Muzyka

28 września 2013

~Rozdział 33~


Łatwo jest coś budować.  Dążąc do celu myślisz tylko o jego spełnieniu. A co jeśli się nie udaje? Przynajmniej masz satysfakcję i jesteś dumny. Jak to mówią „Nie rezygnuj. Być może zrobiłeś to w najmniej odpowiednim momencie”.  Idziesz dalej, na przód. No właśnie „na przód…”
Jeden krok za dużo. Wszystko się rozpada. „Budować” a „odbudować”…niby tak mało się różnią, ale są niemal przeciwieństwami. Od tego pierwszego zależy nasza silna wola i chęć, ale od tego drugiego… jego/jej silna wola i chęć.
Myślę, że nawet to nie streszcza tego błędu, jaki popełnił Niall. Błędu? Nie. To w żadnym calu nie jest jego wina. Człowiek nie jest w stanie panować nad uczuciami, a przecież tak często musi za nie przepraszać. Emocje można jedynie tlić w sobie, ale one nigdy nie zanikną. Na pewno jakąś cząstką pozostaną w nas do końca życia. Często nawet nie jesteśmy tego świadomi. Wmawiamy sobie, że jest inaczej. Że ten dział jest zakończony. To tylko przez letnie doświadczenie myślimy, że wygraliśmy. Nigdy nie wygramy.
Przecież każdy może powiedzieć „to dlaczego ja kochając go/ją tak bardzo teraz już nic do niej/niego nie czuję?” Widocznie- nic nie czuł. To musiało być tylko chwilowe zauroczenie. To musiał być błąd lub przypadek z minionego dzieciństwa.
Przez te dwa miesiące budowaliśmy z Horanem wieżę, czy mur- nazywajcie to jak chcecie. Każda cegła oznaczała wspólnie spędzone chwile. W tych chwilach kształtowało się zaufanie. Patrzyłam mu w oczy i bez wahania mówiłam moje tajemnice, które dotychczas nie ujrzały światła dziennego. Nazywałam go przyjacielem. I mówiłam to, czego teraz najbardziej żałuję…
Mówiłam, że go kocham.
Że go kocham jak brata, że jest dla mnie jak rodzina.
Nawet sobie nie wyobrażałam jak ból w jego sercu rósł kiedy to słyszał. Pewnie pękało coś w nim od środka. Nieodwzajemniona miłość- jest coś gorszego? Jesteś jej przyjacielem i w pewnej chwili przekraczasz te granice. Czujesz coś więcej. Widzisz to, czego przedtem nie postrzegałeś. Patrzysz na nią ze świadomością, że nigdy nie będzie Twoja- nie, nie ma nic gorszego.
Może i w znakach, które mi dawał Niall byłam ślepa, ale doskonale wiedziałam, co ludzie czują w środku. Może to ze względu na moją wrażliwość? Na to, ile przeszłam w dzieciństwie. Nie wiem, co mnie tak ukształtowało, ale uważałam to za mało przydatną cechę.
Owszem-wiedziałam co społeczeństwo ukrywa. Ale co z tego jak nie mogłam im pomóc. Irlandczykowi również. Teraz będąc koło niego mogłam tylko sprawę pogorszyć. Mam bezczynnie siedzieć i darować do świadomością, że nigdy go nie pokocham tak samo jak on mnie? Już lepiej, żebym zniknęła z jego życia, a przynajmniej unikała.
Czy kiedykolwiek będę mogła mu spojrzeć w oczy tak jak dawniej? Bez żadnych zobowiązań. Bez tak silnego uczucia, którym on darował mnie, a ja tego nie odwzajemniałam.
Trudni mówić o tym, że wieża, którą budowaliśmy została zburzona. Nie- gdybym tak powiedziała to bym kłamała. Ale zamiast muru mogła się zamieniać w barierę. Barierę oddzielającą te dwa światy, stary- ja i blondyn jako przyjaciele i nowy, w który właśnie wkraczałam: ja i Niall jako…
No właśnie, jako kto.
Przyjaciele? Czy przyjacielem można nazwać osobę, której teraz nie będziesz potrafiła spojrzeć w oczy?
Para? Nie, jeśli tylko jedna osoba dzieli to silne uczucie jakim jest miłość, to trudno jest to nazwać parą.
