Łatwo jest coś budować. Dążąc do celu myślisz tylko o jego
spełnieniu. A co jeśli się nie udaje? Przynajmniej masz satysfakcję i jesteś
dumny. Jak to mówią „Nie rezygnuj. Być może zrobiłeś to w najmniej odpowiednim momencie”. Idziesz dalej, na przód. No właśnie „na
przód…”
Jeden krok za dużo. Wszystko się rozpada. „Budować”
a „odbudować”…niby tak mało się różnią, ale są niemal przeciwieństwami. Od tego
pierwszego zależy nasza silna wola i chęć, ale od tego drugiego… jego/jej silna
wola i chęć.
Myślę, że nawet to nie streszcza tego błędu, jaki
popełnił Niall. Błędu? Nie. To w żadnym calu nie jest jego wina. Człowiek nie
jest w stanie panować nad uczuciami, a przecież tak często musi za nie
przepraszać. Emocje można jedynie tlić w sobie, ale one nigdy nie zanikną. Na
pewno jakąś cząstką pozostaną w nas do końca życia. Często nawet nie jesteśmy
tego świadomi. Wmawiamy sobie, że jest inaczej. Że ten dział jest zakończony.
To tylko przez letnie doświadczenie myślimy, że wygraliśmy. Nigdy nie wygramy.
Przecież każdy może powiedzieć „to dlaczego ja
kochając go/ją tak bardzo teraz już nic do niej/niego nie czuję?” Widocznie-
nic nie czuł. To musiało być tylko chwilowe zauroczenie. To musiał być błąd lub
przypadek z minionego dzieciństwa.
Przez te dwa miesiące budowaliśmy z Horanem wieżę,
czy mur- nazywajcie to jak chcecie. Każda cegła oznaczała wspólnie spędzone
chwile. W tych chwilach kształtowało się zaufanie. Patrzyłam mu w oczy i bez
wahania mówiłam moje tajemnice, które dotychczas nie ujrzały światła dziennego.
Nazywałam go przyjacielem. I mówiłam to, czego teraz najbardziej żałuję…
Mówiłam,
że go kocham.
Że go kocham jak brata, że jest dla mnie jak
rodzina.
Nawet sobie nie wyobrażałam jak ból w jego sercu
rósł kiedy to słyszał. Pewnie pękało coś w nim od środka. Nieodwzajemniona
miłość- jest coś gorszego? Jesteś jej przyjacielem i w pewnej chwili
przekraczasz te granice. Czujesz coś więcej. Widzisz to, czego przedtem nie
postrzegałeś. Patrzysz na nią ze świadomością, że nigdy nie będzie Twoja- nie, nie ma nic gorszego.
Może i w znakach, które mi dawał Niall byłam ślepa,
ale doskonale wiedziałam, co ludzie czują w środku. Może to ze względu na moją
wrażliwość? Na to, ile przeszłam w dzieciństwie. Nie wiem, co mnie tak
ukształtowało, ale uważałam to za mało przydatną cechę.
Owszem-wiedziałam co społeczeństwo ukrywa. Ale co z
tego jak nie mogłam im pomóc. Irlandczykowi również. Teraz będąc koło niego
mogłam tylko sprawę pogorszyć. Mam bezczynnie siedzieć i darować do
świadomością, że nigdy go nie pokocham tak samo jak on mnie? Już lepiej, żebym
zniknęła z jego życia, a przynajmniej unikała.
Czy kiedykolwiek będę mogła mu spojrzeć w oczy tak
jak dawniej? Bez żadnych zobowiązań. Bez tak silnego uczucia, którym on darował
mnie, a ja tego nie odwzajemniałam.
Trudni mówić o tym, że wieża, którą budowaliśmy
została zburzona. Nie- gdybym tak powiedziała to bym kłamała. Ale zamiast muru
mogła się zamieniać w barierę. Barierę oddzielającą te dwa światy, stary- ja i
blondyn jako przyjaciele i nowy, w który właśnie wkraczałam: ja i Niall jako…
No właśnie, jako kto.
Przyjaciele?
Czy przyjacielem można nazwać osobę, której teraz nie będziesz potrafiła
spojrzeć w oczy?
Para?
Nie, jeśli tylko jedna osoba dzieli to silne uczucie jakim jest miłość, to trudno
jest to nazwać parą.
Muszę w sumie się przyznać, że Horan był typem
chłopaka, który byłby moim wymarzonym. To chyba właśnie dlatego, tak się do
siebie zbliżyliśmy, to dlatego pozwalałam mu na tak wiele. To dlatego właśnie
mu zwierzałam się ze swoich tajemnic.
