Także tego....aby było krótko i zwięźle: myślałam, że po egzaminach nam trochę odpuszczą, ale nie, przecież można by dać masę prace domowej i sześć wypracowań...ehhh mam tylko nadzieję, że już nigdy nie opuszczę was na tak długo :c Meeeega przepraszam za moją długą nieobecność...oraz..no prostu prostu kocham was moje aniołki. *-*
A rozdział dziś jest ze specjalną dedykacją (hehehe, tak wiem, ja też nie wierzę, że to piszę ^^ )....yhm... urodzinowo-mega-spóźnioną dedykacją. Tak Alice to dla Ciebie skarbie, jeśli to czytasz to wiedz, że jesteś najbardziej kochaną osóbką, jaką kiedykolwiek "poznałam" w internecie. Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy, ale na tą chwilę życzę Ci ...(i zawsze ta krępująca chwila) duuużo Narrego, wielu opowiadań i wszystkiego co najlepsze zboczuchu;**
Cóż... to tyle, nie przedłużam,
Wasza Nicole xx.
"Przez łzy widziałam, jak chłopak siedzi zgarbiony na łóżku, dokładnie jak przed paroma minutami. Tępo wpatrywał się w zapisane strony, co jakiś czas je kartkując.(...)Zbiegałam po schodach, modląc się o uniknięcie jakichkolwiek upadków, czy choćby potknięć. (...) Nie przybrałam swojego celu, po prostu wiedziałam, że chcę być jak najdalej od chłopaka. (...)
-Jesteś.- Do moich uszu doszedł głos przepełniony bólem, ale i ulgą. (...)-Chcesz o tym pogadać? (...)-Ta świadomość…. Wiesz jak to jest, kiedy w jednej sekundzie ktoś jest, a w drugiej już go nie ma. Ja…. Ja nawet nie zdążyłam mu podziękować Louis.-Poczułam napływające do oczu łzy.-Tyle dla mnie znaczył, a jednak nie usłyszał tego z moich ust…i..ni..nigdy nie usłyszy.-Szepnęłam, odczuwając słone kropelki na policzkach.-Był najważniejszą osobą w moim życiu, a nigdy się o tym nie dowiedział. Te..Teraz już jest za późno. (...)
[Chłopak]Niepewnie wyciągnął dłoń i położył na mojej. Następnie posunął ją wzdłuż linii szczęki, i zbliżając do warg, ucałował jej wewnętrzną część. (...)
- Możesz mi mówić LouLou.
-…Nie wiem, po prostu
dziwnie!- wymamrotał Liam.
Wstrzymałam oddech, co
niestety w słuchawce było dość dobrze słyszalne.
-P..powiedział wam coś?
–wyszeptałam.
-Nie…- wolno odparł
chłopak.- A powinien?- jego podejrzliwy ton sprowadził mnie na ziemię.
-Nie, nie! Oczywiście,
że nie!- Zaśmiałam się nerwowo, wiedząc, że i tak brunet wyczuje moje kłamstwo.
Po drugiej stronie
usłyszałam ciche odchrząknięcie.
-Nieważne.-Wyszeptałam,
podnosząc się z parkowej ławki i podążając w stronę domu.
-Skoro nic nie mówił,
to chyba nie było aż tak źle… znaczy… dziwnie.
-Asia, wrócił do domu o
piątej nad ranem, nikogo nie słuchając zatrzasnął się w pokoju, zrzucił
wszystko ze swojej półki, po czym wybiegł do Harry’ego! Ponadto regał do dziś
stoi pusty, a on zabrania kłaść tam jakiekolwiek rzeczy! I Ty uważasz to za
normalne?!
Kilka
dni później…
-A więc.- Zaczęłam,
wymachując nogami.-Za chwilę przyjdzie Alice.- Odchrząknęłam, rzucając wymowne
spojrzenie w stronę blondyna.
Chłopak skomentował to
tylko zabójczym wzrokiem, lecz po chwili odwrócił głowę, aby bezpiecznie włożyć
babeczki do piekarnika. Udając, że poprzednie zdanie w ogóle go nie ruszyło,
otrzepał ręce i fartuch z mąki, następnie wkładając brudne naczynia do
zmywarki.
-Um… zawsze mogę wam
załatwić jakąś chwilę prywatności.-uśmiechnęłam się pod nosem.
W odpowiedzi usłyszałam
tylko westchnięcie.
-Wiesz, że tego nie
chcę.- Odrzekł cicho.
-Dlaczego? Jak byś
poprosił chłopaków, to oni może też wysili by się na nieco bardziej autentyczne
zachowanie.
-Asia… nie chodzi o to.
Doskonale widzisz, jak się przy niej zachowuję, jeszcze jak bym z nią zostać
sam na sam; nie wydusiłbym ani słowa.
-To jest na swój sposób
słodkie.- Zagruchotałam.- Wiesz, że ona lubi takich.-wyszczerzyłam się.
Niebieskooki tylko
wypuścił głośno powietrze.
-A jeśli…
-Czy mi się tylko
wydaje, czy czuję zapach babeczek?!- Do pomieszczenia wparował jak zwykle
uśmiechnięty Louis.-A mówiłem, że dzień, w którym Niall zacznie gotować przy
dziewczynie, uświadomi, że to ta jedyna.-Szepnął, wpatrując się w szybę piekarnika.
-Nie ciesz się tak, są
kupne.-Mruknął przykucający obok bruneta Harry.
Zaśmiałam się cicho.
-No przynajmniej starał
się chłopak.-Poklepałam skruszonego blondynka na pocieszenie.-A tak właściwie
kiedy oni mają być? Podobno Alice przywiezie Sophie.- zmieniłam temat.
-Liam przyjeżdża po
Rose, zaraz po tym jak skończy zajęcia, a potem jadą po Al. i Soph.- Odparł
Louis.- A mała rzeczywiście ma być, nie wnikam, ale to chyba ma związek z jej
siostrą.-wzdrygnął się.
-Nadal się nie
obudziła?- Szepnęłam cicho, już żałując, że zaczęłam ten temat.
-Najwyraźniej
nie.-wybełkotał.
Odchrząknęłam, nie za
bardzo wiedząc, co powiedzieć. Dwójka nadal wpatrywała się w piekące babeczki,
zaś Niall szukał w szafkach kolorowych lukrów.
-Um… Jakie plany na
dzisiejszy wieczór? -Starałam się skutecznie zmienić temat.
Lou wzruszył ramionami.
-Na basen jest za
zimno. Pozostaje siedzenie na kanapie, objadanie się-Tu spojrzał wymownie na
Niall’a.- Oraz oglądanie filmów.
-A wszystko to przeze
mnie, bo powiedziałam, że nie lubię imprez i dużej ilości ludzi.-Fuknęłam.
-Ojj Asiu, wcale nie
przez Ciebie.-Obdarował mnie tym samym spojrzeniem, co tydzień temu w moim
pokoju.
Wzdrygnęłam się.
Jeśli mam być szczera,
to na początku po przekroczeniu progu domu chłopaków, nie wiedziałam jak się
zachowywać. Nie miałam pojęcia jak po naszym ostatnim spotkaniu zareaguje
Tommo. A może i pozostała czwórka? Kto wie, komu jeszcze powiedział…
Jednak do tej pory nie
spostrzegłam czegoś podejrzanego; nawet od samego Tomlinsona. Z jednej strony
było to dość pocieszające, że chłopak nie „bierze mnie” na współczucie. Z
drugiej, czułam pewien niedosyt. Louis w innym, a na dodatek przeciwnym obliczu
działał jak magnes. Ogh… naprawdę nie
wierzę, że to mówię.
-Jasne.-Syknęłam.
-Oh tak? A myślisz, że
na imprezę z mnóstwem alkoholu zaprosili byśmy kilkuletnie dziecko?- Przeniósł
się na szafkę, gdzie oparł się jednym biodrem.
Nerwowo przeczesałam
włosy. Brunet z tym swoim bezczelnym uśmieszkiem na twarzy, wiedział, że
zachowuje się arogancko i świetnie to wykorzystywał.
-Co nie zmienia faktu,
że wszystko zostało odwołane tylko i wyłącznie przez moją osobę.-Odrzekłam
rzeczowo.
-To jeśli..- Harry go
szturchnął.
-Daj jej
spokój.-Szepnął, rzucając ostrzegawcze spojrzenie.
Mina Lou w jednej
chwili złagodniała. Nie wiem co było tego przyczyną; fakt, że Styles chciał mu
coś przekazać, czy raczej, że mówił to sam loczek.
Charakter Louisa zaczął
mnie trochę przerażać. W jednej godzinie potrafi być niesamowicie tajemniczy,
dziecinny, opiekuńczy, kpiący, chamski i wyniosły.
Komórka Niall’a
zabrzęczała. Blondyn odetchnął z ulgą, że nie musi dłużej słuchać naszej
wymiany zdań, jednocześnie siedząc w tym samym pomieszczeniu i czując się dość
niezręcznie. Wzdychając cichutko, odebrał.
-Halo? – Twarz blondyna
rozjaśniła się.-Dobrze Liam, czekamy.-Szybko odłożył telefon.
-Będą za niecałą
godzinę.-Poinformował.
Wzdrygnęłam się.
Cała piątka nie miała
sprawiać większego problemu, wyjątkiem był przyjeżdżający z nimi Zayn…
Dwie
godziny później…
Stałam z Alice,
opierając się o ścianę i patrząc na wspaniały rozciągający się przede mną
widok. Liam przytrzymywał Sohpie na
stołku, podczas gdy Horan pomagał małej dekorować babeczki. Trudno było
stwierdzić, czy więcej lukru lądowało właśnie tam, czy na ubraniach.
Odchrząknęłam.
-Bosh… oni tak uroczo
wyglądają. Um.. Ale Nialler tylko jest wolny.-Spojrzałam na nią z ukosa.-Będzie
świetnym ojcem.-Uśmiechnęłam się słabo, po chwili zdając sobie sprawę, że
zamiast przekonać dziewczynę do niego, zabrzmiało to na moją niekorzyść.
Al. przeniosła na mnie
wzrok z niemałym podekscytowaniem.
-Asia, Ty słyszysz, co
Ty właśnie powiedziałaś!?- Pisnęła łapiąc mnie w ramiona.
Jedyne o czym marzyłam,
to tylko przywalić sobie z otwartej dłoni w twarzy…
-Ja… tylko..um..
-Wiedziałam, że kiedyś
w końcu…
-Alice…
-…W głębi serca zawsze…
-Alice!
-To jest takie słodkie…
-ALICE!
-Jak się zgodzicie to
na wasz śl..
-A.L.I.C.E!!
Stojący z boku kuchni
chłopcy odwrócili się w naszą stronę.
-Znowu to
samo.-Wskazałam przepraszająco na brunetkę, podczas gdy ta spiorunowała mnie
wzrokiem.
-Cała Suzette.-
Usłyszałyśmy z boku charakterystyczną chrypkę.
-I Ty przeciwko mnie?-
Wytknęła loczkowi.
Brunet podniósł ręce w geście obronnym, już po chwili stojąc
przy Sophie i pomagając jej dekorować babeczki.
-No Liam, Twój instynkt
ojcowski zaczyna się poważnie rozwijać.- Mruknął do chłopaka.- Może macie nam z
Rose coś do powiedzenia?- Parsknął, ledwie osłaniając się przed uderzeniem.
-Payne, nie wiedziałeś,
że młodszych się nie bije, prawda Soph?- Nachylił się nad małą.
Dziewczynka
najwyraźniej mało zainteresowania pytaniem kiwnęła twierdząco głową, po chwili
powracając do tworzenia kolorowych wzorków.
-Co za idioci.-
Westchnęłam.
-Dokładnie.-Skwitowała
Alice.-Ej, ej, gdzie mi ją zabierasz?!- Dopiero po uświadomieniu sobie
znaczenia tych słów, dotarło do mnie, że
czyjeś ręce delikatnie oplatają moje ciało od tyłu.
-Sekundka.- Naturalnie
delikatny głos mógł należeć tylko do jednej osoby, którą był Louis.
Jednak jego ton miał
inną barwę niż zwykle. Mniej więcej taką samą jaką słyszałam tydzień temu u
mnie w domu…
Odwróciłam się, a ręce
chłopaka powróciły na swoje miejsce. Posłałam mu pytające spojrzenie, a on
wskazał na prawo.
-Chodź.
-Po co?- Będąc ani
trochę mniej zdezorientowana ruszyłam za nim. Już myślałam, że z zabandażowaną
nogą będę musiała wspinać się po schodach, jednak obawy znikły tak szybko jaki
i się pojawiły.
Nie zmienia to faktu,
że wciąż wydawała się podenerwowana. Tommo był osobą, którą najmniej
spodziewałam się w tej chwili… no nie licząc mulata. Zresztą… w tym czasie nie
spodziewałam się nie tylko Tomlinsona, jak nikogo. Chciałam tylko spokojnie móc
porozmawiać z Alice.
Chłopak zniknął za
ścianą po raz ostatni posyłając komuś szybkie spojrzenie; niestety nie byłam
już w stanie zobaczyć, kto był ową osobą. Ten zwykły, a zarazem tajemniczy gest
wprowadził u mnie dodatkowy niepokój.
Kiedy stanęliśmy, mój
oddech przyspieszył. Byliśmy w pokoju, gdzie leżały wszystkie zbędne buty i
płaszcze.
Przełknęłam głośno
ślinę.
-P..Po co tu prz…
-Podwiń rękawy.
-Co?
-Słyszałaś.-Wziął
delikatnie moją lewą dłoń.
-Ja.- Bezskutecznie
próbowałam się wyrwać. -Lou.- Powiedziałam błagalnym tonem.
-Pokaż mi tylko
nadgarstki.-Wyszeptał.
Przeczytał to.
Przeczytał kolejną
tajemnicę z mojego pamiętnika.
Moja głupota przerosła
wszystkie inne, żeby pisać wszystkie tajemnice po angielsku. Cóż… może każdego
z was to zdziwić, ale po kilku miesiącach mieszkania w danym kraju
automatycznie przyswajacie sobie ten drugi język. Zaczynacie nieświadomie…ehhh no mówić, to chyba nie jest
zaskoczeniem, ale nawet śnić. Czytałam o tym na paru blogach, i szczerze mówiąc
zaczynałam się martwić, że za kilka lat nie będę potrafiła złożyć prostego
zdania po polsku.
-Po co Ci ten widok,
doskona…- Nie dokończyłam, bo chłopak gwałtownie przybliżył swoją twarz do
mojego ucha.
-Nie wiem jak Ci to
wyjaśnić… ale czasem w życiu pewnych osób coś się zmienia, i zaczyna Ci na nich
bardziej zależeć, niż myślisz. Zastanów się, dlaczego akurat Ty.
Nie wiem, co mam
powiedzieć. Czy najpierw to, że gdyby nie silne ręce Tomlinsona, to dawno
leżałabym rozłożona na posadzce, czy fakt, że do chwili obecnej stałam z
wstrzymanym oddechem.
Lou… co? Jak… ten…
Nie umiałam skleić
poprawnie nawet jednego słowa. Mój mózg próbował przetworzyć słowa Louisa, aby
określić ich znaczenie, lecz niestety- bezskutecznie.
Następne co
zarejestrowałam, to oddalające się niebieskie oczy i uchodzące ze mnie
powietrze. Z trudem przełknęłam ślinę.
-To nie jest
skomplikowane, zresztą myślę, że już dawno to zauważałaś, ale sądząc po wpisach
z pamiętnika- nie potrafiłaś pojąć.
Godzinę
później…
Siedzieliśmy wszyscy na
kanapie, rozmawiając głównie o rozpoczynającej się trasie koncertowej
chłopaków. Chyba nie muszę wspominać, że słowa Louisa wciąż odbijały się echem
po mojej głowie. On- dla odmiany sprawiał wrażenie do złudzenia obojętnego.
Usadowiony pomiędzy
Liam’em a Harry’m chętnie włączał się do wspólnej konwersacji. Koło Daddy’ego miejsce
zajęła jak wiadomo- Rose, która miękko spoczywała pod ramieniem bruneta. Na
Stylesie, którego jedno kolano oplatało się z nogą Tomlinsona, siedziała
Sophie, próbująca odpiąć guziki jego koszuli. Dla małej wydawało się to
wspaniałym zajęciem, zaś jemu zbytnio to nie przeszkadzało sądząc po
uśmiechach, jakimi co pewien czas była obdarowywana dziewczynka i sporadycznie-
ja.
-Ale słodko wyglądają,
co?- Blondyn trącił mnie łokciem, wskazując na Lose.
Przygryzłam wargę.
-Ty też tak będziesz
niedługo z…- Nie zdążyłam, bo blondyn skutecznie zatkał moje usta dłonią.
Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Mogła
usłyszeć.-Odrzekł z wyrzutem, zniżając głos.
-Tym
lepiej.-Wybełkotałam odsłaniając sobie rękę chłopaka.
Prychnął w odpowiedzi.
-Mieliście ostatnio
jakiś kontakt z Nicole?- zapytałam trochę głośniej, próbując zmienić temat.
Liam energicznie
przełknął łyk herbaty. Niall spiął się, co poczułam przy owijającym mnie
ramieniu. Louis przerwał zawziętą konwersację z chłopakami. Hazz, jako, że
trzymał małą Sophie na kolanach, jako jedyny nie przerwał poprzednich czynności,
choć mogłam przysiąc, że przez sekundę na jego twarzy pojawił się cień
uśmiechu.
Dyskretnie oglądając
się w stronę mulata i Alice, postrzegłam jedynie lekko odwróconą głowę u
dziewczyny i przygryzioną wargę u Zayn’a.
Powiedziałam coś nie
tak?
W efekcie końcowym
Payne zaczął się krztusić, na co jego dziewczyna klepała go po plecach.
-Um…. Jakoś ostatnio…
straciliśmy z nią kontakt.-Wymamrotał Niall, nieco plącząc się w słowach.
Okay… rozumiem, żeby
Horan pałał do niej jakąś nienawiścią, (choć nadal nie wiem za co) ale… reszta?
Ominęło mnie coś?
Ostatnio widziałam ją
ponad miesiąc temu na urodzinach Niallera, ale atmosfera wokół niej wydawała
się w miarę normalna.
Alice odchrząknęła.
-Pójdę ogarnąć trochę
kuchnię.-Wstała, w wyniku czego automatycznie zrobił to Malik.
-Świetnie, idę z
Tobą.-Powiedziałam z przesadną uprzejmością. Obecność mulata w tamtej chwili
wydawała się pestką, zresztą w przeciwieństwie do niego- na te słowa w jego
oczach dostrzegłam… strach?
-Nie, nie, nie, Ty
zostajesz.-Blondyn usadził mnie z powrotem.
-Świetnie, w takim
razie Ty idziesz.-Odgryzłam się, wiedząc jak działa na chłopaka obecność
brunetki.
Wzdrygnął się, i
posyłając ostatnie spojrzenie ruszył w stronę kuchni.
-Jak tam w nowej
szkole?- Liam rozpoczął temat, skupiając na mnie spojrzenie.
-Um…- Podkuliłam nogi
pod brodę.-Dobrze… tak myślę.-wymamrotałam, zauważając kątem oka, że Lou
poruszył się niespokojnie.
No tak… przecież on
wiedział.
Jednak nawet Payne
zauważył (bądź już się dowiedział od Tomlinsona), iż coś jest nie tak, ale na
szczęście nie naciskał. Cóż, może po prostu chciał przerwać panującą ciszę, a
jego dobór pytania był przypadkowy?
Wpół siedząca koło
Daddy’ego Rose przymknęła oczy, powoli osuwając się wzdłuż jego ramienia.
-Kochanie?- Rzekł cicho
brunet, na co Florencis lekko się uśmiechnęła.
-Chyba ktoś tu
przysypia.-Pocałował ją w czoło, po czym zwrócił się do nas.-Zabiorę ją na górę.
Kiwnęłam głową, zaś
Louis odprowadził tamtą dwójkę ze złośliwymi docinkami.
Ziewnęłam, wiedząc, że
i niedługo ja pójdę w ślady blondynki.
-No wiesz co, nawet
Sophie jeszcze ma siłę na co najmniej najbliższą godzinę.-Parsknął Lou.
Prychnęłam.
-Um… A …-odchrząknął, a
mój organizm się nieco rozbudził słysząc niepewność w jego głosie.
Uniosłam głowę,
marszcząc przy tym lekko nos.
-Słucham.
-Co do tej….- Nerwowo
potarł ręce.-…szkoły… to.. m..może nie chciałbyś być gdzieś przeniesiona.
Okay… starałam się
pominąć wszelkie zaskoczenie związane z jego opiekuńczością wobec mnie, ale do
cholery jasnej obok siedział Harry!
Harry- który nic nie
wiedział!
Harry- Który nie mógł
się dowiedzieć!
W tej chwili każde
słowo Tomlinsona zdradzało wszystko! Wystarczy, że on już wiedział i była to o
jedną osobę za dużo.
Spojrzałam na niego
zszokowana i podirytowana, próbując uporządkować wirujące w mojej głowie
uczucia.
Spokojnie, tylko
spokojnie…
-Ja… myślę, że… jednak
powinnaś komuś o tym powiedzieć. Nie zrobiłabyś tego dla mnie, ale…
Zacisnęłam powieki.
PRZESTAŃ, PROSZĘ
PRZESTAŃ!
-Chcę… na pewno my
byśmy chcieli, żebyś była szczęśliwa… a przeszłość…
Może jeszcze zaczniesz
recytować cały mój pamiętnik od początku?!
-Te wszystkie…-
przełknął ślinę…- Rany… proszę nie rób tego więcej. Uczucie zanikającego bólu
mija, ale blizny są na całe życie.
Harry!
Harry tu jest!
On też tu siedzi!
Nie widzisz?!
Też słyszy?!
Przecież ja mu nigdy w oczy nie spojrzę, tak
samo jak i Tobie!
-Wiem, że Ci trudno… po
ich stracie.-Szeptał, gdy pod moimi powiekami zbierały się łzy.
Byłam ciekawa. Byłam
cholernie ciekawa co teraz może się dziać w głowie Harrego. Minęła minuta, a on
dowiedział się więcej, niż przez całą naszą znajomość.
Jeszcze była Soph, ale
ona zbytnio nie przejmowała się panującą wokół atmosferą. Oprócz zawziętego
odpinania guziczków, i wysuwania przy tym uroczo swojego języczka, nie robiła
kompletnie nic.
-Po… po prostu zależy…
-Zawahał się na chwilę, jakby zastanawiając się nad doborem słów- zależy nam ta
Tobie. Na Twoim szczęściu.
Zacisnęłam palce na
materiale spodni
Styles zaraz się
wszystkiego domyśli- nie jest taki głupi. Wystarczy, że poskłada fakty.
Serce mi biło jak
oszalałe. Nadal nie zdawałam sobie sprawy, jak wiele Louis o mnie wiedział, a
co gorsza właśnie się tą wiedzą podzielił. Przyswajanie tego, że Hazz będzie
tak samo świadomy ,z kim przebywa, jak brunet było wręcz nie do pomyślenia.
Zwłaszcza, że z zielonookim łączyło mnie więcej więzi, a jemu samemu zależało
na mojej osobie bardziej niż Tomlinsonowi.
Walczyłam z pokusą
przywalenia niebieskookiemu w twarz, jednocześnie próbując się nie rozpłakać.
Chciałam przynajmniej tłumić swoje uczucia do czasu, gdy przekroczę próg
gościnnego pokoju.
Z pozoru w tej chwili
mogłam wyglądać całkiem spokojnie. No, może poza małymi detalami, ale gdybym
miała porównać to, co się dzieje w mojej głowie do teraźniejszości- mogłoby
niektórych zdziwić.
Nie mam pojęcia z czego wynikało takie
zachowanie. Cóż… może z tego, że nie chciałam psuć wieczoru reszcie, lub po
prostu nie należałam do osób, które publicznie dzieliły się tym, co czują z
innymi.
-Wiem, jak wiele
kosztowało Cię…
Cholera jasna Tommo,
czy do Ciebie nie dociera?! Ty naprawdę tego nie zauważasz?! Myślisz, że po co
założyłam pamiętnik?! Żebyś dorwaniu się do niego, teraz mógł wyrecytować jego
każdą część?! Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo osobistą jest on rzeczą?!
Gapiłam się w ścianę…
Po prostu gapiłam się w
ścianę mając na języku cały potok słów. Jednak żadne z nich nie przeszło mi
przez gardło… wyduszenie w tej sekundzie czegokolwiek sprawiało mi okropną
trudność.
-Skończ.-Nim
zorientowałam się, że wypłynęło to z moich ust, w salonie zapanowała cisza.
Z dala można było
usłyszeć śmiech Alice w kuchni. Tamta trójka nie przejmowała się niczym. Nawet
pewnie nie zdawała sobie sprawy, o czym w tej chwili mówił Louis. Pomieszczenia
w tym domu są na tyle duże i przestrzenne, że niczego się nie obawiając można
spokojnie prowadzić konwersację na dowolny temat.
Louis nie wyglądał na
zaskoczonego. Zresztą on w ogóle nie wyglądał, na kogoś, kto by się czymkolwiek
w tej chwili martwił! Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
A Styles?
Mogłam się spodziewać,
że będzie siedział w osłupieniu, lecz patrząc na niego spostrzegłam tylko
nerwowo pocierające się ręce.
Nim zdążyłam cokolwiek
zarejestrować z ust chłopaka wydobyły się trzy słowa.
-On ma rację.-Szepnął,
przełykając ślinę.
Moje serce
przyspieszyło.
-T-To co się stało z
Twoim ojcem i siostrą… powinnaś iść na tą terapią.
Moje oczy zaszkliły się
niewyobrażalnie szybko.
Jego litość…ZARAZ, CO?!
Jaka siostra, jaki
ojciec?! Przecież Louis tego nie mówił! On tylko mówił o stracie… czy ja dobrze
rozumiałam czy…
-POWIEDZIAŁEŚ MU?!
POWIEDZIAŁEŚ MU WSZYSTKO?!
Godzinę
później…
Poczułam, jak łóżko zagina się pod czyimś ciężarem.
-A..Asia?- Usłyszałam
niepewny Irlandzki akcent.
Nie odpowiedziałam.
Odczucie ciepła
bijącego z ciała chłopaka uświadomiło mi, iż na sto procent jest to Niall.
-Czy… Louis lub Harry
coś Ci zrobili? Coś o czym powinienem wiedzieć? -szepnął cicho.
Upokorzyli
mnie…
nie wiem, czy było to właściwym określeniem, ale czułam się przy nich
zażenowana.
Palce blondyna
delikatnie odsunęły mój kosmyk włosów, a ja zaczęłam bawić się rąbkiem kołdry.
-No tak… to głupie
pytanie.-Odchrząknął.- Zejdziesz do nas na dół? Brakuje nam Ciebie.-Bąknął.
Wzdrygnęłam się.
Komu brakuje, temu
brakuje. Przypominam, że w pomieszczeniu znajdują się również takie osoby jak
Zayn, który mnie zupełnie ignoruje, jak i Lou, który przez jedną godzinę
potrafił mnie upokorzyć bardziej, niż przez te 4 miesiące razem wzięte.
-Proszę.-Dodał po
chwili ciszy.- Ch-chyba, że chcesz o czymś porozmawiać.-Zawahał się.- Wtedy tu
zostanę.
Mocniej ścisnęłam
pościel w mojej ręce.
-Ja.-Niepewnie
przełknęłam ślinę.-Nie, dziękuję Niall. Doceniam fakt, że tu przyszedłeś i się
troszczysz, ale wolę zostać.
-Asiu.-Przybliżył, lecz
nadal utrzymywał bezpieczną odległość.- Ja, Li. i cała reszta na pewno nie
chcielibyśmy spędzić z Tobą tak ostatniego wieczoru.
Coś ukuło mnie w sercu.
Może rzeczywiście nie powinnam swojej złości i bezsilności przelewać na innych,
a już na pewno ta takie osoby jak Liam, czy Alice.
-Louis z Harrym już są
w pokojach.-Zapewnił mnie.
Odwróciłam się przodem
do chłopaka, napotykając jego opiekuńczy wzrok. Gdy napotkał moje zbłądzone
spojrzenie, z lekka się przeraził, widząc w jakim stanie jestem, lecz szybko
zmienił wyraz twarzy.
-Tylko trochę Cię
przemyjemy i już idziemy.-Wymamrotał z lekkim uśmiechem.
Zgodziłam się
kiwnięciem głowy, niechętnie ruszając śladami blondyna, który usiłował wstać.
-Jakoś Rose już dawno
mogła iść spokojnie do pokoju.-Zaczęłam się z nim drażnić.
-Jestem pewny, że Liam
jeszcze zdąży się…- Odrzchąknął, co bardziej przypominało tłumienie śmiechu.-
nią nacieszyć …echem… w jednej sypialni.
-Niall!- Skarciłam
go.-Jesteś wredny!
Jakoś te słowa nie za
bardzo go ruszyły- wręcz przeciwnie- kąciki ust blondyna podniosły się jeszcze
wyżej.
-Faceci.-Mruknęłam,
siadając na wskazanym miejscu.
-No co! To, że Liam
jest na Twoich oczach takim świętoszkiem, nie myśl sobie, że…
-Oh zamknij się,
Horan.- Burknęłam, chwilę później czując ciepły i mokry materiał pod moimi
oczami.
-Ja tylko stwierdzam
fa…
-Powiedziałam Ci
coś.-Przerwałam mu.
-Ale…
-I nie myśl sobie, że
Rose nie mówiła mi, co robiliście rano przed ich pokojem!- Fuknęłam, co
momentalnie poskutkowało zmianą wyrazu twarzy na zupełnie niewinny.
Irlandczyk nie odezwał
się, zamiast tego kucając i skupiając się na obmywaniu opuchniętych od płaczu
miejsc.
-Co będziesz robić… Z
Alice przez ten czas, kiedy nas nie będzie?- „wymijająco” zmienił temat.
-Nie wiem.-Odparłam
obojętnie.-Zapewne chodzić do szkoły.-oznajmiłam sarkastycznym tonem.
Przez chwilę panowała
cisza. Nie była ona krępująca, a przynajmniej dla mnie, gdyż odpłynęłam myślami,
gdy blondyn obmywał ślady zaschniętych łez.
-Niall?
-Tak, kochanie?
Przełknęłam ciężko
ślinę.
-C-Czy Nicole zrobiła
coś, o czym powinnam wiedzieć? Dziwnie zareagowaliście na dole, gdy o nią
spytałam.
Jego ręka szybko
zjechała na dół, a twarz lekko zbladła.
-Nie w…
-Tylko nie mów, że nie
masz pojęcia, bo i tak będę wiedziała, że kłamiesz.
Horan wstał i udał się
do kosza, wyrzucając mokry materiał. Zapewnie robił to tylko po to, aby uniknąć
udzielenia odpowiedzi.
Gdy wrócił, twarz miał
nadal zamyśloną.
-W..wydaje mi się…um,
że nie mnie o tym mówić.-Wymamrotał.
Westchnęłam,
stwierdzając, że i tak więcej z niego nie wyciągnę. Niechętnie wstałam,
ruszając w stronę schodów.
Gdy już byłam na ich
końcu poczułam ciepłą dłoń blondyna na moim ramieniu. Odwróciłam się.
-T..Tylko proszę, nie
bądź na mnie zła.- Zająkał się.
Uśmiechnęłam się blado.
-Nie jestem Niall.- Szepnęłam.
Chwilę tak staliśmy w
ciszy, poczym skierowałam się do kuchni, gdzie siedziała Alice, wpatrująca się
w Liama usypiającego zmęczoną Sophie.
Starałam się nie
zatrzymywać wzroku na brunecie, bo jestem pewna, że gdybym dłużej zapatrzyła
się na te maksymalnie napięte mięśnie i niechlujnie podwiniętą koszulkę
ukazującą kolejne… Whoa! Chyba nie powinnam tak myśleć o chłopaku przyjaciółki,
a jednocześnie koledze.
Gdy brunetka zauważyła
naszą dwójkę na jej twarzy pojawił się uśmiech. Kątem oka spojrzałam na
blondyna, któremu mogę się założyć, że zmiękły teraz nogi. Dyskretnie go
szturchnęłam, jednocześnie kierując się w stronę wolnego krzesła barowego obok
dziewczyny. Moje plany szybko zmienił Liam, który wskazał gestem ręki, abym do
niego podeszła. Zostawiając skołowanego Irlandczyka ruszyłam do bruneta.
Gdy się zbliżyłam,
dostrzegłam w oczach niemałą troskę.
-Asia… Lou i Hazz mają
swój własny świat. Ja naprawdę Cię za nich przepraszam, nie ch…
-Nie ma problemu …ja..nic
się nie stało. To nic poważnego.-Uspokoiłam go, jednocześnie przykuwając uwagę
małej, która zaczęła się mi przyglądać.
Wyraz twarzy Daddy’ego
złagodniał.
-Po prostu… Oni czasem
umieją coś powiedzieć, przy tym nie myś..
-Rozumiem, Li,
rozumiem.-Położyłam mu rękę na ramieniu, co chyba Soph wzięła za gest wzięcia
na ręce i wyciągnęła swoje rączki do mnie.
-Sorry, nie dość, że
przeszkodziłam, to jeszcze ją rozbudziłam.-Powiedziałam zawstydzona.
-Spokojnie.-Uśmiechnął
się, podając mi dziewczynkę.
Odebrałam ją, nie za
bardzo wiedząc co zrobić. Jednak Sophie szybko zadecydowała za mnie, naciskając
całym swoim ciężarem ciała w stronę ogrodu.
-Co? Chcesz wyjść?-
Zapytałam zdezorientowana.
-Jest już późno
skarbie.-Zwrócił się do niej Payne.
Wnioskując z jej
dalszego zachowania, chyba te słowa niewiele do niej dotarły.
Cicho wzdychając
otworzyłam drzwi od balkonowe, stawiając małą na twardym podłożu.
-Widzisz, zimno
jest.-stwierdziłam, jednak ona stawiała na swoim, wskazując na wolno wędrujące chmury
i wyłaniający się zza nich księżyc. Odeszła kawałeczek kierując się oświetloną ścieżką
wśród krzewów.
Po raz kolejny tej
minuty westchnęłam, i zwróciłam się do Liama:
-Przejdę się z nią na
chwilę… nie wiem, czy jest sens przynoszenia kocy, czy czegoś na
przebranie.-Przeczesałam włosy.- Nie… chyba jednak nie, zaraz
wrócimy.-Uśmiechnęłam się blado.
Chłopak cicho
przytaknął.
-No to So…- Odwróciłam
się, a moja twarz momentalnie zbladła.
Dziewczynka zniknęła z
pola widzenia.
-Sophie?- Pognałam
ścieżką, gdzie widziałam ją po raz ostatni.
Serce zabiło mi
szybciej.
Nie
mogła uciec daleko…
-Soph?- Zapytałam,
zrozpaczona stojąc na rozwidleniu dwóch dróg.
Szybko ruszyłam w jedną
z nich, starając się uspokoić.
-Sophie gdzie
jesteś?-Teraz to zaczęłam już biec.
Ogród był niesamowicie
wielki, więc mała mogła być wszędzie. Przez głowę przemknęła mi myśl, że może
się kręcić blisko basenu. O nie, to byłby najgorszy scenariusz.
Już sama nie wiedziała,
gdzie idę. Jedyne, co wydawało mi się znajome, to widniejące w oddali hamaki,
ale i tam nie wiedziałam żadnego cienia.
Krzyknęłam jeszcze raz
jej imię, lecz w odpowiedzi otrzymałam tylko moje własne echo.
Biegłam w coraz mniej
mi znane zakątki. Już częściej zamiast kwiatów i małych krzaków pojawiały się
porozrzucane gdzieniegdzie drzewa. Ta
scena cholernie mi coś przypominała, ale nie mogłam sobie przypomnieć co. Ja tu
kiedyś byłam…
W pewnej chwili coś
usłyszałam… lecz równie dobrze mogła to być Soph jak i błąkający się królik.
-Sophie?- Powiedziałam
niepewnie.
Usłyszałam ciche,
dziecięce skomlenie. Teraz już byłam pewna, że to jest ona.
Była gdzieś blisko.
Zboczyłam ze ścieżki i
ruszyłam w stronę małego źródełka.
-Gdzie jesteś?- No tak…
pytam się kilkuletniego dziecka o takie rzeczy.
Mała zamiast
odpowiedzieć wydała z siebie pisk.
Serce wręcz podeszło mi
do gardła.
-Soph?!
Moim szczęściem miałam
na sobie tylko skarpetki, już pomijając fakt, że nie założyłam żadnej bluzy czy
płaszcza, gdy temperatura mogła wynosić nie więcej niż 10 stopni.
Usłyszałam jakieś niewyraźne słowo, padające z
ust brunetki. Oznaczało to, że musiała być bardzo blisko…. Możliwe, że parę
metrów ode mnie.
-Sophie.-Zaczęłam
rozpaczliwym tonem.-Proszę powiedz coś.
Zaczęłam biec.
Szczerze? Nawet nie wiedziałam gdzie. Wydawało mi się, że może w tamtym
kierunku ją znajdę. Zajrzałam za najbliższe krzaki. Drzewo. Ozdobą ogrodową-
ani śladu.
-So…- Przerwał mi cichy
głosik dziewczynki. Znieruchomiałam.
To już nie było kilka
metrów. To były centymetry.
Oczekiwałam wszystkiego…
wszystkiego, ale na pewno nie jego. Byłam pewna, że moje serce w tej chwili
bije wszystkie możliwe rekordy Guinnessa.
Słowa niekontrolowanie
wypłynęły z moich ust, tworząc delikatną mgłę.
-Zayn. -Szepnęłam.
Pierwsza! Nawet nie wiesz ile czekałam na ten rozdział. Kocham twojego bloga i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Też chce tak pisać! <3 Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńhttp://hey-im-a-witch.blogspot.com
Moja reakcja na rozdział? AAAAAAAAAAAAAA, nareszcie jest!!!!!! :D
OdpowiedzUsuńDobra, teraz do rzeczy: one of the best chapters!
Relacje z Niallem naprawione, chociaż Alice jeszcze nie ma o niczym zielonego pojęcia, zachowanie Louisa i Hazzy... No cóż, Lou mógłby nie być takim paplą i nie wygadać wszystkiego Harry'emu, no ale ostatecznie chciał dobrze, więc okeeej... Ale zakończenie? Bomba! Nareszcie Asia ma szansę pogadać z Zaynem i mam nadzieję, że ją jak najlepiej wykorzysta :)
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, please, dodaj szybko :*
Zapraszam też do mnie:
onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com
Fajnie by było zobaczyć twoją opinię o moim blogu! =)
Świetny. :3
OdpowiedzUsuńAgata <3
Rozdział świetny, jak zawsze xd matko czytałam końcówkę i sercę mi tak biło, że masakra hahaha <3 Ale nadal czekam, aż Asia pogada z Zaynem .... i mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale tak będzie :*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział, pozderki ^^
http://opowiadanie-o-one-direction-xx.blogspot.com
UsuńTaaaaaaaaaakkkkkk!!!!
OdpowiedzUsuńBoże jak zobaczyłam 47 to krzyknełam .Dziękuję że dodałaś <3
No najcudowniejszy rozdział na świecie!
I koniec taki fjjdjbeuihfjidi!!!
Czekammmm i
~Kocham~
Oha Oha! W takim momencie przerwać ..? Jak można :p cieszę się że w końcu pojawił się rozdział :) ciekawe co się wydarzy *.- pozdrawiam :* A
OdpowiedzUsuńZayn! :o o mój boże! :o <3333
OdpowiedzUsuńBłagam niech oni się pogodzą!!!!!! Smutno mi się robi kiedy wszyscy z nim rozmawiają oprócz niej. Niech wszystko wróci do normy!!! :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńNie! W takim momęcie błagam! Ja chce juz następny. Boże nawet nie wiesz dziewczyno jak ja za toba tęskniłam i za tym opowiadaniem. Nie zostawiaj juz nas na tak długo.
OdpowiedzUsuńSuper!!! Czekam na next!!!
OdpowiedzUsuńBożeeee w końcu jest!! <3
OdpowiedzUsuńNie no, rozdział świetny! Jezuss ale to wszystko tajemnicze. Świetnie piszesz!
Powiem szczerze, że tego się nie spodziewałam po Louisie. To było... wredne.
Relacje z NIallem naprawione, więc spoko :)
JEZU KOŃCÓWKA WYMIATA! Na początku miałam przeczucia, że w tym ogrodzie znajdzie Zayna, ale potem się wystraszyłam, że Asia zgubiła dziecko XD Myślałam, że Sophie coś sobie zrobi, ale ok XD
Jestem ciekawa, jak Zayn zareaguje... chociaż...Zayn wiedział, że to Aasia szukała Sophie, w końcu ją wołała. To przecież musiał usłyszeć. No nie wiem.. XD
Kochany Anonim (K.A :*)
ZAAAAYYYYN! AAAAAA! OMG ONA SPOTKAŁA ZAYN'A! AAAA!
OdpowiedzUsuńWIEDZIAŁAM! TAK!
Ale co z Soph? Co tu się w ogóle dzieje? Proszę, powiedz, że oni się pogodzą... Proszę c:
Rozdział... Cudny <3 Pogmatwany, ale cudny , taki jakie lubię :D
O KURDE ZAYN, NO, ZAYN!
ciągle w to nie wierzę ;o
Tomlinson jesteś debilem. Ale i tak cię kocham. Kropka.
Niall, jak nie powiesz Alice, to będzie z tobą kiepsko.
Liam opiekuje się Rose, Soph, Al, