'a.
Teraz to on był nieźle wkurzony. Loczek stał przez chwilę w osłupieniu patrząc to na mnie to na Horana. W końcu się odezwał:
-Dziwne, że jak jej- Harry wskazał na mnie- nie było, to do nikogo się nie odzywałeś. Teraz nagle przyszła to co? Gadasz z innymi i latasz za nią w kółko.
Tak mi się jakoś ciepło na sercu zrobiło. Nie dość, że biedaczek sam miał własne problemy to jeszcze mi próbował pomóc i co chwila pocieszał. To dopiero jest przyjaciel.
-Asiu, co on Ci zrobił? Już dobrze, nie płacz- przemawiał do mnie spokojnym głosem Niall.
Wreszcie poczułam się bezpieczna. Znów czułam jego ciepłe dłonie. Tego mi tak bardzo brakowało.
-Nie dotykaj jej i w tej chwili wyjdź!-wrzasnął Harry.
-Wyjdę, ale z nią-odrzekł twardo blondyn.
-A co Ci tak nagle na niej zależy?-zapytał śmiejąc się chamsko.
-Bo jest moją przyjaciółką? Czy Ty na prawdę nie widzisz, że w tej chwili doprowadzasz ją do płaczu?!
Kochany blondynek. On zawsze jako jedyny widział mój smutek.
-Niall...-to były moje pierwsze słowa od kilku minut.
Chłopak momentalnie odwrócił się z moją stronę i spojrzał opiekuńczym wzrokiem. Wystawiłam ręce do góry wyglądając jak mała dziewczynka, która chce na rączki. W tej chwili mało mnie to obchodziło jak wyglądam. Chciałam jak najszybciej stąd wyjść i porozmawiać z Horanem.
Ten momentalnie zrozumiał o co mi chodzi i przytulił się mocno.
-Już dobrze-szepnął.
A ja? Jak małpka w zoo wtuliłam się w niego i nie chciałam puścić. Po prostu musiałam jakoś odreagować. Potok łez cały czas spływał po moich policzkach. Objęłam go nogami w pasie i za nic nie puszczałam.
-Chodź- chłopak podniósł się i ruszył ku wyjściu.
Ostanie co zauważyłam to był stojący w osłupieniu Harry. W jego oczach widziałam również...cierpienie (?) Nie, jak zwykle musiałam źle spojrzeć.
Wyszliśmy na korytarz i udaliśmy się...nawet nie wiedziałam gdzie idziemy. Utonęłam w tych ślicznych i pachnących blond włoskach chłopaka. Po chwili Niall otworzył drzwi, które zapewne były od jego pokoju i udał się na coś, co przypominało w dotyku łóżko. Ułożył mnie na nim najdelikatniej jak mógł. Powoli zaczęłam go puszczać choć tak na prawdę, to mogłabym tak leżeć wieczność.
-Dziękuję-szepnęłam.
Tak bardzo byłam mu wdzięczna...on chyba mógłby zrobić dla mnie wszystko. Chłopak usiadł na przeciwko mnie i spojrzał w oczy.
-Już nie płacz, nie warto.
Mówiąc to odgarnął mi kosmyk włosów za ucho. Czy on musiał być taki słodki...?! Starałam się uspokoić, żeby móc spokojnie z nim porozmawiać. Blondyn czekał cierpliwie.
-Niall?
-Hmmm?
-No wiesz...-zaczęłam.
-No nie wiem-odparł uśmiechając się.
Jaka ja głupia, przecież on nie myśli o Zaynie tak często jak ja i nie czyta mi w myślach, więc jak mógł się domyślać.
-Chodzi mi o to w kuchni- powiedziałam.
-Aaaa...Malik....rozumiem.
-Ekhem...gadałeś z nim potem?
-Tak-odparł jakby to było wystarczającą odpowiedzią.
-I..?
-No nie mogę Ci powiedzieć...obiecałem mu.
