Wolnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi.
-Louis? (...)
-W rzeczy samej. (...)zaraz wszystko mi wyjaśnisz. (...)
-A tak w ogóle to co cała na czarno jesteś, jakbyś jakąś żałobę miała?- Parsknął zza ściany. (...)
Oj Loulou, gdybyś wiedział, ile w tych słowach jest prawdy… (...)
-Wiesz… znamy się od wakacji, a tak naprawdę nic o Tobie nie wiem. (...) jakie masz zainteresowania? (...)
-Nie mam zainteresowań.- wymamrotałam, mając przed oczami wspólną jazdę konną z tatą. (...)
-Skąd wiesz, że lubiłam jazdę konną? (...)
-Chciałbym kiedyś zobaczyć, jak jeździsz. (...)
- i tak nie zobaczysz (...)
-Nie LouLou, nie o to chodzi. Po prostu… nie wszystko jest takie oczywiste i proste jak Ci się wydaje.-gestykulowałam dłońmi, dopóki nie poczułam jego ciepłych ramion wokół siebie.
Przerwałam, teatralnie chrząkając.
-A Tobie… co się stało?
-Nazwałaś mnie LouLou.- powiedział miękkim głosem, a ja mogłam przysiąc, że się uśmiecha.
Zarumieniłam się lekko.
-Um… a co to…Er…wnosi?
-Tak mówią tylko Ci wyjątkowi.-głos chłopaka zmienił się na bardziej chłopięcy.
-Huh… czyli rozumiem, że nie mogę się tak do Ciebie zwracać.-szepnęłam.
Cisza.
-Dlaczego najbardziej rzucająca się w oczy część jest pusta?- przerwał moje przemyślenia.
-Nie jest pusta.- szepnęłam wlepiając oczy w nerwowo ściśnięte dłonie. (...) -Tutaj leżą…- zagryzłam wargę.- wspomnienia.-dokończyłam ciszej. (...)
-A czy mogę się dowiedzieć.- zrobił krok do przodu.- Co to za wspomnienia tam leżą?
Zaprzeczyłam.(...)
-Nie lubię o tym rozmawiać(...)
Teraz [jego oczy] przeniosły się na pamiętnik, który zostawiłam, w pośpiechu schodząc na obiad.
-A to co? -A czy mogę się dowiedzieć.- zrobił krok do przodu.- Co to za wspomnienia tam leżą?
Zaprzeczyłam.(...)
-Nie lubię o tym rozmawiać(...)
Teraz [jego oczy] przeniosły się na pamiętnik, który zostawiłam, w pośpiechu schodząc na obiad.
-N..nic.- ze strachem w oczach wpatrywałam się w idącego ku mnie chłopaka. (...)
-Gdyby nie było na tyle ważne, nie ukrywałabyś tego za plecami. (...)- to są te… wspomnienia? (...)
-T..tak.- wydukałam. (...)
-A Ty mi nie ufasz? (...)
-Lou..Louis.- wychrypiałam.
Brunet podniósł załzawione oczy spod pamiętnika.
-T… To była Twoja siostra, prawda? -wyszeptał.
Wolno zamknęłam oczy.
Próbowałam uspokoić oddech. Próbowałam uspokoić na nowo napływające łzy.
Próbowałam uspokoić moje ciało, które drżało. Niestety; w tej chwili nic nie
mogło przywrócić dawnych zachowań.
Tak więc to ja
postanowiłam zrobić pierwszy krok. Wyciągnęłam szorstką i lodowatą dłoń; kładąc
na jego policzku. Z początku poczułam, że i jego przeszły dreszcze. Zresztą,
kontakt z ciałem chłopaka też był dla mnie nowością; w małym stopniu. Skóra
bruneta była ciepła, ale i delikatna. Gdy się zjeżdżało trochę niżej, można było poczuć kujący,
kilkumilimetrowy zarost. Na tyle sięgała moja ręka. Dalej nie mogłam się posunąć.
Widziałam, na twarzy Louisa, mimo łez, zjawił się cień uśmiechu. Niepewnie
wyciągnął dłoń i położył na mojej. Następnie posunął ją wzdłuż linii szczęki, i
zbliżając do warg, ucałował jej wewnętrzną część.
-Jeśli chcesz, żebym
jeszcze dziś wyjąć Ci to ze stopy to z łaski swojej nie planuj kolejnych
zamachów.- mruknął powracając do bandażowania.
-Asiaaaa.
Delikatnie się
uśmiechając, przeniosłam się z powrotem
na materac, gdzie już swoje poduszki układał Lou.
Ważna notatka
pod rozdziałem.
W tamtej chwili cały
świat stanął mi przed oczami. Równie dobrze ktoś by mógł mi wbijać sztylet w plecy. Pięć słów…
pięć słów zmieniających wszystko.
Przede mną siedziała
osoba, która znała każdy szczegół. Wiedziała o moich uczuciach. Doskonale znała
opis każdej z otaczających mnie osób. Przeczytała każdą linijkę o niej samej i
innych. Widziała moimi oczami…
Czułam się tak…
zażenowana? Tak, to najtrafniejsze określenie. Miałam wrażenie, że wszystkie
tajemnice i wspomnienia zostają wypisywane na ścianach. Stają się widoczne dla
ludzi. Każdy może mnie przejrzeć. Chodzę po ulicy z wymazanymi na czole
uczuciami…
Chciałam uciec. Nic
więcej.
Jak ja mu w oczy
spojrzę?
To tylko sen, prawda?
On nic nie otworzył, on nic nie przeczytał, on nic nie wie!
Co teraz o mnie myślał?
Jakie myśli mogły się kłębić w jego głowie? Przewaga i duma, że wreszcie mnie
rozgryzł? Od tamtej chwili mógł szantażować, że powie komukolwiek.
Czy może ból,
zaskoczenie, smutek, współczucie? Nie spodziewał się po mojej osobie takiego
życiorysu…
I co teraz? Ucieknie?
Zostanie? Być może to ostatnia wizyta chłopaka w tym domu. Z pół sierotą nie
warto się przyjaźnić. Nie mogę mu popsuć reputacji. Było też drugie wyjście, w
końcu on też był człowiekiem. Miał uczucia i wiedział jak to jest. Przytuli? W
ogóle nie ruszy się z miejsca?
Spojrzy na mnie tak,
jak kiedyś? Czy może od tej chwili wszystko się zmieni, będzie analizował każde
słowo, nie chcąc mnie zranić.
Zegar, jakby dla
podkreślenia zaistniałej sytuacji głośno wymierzał każdą sekundę. Przynajmniej
on wypełniał wiszącą w pomieszczeniu ciszę i oczekiwanie przed niewiadomą.