Muszę w sumie się przyznać, że Horan był typem chłopaka, który byłby moim wymarzonym. To chyba właśnie dlatego, tak się do siebie zbliżyliśmy, to dlatego pozwalałam mu na tak wiele. To dlatego właśnie mu zwierzałam się ze swoich tajemnic.
Ale nie mam tu na myśli „wymarzonym” w sensie takim, że od razu chciałam z nim być. Po postu był wzorem, stereotypem jakiego zawsze sobie wyobrażałam. Nieśmiały, opiekuńczy blondyn z niebieskimi oczami. Słodko, no nie?
Nie mogłam jednak powiedzieć, że tylko przez to tak zbliżyłam się z Irlandczykiem. On miał w sobie to coś. Zawsze mi pomagał- wspierał mnie. Wiedział co czuję. Widział, jak kłamię. Potrafił odgadywać moje uczucia. No dobra… z moją osobą nie było to zbyt trudne, skoro i tak ciągle płaczę. Ale tu nie chodzi o to. Po kłótni z Zaynem  wziął mnie pod” swoje skrzydła”. Myślałam, że to braterski gest, jednak… myliłam się. Moja przyjaciółka Alice za jednym spotkaniem mi wszystko uświadomiła. Przejrzałam na oczy.
Ale czy to lepiej…?
Z drugiej strony to nie była jego wina. Uczucia często wymykają się spoza kontroli. Nie panujemy nad nimi. Co on mógł zrobić w tej sytuacji? Odkochać się? Tak po prostu? To oczywiste, że tak się nie da. To tak jak by człowiek miałby zakaz do jakiegokolwiek okazywania tego co czuje. Człowieczeństwo by zaczęło w nim zanikać. Z jednej strony nie mogłam doprowadzić Nialla do takiego stanu, ale z drugiej strony… miałam jakiś wybór? Założę się, ze teraz myślisz „no pewnie, zeswataj się z nim i już”. Ale przecież ja go nie kochałam. Jeszcze gorszym bóle dla niego byłoby potem usłyszenie ode słów „Przepraszam, nigdy nie czułam tego samego do Ciebie co Ty do mnie”.
Byłam w kompletnym dołku. Każde rozwiązanie prowadziło do klęski. To jak pisanie tragizmu …co bym nie zrobiła i tak będzie źle.
Tak już właśnie myślałam, leząc od około 5 godzin na łóżku i bezczynnie wpatrując się w sufit. Była już noc. Za oknem świeciły miejskie latarnie ledwie dając światło dla nocnych przechodniów i kierowców. W lewej dłoni cały czas trzymałam kartkę zapisaną przez Alice. Po raz setny podniosłam ją do góry i przeczytałam  napis  złożony z samych wielkich liter: MIŁOŚĆ.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Dlaczego to wszystko jest takie trudne?  Albo to może ja jestem na tyle słaba, że nie mogę sobie poradzić z takimi rzeczami?
Przekręciłam się na prawy bok  i spojrzałam na godzinę. 3:07, ostatnio jak patrzyłam była 2:41 więc chyba nie jest tak źle. No Asia, to o czym teraz myślimy? Przecież trochę jeszcze do rana zostało…
2 godziny później…
Oooooo czyli na ognisku to on mnie wtedy pocałował- prowadziłam zawziętą konwersację sama ze sobą. W sumie to nawet było do niego podobne, na ostatnie pożegnanie zrobił to samo. Znów mogłam poczuć jego suche i ciepłe usta na moim czole. Ale wtedy jeszcze nie znałam mocy uczucia jakie nas łączy. Poprawka: jakie on czuje w stosunku do mnie.
I tak przez całą noc wspominałam stare dobre czasy i próbowałam złożyć niektóre fakty w logiczną całość. Niby kartka Alice miała mi w tym pomóc. Teoretycznie to już pomogła. Ekhem…nie tyle pomogła co uświadomiła. Ale nadal miałam mnóstwo pytań na które nie znałam odpowiedzi. Wszystkie związane były z głównym problemem o nazwie „Nicole”.
Co ma zakochanie się Horana we mnie do tej blondynki?