Ale nie mam tu na myśli „wymarzonym” w sensie takim,
że od razu chciałam z nim być. Po postu był wzorem, stereotypem jakiego zawsze
sobie wyobrażałam. Nieśmiały, opiekuńczy blondyn z niebieskimi oczami. Słodko,
no nie?
Nie mogłam jednak powiedzieć, że tylko przez to tak zbliżyłam
się z Irlandczykiem. On miał w sobie to coś. Zawsze mi pomagał- wspierał mnie.
Wiedział co czuję. Widział, jak kłamię. Potrafił odgadywać moje uczucia. No
dobra… z moją osobą nie było to zbyt trudne, skoro i tak ciągle płaczę. Ale tu
nie chodzi o to. Po kłótni z Zaynem wziął
mnie pod” swoje skrzydła”. Myślałam, że to braterski gest, jednak… myliłam się.
Moja przyjaciółka Alice za jednym spotkaniem mi wszystko uświadomiła.
Przejrzałam na oczy.
Ale czy to lepiej…?
Z drugiej strony to nie była jego wina. Uczucia
często wymykają się spoza kontroli. Nie panujemy nad nimi. Co on mógł zrobić w
tej sytuacji? Odkochać się? Tak po prostu? To oczywiste, że tak się nie da. To
tak jak by człowiek miałby zakaz do jakiegokolwiek okazywania tego co czuje.
Człowieczeństwo by zaczęło w nim zanikać. Z jednej strony nie mogłam
doprowadzić Nialla do takiego stanu, ale z drugiej strony… miałam jakiś wybór?
Założę się, ze teraz myślisz „no pewnie, zeswataj się z nim i już”. Ale
przecież ja go nie kochałam. Jeszcze gorszym bóle dla niego byłoby potem
usłyszenie ode słów „Przepraszam, nigdy nie czułam tego samego do Ciebie co Ty
do mnie”.
Byłam w kompletnym dołku. Każde rozwiązanie
prowadziło do klęski. To jak pisanie tragizmu …co bym nie zrobiła i tak będzie
źle.
Tak już właśnie myślałam, leząc od około 5 godzin na
łóżku i bezczynnie wpatrując się w sufit. Była już noc. Za oknem świeciły
miejskie latarnie ledwie dając światło dla nocnych przechodniów i kierowców. W
lewej dłoni cały czas trzymałam kartkę zapisaną przez Alice. Po raz setny
podniosłam ją do góry i przeczytałam
napis złożony z samych wielkich
liter: MIŁOŚĆ.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Dlaczego
to wszystko jest takie trudne? Albo to
może ja jestem na tyle słaba, że nie mogę sobie poradzić z takimi rzeczami?
Przekręciłam się na prawy bok i spojrzałam na godzinę. 3:07, ostatnio jak
patrzyłam była 2:41 więc chyba nie jest tak źle. No Asia, to o czym teraz
myślimy? Przecież trochę jeszcze do rana zostało…
2
godziny później…
Oooooo czyli na ognisku to on mnie wtedy pocałował-
prowadziłam zawziętą konwersację sama ze sobą. W sumie to nawet było do niego
podobne, na ostatnie pożegnanie zrobił to samo. Znów mogłam poczuć jego suche i
ciepłe usta na moim czole. Ale wtedy jeszcze nie znałam mocy uczucia jakie nas
łączy. Poprawka: jakie on czuje w stosunku do mnie.
I tak przez całą noc wspominałam stare dobre czasy i
próbowałam złożyć niektóre fakty w logiczną całość. Niby kartka Alice miała mi
w tym pomóc. Teoretycznie to już pomogła. Ekhem…nie tyle pomogła co
uświadomiła. Ale nadal miałam mnóstwo pytań na które nie znałam odpowiedzi.
Wszystkie związane były z głównym problemem o nazwie „Nicole”.
Co ma zakochanie się Horana we mnie do tej
blondynki?
Do głowy przychodziła mi mianowicie cały czas jedna
opcja: Ona dowiedziała się (nie wiem jakim cudem), że Niall się we mnie kocha.
Ale czy to był powód, żeby ją aż tak… brutalnie potraktować?
Przekręciła się na drugi bok i po raz kolejny tej
nocy poczułam napływające do oczu łzy. Szkoda tylko, że nie miałam bliskiej
osoby, z którą mogłabym teraz leżeć i wylewać wszystkie negatywne emocje.No
tak, dawniej ta osobą spokojnie mógłby być Irlandczyk …ale teraz? Teoretycznie
to właśnie przez niego przez kilka godzin przepłakałam.