Niepewnie uniosłam
powieki. Przez łzy widziałam, jak chłopak siedzi zgarbiony na łóżku, dokładnie
jak przed paroma minutami. Tępo wpatrywał się w zapisane strony, co jakiś czas
je kartkując. Już teraz było mi wszystko jedno. Znając moją przeszłość mógł
czytać wszystko, co czuję. Teraźniejszość była tu mało istotna, bo przecież
wszystko, co przeżywałam; miało swoje początki zamierzchłych czasach.
Mina Louisa wyrażała
ogromny ból. Można to było dostrzec już po samych łzach. Czyli stawiając na
współczucie nie przeliczyłam się…
Spuściłam głowę, zdając
sobie sprawę, że jego błękitne, szklane tęczówki kierowane są w moją stronę.
Stałam i czekałam, aż wzrok zacznie mi się wyostrzać, co oznaczałoby powracanie
organizmu do codziennego stanu. W tej chwili nawet poobgryzane z nerwów
paznokcie wydawały się godne zainteresowania.
-Przepraszam.-
usłyszałam słaby głos gdzieś z naprzeciwka.
Wzdrygnęłam się.
Jeszcze taki ton chłopaka nigdy nie doszedł do moich uszu.
Pełna skrucha, żal, smutek
i współczucie…
Jednak z moich ust nie
wydobył się żadnej dźwięk. Wciąż górowało mną zaskoczenie, zażenowanie i
totalne zawstydzenie.
Z drugiej strony… co mu
miałam odpowiedzieć? Tak po prostu „nic się nie stało”, czy „wyjdź”. Kierowana
emocjami zapewne odpowiedziałabym to drugie, dlatego wolałam ochłonąć.
-To…- wydukał.
Wydawało się, jakby
każde słowo sprawiało mu trudność; a u mnie powodowało dodatkowe dreszcze.
Zrobiłam jeden malutki
krok; krok w tył. Chłopak nie zauważył tego. Moim jedynym celem było teraz ulotnienie się. Plusem całej
sytuacji było zaskoczenie malowane na twarzy bruneta, które ułatwiało mi mój
zamiar.
Drżącymi rękami, Lou
opuścił pamiętnik.
Serce biło mi jak
oszalałe.
-Dlaczego…- z trudem
przełknął ślinę. Zaczerwienione oczy mówiły same za siebie. Lekko drgające
usta, nie potrafiące skleić nawet jednego sensownego zdania; coś czuję, że ten
widok długo pozostanie w mojej pamięci.
Jeszcze jeden krok. Jeden malutki krok i staniesz na progu
drzwi.
Ścisnęłam dłonie, kiedy
niebieskie tęczówki powędrowały w moją stronę. Tommo był jednak w zbyt wielkim
szoku, by zarejestrować, gdzie znajdują się moje stopy.
Nim jego wargi
otworzyły się po raz czwarty, mnie już nie było. Zbiegałam po schodach, modląc
się o uniknięcie jakichkolwiek upadków, czy choćby potknięć. W tej chwili
liczyły się sekundy. Sama nie wiedziałam co robię. Nie przybrałam swojego celu,
po prostu wiedziałam, że chcę być jak najdalej od chłopaka. Ostro skręciłam w
stronę korytarza prowadzącego do drzwi. W tamtej chwili choćby nałożenie butów
wydawało się zbędne. Z impetem nacisnęłam klamkę, czując szumiącą w uszach
krew.
Zimno, które panowało
na dworze; nawet nie uderzyło mnie tak bardzo, jak myślałam. Może to wydarzenia
mające miejsce parę minut wcześniej dały mi w kość tak bardzo, że temperatura
wydawała się czymś błahym? Jedynym odczuwalnym skutkiem okazały się być gołe
stopy, które naciskając na wilgotne, nierówne podłoże tworzyły nowe, bolesne
rany.
Nawet nie pamiętam, czy
słyszałam za sobą głos Louisa. Bardzo prawdopodobne, że chłopak po prostu nie
zdał sobie sprawy z mojego zniknięcia. Szok, jaki spotkał Tomlinsona po
przeczytaniu pamiętnika nie wydawał się
niczym gorszym z moim odejściem.
W biegach szkolnych
zawsze byłam przeciętna; ale czyż taka sytuacja nie sprzyjała wzrastającej
adrenalinie?
Mijając zaskoczonych
przechodniów wreszcie dotarłam do parku. Uznałam, że jest to najodpowiedniejsze
miejsce, aby ostatecznie móc uciec z oczu Louisowi. Prawa noga pulsowała mi
szczególnie dociekliwie, z czego mogłam wywnioskować, że albo źle stanęłam, albo
wbiłam sobie jakiś przedmiot doświadczenia zapamiętując, do jakich reakcji
jestem zdolna na widok krwi; modliłam się o to pierwsze.
Szara i pochmurna
pogoda w Londynie nie zachęcała mieszkańców do spacerów o tej porze roku;
dlatego też wkraczając w kolejne alejki
coraz rzadziej przechodziłam obok spacerowiczów. Jedynym obiektem który
dodawał urok temu miejscu były dające delikatnie żółtawe światło-
latarnie.
Moje nogi stosunkowo
zaczęły zwalniać. Teraz jedynie mogłam sobie pozwolić na wolny trucht, co jakiś
czas oglądając się za siebie w obawie przed brunetem. Zakręciłam w kolejną wąską ścieżkę. Przy tym
etapie drogi zaczęłam odczuwać pierwsze skutki temperatury. Miałam na sobie
jedynie czarną koszulę, zrobioną z przewiewnego materiału. Naciągnęłam jak
najwyżej rękawy, co mimo to dało więcej poczucia bezpieczeństwa, niż ciepła.
Upewniając się, że
nikogo nie ma w okolicy; usiadłam na drewnianej ławeczce. Już teraz było mi
wszystko jedno, co przemoknie, a co nie. Moje skarpetki nadawały się jedynie do
wyrzucenia, wyglądając jak dwie, zmokłe szmatki. Na dodatek na jednej z nich
widniała dość pokaźna, wręcz bordowa plama.
Tak, moje szczęście…
Próbując zdjąć mocno przylegający materiał; syknęłam z bólu.
Jego zsunięcie wiązało się z pogłębieniem rany, której przyczyną był wbite
szkło. Ruszając stopkę- ruszyłabym odłamek. Niechętnie, aczkolwiek
delikatnie z powrotem ją nasunęłam.
Podkulając maksymalnie
nogi, ułożyłam się w wygodniejszej pozycji. Mimowolnie zadrżałam, kiedy po raz
kolejny poczułam chłodny wiatr świszczący pomiędzy drzewami.
Zaczęłam rozmyślać nad
tym co się wydarzyło. Gdzie był teraz Louis, czy zawiadomił resztę, a co
gorsza: powiedział co znajdowało się w tym pamiętniku?
Podparłam głowę o
kolana.
Może Tommo nadal tam
siedzi, czytając do końca wszystkie przelane na papier uczucia? Zresztą…co to
zmieni? I tak byłam upokorzona, i tak. Zbyt dużo wiedział. Mógł przewidzieć
każdy mój ruch. To tak jak gra w statki. Jeden gracz zna tylko swoje pole-
drugi oba.
Już
przegrałam…
Po prostu… byłam typem
samotniczki. Nie lubiłam się dzielić emocjami, odczuciami i wspomnieniami. Z
drugiej strony; choć tak bardzo nienawidziłam ludzi, to chciałam mieć z nimi
kontakt. Potrzebowałam przytulenia i tej świadomości, że jestem dla kogoś
ważna. Niestety takiej świadomości nigdy nie dostałam. Albo byłam ślepa…?
Jestem ciekawa co by
się stało, gdybym jednak została w tym pokoju. Jak zachowałby się Tomlinson?
Jego wcześniejsze zachowanie dało mi trochę do zastanowienia. Chciał mnie
dotknąć, ale w ostateczności chował ręce za plecami. Wziął mnie pod swoje
ramiona tylko raz, gdy wypowiedziałam „LouLou”, a w dodatku dał mi do
zrozumienia komu nie ufa……
„-Nazwałaś mnie LouLou.” (…)Tak mówią tylko Ci wyjątkowi.
-Huh… czyli
rozumiem, że nie mogę się tak do Ciebie zwracać.-szepnęłam.
Cisza.
Godzina
… choć nie, może to były dwie, może trzy godziny później…
Siedziałam; myśląc o
wszystkim i o niczym…
Moje powieki robiły się
coraz cięższe. Słońce już dawno zaszło za horyzontem, a jego rolę zstąpiło już
wyraźniejsze światło latarni. Wolno oddychałam, starając się zignorować
nasilający się ból w prawej stopie. Spojrzałam na sine z zimna ręce; starając
się jeszcze bardziej naciągnąć rękawy.
O tej porze rzadko
kiedy zjawiali się jacykolwiek przechodnie.
Powoli układałam sobie
plan powrotu do domu. Jeśli miałabym spotkać Louisa, to byłoby to ostatnie
miejsce, w którym by się zjawił. Przynajmniej miałam taką nadzieję…
Nie wzięłam komórki,
więc nie miałam pojęcia, która może być godzina.
Bałam się nałożyć
nacisk na zranioną stopę. Teraz każdy krok mógłby mi sprawiać trudność, czego
obawiałam się najbardziej.
W oddali usłyszałam
jakieś kroki. Kolejny spacerowicz…
Wyprostowałam się
nieco, starając się nie wyglądać jak bezdomny. Dłonią zakryłam zakrwawiony
materiał dążąc do w miarę przyzwoitej postawy.
Podniosłam wzrok, co
było w tej chwili największym błędem. Zanim zdążyłam go w powrotem opuścić,
sylwetka chłopaka była kilka metrów ode mnie. Widziałam jego cień- tuż przed
sobą. Moje serce znów wypadło z dawnego rytmu.
-Jesteś.- Do moich uszu
doszedł głos przepełniony bólem, ale i ulgą.
Nie miałam jednak odwagi, by mu odpowiedzieć.
Nie miałam odwagi, by nawet ponownie zajrzeć mu w oczy.
Widziałam, że każda
jego cząstka ciągnie ku mojej osobie; jednak on sam się wahał. Nadal stał w
miejscu. Po chwili wyjął telefon, i szybko coś klikając przyłożył do ust.
-Znalazłem ją.-
szepnął, zakończając połączenie.
Wzdrygnęłam się.
Czyli
jednak im powiedział…
Ciekawe tylko jak
dużo…?
-Asia…- podszedł
najbliżej jak się dało. Przez chwilę nawet poczułam, jak otacza mnie ciepła
aura; bijąca od ciała chłopaka.
Ale
to nie było to samo, co przy Niall’u…
Lekko zagryzłam wargę.
Byłam ciekawa; dlaczego
w porównaniu do reszty chłopaków bał się mnie choćby dotknąć?
Widziałam, jak nogi
bruneta się uginają.
Kucał; spojrzenie nieuniknione.
Nie, nie, nie!
Spojrzał na mnie swoimi
lekko niebieskimi oczami. Płakał..
Nie wiedział, gdzie
podziać ręce, w ostateczności zatrzymał je przy sobie. Głośno przełknął ślinę.
Wiedziałam, że lada moment, i ja się rozpłaczę.
Miał niechlujnie
poukładane włosy, przeczesane lekko do tyłu, jakby co chwila próbował je
zmierzwić ze zdenerwowania.
Przeniosłam wzrok na
jego twarz, próbując wyczytać cokolwiek.
Jak zawsze trzymał
swoje uczucia za maską, ale tym razem…
…tak, chyba mu się nie
udało.
Szok, ból, niepewność i
troska- To jedyne, co w tej chwili byłam w stanie odszukać.
-Nigdy więcej tak nie
rób.-szepnął, cały czas próbując powstrzymać wypływające łzy.
Wiedziałam, że się
czegoś obawia. To był… dotyk? Czy to możliwe? W sumie to nie wiem dlaczego, ale
najwyraźniej tak.
Przeszedł
mnie drobny delikatny dreszcz. Otulona wewnętrznym ciepłem lekko
uniosłam kąciku ust ku górze.
Chłopak powolnym ruchem
zaczął zdejmować dżinsową kurtkę; po czym subtelnym ruchem umieścił dokładnie
zakrywając ramiona; obojczyki i plecy.
-Nie pozwól, żebym
kiedyś ponowne się tak martwił, jak dzisiaj.-wyszeptał. -Chcesz wrócić do domu?
Kiwnęłam głową, w
myślach kombinując jak zakryć zranioną nogę.
Każde słowo bruneta
było wypowiedziane z ostrożnością; zaś słowa jakby dobierane i dziesięć razy
przeanalizowane, czy są odpowiednie.
Lou wstał i zerknął
niepewnie w moim kierunku.
Odchrząknęłam.
-Jak chcesz, możesz już
iść. Zaraz do Ciebie dojdę.-bąknęłam nieśmiało.
Tommo, słysząc pierwsze
jak dotąd moje słowa wzdrygnął się.
-Słu…- jego oczy
zjechały na pobarwiony od krwi materiał. Złapał się za skroń mamrocząc
niewyraźne wyrazy.
-To nic
takiego.-dodałam widząc reakcję Tomlinsona. Nawet postarałam się o wiarygodny
ton, który skutkując po następnych zdaniach niewiele dał.
-T..To przeze mnie,
prawda?
Przełknęłam ślinę.
-Oj Lou.- zaśmiałam się
nerwowo.- Wiesz do czego jestem zdolna; umiem się potknąć o byle co.