Do głowy przychodziła mi mianowicie cały czas jedna opcja: Ona dowiedziała się (nie wiem jakim cudem), że Niall się we mnie kocha. Ale czy to był powód, żeby ją aż tak… brutalnie potraktować?
Przekręciła się na drugi bok i po raz kolejny tej nocy poczułam napływające do oczu łzy. Szkoda tylko, że nie miałam bliskiej osoby, z którą mogłabym teraz leżeć i wylewać wszystkie negatywne emocje.No tak, dawniej ta osobą spokojnie mógłby być Irlandczyk …ale teraz? Teoretycznie to właśnie przez niego przez kilka godzin przepłakałam.
Powoli wstałam z łóżka kierując się… no właśnie, gdzie? Sama nie wiedziałam co teraz ze sobą zrobić. Byłam pobudzona, spanie było ostatnią rzeczą na którą miałam ochotę. Szczególnie, że jest już po 5, więc słońce powoli wychylało się zza horyzontu. Kłębiąca się nad chodnikami mgła dodawała urok temu miejscu. A ja? A ja stałam przy oknie wpatrując się w jeden nieokreślony punkt…
Rano…
-Wychodzę do pracy kochanie- szepnęła moja mama wychylając się zza drzwi.
-Mhhhmm- wymamrotałam będąc jeszcze w połowie w krainie snu.
-Skarbie coś blada dzisiaj jesteś. Nie masz przypadkiem gorączki?- usłyszałam kroki mojej rodzicielki.  Po chwili poczułam jej ciepłą dłoń na moim czole.
-Dobrze się czujesz?
Kiwnęłam twierdząco głową.
-No niby temperatury nie masz… Może zadzwoń do Alice niech do Ciebie przyjdzie.
-Mamo to niepotrzebne.
-Będę się czuła w pracy spokojniejsza. A jeśli nie ona to chłopaki.
Jasne, już dzwonię!
-Jasne mamo, cos wykombinuję-mruknęłam sama nie wierząc w moje puste słowa. W duchu modliłam się, żeby tylko zabrzmiały wiarygodnie.
-Dobrze, to ja wychodzę, będę wieczorem, pa.
Wymamrotałam coś pod nosem w geście pożegnania i sięgnęłam ręką po komórkę, żeby zobaczyć, która godzina. Dopiero po siódmej. Dla mnie to tym bardziej „dopiero” bo zasnęłam jakąś godzinę temu. Wolałam nawet nie wiedzieć jak teraz wyglądam.
Będąc jeszcze zaspana niepewnie spojrzałam przed siebie. Niewyraźne kontury mebli, budzik, kartki. Kartki… No super. Nawet jak wstanę w nienajgorszym humorze to musi on zostać zepsuty przez wydarzenia z ostatnich dni. W tym wypadku nie było to coś, co jest łatwo zapomnieć. Jest to uczucie, które nigdy nie zanika i zawsze pozostaje w pamięci. Jednym jako to dobre- innym niestety nie. Ja należę do tych drugich jak się można było domyślić…
Nie mając nic innego do roboty niechętnie podniosłam się z łóżka. Przetarłam kilka razy oczy, co i tak nie dawało wielkich efektów i zataczając się dotarłam do jasnej, drewnianej szafy. Wzięłam pierwszą lepszą rzecz, która najprawdopodobniej przypominała sukienkę. Udałam się do łazienki, gdzie na razie wolałam dla własnego bezpieczeństwa nie patrzeć w lustro. Przemyłam twarz i wycierając ręcznikiem spojrzałam na swoje odbicie. Nie było to dla mnie jakimś wielkim zaskoczeniem. Często po zarwanych nocach bladłam a moje oczy były mocno podpuchnięte. Mama brała to za gorączkę czy jakieś przeziębienie więc nigdy się tym nie przejmowała- w sumie to i lepiej.
Przebrałam się i wyszłam z łazienki kierując się na dół. Tam wyjmując pierwsze lepsze składniki z lodówki zrobiłam sobie śniadanie. Może nie wyglądało jak te idealne z wszystkich reklam, na którym wzory na kanapce robi się kilka godzin …ale zjadliwe.
Gdy leniwie przegryzałam kolejny kawałek usłyszałam z góry charakterystyczny dźwięk komórki. Był krótki, to oznaczało tylko SMS, ale i tak moje serce zaczęło bić szybciej. Jeszcze dzień temu wcale bym się tym nie martwiła, ale zważając na to co mi Alice uświadomiła moje serce nieświadomie przyspieszyło. Wbiegłam na górę i już po chwili wracałam do salonu z telefonem w ręku.