-Co mu obiecałeś? Czyli jednak coś o mnie wspominał?!
-Może...
-Niall!
-Asiu zrozum to, obiecałem mu. On jest moim przyjacielem tak samo jak Ty. Gdybyś mnie o coś poprosiła też bym nie powiedział-mówił patrząc mi prosto w oczy. Dlaczego ta cała piątka musi mnieć tak hipnotyzujące spojrzenie?!
Kochany Horanek. Był najwspanialszym chłopakiem, którego w życiu spotkałam. Kochałam go jak własnego brata i za nic bym go nie oddała.
-No w sumie tak...-jęknęłam po chwili dodając:
-A..dlaczego on tak w ogóle uciekł?
Niall westchnął spuszczając wzrok.
-Tego też nie mogę Ci powiedzieć, przepraszam.
-Ejj nie przepraszaj mnie za to, że jesteś tak wspaniałym przyjacielem i po prostu mu to obiecałeś-odezwałam się. Blondyn podniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się ukazując rząd białych ząbków. Objął ramieniem przysuwając do siebie.
-Wiesz, że bardzo chciałbym Ci pewne rzeczy powiedzieć, ale po prostu nie mogę. Miałbym to potem na sumieniu.
-Wiem wiem Niallerku i za to Cię kocham-odparłam wspinając się nieco wyżej i całując chłopaka w czoło.
-Hejoooooooooo gołąbeczki, schodzicie na śniadanie?-przerwał nam Louis wchodząc do pokoju.
Szybko odsunęłam się od blondyna i spojrzałam na Tomlinsona, któremu uśmiech nie schodził z twarzy.
-Co? Śniadanie?-zapytał Horan, już po chwili wylatując z pokoju jak torpeda.
Ja zaczęłam się śmiać.
-On tak zawsze?-spytałam cały czas nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
-Nie czasem gorzej-powiedział Lou z bananem na twarzy.
Zeszłam z łóżka i ruszyłam w ślady Niall'a tyle, że nieco wolniej. Idąc koło Louisa zauważyłam, że zatrzymuje się on koło drzwi Zayn'a. Wskazuje pytającym gestem, ja po chwili niepewności zaprzeczyłam głową.
-Nadal się nie pogodziliście?-zapytał wzdychając cicho.
-Nie, ja już z tym wszystkim nie daję rady-odparłam.
Zeszliśmy do salony gdzie czekała na nas już cala reszta-nawet Harry. Chłopak co chwila na mnie spoglądał. Ja starałam się tym nie przejmować i usiadła spokojnie obok Liama i Alice.
Godzinę później...
Zbierałyśmy się już z dziewczynami a trwało to juz od 20 minut, bo Alice co chwila czegoś zapominała.
-Na pewno was nie podwozić?-pytał po raz setny Louis.
-Nie Lou poradzimy sobie-przekonywałyśmy go już...nie wiem, przy 16 razie przestałam liczyć.
Staliśmy razem z Nicole, Niall'em, Louis'em i Liam'em. Usłyszeliśmy kroki mojej przyjaciółki, która schodziła już mieliśmy nadzieję, że po raz ostatni na dół. Podeszłam do chłopaków i zaczęłam się z nimi żegnać. Niall podał blondynce rękę, co i tak było już wielkim sukcesem. Wyszłyśmy na świeże powietrze udając się w stronę wyjścia. Oczywiście bie obyło się bez paru potknięć Alice na swoich szpilkach, które zostały komentowane moim i Nicole śmiechem. Przy furtce każda udała się w swoją stronę...
__________________________________________________________________
Witam moje ukochane <może i ukochanych> directioners! ;**
No...macie kolejny rozdział, który pojawiłby się już wczoraj, gdyby mój kochany komputer nie skasował mojej 4 godzinnej pracy -.-
Mam nadzieję, że się podobało i odwdzięczycie się ilością komentarzy, bo znowu czuję się jak bym to pisała sama dla siebie ;c
Przepraszam, za błędy :)
Ekhem...zostałam poproszona o dodawanie muzyki do rozdziałów. Muzykę dodam, ale tylko do tych szczególnych i wyróżnionych, no wtedy będą miały jeszcze większą atmosferę :D
Prooooszę komentujcie, to na prawdę motywuje <33
Kocham twój blog i twoje opowiadanie.Rozdział super normalnie zaczytałam się.Życzę weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kochana, co ty mówisz?
OdpowiedzUsuńNie piszesz sama dla siebie :P
Ekhem...Mam pytanie: Mogę cię polecić na 'Howrse' i na moim blogu?
P.S. - to on:
http://heartcanbebroken.blogspot.com/
Jasne, że możesz;**
Usuńooo z chęcią wejdę;))
Świetny!!!
OdpowiedzUsuńI co teraz Asia z Harrym się pokłóciła?!
Mam nadzieją że w następnym rozdziale się z Zaynem pogodzi.
super rozdział!! Trzyma w napięciu, więc pisz szybko !! ♥
OdpowiedzUsuńJeju, Ty pięknie piszesz! W zyciu nie czytałam ciekawszego blogu!
OdpowiedzUsuńSuper!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWie.. Nie wiem co powiedzieć. Rozdział FENOMENALNY taki długi i... Wgl. Jest świetny! Powinnaś częściej dodawać notki kochana! Uwierz mi, nas czytając i uwielbiających twojego bloga jest dużo! Tylko czasem się nie ujawniamy np. Z braku czasu! Pisz dalej! Kochamy Cię!! <3 juz się nie mogę doczekać, czym nas później zaskoczysz! ^^ calusy
OdpowiedzUsuńSuper!! Kiedy nn?
OdpowiedzUsuńKocham *,*
OdpowiedzUsuńmarry ;)
Prooosze, następny rozdział!! :) fajnie jakby się pogodzili, ale jeszcze lepiej, gdyby była z Niallem. On jest taki słodki!!! <3<3<3<3<3 ale zrobisz jak będziesz chciała. Kocham Cię tak czy inaczej :)
OdpowiedzUsuńPostarasz się dodawać jak najwcześniej nowe rozdziały? Proooooszęęę!!!
OdpowiedzUsuńdodasz dziś? ;))))) jest piątek :)) plisss! :***
OdpowiedzUsuńNo właaaaśnieee!!! Dawaj tooo xD
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to opowiadanie, ale po prostu nie mogę się doczekać żeby Asia i Zayn się pogodzili ( i byli razem ;) )
OdpowiedzUsuńNo i mam nadzieje, że mogę ci dać do oceny mojego bloga dopiero zaczynam, ale mam nadzieje że się spodoba.
http://sorrybuticannot.blogspot.com/
OMG !
OdpowiedzUsuńWooow
WCZORAJ czytałam twój blog całusienki dzien i jesteś nie samowita Ba ! cO ja mówię jesteś Zajebista ! Blog *.* O japierdolę naprawdę mnie wciągnął.A jak przeczytałam 1 rozdział to zamarłam bo jest tam coś co ma związanego ze mną.Nie żałuję że czytałam cały dzien n a telefonie o mały włos i bym straciła komórkę ale tak sie nie stało :) .Szacun dziewczyno ten twój sposób pisania pomysły i wgl uwielbiam :) . I byłam w szoku że taka blogerka jak TY czyta mój blog wow :o AAAAAAA! .a teraz ochrzan no na litość boska pisz szybciutko kolejny rozdział jak Cię blagam na kolankach (xd) .NOOO Do roboty moja droga :D
- POzdrawiam Livia :)
Dlaczego tak długo nie dodajesz? :<
OdpowiedzUsuńA dzisiaj dodasz? :>
OdpowiedzUsuń