-To przeze mnie.-powtórzył,
jakby te słowa zupełnie do niego nie dotarły.
Przetarł twarz,
kierując swoje tęczówki wprost na mnie.
Nie odzywałam się,
czując jak tempo mojego serca po raz kolejny w tym dniu wybija się z rytmu.
Milczałam, czekając na ruch ze strony chłopaka.
-Mogę zobaczyć?-
ponownie przykucnął.
Przytaknęłam lekkim
kiwnięciem.
Delikatnie uniósł
zranioną stopę i zaczął oglądać ze wszystkich stron. Syknął, jakby chcąc
sprowadzić na siebie cały ból. Zapewne do tego jeszcze doszła świadomość, że on
jest temu wszystkiemu winny, choć wcale tak nie było.
-Z tym trzeba iść do
lekarza.
Zbladłam.
-Nie Lou, to zwykłe
zadraśnięcie.-wydukałam, starając się nie myśleć o tym miejscu, gdzie
codziennie umiera tyle ludzi. Gdzie jest tak szaro. Gdzie leżysz obok tych,
którym serce w każdej chwili może stanąć.
-Proszę.-pisnęłam,
zdając sobie sprawę, jak żałośnie zabrzmiał mój głos.
-Ale Asia, sam tego nie
opatrzę. Mogę co najwyżej zabandażować Ci miejsce wokół tego szkła, ale do
wyjęcia potrzebna jest fachowa pomoc.
-Po prostu… to
wyjmiesz.- zacisnęłam powieki, starając się nie myśleć o tym, co mnie czeka w
domu.
-A jeśli są tam inne odł…
-Louis.-chłopak
wyłapując błagalne spojrzenie- uległ.
Usłyszałam ciche
westchnięcie.
-To jak chcesz, żebym
Cię niósł?
A już myślałam, że
nigdy…zaraz, zarz: CO?!
Gwałtownie potrząsnęłam
głową.
-Nigdzie nie będziesz
mnie nosić!
-A chcesz dzisiaj dojść
do tego domu?- parsknął.
-Żartujesz sobie, wtedy
już na pewno zwrócimy na siebie uwagę, już nie mówiąc o wizycie w szpitalu!
Tommo wypuścił głośno
powietrze. Po minie chłopaka stwierdziłam, że nie za bardzo się przejął moimi
piskami. Przeniósł swoje ręce na boki głowy, jakby uporczywie myśląc, jak
wybrnąć z całej sytuacji. Zaczął chodzić w tę i z powrotem, a ja bacznie
obserwowałam każdy jego ruch. W końcu przystanął, a wyraz twarzy bruneta nie
wskazywał nic dobrego.
Z błyskiem w oku
podszedł do ławki, na której siedziałam. Szybko omiótł mnie wzrokiem. Po chwili
bez zawahania schylił się, wsuwając dłonie pod moje… pośladki.
-Jeśli. W. Tej. Chwili…
-Czas najwyższy wracać
do domu skarbie.
Godzinę
później…
Krwawiąca noga po raz
kolejny ledwo co nie spotkała się z twarzą Louisa. Ten, w odpowiedzi przesłał
delikatny uśmiech.
Prychnęłam, po chwili
automatycznie się prostując.
-M…mama.
-O co Ci chodzi,
chętnie z nią zamienię parę słów.- odgłos zamykanych drzwi nie zrobił na nim
żadnego wrażenia.
Zagryzłam wargę.
Osobiście uważałam, że
takie sytuacje jak ta, są zawsze cholernie niezręczne. Ciało chłopaka również
zesztywniało.
-Chyba, że…echem…
wolicie spędzić ten dzień…
-Nie no co Ty.-
przerwałam.- po prostu…um… nieważne.
-Wiem, przeczytałem.-
szepnął cicho.
Co?! To też?!
Fajnie…
-Swoją drogą, dlaczego
wszystko przed nią ukrywasz? Przecież to Twoja matka, możesz porozmawiać o
wszystkim.
Zacisnęłam palce na
pościeli.
-Nie lubię rozmawiać z
ludźmi. Uważam, że nikt nie jest godny zaufania, jeśli do tego nie doczytałeś.-
syknęłam.
Na jego twarzy
dostrzegłam cień skruchy.
Zaraz, co?!
Lou i skrucha… Wydawało
mi się
-Przepraszam.-Nerwowo
oblizał wargi.-Zresztą o tym te…
Nie dokończył, bo
usłyszeliśmy ciche pukanie.
-Asia? Przepraszam, że
dziś tr…- zaczęła po polsku rodzicielka.
-O Liam, cieszę się,
że…
-Er… Louis.
-Ahh, Louis! Jesteście
tacy podobni.- zaśmiała się, a ja miałam ochotę tylko i wyłącznie zapaść się
pod ziemię.- W każdym razie…- spojrzała na zabandażowaną nogę, omiatając nas
wzrokiem.
-Um… Lou do mnie
przyjechał. Niosłam tacę z herbatę na schodach… i…ten…- wskazałam kciukiem na
zranioną stopę.
-Rozumiem…- przeczesała
włosy.
-To nic
poważnego.-Dodał Tommo, starając się zakryć dłonią odłamek szkła i milion
zakrwawionych chusteczek wokół.
Kiwnęła niepewnie
głową.
-Gdybyście…echem…
gdybyście chcieli coś do jedzenia, to jestem na dole.
Przytaknęliśmy, a drzwi
ponownie się zamknęły.
-Tace z herbatą, co?
-Ohhh, zamknij się
Tomlinson.
15
minut później…
-Rusz się jeszcze jeden
raz, a przywiążę Cię do tego łóżka.-burknął.
-Ciekawe c…- syknęłam
po raz kolejny, czując jak kolejne kropelki wody utlenionej docierają do
głębokiego nacięcia.
-Obiecuję Ci, że znajdę
sposób.- uśmiechnął się bezczelnie.
Prychnęłam.
-Ostatnie dwa małe
kawałki, wytrzymaj.-I nie czekając wyjął jednego z nich.
-Loueh…
-Ostatnio takie jęki
słyszałem ki…
-Nie dokańczaj.
Brunet puścił mi oczko.
-Jeszcze dwie
dezynfekcje, i jeden fragment szkła.
-Nie chcę, zostaw to
tak.- wyrwałam się.
-A wolisz wizytę w
szpitalu?- wstał powolnie.-A tak w ogóle to nie mów, że nie ostrzegałem.-
łobuzerski wyraz twarzy mówił sam za siebie.
Zupełnie
zdezorientowana obserwowałam kolejne kroki bruneta. Podparłam się na łokciach,
i zmarszczyłam brwi. Moje serce zabiło mocniej, kiedy kolana chłopaka
wylądowały tuż koło mojej klatki piersiowej.
Tommo zaczął zdejmować
bluzę, a ja minimalnie się odsunęłam.
-Louis…- tylko tyle z
siebie potrafiłam wydobyć.
Poczułam, jak krew
odpływa mi z twarzy.
-Spokojnie.- zaśmiał
się cicho, lecz mi wcale do śmiechu nie było.
Przyznam, że przez
chwilę nawet zaczęłam rozważać opcje ucieczki, bo jego gesty wyglądały dość…
jednoznacznie.
Ręce powędrowały do
spodni, gdzie zaczął odpinać szelki. Przez kilka sekund zapomniałam, jak się
oddycha. Zamknęłam oczy, odliczyłam do pięciu i uniosłam powieki- widok ani
trochę się nie zmienił.
Lou przeniósł wzrok na
mnie. Powoli się schylił. Mocno zacisnęłam usta. Jego wargi znalazły się przy
moim prawym uchu.
-Obiecałem, że Cię tu
przywiążę kotku.
Godzinę
później…
-Wszystko
zdezynfekowane, zabandażowane, wyrzucone i uporządkowane.- Loueh klasnął w
dłonie.
-Świetnie.- mruknęłam.
-Ohhh, no jeszcze się fochasz?
Niebieskie tęczówki
momentalnie powędrowały w moją stronę.
-Nieeee, bo to ja znam
wszystkie Twoje tajemnice, i nie ja leżę przywiązana szelkami do
łóżka.-wybuchłam.
-Shhh.- chłopak zaśmiał
się.- Pokój dalej leży Twoja mama, nie chcesz, żeby się obudziła.
-Pokój dalej to ja mam
łazienkę. -burknęłam.
-Ojej no to dwa pokoje
dalej, co za różnica.
Prychnęłam.
-No więc widzisz.-
uniósł ręce.- A tak w ogóle to mogę Ci zrobić zdjęcie?
Po raz kolejny
spróbowałam wykonać jakikolwiek ruch, ale element ubioru Louisa automatycznie
wbił się w brzuch.
-Po co Ci moje zdjęcie,
leżącej i przywiązanej.
-Wyglądasz tak
niewinnie.-zagruchał, a ja tylko przewróciłam oczami.
-Spadaj.
-Okej… już idę.-
podążył w stronę drzwi.
-Nie, czekaj!- odwrócił
się z wymalowana na twarzy satysfakcją.-Odwiąż mnie najpierw!
-A co za to dostanę?
10
minut później…
Siedziałam na łóżku,
próbując rozmasować pulsujące części ciała, gdy chłopak z satysfakcją przeglądał
galerię swojego telefonu, gdzie widniała moja osoba. Przez chwilę coś klikał, zablokował
komórkę i odwrócił się do mnie.
-I jak? -Albo był
świetnym aktorem, albo… nie drugiej opcji nie było. Musiał być świetnym
aktorem, to ten zatroskany wyraz twarzy coś średnio mu pasował…
-Świetnie!- Odparłam
sarkastycznym tonem.
-Widzisz? Mówiłem, że
już po…- Widząc moje spojrzenie automatycznie ucichł.
Podrapał się po karku,
kiedy po raz kolejny próbowałam się
wyprostować.
-No dobrze, usunę to
zdjęcie.- westchnął.-Nawet przy tobie.- dodał.
Starając się wyglądać
na mało przejęto zignorowałam go. Zeszłam z materaca i ruszyłam w stronę szafy.
Wyjęłam pierwszą lepszą bluzę i nałożyłam na siebie. Dla zabicia czasu jeszcze
podeszłam do lustra, poprawiając już i tak skołtunione włosy. Przeczesałam je
palcem, dając…. Hmmm… gorszy efekt, ale było mi już szczerze mówiąc: wszystko
jedno.
Zacisnęłam usta,
słysząc z boku ciche westchnięcie.
-Nie powinnaś
nadwyrężać nogi.-wysilił się na poważny ton, co ponownie spowodowało morderczy
wzrok w stronę chłopaka.
-No dobrze… tak na
serio, to powinnaś się już kłaść spać.- Mój poker face nasilał się z każdą
sekundą.-Hej, tym razem nie kłamię.- uniósł ręce.-Po prostu…- zawahał się.-
Dużo dziś przeszłaś.
Spuściłam głowę.
-Przepraszam.- po raz
kolejny tego dnia ( a właściwie to już nocy ) usłyszałam to słowo padające z
ust bruneta.
-Nie Louis, po prostu…
-Chcesz o tym pogadać?
20
minut później…
Siedziałam na łóżku,
czekając na Louisa, który lada chwila miał przyjść. Wytarłam od niechcenia
mokre końcówki włosów. Wstając, zasłoniłam zasłony, zapalając w rogu małą lampeczkę.
-O, już się umyłaś.-
Zza drzwi wyłoniła się głowa Tomlinsona. Po chwili widoczna była już cała
sylwetka. Chłopak trzymał w ręku dwa kubki z parującą herbatą.
-Udało mi się nie
obudzić Twojej mamy.- odparł dumnie.- Co prawda o mało nie potknąłem się z tym
wszystkim na schodach…- bąknął podając mi gorący napój.
Podziękowałam cicho i
ułożyłam się obok niego.
-Jak tam stopa?
-Ponowił próbę nawiązania tematu.
-Lepiej.-odchrząknęłam.
-Lou, jeśli chcesz o coś zapytać, to po prostu to zrób.
Tommo nerwowo zacisnął
dłonie.
-Ja..myślę… ten.. Um..
przepraszam, rzadko zdarza mi się rozmawiać na takie tematy.- Zmierzwił włosy.-
Teoretycznie już wszystko wiem, jednak… Er… Wolę usłyszeć to od Ciebie.
Zagryzłam wargę.
-Przepraszam… po prostu
nigdy nie patrzyłem na to z takiej strony… Znaczy, my… domyślaliśmy się, jeśli
chodzi o Twoją przeszłość, ale żaden z nas nie wyobrażał sobie…- Podrapał się
po karku-… takiej historii. I….o Bosh… kiedy do Ciebie dziś wszedłem i
zażartowałem z tej żałoby…ja…
-Tylko po raz kolejny
nie mów, że przepraszasz.- uśmiechnęłam się blado.
Przez chwilę jego
kąciki ust powędrowały ku górze.
-Nie zdawałem sobie
sprawy… przepr…
-Louis.- położyłam mu
rękę na ramieniu.
Chłopak trzymał w ręce
rąbek swojej koszuli.
W pokoju zapanowała
cisza od czasu do czasu przerywana tykaniem zegara i naszymi oddechami. Tommo
najwyraźniej był nadal lekko skrępowany, a ja? Hmmm myślami powędrowałam gdzie
indziej. Nie do końca umiałam zdać sobie sprawę z tego co się dzieje. Ta
świadomość, że chłopak siedzący koło mnie wie… kompletnie wszystko… ugh… to
dobijające.
-Co czujesz?- Spytał
cicho.
-C..co? -Lekko zbita z
tropu, otrząsnęłam się z transu.-Co masz na myśli Lou?
Brunet wzruszył
ramionami.
-Po prostu… jak się z
tym wszystkim czujesz? Nigdy nie miałem styczności z osobą, która by tyle
przeszła.- Sprostował.
Och.
Zaskoczona pytaniem,
spróbowałam poszukać w pamięci wszystkie odczucia, i łącząc je wszystkie w
całość- ułożyć jedno sensowne zdanie.
-Ja…- zaczęłam.
-Jeśli nie chcesz, to
nie mów, i tak nie powinie…
-Nie, jest okay.-
przerwałam mu.- Tylko… nie za bardzo wiem, od czego zacząć.-Upiłam łyka
herbaty.
-Pewnie za nim
tęsknisz.- Odchrząknął.-Sorry, to przecież logiczne.- Poprawił grzywkę.
-Um… Masz rację Lou,
tęsknię i to bardzo, ale…er..nie chcę Twojego współczucia; przecież miliony
ludzi na świecie ma to samo.- próbowałam się uśmiechnąć, ale wyszedł jakiś
grymas.
-Ale Ty trafiłaś się
właśnie mi, więc nie zmierzam tak tego zostawić.-Przybliżył się.
-Nic nie zrobisz. Nie
cofniesz czasu.
-Ale pomogę Ci go
przywrócić.
Zdezorientowana
spojrzałam w jego stronę.
-Mówisz teraz o moim
tacie, czy o czasie?
-O tym i o tym.
Pokręciłam głową.
-Louis, Ty siebie
słyszysz? Chcesz przyw..
-Nie!- Przerwał
.-Znaczy…. Nie o to mi chodziło. Ja…ugh… chcę pomóc.
Wzdrygnęłam się.
-Co rozumiesz przez
słowo pomoc? Przec…- Chłopak położył swoją rękę na moich dłoniach.
-Chciałbym, abyś z kimś
porozmawiała. Wiem, że tego nie chcesz, wiem, że nienawidzisz ludzi, wiem, że
nigdy im nie zaufasz, ale zrób to… niekoniecznie dla mnie.-Powiedział na jednym
wydechu.
-To nie pomoże
przeszłości Tommo.- Wyszeptałam, tępo wpatrując się w ścianę.
-Ale pomoże
przyszłości.-Nie dał za wygraną.-Nie chcę, żeby inni nadal Cię tak traktowali.
–bąknął, lekko spuszczając głowę.
-Świetnie, może zanim
będziemy kontynuować, powiesz mi co jeszcze przeczytałeś?- jęknęłam
sarkastycznie.
Chłopak uśmiechnął się,
jednak po chwili poważniejąc.
-Wystarczająco, aby
wiedzieć co czujesz, i jak bardzo tęsknisz.
-Nie tęsknię.
Brunet posłał mi pełne
zdziwienia spojrzenie.
-Znaczy…tak, oczywiście,
że mi ich brakuje…- Spojrzałam na nasze dłonie.-Jednak…um… większy ból sprawia
mi samo poczucie bezradności.-Zagryzłam wargę.-Ta świadomość…. Wiesz jak to
jest, kiedy w jednej sekundzie ktoś jest, a w drugiej już go nie ma. Ja…. Ja
nawet nie zdążyłam mu podziękować Louis.-Poczułam napływające do oczu łzy.-Tyle
dla mnie znaczył, a jednak nie usłyszał tego z moich ust…i..ni..nigdy nie
usłyszy.-Szepnęłam, odczuwając słone kropelki na policzkach.-Był najważniejszą
osobą w moim życiu, a nigdy się o tym nie dowiedział. Te..Teraz już jest za
późno.-Brunet wyjął z ręki należący do mnie kubek i odłożył go. Chwilę później szybkim
ruchem poukładał poduszki do pierwotnej formy, delikatnie kładąc na nich moje
ciało. Nadal utrzymując pewną odległość mamrotał jakieś słowa, głaskając po
włosach.
Nie był wyraźnie
przestraszony. Gdyby na jego miejscu stał Niall, czy Liam to z pewnością ta
sytuacja wyglądałaby inaczej. Jednak chłopak - jak od początku spotkania;
ograniczył kontakt do minimum. Nie dostrzegałam w jego oczach strachu, czy
przerażenia, jedynie zmartwienie.
Potem już niewiele
pamiętam. Odwróciłam się na lewy bok; tyłem do chłopaka. Łzy skapywały po moich
policzkach, nie mając litości. Wspomnienia przebudziły się jak nowe; jednak
każde ze zdwojoną siłą. Świadomość bezradności nasiliła się…
Nie chciałam, po prostu
nie chciałam żyć…
Nieokreślony
czas później…
-Na pewno.- Jego głos
rozchodził się echem po całym pomieszczeniu, co zapewne było wynikiem mojej
wyobraźni, która rozbudzała się o czwartej nad ranem.
-Ale ja będę miała
wyrzuty sumienia, wypuszczając Cię...- Ziewnęłam.-O.. o tej porze do domu.
Tommo zaśmiał się.
-Oczy zamykają Ci się
od trzech godzin, idź już spać, co?- Przede mną pojawiły się trzy sylwetki
chłopaka.
Próbując nie ulec
pokusie, o której wspomniał Tomlinson, wytężyłam wzrok.
-Możesz zasnąć tutaj.-
Odparłam po raz kolejny.
-Ale..-zawahał
się.-Proszę, chcę coś załatwić.
-O tej porze?-
Uśmiechnęłam się, czego i tak pewnie nie zauważył, bo kołdra zajmowała połowę
mojej twarzy.
-Tak,
dokładnie.-mruknął.
-Ale…
-A jak zostanę, dotąd
jak nie zaśniesz? -Uklęknął koło mojego łóżka, opierając się o nie łokciami.
-T..teeeż.- Coraz
cięższe powieki w końcu wygrały, co potwierdził tylko chichot bruneta.
-Shhh, śpij.-Pogłaskał
mnie po głowie.
-Mhmm.
-Aha…
jeszcze jedno..-usłyszałam zawahanie a jego głosie, przez co przymrużyłam
oczy.- Możesz mi mówić LouLou.