Wiadomość od…
.
.
.
.
Niall.
Cholera, nie błagam! Serio? W takie chwili?
No tak, przecież on jeszcze niczego nie świadomy….
Szybko kliknęłam na beżową kopertę i zaczęła czytać treść. Pominę fakt, że literki rozmazywały mi się na wszystkie możliwe strony…
„Heeeey, moglibyśmy się dzisiaj jakoś spotkać? Chłopaki Cię zapraszają :) My mamy za 1,5  wywiad, więc jeśli już to za jakieś 3 godzinki ;>”
Przeanalizowałam każde słowo 9445390650483954 razy ale i tak treść nie docierała do mnie. Starałam się ukryć minimalne drżenie rąk, przez które nawet nie mogłam odpisać. Taaa..odpisać. Jak ja nawet nie wiedziałam jak zacząć! Dlaczego wszystko musi być takie trudne? Próbuję sobie wmawiać, że piszę do zwykłego przyjaciela- byłoby to prawdą gdyby mnie fakt, że ten „przyjaciel” jest we mnie zakochany.
Byłam w kompletnym dołku- nie wiedziałam jak skleić normalne zdanie. Wyjście jest jedno: nie odpisać nic.
Odłożyłam komórkę obok talerza. Zawsze jest jakaś nadzieja, że pomyśli, że jeszcze śpię. No w końcu nawet 9 nie ma! Odłożyłam talerz do zmywarki i stanęłam bezradnie na środku kuchni. Westchnęłam i poprawiłam sukienkę.
Udałam się do salonu gdzie rozsiadłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Leciał jakiś nieznany mi brytyjski serial. Nawet się tym nie przejmowałam, bo byłam za bardzo rozkojarzona, żeby wsłuchać się w to, co mówią aktorzy.
Nawet nie wiem ile minęło- jak długo siedziałam bezczynnie wpatrując się w ekran. Rozległo się pukanie do drzwi. Wzdrygnęłam się. A jeśli to Niall?
Na drżących nogach podreptałam do holu. Zapaliłam światło, co w sumie nie było potrzebne, bo przecież było jasno, ale musiałam coś zrobić dla zabicia stresu i czasu. Nacisnęłam na klamkę a moim oczom ukazała się…
-Asiaaa- pisnęła Alice rzucając mi się na szyję.
-Tak, tak spokojnie- powiedziałam mniej entuzjastycznie.
Moja przyjaciółka zdjęła buty i czym prędzej udała się w stronę mojego pokoju. No tak, ale na mnie już poczekać to nie łaska! Pobiegłam za nią.
-A może jakieś wytłumaczenie? –mruknęłam sarkastycznie opierając się o framugę drzwi.
-Po pierwsze…przeczytałaś kartkę?
Kiwnęłam twierdząco głową.
-No właśnie, to już jest wystarczający powód, dlaczego tu przyszłam. Po drugie-zaczęła moja koleżanka wyliczając na palcach.
-… popatrz w lustro dziewczyno! Przecież Ty wyglądasz jak śmierć!
Dzięki!
-…Ale zaraz to poprawimy jak tylko poddasz się moim zabiegom.
Wywróciłam teatralnie oczami.
-A po trzecie znam swoja przyjaciółkę na tyle, żeby wiedzieć co czuje po tym co jej uświadomiłam-dumnie zakończyła swoją „przemowę.
Uśmiechnęłam się pod nosem co już było nowością w tym dniu. Alice podeszła do łóżka gdzie leżała kartka z jej własnymi zapisami.
-Co o tym myślisz?- zapytała odwracając się w moją stronę.
Wzruszyłam ramionami.
-Już sama nie wiem Ali. To za dużo jak dla mnie… -westchnęłam.
-Czyli zgadzasz się z tym?!-pisnęła uśmiechając się przy tym jak małe dziecko.
 Kiwnęłam niepewnie głową. W sumie wszystkie jej zapiski były rozsądnie uzasadnione. Nie miałam już nawet siły by się o to spierać.
-Jeeeeeeeeeeeej jak słodko!-wrzasnęła piskliwym głosem na cały dom.
Podbiegła do mnie w podskokach.
-Co jak słodko?- zapytałam zdziwiona.
-Jak to co?! Ty i Horan jako para!! – krzyknęła.
Odsunęłam się od niej.
-Alice, Ty żartujesz prawda?-spytałam niepewnie.
-Mówię zupełnie poważnie, za to Twoja reakcja miała być żartem..?
Nadal się śmiała.
-Um…nie Ali. Ja…ja go nie kocham – mój głos zadrżał a atmosfera między nami napięła się.
Mina brunetki zrzedła nieco.
-Asia…ale on cię kocha. Ty go pewnie też, tylko jeszcze sobie tego nie uświadomiłaś- próbowala ratować sytuację.
-Nie…znaczy tak. Ale ja go zawsze kochałam jak brata- nic więcej.-szepnęłam czując napływające do oczu łzy.
Moja przyjaciółka podeszła jeszcze bliżej. Miała nieokreślony wyraz twarzy.
-As…
-…Poza tym jeszcze nigdy nie ma pewności, że on mówił do końca o mnie.-przerwałam jej.
-No nie, a o kim?
Szkoda, że nie powiedziałaś czegoś mniej rozsądnego.
-Um…o..Tobie?-zaczęłam niepewnie.
Alice wybuchnęła śmiechem wzięła mnie za ręke i poprowadziła na łóżko.
-Ty to mówisz na serio?-zapytała pomiędzy atakami śmiechu.
-Nie, na niby- mruknęłam sarkastycznie- może to o Ciebie chodzi. Ciebie tez poznał w wakacje.
-No nie rozśmieszał mnie. Porównaj sobie ile razy wy sami byliście sami w pokoju, ile razy mu zaufałaś i ile razy opiekował jak tylko mógł.-rozgadała się, co natychmiast jej przerwałam:
-Alice, ale to nie znaczy, że od razu mnie kochał- teraz to już zaprzeczałam sama sobie, bo doskonale wiedziałam jaka jest prawda. Może rzeczywiście nie chciałam jej zaakceptować…? Wcielić do swojego życia jako kolejna porażkę pod tytułem „jak zepsuć komuś wszystkie marzenia?”
-Ej, ej wyluzuj. Patrzysz na to jak zwykle z jak najgorszej perspektywy. Musisz w końcu przyjąć do wiadomości, że Niall jest w Tobie zakochany na zabój.-zaczęła wolno.
-Co do tego nie mamy wystarczających argumentów-jęknęłam.
Alice zamyśliła się na chwilę.
-On próbował Cie kiedyś pocałować?
Pokręciłam energicznie głową.
-Co ty!- zaczęłam się śmiać.
-Zastanów się dobrze-mówiła z kamienna twarzą.
To nie było trudne, bo i tak moje myśli przez najbliższe 24 godziny były skupione wyłącznie na Horanie… Wzdrygnęłam się powracając do pierwszego mojego ogniska z chłopakami.
-Kiedy wyjechaliśmy w to samo miejsce co byliśmy teraz …tam ktoś mnie pocałował. Ale miałam zamknięte oczy, więc nie wiedziałam kto to… - szepnęłam rozpaczliwie łącząc fakty.
Czyli to był on…
Alice patrzyła na mnie przez chwilę z lekko rozdziawionymi ustami. Po około minucie ocknęła się niepewnie. Przełknęła głośno ślinę i zadala kolejne pytanie:
-Ktoś Ci to już kiedyś mówił? Wiesz..coś o Horanie. No…sugerował, że on się w Tobie podkochuje?
Wertowałam wszystkie wspomnienia w mojej głowie, próbując udzielić jej prawdziwej odpowiedzi.
Reprospekcja:
„-To…to ty jeszcze nie załapałaś? – spytał poważnie.
[…]
-Pomyśl sobie. Kiedy Cie nie ma chodzi cały czas ponury i nie odzywa się do nas słowem. Od czasu do czasu tylko wpada do pokoju Zayn’a albo z nami zamienia parę zdań, ale to już nie ten sam Niall co kiedyś.. Tylko wtedy kiedy wy przychodzicie to on powraca do dawnego stylu życia i jest zdolny do prowadzenia jakichkolwiek konwersacji.- Styles mówił wolno i dobitnie jakby chciał, żeby każde słowo do mnie odpowiednio trafiło.” (Rozdział 26)
-Ja….znaczy Harry kiedyś wspominał…-jąkałam się.
-Wspominał co? -moja koleżanka przekrzywiła glowę patrząc na mnie z lekkiego ukosa.
-Wiesz…mówił, że jak mnie nie ma to Niall jest inny. Jak przychodzimy- zmienia się- wytłumaczyłam najprościej jak tylko mogłam.
-Widzisz! I sama sobie dopowiedziałaś kolejny powód!- krzyknęła triumfalnie.
-Ale nie powiedział tego wprost-kręciłam głową.
-Ale się założę, że ty już tak- Alice uśmiechnęła się pod nosem.
-No fakt, trochę na niego nakrzyczałam- na mojej twarzy również zagościł delikatny uśmiech.
-Dobra, koniec o tym, a teraz siadaj naprzeciwko mnie i się nie ruszaj.
-.Yhmmm- to jedyne co byłam w stanie wykrztusić.
Brunetka zaczęła wyjmować ze swojej torby najróżniejsze kosmetyki. Może pominę, że co najmniej połowy z nich nawet nie znałam. Jęknęłam na co moja przyjaciółka tylko uśmiechnęła się triumfalnie. Kazała mi zamknąć oczy i zaczęła jeździć opuszkami palców rozsmarowując mi różne kremy, cokolwiek to było. Potem zajęła się rzęsami, powróciła do policzków i…nie wiem, ja sama już się w tym nie łapałam.
-Bosh, jak byście zostali parą to ja bym chyba była najszczęśliwszą osoba na świecie- bełkotała rozmarzonym głosem.
-Nie zapędzaj się tak- mruknęłam.
-O! I bym była twoim świadkiem  na ślubie!- zachichotała.
Gdybym tylko miała otwarte oczy z pewnością zmroziłabym ja teraz wzrokiem…
-Tak, coś jeszcze?- powiedziałam sarkastycznym tonem.
-Albo jak byście się z Niallem zgodzili to bym była chrzestną waszego pierwszego dziecka!- świergotała.
Westchnęłam teatralne.
-Zanim poruszysz sprawę dzieci, to może powróć do momentu, w którym powiedziałam Ci, że ja wcale nie zmierzam z nim być- odparłam.
-No ale przecież on jest uroczy!- pisnęła i nie dając mi dojść do słowa kontynuowała- popatrz jak się o Ciebie troszczy. Zapewne wie o Tobie więcej niż wszyscy chłopcy razem wzięci! A jak się o Ciebie martwi to jest taki słodki- nie wiem, czy ten głos można zaliczyć do najwyższej skali sopranu, ale to co ona teraz z siebie wydawała to… no może zostawię bez komentarza.
-Ach tak, skąd takie głębokie przemyślenia i wnioski?- mruknęłam.
-No przecież widzę, z jaką czułością całował Cię na wyjście.
-To był zwykły pocałunek w czoło- powiedziałam mniej entuzjastycznie – ale fakt, opiekuńczy jest-dodałam.
Na te słowa brunetka aż podskoczyła na łóżku.
-Widzisz, sama nieświadomie się z nim podkochujesz.
-Tak tak Alice, wmawiaj sobie- burknęłam.
-Kazałam Ci się nie ruszać- powiedziała ni z tego ni z owego.- Jeśli chcesz, żebym nie musiała zaczynać mojego dzieła od nowa to siedź tak jak teraz.
-Jak dla mnie, mogę latać bez makijażu.
W odpowiedzi moja koleżanka prychnęła.
-Ale dla mnie nie możesz.
Okay, ja już się nie odzywam
-…szczególnie jak jesteś w takim stanie. Wyobraź sobie jak bys teraz wyglądała, gdybym tu nie przyszła.
-Normalnie?
-Ojjj Asia Asia, czeka Cie ode mnie dużo lekcji.
-Z pewnością…
-Skończone, teraz powoli wstań i zobacz czy Ci się podoba-brunetka zaklaskała w ręce i i podbiegła do lustra jak oparzona. Ja- jak to ja- niezdarnie ześlizgnęłam się z łóżka i podreptałam koło Alice.
-I jak?- jej kąciki ust cały czas były podniesione ku górze.
-Ekchem… ślicznie- odchrząknęłam- a nie przesadzone to trochę.
-Nie! Jest idealnie.-kołysała się w te i we w te.
-Ach tak, to jest pięknie- wykrzesałam z siebie choć trochę entuzjazmu.- Ale…um…ja dziś nigdzie się nie wybieram.
-Ty nie, ale skąd wiesz, że nikt do Ciebie się nie wybierze. Oczywiście nikogo konkretnego tu nie sugerując-zaśmiała się cicho.
Odwzajemniłam uśmiech, ale zgasł on po chwili, kiedy sobie przypomniałam porannego sms-a.
-Alice…-zaczęłam.
-…Dziś rano dostałam od niego sms-a-powiedziałam niepewnie.
-Co tam było?!- krzyknęła na cały dom.
-Nic ważnego, tylko, że mnie zaprasza do siebie…
-A ty?!
-Ja…w sumie nie wiedziałam co zrobić. Więc…nie zrobiłam nic- ujęłam to najłagodniej jak mogłam.
-Nic czyli?- brunetka założyła ręce na boki.
-No..nie odpisałam.
-Asia!
-Um….tak?
-Wiesz jak on może się teraz czuć?!
-Teraz to niepotrzebnie będzie sobie robił nadzieję, jeśli mu odpiszę.
-I co, teraz mieszkając w tej samej części Londynu będziesz go unikać do końca życia?- uniosła brwi.
-Nie..znaczy jeszcze nie wiem. Muszę sobie wszystko poukładać.- powiedziałam niepewnym głosem.
-Jeśli chcesz sobie wszystko poukładać, skończy się tak jak z Zaynem. Unikasz go i za nic nie przeprosisz. Chcesz, żeby z Horanem było tak samo?
Ałć.
Przełknęłam ślinę.
-Nie wiem Alice…to wszystko jest teraz takie skomplikowane…Psychicznie nie daję rady.
-Dlatego masz mnie.- uśmiechnęła się.
Odwzajemniłam uśmiech.
-Chodź-zaprowadziła mnie na róg łóżka i sama usiadła obok.
-Ty na serio nic do niego nie czujesz? Wiem, że już tysiąc razy zadawałam Ci podobne pytania…Ale Asia- pomyśl. Czy są jeszcze momenty o których nie wiem, a powinnam? Czy są chwile, które was łączą bardziej niż  z którymkolwiek innym chłopakiem.-zaczęła wolno.
Spuściłam wzrok. Może rzeczywiście powiedzieć jej, że widział mnie w połowie nagą? Ona mówiła mi wszystko, nie byłam z nią fair. Albo nie, może powiem jej o sekretach dotyczących moje przeszłości, o których wiedział tylko Niall jeśli chodzi o chłopaków.
-Czyli są- westchnęła.
Potaknęłam głową.
-A więc? Słucham, chociaż jeden z nich, proszę. Może dopiszą to na kartkę i wtedy wspólnie odgadniemy o co mu chodzi, może to wniesie coś nowego.
Pokręciłam przecząco.
-Nie Alice, to nic nie wniesie, ale i tak Ci powiem… Ja… jak byłam w szpilatu po raz drugi. Wiesz, wtedy kiedy poznałyśmy Nicole..to… Nie byłam tam dlatego, że miałam jakieś porażenie słoneczne czy udar mózgu. To dlatego..że jakiś chłopak chciał mnie zgwałcić… -szepnęłam.
Brunetka wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi oczami. Nic nie mówiła- normalnie nie ta sama dziewczyna co przed paroma minutami.
Kontynuowałam:
-Niall mnie wiedział wiesz….bez koszulki..bez stanika.- sama się sobie dziwiłam, że mówię jej to prosto w oczy. Nikomu, nawet Julii bym nie była w stanie tego powiedzieć. Może jej po prostu na tyle nie ufałam co Alice.
Moja przyjaciółka po kilku minutach ciszy w końcu coś z siebie wykrzesała.
-A-a-a-asia. Ja nie wiedziałam… zgłosiłaś to na policję?
-To nie jest teraz istotne, chciałaś coś nowego, co nas łączyło, to masz.
Ona tylko głośno przełknęła ślinę.
-Boże…- wydusila.
-Dlaczego Ty mi tego wcześniej nie powiedziałaś…?
Wzruszyłam ramionami.
Przytuliła mnie. Trwałyśmy w takiej pozycji przez dobre kilkanaście minut.
-Następnym razem mów mi takie rzeczy od razu-wybełkotała ze złami w oczach.
Przytaknęłam niepewnie.
-Dobra, zmieńmy temat bo ja już dłużej- nie dam rady o tym rozmawiać- szepnęła.
-Ok.
-Jesteś pewna, że nie chcesz się z nim spotkać?- miała już nie poruszac tego tematu. Cóż ….przynajmniej próbowała.
-Nie dziś-szepnęłam.
Największym problemem nie było samo spotkanie. To był po prostu wielki ból, z którego zdawałam sobie sprawę jak bardzo go ranię. Do głowy cały czas wbijało się mnóstwo pytań, ale jedno z nich nurmowało mnie najbardziej:
Czy teraz będę w stanie spojrzeć mu w oczy jak dawniej…?

_________________________________________________________________
 Na początek, co wam się z pewnością należy: jedno wielkie PRZEPRASZAM.
Tyle czekaliście… no aż mi głupio :c Ale dziękuję, że wytrwaliście i że mnie rozumiecie ;* Dziękuję w ogóle wszystkim moim czytelnikom, wszystkim directioners i nie tylko, za te wszystkie wejścia i komentarze :)
Zapraszam do zapisywania waszych opinii i propozycji co do tego i następnych rozdziałów ;>
No cóż…. Przy ostatnim rozdziale liczba komentarzy zmalała dokładnie o połowę ;/ mam nadzieję, że to nadrobicie! ;D Chciałabym wiedzieć ile was tu jest poprzez wasze glosy, komentarze i liczbę obserwatorów. Niby jeden zwykły komentarz- a cieszę się jak głupia i analizuję kilka razy XD
Za wszystkie błędy (których jak zwykle jest tu pewnie od groma) przepraszam, ale nie mam czasu sprawdzić tego rozdziału. ;<
No… to chyba wszystko xD Czekam na wasze opinie (te złe i te dobre), A! I jeszcze jedno pytanko, tak z ciekawości: są tu jacyś Boy Directionerzy? ^^
Wasza Nicole :3

 

24 komentarze:

  1. Genialny rozdział *_* co tu pisać więcej ! Czekam na następny :) Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze, Jeszcze, Jeszcze!!! Chce już NN!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Mam nadzieję , że Asia jak najszybciej pomyśli co z tym zrobić. I z Zaynem i Niallem. Ale ma kłopotów. Czekam z niecierpliwością ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ykhm, ja chcę następny! XD
    Rozdział jest cudowny (jak zwykle zresztą) i cieszę się, że Asia wreszcie sobie uświadomiła to, że Niall ją kocha. Jestem meega ciekawa co będzie dalej. Czy będą razem? Boże, tyle pytań, a ty na żadne odpowiedzieć nie chcesz! XDD
    K. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czeeść! *-*
    Już Ci pisałam, że możesz dodawać rozdziały kiedy chcesz, czy nie? (ach ta moja skleroza xd)
    Tak więc...Rozdział super, i prawie się popłakałam. Możesz przeczytać go sobie przy piosence Give Me Love - Ed Sheeran.
    Nie mogłam się oderwać od czytania. Ten blog jest super! ♥
    ~Claudia.
    ---Spaam!---
    Zapraszam do czytania i komentowania :) :
    http://lose-myself-side.blogspot.com/
    ---Przepraszam za spam : (----

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja Nicole... :3 Kurczę, pierwsza nie napisałam komentarza! ;< Alce mnie rozbraja.. ;p Czekam na kolejne rozdziały.. :) Chciałam, aby Asia była z Zaynem. Tego nie zmienię, ale będzie fajnie jak będzie z Niallem. I ja już czekam (i wiem) co będzie w rozdziale, o którym ci pisze. ;d Kochanieńka czekam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, to jest boooskie! ehh ta Alice xD Podoba mi się to, że w Twoim blogu jest wszystko na powoli, czyli nie że pierwsza randka a już za nią pocałunek xD Mam nadzieje, że w nn będzie o tym spotkaniu... :D Hm, i jeszcze jedno - fajne jest to, że nie piszesz z kilku perspektyw, bo z jednej lepiej, i wielu rzeczy dowiadujemy się później, albo że bohaterka nie jest "napalona" xD ibo dawno by skończyła w łóżku z każdym xDD Proszę moja kochana... dodaj za tydzień . Proooszę <3
    Ta, co czyta twój blogxD

    OdpowiedzUsuń
  8. LOVE!!!
    Jestem strasznie ciekawa co się stanie!
    A co z tym głosowaniem?Wybierzesz któregoś?
    Proszę dodaj kolejny jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdradzisz mi o czym ogólnie będzie w nn ? xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Świtny rozdział jak zwyklę. Chcę by Asia była z Niallem albo z Zaynem. POzdrawiam i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Marta ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. JA CĘ ZASIA <333

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak zwykle świetny *.*
    zapraszam do mnie : http://black-impossible-dream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajny rozdział. I coś nowego, bo bez chłopaków xD...
    Mało tu jednak Zayna, Louisa, Liama.. i coś ostatnio Harrego...
    Fajnie by było gdyby Harry ją gdzieś zaprosił... na jakiś mecz czegoś, do restauracji(choć bardziej widziałabym tam Zayna:P)
    I czy dodasz muzykę w tle do bloga? ...
    Pati :^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak zwykle fajny blog trafiłam. Oby tak dalej, może będę śledzić historię Asi :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział! Niall powinien być z Asią ;) Tworzą idealną parę :) Czekam na kolejny ! Zapraszam do mnie na www.my-sweet-dream-with-onedirection.blogspot.com choć ja zapewne nie piszę tak ładnie jak Ty ;) Pozdrawiam i życzę weny na dalsze pisanie :) :***

    OdpowiedzUsuń
  16. Super! Od niedawna czytam twojego bloga i podoba mi się bardzo! Niech Asia pogodzi się w reszcie z Zeynem i niech z nim będzie, bo skoro nie kocha Nialla.....? Pozdrawiam.
    babka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieee praaaawdaaa!! Ona kocha Nialla ale o tym nie wie! Q_Q

      Usuń
    2. ONA KOCHA NIALLA !!! Z NIM POWINNA BYĆ ale nie zaprzeczam że z Zaynem powinna się pogodzić...

      Usuń
    3. Jak te animki się rozumieją xD Popieram Cb wyżej!! xD

      Usuń
  17. < 33 Jesteś moją ulubioną blogerką twoje opowiadania są THE BEST!!! < 33

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetne i polecam mojego bloga http://opowiadaniaojednokierunkowych.blogspot.com/ Nicole jesteś The best<33 Viki

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział naj naj!! :) Życzę weny i niech Asia się pogodzi z Zaynem pliss <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze ♥
Mam najwspanialszych czytelników na świecie : )