Powoli wstałam z łóżka kierując się… no właśnie,
gdzie? Sama nie wiedziałam co teraz ze sobą zrobić. Byłam pobudzona, spanie
było ostatnią rzeczą na którą miałam ochotę. Szczególnie, że jest już po 5,
więc słońce powoli wychylało się zza horyzontu. Kłębiąca się nad chodnikami
mgła dodawała urok temu miejscu. A ja? A ja stałam przy oknie wpatrując się w
jeden nieokreślony punkt…
Rano…
-Wychodzę do pracy kochanie- szepnęła moja mama
wychylając się zza drzwi.
-Mhhhmm- wymamrotałam będąc jeszcze w połowie w
krainie snu.
-Skarbie coś blada dzisiaj jesteś. Nie masz
przypadkiem gorączki?- usłyszałam kroki mojej rodzicielki. Po chwili poczułam jej ciepłą dłoń na moim
czole.
-Dobrze się czujesz?
Kiwnęłam twierdząco głową.
-No niby temperatury nie masz… Może zadzwoń do Alice
niech do Ciebie przyjdzie.
-Mamo to niepotrzebne.
-Będę się czuła w pracy spokojniejsza. A jeśli nie
ona to chłopaki.
Jasne,
już dzwonię!
-Jasne mamo, cos wykombinuję-mruknęłam sama nie
wierząc w moje puste słowa. W duchu modliłam się, żeby tylko zabrzmiały
wiarygodnie.
-Dobrze, to ja wychodzę, będę wieczorem, pa.
Wymamrotałam coś pod nosem w geście pożegnania i
sięgnęłam ręką po komórkę, żeby zobaczyć, która godzina. Dopiero po siódmej.
Dla mnie to tym bardziej „dopiero” bo zasnęłam jakąś godzinę temu. Wolałam
nawet nie wiedzieć jak teraz wyglądam.
Będąc jeszcze zaspana niepewnie spojrzałam przed
siebie. Niewyraźne kontury mebli, budzik, kartki. Kartki… No super. Nawet jak
wstanę w nienajgorszym humorze to musi on zostać zepsuty przez wydarzenia z
ostatnich dni. W tym wypadku nie było to coś, co jest łatwo zapomnieć. Jest to
uczucie, które nigdy nie zanika i zawsze pozostaje w pamięci. Jednym jako to
dobre- innym niestety nie. Ja należę do tych drugich jak się można było
domyślić…
Nie mając nic innego do roboty niechętnie podniosłam
się z łóżka. Przetarłam kilka razy oczy, co i tak nie dawało wielkich efektów i
zataczając się dotarłam do jasnej, drewnianej szafy. Wzięłam pierwszą lepszą
rzecz, która najprawdopodobniej przypominała sukienkę. Udałam się do łazienki,
gdzie na razie wolałam dla własnego bezpieczeństwa nie patrzeć w lustro. Przemyłam
twarz i wycierając ręcznikiem spojrzałam na swoje odbicie. Nie było to dla mnie
jakimś wielkim zaskoczeniem. Często po zarwanych nocach bladłam a moje oczy
były mocno podpuchnięte. Mama brała to za gorączkę czy jakieś przeziębienie
więc nigdy się tym nie przejmowała- w sumie to i lepiej.
Przebrałam się i wyszłam z łazienki kierując się na
dół. Tam wyjmując pierwsze lepsze składniki z lodówki zrobiłam sobie śniadanie.
Może nie wyglądało jak te idealne z wszystkich reklam, na którym wzory na
kanapce robi się kilka godzin …ale zjadliwe.
Gdy leniwie przegryzałam kolejny kawałek usłyszałam
z góry charakterystyczny dźwięk komórki. Był krótki, to oznaczało tylko SMS,
ale i tak moje serce zaczęło bić szybciej. Jeszcze dzień temu wcale bym się tym
nie martwiła, ale zważając na to co mi Alice uświadomiła moje serce
nieświadomie przyspieszyło. Wbiegłam na górę i już po chwili wracałam do salonu
z telefonem w ręku.
Wiadomość od…
.
.
.
.
Niall.
Cholera, nie błagam! Serio? W takie chwili?
No tak, przecież on jeszcze niczego nie świadomy….
Szybko kliknęłam na beżową kopertę i zaczęła czytać
treść. Pominę fakt, że literki rozmazywały mi się na wszystkie możliwe strony…
„Heeeey, moglibyśmy się dzisiaj jakoś spotkać?
Chłopaki Cię zapraszają :) My mamy za 1,5
wywiad, więc jeśli już to za jakieś 3 godzinki ;>”
Przeanalizowałam każde słowo 9445390650483954 razy
ale i tak treść nie docierała do mnie. Starałam się ukryć minimalne drżenie
rąk, przez które nawet nie mogłam odpisać. Taaa..odpisać. Jak ja nawet nie
wiedziałam jak zacząć! Dlaczego wszystko musi być takie trudne? Próbuję sobie
wmawiać, że piszę do zwykłego przyjaciela- byłoby to prawdą gdyby mnie fakt, że
ten „przyjaciel” jest we mnie zakochany.
Byłam w kompletnym dołku- nie wiedziałam jak skleić
normalne zdanie. Wyjście jest jedno: nie odpisać nic.
Odłożyłam komórkę obok talerza. Zawsze jest jakaś
nadzieja, że pomyśli, że jeszcze śpię. No w końcu nawet 9 nie ma! Odłożyłam
talerz do zmywarki i stanęłam bezradnie na środku kuchni. Westchnęłam i
poprawiłam sukienkę.
Udałam się do salonu gdzie rozsiadłam się na kanapie
i włączyłam telewizor. Leciał jakiś nieznany mi brytyjski serial. Nawet się tym
nie przejmowałam, bo byłam za bardzo rozkojarzona, żeby wsłuchać się w to, co
mówią aktorzy.
Nawet nie wiem ile minęło- jak długo siedziałam
bezczynnie wpatrując się w ekran. Rozległo się pukanie do drzwi. Wzdrygnęłam
się. A jeśli to Niall?
Na drżących nogach podreptałam do holu. Zapaliłam
światło, co w sumie nie było potrzebne, bo przecież było jasno, ale musiałam
coś zrobić dla zabicia stresu i czasu. Nacisnęłam na klamkę a moim oczom
ukazała się…
-Asiaaa- pisnęła Alice rzucając mi się na szyję.
-Tak, tak spokojnie- powiedziałam mniej
entuzjastycznie.
Moja przyjaciółka zdjęła buty i czym prędzej udała
się w stronę mojego pokoju. No tak, ale na mnie już poczekać to nie łaska!
Pobiegłam za nią.
-A może jakieś wytłumaczenie? –mruknęłam
sarkastycznie opierając się o framugę drzwi.
-Po pierwsze…przeczytałaś kartkę?
Kiwnęłam twierdząco głową.
-No właśnie, to już jest wystarczający powód,
dlaczego tu przyszłam. Po drugie-zaczęła moja koleżanka wyliczając na palcach.
-… popatrz w lustro dziewczyno! Przecież Ty
wyglądasz jak śmierć!
Dzięki!
-…Ale zaraz to poprawimy jak tylko poddasz się moim
zabiegom.
Wywróciłam teatralnie oczami.
-A po trzecie znam swoja przyjaciółkę na tyle, żeby
wiedzieć co czuje po tym co jej uświadomiłam-dumnie zakończyła swoją „przemowę.
Uśmiechnęłam się pod nosem co już było nowością w
tym dniu. Alice podeszła do łóżka gdzie leżała kartka z jej własnymi zapisami.
-Co o tym myślisz?- zapytała odwracając się w moją
stronę.
Wzruszyłam ramionami.
-Już sama nie wiem Ali. To za dużo jak dla mnie…
-westchnęłam.
-Czyli zgadzasz się z tym?!-pisnęła uśmiechając się
przy tym jak małe dziecko.
Kiwnęłam
niepewnie głową. W sumie wszystkie jej zapiski były rozsądnie uzasadnione. Nie
miałam już nawet siły by się o to spierać.
-Jeeeeeeeeeeeej jak słodko!-wrzasnęła piskliwym
głosem na cały dom.
Podbiegła do mnie w podskokach.
-Co jak słodko?- zapytałam zdziwiona.
-Jak to co?! Ty i Horan jako para!! – krzyknęła.
Odsunęłam się od niej.
-Alice, Ty żartujesz prawda?-spytałam niepewnie.
-Mówię zupełnie poważnie, za to Twoja reakcja miała
być żartem..?
Nadal się śmiała.
-Um…nie Ali. Ja…ja go nie kocham – mój głos zadrżał
a atmosfera między nami napięła się.
Mina brunetki zrzedła nieco.
-Asia…ale on cię kocha. Ty go pewnie też, tylko
jeszcze sobie tego nie uświadomiłaś- próbowala ratować sytuację.
-Nie…znaczy tak. Ale ja go zawsze kochałam jak
brata- nic więcej.-szepnęłam czując napływające do oczu łzy.
Moja przyjaciółka podeszła jeszcze bliżej. Miała
nieokreślony wyraz twarzy.
-As…
-…Poza tym jeszcze nigdy nie ma pewności, że on
mówił do końca o mnie.-przerwałam jej.
-No nie, a o kim?
Szkoda, że nie powiedziałaś czegoś mniej rozsądnego.
-Um…o..Tobie?-zaczęłam niepewnie.
Alice wybuchnęła śmiechem wzięła mnie za ręke i
poprowadziła na łóżko.
-Ty to mówisz na serio?-zapytała pomiędzy atakami
śmiechu.
-Nie, na niby- mruknęłam sarkastycznie- może to o
Ciebie chodzi. Ciebie tez poznał w wakacje.
-No nie rozśmieszał mnie. Porównaj sobie ile razy wy
sami byliście sami w pokoju, ile razy mu zaufałaś i ile razy opiekował jak
tylko mógł.-rozgadała się, co natychmiast jej przerwałam:
-Alice, ale to nie znaczy, że od razu mnie kochał-
teraz to już zaprzeczałam sama sobie, bo doskonale wiedziałam jaka jest prawda.
Może rzeczywiście nie chciałam jej zaakceptować…? Wcielić do swojego życia jako
kolejna porażkę pod tytułem „jak zepsuć komuś wszystkie marzenia?”
-Ej, ej wyluzuj. Patrzysz na to jak zwykle z jak
najgorszej perspektywy. Musisz w końcu przyjąć do wiadomości, że Niall jest w
Tobie zakochany na zabój.-zaczęła wolno.
-Co do tego nie mamy wystarczających
argumentów-jęknęłam.
Alice zamyśliła się na chwilę.
-On próbował Cie kiedyś pocałować?
Pokręciłam energicznie głową.
-Co ty!- zaczęłam się śmiać.
-Zastanów się dobrze-mówiła z kamienna twarzą.
To nie było trudne, bo i tak moje myśli przez
najbliższe 24 godziny były skupione wyłącznie na Horanie… Wzdrygnęłam się
powracając do pierwszego mojego ogniska z chłopakami.
-Kiedy wyjechaliśmy w to samo miejsce co byliśmy
teraz …tam ktoś mnie pocałował. Ale miałam zamknięte oczy, więc nie wiedziałam
kto to… - szepnęłam rozpaczliwie łącząc fakty.
Czyli
to był on…
Alice patrzyła na mnie przez chwilę z lekko
rozdziawionymi ustami. Po około minucie ocknęła się niepewnie. Przełknęła
głośno ślinę i zadala kolejne pytanie:
-Ktoś Ci to już kiedyś mówił? Wiesz..coś o Horanie.
No…sugerował, że on się w Tobie podkochuje?
Wertowałam wszystkie wspomnienia w mojej głowie,
próbując udzielić jej prawdziwej odpowiedzi.
Reprospekcja:
„-To…to
ty jeszcze nie załapałaś? – spytał poważnie.
[…]
-Pomyśl
sobie. Kiedy Cie nie ma chodzi cały czas ponury i nie odzywa się do nas słowem.
Od czasu do czasu tylko wpada do pokoju Zayn’a albo z nami zamienia parę zdań,
ale to już nie ten sam Niall co kiedyś.. Tylko wtedy kiedy wy przychodzicie to
on powraca do dawnego stylu życia i jest zdolny do prowadzenia jakichkolwiek
konwersacji.- Styles mówił wolno i dobitnie jakby chciał, żeby każde słowo do
mnie odpowiednio trafiło.” (Rozdział 26)
-Ja….znaczy Harry kiedyś wspominał…-jąkałam się.
-Wspominał co? -moja koleżanka przekrzywiła glowę
patrząc na mnie z lekkiego ukosa.
-Wiesz…mówił, że jak mnie nie ma to Niall jest inny.
Jak przychodzimy- zmienia się- wytłumaczyłam najprościej jak tylko mogłam.
-Widzisz! I sama sobie dopowiedziałaś kolejny
powód!- krzyknęła triumfalnie.
-Ale nie powiedział tego wprost-kręciłam głową.
-Ale się założę, że ty już tak- Alice uśmiechnęła
się pod nosem.
-No fakt, trochę na niego nakrzyczałam- na mojej
twarzy również zagościł delikatny uśmiech.
-Dobra, koniec o tym, a teraz siadaj naprzeciwko
mnie i się nie ruszaj.
-.Yhmmm- to jedyne co byłam w stanie wykrztusić.
Brunetka zaczęła wyjmować ze swojej torby
najróżniejsze kosmetyki. Może pominę, że co najmniej połowy z nich nawet nie
znałam. Jęknęłam na co moja przyjaciółka tylko uśmiechnęła się triumfalnie.
Kazała mi zamknąć oczy i zaczęła jeździć opuszkami palców rozsmarowując mi
różne kremy, cokolwiek to było. Potem zajęła się rzęsami, powróciła do policzków
i…nie wiem, ja sama już się w tym nie łapałam.
-Bosh, jak byście zostali parą to ja bym chyba była
najszczęśliwszą osoba na świecie- bełkotała rozmarzonym głosem.
-Nie zapędzaj się tak- mruknęłam.
-O! I bym była twoim świadkiem na ślubie!- zachichotała.
Gdybym tylko miała otwarte oczy z pewnością
zmroziłabym ja teraz wzrokiem…
-Tak, coś jeszcze?- powiedziałam sarkastycznym
tonem.
-Albo jak byście się z Niallem zgodzili to bym była
chrzestną waszego pierwszego dziecka!- świergotała.
Westchnęłam teatralne.
-Zanim poruszysz sprawę dzieci, to może powróć do
momentu, w którym powiedziałam Ci, że ja wcale nie zmierzam z nim być-
odparłam.
-No ale przecież on jest uroczy!- pisnęła i nie
dając mi dojść do słowa kontynuowała- popatrz jak się o Ciebie troszczy.
Zapewne wie o Tobie więcej niż wszyscy chłopcy razem wzięci! A jak się o Ciebie
martwi to jest taki słodki- nie wiem, czy ten głos można zaliczyć do najwyższej
skali sopranu, ale to co ona teraz z siebie wydawała to… no może zostawię bez
komentarza.
-Ach tak, skąd takie głębokie przemyślenia i
wnioski?- mruknęłam.
-No przecież widzę, z jaką czułością całował Cię na
wyjście.
-To był zwykły pocałunek w czoło- powiedziałam mniej
entuzjastycznie – ale fakt, opiekuńczy jest-dodałam.
Na te słowa brunetka aż podskoczyła na łóżku.
-Widzisz, sama nieświadomie się z nim podkochujesz.
-Tak tak Alice, wmawiaj sobie- burknęłam.
-Kazałam Ci się nie ruszać- powiedziała ni z tego ni
z owego.- Jeśli chcesz, żebym nie musiała zaczynać mojego dzieła od nowa to
siedź tak jak teraz.
-Jak dla mnie, mogę latać bez makijażu.
W odpowiedzi moja koleżanka prychnęła.
-Ale dla mnie nie możesz.
Okay,
ja już się nie odzywam…
-…szczególnie jak jesteś w takim stanie. Wyobraź
sobie jak bys teraz wyglądała, gdybym tu nie przyszła.
-Normalnie?
-Ojjj Asia Asia, czeka Cie ode mnie dużo lekcji.
-Z pewnością…
-Skończone, teraz powoli wstań i zobacz czy Ci się
podoba-brunetka zaklaskała w ręce i i podbiegła do lustra jak oparzona. Ja- jak
to ja- niezdarnie ześlizgnęłam się z łóżka i podreptałam koło Alice.
-I jak?- jej kąciki ust cały czas były podniesione
ku górze.
-Ekchem… ślicznie- odchrząknęłam- a nie przesadzone
to trochę.
-Nie! Jest idealnie.-kołysała się w te i we w te.
-Ach tak, to jest pięknie- wykrzesałam z siebie choć
trochę entuzjazmu.- Ale…um…ja dziś nigdzie się nie wybieram.
-Ty nie, ale skąd wiesz, że nikt do Ciebie się nie
wybierze. Oczywiście nikogo konkretnego tu nie sugerując-zaśmiała się cicho.
Odwzajemniłam uśmiech, ale zgasł on po chwili, kiedy
sobie przypomniałam porannego sms-a.
-Alice…-zaczęłam.
-…Dziś rano dostałam od niego sms-a-powiedziałam
niepewnie.
-Co tam było?!- krzyknęła na cały dom.
-Nic ważnego, tylko, że mnie zaprasza do siebie…
-A ty?!
-Ja…w sumie nie wiedziałam co zrobić. Więc…nie
zrobiłam nic- ujęłam to najłagodniej jak mogłam.
-Nic czyli?- brunetka założyła ręce na boki.
-No..nie odpisałam.
-Asia!
-Um….tak?
-Wiesz jak on może się teraz czuć?!
-Teraz to niepotrzebnie będzie sobie robił nadzieję,
jeśli mu odpiszę.
-I co, teraz mieszkając w tej samej części Londynu
będziesz go unikać do końca życia?- uniosła brwi.
-Nie..znaczy jeszcze nie wiem. Muszę sobie wszystko
poukładać.- powiedziałam niepewnym głosem.
-Jeśli chcesz sobie wszystko poukładać, skończy się
tak jak z Zaynem. Unikasz go i za nic nie przeprosisz. Chcesz, żeby z Horanem
było tak samo?
Ałć.
Przełknęłam ślinę.
-Nie wiem Alice…to wszystko jest teraz takie
skomplikowane…Psychicznie nie daję rady.
-Dlatego masz mnie.- uśmiechnęła się.
Odwzajemniłam uśmiech.
-Chodź-zaprowadziła mnie na róg łóżka i sama usiadła
obok.
-Ty na serio nic do niego nie czujesz? Wiem, że już
tysiąc razy zadawałam Ci podobne pytania…Ale Asia- pomyśl. Czy są jeszcze
momenty o których nie wiem, a powinnam? Czy są chwile, które was łączą bardziej
niż z którymkolwiek innym chłopakiem.-zaczęła
wolno.
Spuściłam wzrok. Może rzeczywiście powiedzieć jej,
że widział mnie w połowie nagą? Ona mówiła mi wszystko, nie byłam z nią fair. Albo
nie, może powiem jej o sekretach dotyczących moje przeszłości, o których
wiedział tylko Niall jeśli chodzi o chłopaków.
-Czyli są- westchnęła.
Potaknęłam głową.
-A więc? Słucham, chociaż jeden z nich, proszę. Może
dopiszą to na kartkę i wtedy wspólnie odgadniemy o co mu chodzi, może to
wniesie coś nowego.
Pokręciłam przecząco.
-Nie Alice, to nic nie wniesie, ale i tak Ci powiem…
Ja… jak byłam w szpilatu po raz drugi. Wiesz, wtedy kiedy poznałyśmy
Nicole..to… Nie byłam tam dlatego, że miałam jakieś porażenie słoneczne czy
udar mózgu. To dlatego..że jakiś chłopak chciał mnie zgwałcić… -szepnęłam.
Brunetka wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi
oczami. Nic nie mówiła- normalnie nie ta sama dziewczyna co przed paroma
minutami.
Kontynuowałam:
-Niall mnie wiedział wiesz….bez koszulki..bez
stanika.- sama się sobie dziwiłam, że mówię jej to prosto w oczy. Nikomu, nawet
Julii bym nie była w stanie tego powiedzieć. Może jej po prostu na tyle nie
ufałam co Alice.
Moja przyjaciółka po kilku minutach ciszy w końcu
coś z siebie wykrzesała.
-A-a-a-asia. Ja nie wiedziałam… zgłosiłaś to na
policję?
-To nie jest teraz istotne, chciałaś coś nowego, co
nas łączyło, to masz.
Ona tylko głośno przełknęła ślinę.
-Boże…- wydusila.
-Dlaczego Ty mi tego wcześniej nie powiedziałaś…?
Wzruszyłam ramionami.
Przytuliła mnie. Trwałyśmy w takiej pozycji przez
dobre kilkanaście minut.
-Następnym razem mów mi takie rzeczy od
razu-wybełkotała ze złami w oczach.
Przytaknęłam niepewnie.
-Dobra, zmieńmy temat bo ja już dłużej- nie dam rady
o tym rozmawiać- szepnęła.
-Ok.
-Jesteś pewna, że nie chcesz się z nim spotkać?-
miała już nie poruszac tego tematu. Cóż ….przynajmniej próbowała.
-Nie dziś-szepnęłam.
Największym problemem nie było samo spotkanie. To
był po prostu wielki ból, z którego zdawałam sobie sprawę jak bardzo go ranię.
Do głowy cały czas wbijało się mnóstwo pytań, ale jedno z nich nurmowało mnie
najbardziej:
Czy
teraz będę w stanie spojrzeć mu w oczy jak dawniej…?
_________________________________________________________________
Na początek,
co wam się z pewnością należy: jedno wielkie PRZEPRASZAM.
Tyle czekaliście… no aż mi głupio :c Ale dziękuję,
że wytrwaliście i że mnie rozumiecie ;* Dziękuję w ogóle wszystkim moim
czytelnikom, wszystkim directioners i nie tylko, za te wszystkie wejścia i
komentarze :)
Zapraszam do zapisywania waszych opinii i propozycji
co do tego i następnych rozdziałów ;>
No cóż…. Przy ostatnim rozdziale liczba komentarzy
zmalała dokładnie o połowę ;/ mam nadzieję, że to nadrobicie! ;D Chciałabym
wiedzieć ile was tu jest poprzez wasze glosy, komentarze i liczbę obserwatorów.