______________________________________________
Tym oto akcentem
zakończyłam ten rozdział xD Wieeeem, wiem, pewnie nie tego oczekiwaliście, ale
zaskoczę was- ja też :c Ehhh już sama nie wiedziałam co piszę ;/
Ale do rzeczy… wiecie,
że zwykle nie piszę o jakiś ważnych notatkach, ale ta jest dość wyjątkowa,
niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu ;/ Za jakieś
półtora miesiąca piszę egzaminy, z tego powodu nauczyciele dosłownie nie
pozwalają nam żyć. :c Dlatego chciałabym was ogromnie przeprosić, ale rozdział
47 na pewno nie pojawi się jak to zwykle w przeciągu 2 tygodni. Nie mam pojęcia
kiedy go napiszę.. można powiedzieć, że jest to takie małe zawieszenie bloga.
Wiem, że okropnie was zawiodłam i dlatego jeszcze raz przepraszam.
Ahhh, bym zapomniała!
:D Jak ktoś jest chętny na zlot directioners w Warszawie (ja na pewno będę
;>> ) to zapraszam TUTAJ.
Pierwsza xD
OdpowiedzUsuńPrzywiązał ją! Serio?!
OdpowiedzUsuńNICOLE!!! XD
Cudowny ten rozdział jest <33
Booże Nicole . Love You ! ♥
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest .. jest .. no nie mam słow . Jak czytam Twoje opowiadanie to z każdym zdaniem przechodzi mnie taki dreszcz . nie umiem tego wyrazić słowami . Po prostu .. nie wiem . nie . To jest genialne , ty jesteś genialna . !
Trzymam kciuki za Twoją wenę i za twoje testy ;***. I wcale nas nie zaniedbujesz jak to Ty mówisz . Poczekamy . nie martw się .
Loulou - to jest świetne ;dd . zawsze jak to czytam to ma taaaaakiego banana na twarzy hah . ;******** .
W. ♥
Świetny rozdział! Rozumiem, że musisz na chwilę odstwić bloga i zająć się nauką co nie zmienia faktu, że z niecierpliwością będę czekać na następne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Annie
O mój Boże to mój ulubiony rozdział:) Jest Świetny.
OdpowiedzUsuńTak. My wszystko rozumiemy. Wiem co czujesz. xd Zajebisty nacisk na naukę. Odstawmy egzaminy ;p
OdpowiedzUsuńHAHHAHAAHAHAHHAHAHAH!
Lałam xD Lałam i jeszcze raz lałam! xD Boże!
Przywiązał ją. A w niektórych przypadkach zastanawiałam się, czy on aby nie chce jej pocałować.. Nie, nie, to tylko moja zryta psycha.
Ale serio, te szelki..Mraśnie. ;3
Szkoda Asi. Przecież co ona musiała przeżywać?
Nikt o tym nie wiedział, nawet jej matka, co na przeżywa, a tu nagle Louis się dowiaduje. I ta jego niepewność... Boże jak to na mnie działa. *-*
Weź w ogóle wyjdź, ja rycze, nie pacz na mnie xd Rozklejam się na twoich oczach...
Dobra, jestem zbyt wrażliwa.. Dopiero teraz to sobie uzmysłowiłam.. ;d No to kończę, bo mi głowę rozsadza, a tu jeszcze taki wstrząs po tym hipersuprzajebistymfenomenalnym rozdziale, tak więc tego....
Ubóstwiam Cię i czekam na kolejny, mam nadzieję, że jak najszybciej się pojawi! ♥
Rozdział świetny, Asia... współczuję jej szczerze, ale wydaje mi się, że to lepiej że ktoś się wreszcie dowiedział, nie będzie musiała tego znosić w samotności.
OdpowiedzUsuńLouis jest boski <3 uwielbiam, ubóstwiam, kocham :*
Zapraszam na mojego bloga:
onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com
Pzdr. :) =) :* <3
1. Co Ci chodzi po głowie ?! Z tym przywiązaniem Asi do łóżka ?? Lou jest prze, jeszcze swoimi szelkami !! <33
OdpowiedzUsuń2. Strasznie żal mi Asi :C Biedna... :(
3. Lou płakał :'(
4. Rozdział boski !! ;**
5. Przyznaje że trochę płakałam !
6. Masz dziewczyno talent !! ^^
7. Powodzenia z egzaminami !! ;**
8. Loulou <--- ZAKOCHAŁAM SIĘ !!;**
9. Oddasz mi trochę swojego talentu ?? :) PROSZĘĘ !! ^^
10. Czekam na next'a :)
/ Caroline ^^
+ ZAPRASZAM DO MNIE :
http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/
Mam nadzieję, że wejdziesz ;**
Świetny rozdział :) wzruszyłam sie ;( jestem ciekawa przebiegu akcji.. Powodzenia z egzaminami no i oczywiście czekm na nn :* :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!! Nauka, wiem coś o tym. Będę czekała choćby miesiąc na nowy rozdział! Kocham twojego bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Julia
Kobieto, najlepszy rozdział ever! Nie wiem dlaczego, tak po prostu ;) Szkoda, że zawieszasz, ale jak mus to mus ;( Nie wiem czy mogę, ale weny życzę <3
OdpowiedzUsuńnominuję cię do LIEBSTER AWARD !
OdpowiedzUsuńwiecej informacji u mnie na blogu :)
http://onedirectionman.blogspot.com/
LOUASIAAA
OdpowiedzUsuńten rozdział jest taki *asdfghjkl* że aż nie mogę.... i jeszcze LouLou :D
Niee
Oh, okey.... jakoś sobie poradzę z tym, że zawieszasz bloga :/
Powodzenia na egzaminach kochana! ♥
~Claudia
CUUUUDOOO <3
OdpowiedzUsuńNo po prostu brak słów. Taki wzruszający... No kocham, no ;**
Ale ja u tak jestem za Zayn'em! On ma być Z Asią, dobrze? :))
Czekam na nn :*
POWODZENIA NA EGZAMINACH ;*
Super :-D powodzenia z egzaminami i wracaj do nas szybko!
OdpowiedzUsuńPowozenia
OdpowiedzUsuńPROOOSZE ROMANS Z LOU LOU XC
CHCE CHCE CHCEEE!!!XC
Świetnie piszesz :* powodzenia na egzaminach :):):)
OdpowiedzUsuńszkoda, że zawieszasz...:(
//wierna czytelniczka
Cudowny <33
OdpowiedzUsuńPowodzenia na egzaminach ;*
Świetny rozdział. Osobiście uważam, że Tommlinson nie powinien był czytać jej pamiętnika, ale jak wszystko dobrze się skończyło to dobrze :) Jakbyś miała chwilę i czas to zapraszam do mnie na www.story-in-my-life-with-onedirection.blogspot.com Życzę weny i powodzenia na egzaminach ;** Czekam na kolejny rozdział :) Pozdrawiam < 3
OdpowiedzUsuńDawno nie czytalam twojego bloga bo po prostu nie mialam czasu. Ale udalo mi sie nadrobic i przeczytalam 3 zalegle rozdzialy. Swietnie piszesz i dziekuje ci za to ze takie wielki emocje wywierasz na mnie. Gdy czytalam ten rozdzial to sie poplakalam. Jeszcze ta dobijajaca pogoda za oknem. Ale rozdzial jest swietny ♥ dziekuje ci ze czytasz i komentujesz rowniez mojego bloga ;* jestes cudownym czlowiekiem, mam nadzieje ze kiedys cie spotkam ♡ IlY ♥
OdpowiedzUsuńKocham Cię za to XD No po prostu kocham! ;*
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Louisa, bo wkońcu trochę krępujące było to, że zajrzał do jej pamiętnika a tam takie... wspomnienia.
W Twoim stylu pisania jest coś... co pozwala się przenieść w inną krainę :>
Szczerze, wystraszyłam się, jak LouLou przywiązał Asię do łóżka. Co jak co, ale to nie brzmi normalnie XD
Kurcze, ale szkoda, że 1D wyjeżdżają na 2 miesiące. :c . A może Asia, Alice i Rose pojechałyby z nimi? XD
Jak się kiedyś zapytałam, czy w opowiadaniu pojawią się nowe osoby, powiedziałaś, że wrócą postacie typu Sophie.... Czyżby Karen miała wyzdrowieć?
Jestem za Louasią, Zasią i Hasią. ;*
3maj się , powodzenia na egzaminach!
Kochany Anonim. ;* (K.A ;*)
Nie wytrzymam tak długo :<
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
DZIĘKI ŻE JESTEŚ ♥ :')
Gdbyś potrzebowała jakiejś pomocy , nie tylko w opowiadaniu ,ale i nauce !;)
OdpowiedzUsuńTo zawsze możesz do nas napisać ! ♥
genialne ♥ Louis i Asia ? sooooo cuuute
♥
@xBooLouxx
Super rozdział, jak zwykle z resztą ;* kiedy następny??? (wiesz bardziej podobał mi się tamten wygląd bloga, był taki weselszy ;P i ciekawszy ;))
OdpowiedzUsuńKiedy będzie nowy ??? Nie mogę się doczekać !! ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział :
http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/
Czekam na nn ! :* <3 /karla
OdpowiedzUsuńCzekam na nn..!!
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz kolejny rozdział :) Jestem bardzo ciekawa :**
OdpowiedzUsuńRozdział boski jak zwykle, ale jest jedno ALE, otóż jeśli Asia jest Polką i dzieciństwo spędziła w Polsce to pamiętnik też pisała raczej w języku polskim, a więc Lou jest Brytyjczykiem i nie rozumie co Asia mówi przez telefon, z czego można wywnioskować, iż nie zna polskiego, a więc nawet gdyby jakimś cudem przeczytał pamiętnik Aśki i tak nie wiedział by o co chodzi, chyba że czytałby go z tłumaczem Google.
OdpowiedzUsuńBuźkaa ;*
Amanda
Ja mysle, ze skoro Asia bardzo pilnowala, zeby jej mama nie wiedziala o roznych sytuacjach, jakie mialy miejsce i skoro umiala swietnie angielski, to mogla pisac po angielsku pamietnik. Moja mama raz znalazla moj pamietnik i przeczytala wszystko- od tamtej pory nic nie pisze i mam problem z zaufaniem jej. Pozdrawiam, A.
UsuńMasz trochę racji, ale ja sądze, że mama Asi nigdy nie przeczytałaby jej pamiętnika. A i tak mama Aśki też zna angielski, więc może i byłoby jej trudniej przeczytać pamiętnik, ale gdyby chciała i tak zrobiłaby to.
UsuńMój pamiętnki wziął mi kolega, jak zostawiłam go na chwile samego w moim pokoju, więc ja rozumiem, że ktoś może stosować "środki bezpieczeństwa".
Jednak my możemy tylko gdybać. Mam nadzieję, że autorka nam odpowie.
Amanda
Hmm, masz racje. Poczekajmy zatem na jakies wyjsnienie. Pozdrawiam :-) A.
UsuńŚwietne! Dopiero od nie dawna czytam twoje opowiadanie, ale już od 1 rozdziału już się w nim zabujałam! <333 :D Jest genialne! Czekam nn, szkoda że będzie tak późno :c Nie potrafię wyrazić słowami jak piękne jest twoje opowiadanie!!!! <333333 Błagam dodaj jak najszybciej możesz rozdział, bo normalnie padnę na miejscu! Albo przyjadę do Ciebie i osobiście zmuszę Cię abyś go dodała! Nie no taki żarcik na zastraszenie :D Ale tak na serio - dodaj jak najszybciej! Pozdrawiam i zapraszam do mnie --> pani.styles.pinger.pl <333!
OdpowiedzUsuńHej! Nominowałam cię do LA ! Więcej informacji na moim blogu ----------------------> http://one-direction-and-me-and-you-niall.blogspot.com/2014/04/liebster-adward.html
OdpowiedzUsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuńFragment Twojego opka znalazł się w poradniku mojego autorstwa zatytułowanym "AŁtoreczkowy przepis na sukces, czyli jak RZyć?".
Poradnik znajdziesz tutaj:
http://forteca-red.blogspot.com/2014/04/atoreczkowy-przepis-na-sukces-czyli-jak.html
Pozdrawiam!
http://sayonewordandllstay.blogspot.com/ zajrzysz? ;* proszę! <3 Naprawdę świetny blog! :)
OdpowiedzUsuńHmm przeczytałam kazdy rozdzial i teraz czekam na kolejne ja niestety 23 tez musze napisac egzaminy(mowi sie trudno ) Kurcze nie wiem kiedy tu zajrzę ale jak mozesz to napisz mi na pingerze lub asku kiedy bedzie nowy rozdzial ok http://agata122222.pinger.pl/ lub http://ask.fm/Agata122222
OdpowiedzUsuńczesc swietne rozdzialy czekam na wiecej :D hmm tez teraz pisze egzamin (gimnazjalny ) porazka :D jak mozesz to wyslij mi wiadomosc o kolejnym rozdziale naaska lub pingera ok http://ask.fm/Agata122222 http://agata122222.pinger.pl/ zgory dzieki :D
OdpowiedzUsuńNominuję cię do Liebster Award
OdpowiedzUsuńWięcej informacji u mnie http://i-loved-you-first-bad-boy.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html
Super blog <3 Zapraszam do siebie : http://1dczyjest.blogspot.com/ :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
http://maybe-it-is-not-too-late.blogspot.com/
Kiedy nowy rozdział??? <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział naprawdę mi sie podoba życzę weny a przy okazji zapraszm do siebie http://nastolatka13567.blogspot.com/ jetsem poczatkująca i chce zobaczyc jak mi to wychodzi wieć wpadajcie i czytajcie
OdpowiedzUsuń