Niby jeden zwykły komentarz- a cieszę się jak głupia i analizuję kilka razy XD
Za wszystkie błędy (których jak zwykle jest tu
pewnie od groma) przepraszam, ale nie mam czasu sprawdzić tego rozdziału. ;<
No… to chyba wszystko xD Czekam na wasze opinie (te
złe i te dobre), A! I jeszcze jedno pytanko, tak z ciekawości: są tu jacyś Boy
Directionerzy? ^^
Wasza Nicole :3
Genialny rozdział *_* co tu pisać więcej ! Czekam na następny :) Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńJeszcze, Jeszcze, Jeszcze!!! Chce już NN!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Mam nadzieję , że Asia jak najszybciej pomyśli co z tym zrobić. I z Zaynem i Niallem. Ale ma kłopotów. Czekam z niecierpliwością ;)
OdpowiedzUsuńYkhm, ja chcę następny! XD
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny (jak zwykle zresztą) i cieszę się, że Asia wreszcie sobie uświadomiła to, że Niall ją kocha. Jestem meega ciekawa co będzie dalej. Czy będą razem? Boże, tyle pytań, a ty na żadne odpowiedzieć nie chcesz! XDD
K. :*
Czeeść! *-*
OdpowiedzUsuńJuż Ci pisałam, że możesz dodawać rozdziały kiedy chcesz, czy nie? (ach ta moja skleroza xd)
Tak więc...Rozdział super, i prawie się popłakałam. Możesz przeczytać go sobie przy piosence Give Me Love - Ed Sheeran.
Nie mogłam się oderwać od czytania. Ten blog jest super! ♥
~Claudia.
---Spaam!---
Zapraszam do czytania i komentowania :) :
http://lose-myself-side.blogspot.com/
---Przepraszam za spam : (----
Moja Nicole... :3 Kurczę, pierwsza nie napisałam komentarza! ;< Alce mnie rozbraja.. ;p Czekam na kolejne rozdziały.. :) Chciałam, aby Asia była z Zaynem. Tego nie zmienię, ale będzie fajnie jak będzie z Niallem. I ja już czekam (i wiem) co będzie w rozdziale, o którym ci pisze. ;d Kochanieńka czekam! ;*
OdpowiedzUsuń* Alice
UsuńWiesz, to jest boooskie! ehh ta Alice xD Podoba mi się to, że w Twoim blogu jest wszystko na powoli, czyli nie że pierwsza randka a już za nią pocałunek xD Mam nadzieje, że w nn będzie o tym spotkaniu... :D Hm, i jeszcze jedno - fajne jest to, że nie piszesz z kilku perspektyw, bo z jednej lepiej, i wielu rzeczy dowiadujemy się później, albo że bohaterka nie jest "napalona" xD ibo dawno by skończyła w łóżku z każdym xDD Proszę moja kochana... dodaj za tydzień . Proooszę <3
OdpowiedzUsuńTa, co czyta twój blogxD
LOVE!!!
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa co się stanie!
A co z tym głosowaniem?Wybierzesz któregoś?
Proszę dodaj kolejny jak najszybciej.
Zdradzisz mi o czym ogólnie będzie w nn ? xD
OdpowiedzUsuńŚwitny rozdział jak zwyklę. Chcę by Asia była z Niallem albo z Zaynem. POzdrawiam i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Marta ;-)
OdpowiedzUsuńJA CĘ ZASIA <333
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny *.*
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie : http://black-impossible-dream.blogspot.com
Fajny rozdział. I coś nowego, bo bez chłopaków xD...
OdpowiedzUsuńMało tu jednak Zayna, Louisa, Liama.. i coś ostatnio Harrego...
Fajnie by było gdyby Harry ją gdzieś zaprosił... na jakiś mecz czegoś, do restauracji(choć bardziej widziałabym tam Zayna:P)
I czy dodasz muzykę w tle do bloga? ...
Pati :^^
Jak zwykle fajny blog trafiłam. Oby tak dalej, może będę śledzić historię Asi :D
OdpowiedzUsuńKiedy nn?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Niall powinien być z Asią ;) Tworzą idealną parę :) Czekam na kolejny ! Zapraszam do mnie na www.my-sweet-dream-with-onedirection.blogspot.com choć ja zapewne nie piszę tak ładnie jak Ty ;) Pozdrawiam i życzę weny na dalsze pisanie :) :***
OdpowiedzUsuńSuper! Od niedawna czytam twojego bloga i podoba mi się bardzo! Niech Asia pogodzi się w reszcie z Zeynem i niech z nim będzie, bo skoro nie kocha Nialla.....? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńbabka
Nieee praaaawdaaa!! Ona kocha Nialla ale o tym nie wie! Q_Q
UsuńONA KOCHA NIALLA !!! Z NIM POWINNA BYĆ ale nie zaprzeczam że z Zaynem powinna się pogodzić...
UsuńJak te animki się rozumieją xD Popieram Cb wyżej!! xD
Usuń< 33 Jesteś moją ulubioną blogerką twoje opowiadania są THE BEST!!! < 33
OdpowiedzUsuńŚwietne i polecam mojego bloga http://opowiadaniaojednokierunkowych.blogspot.com/ Nicole jesteś The best<33 Viki
OdpowiedzUsuńRozdział naj naj!! :) Życzę weny i niech Asia się pogodzi z Zaynem pliss <3
OdpowiedzUsuń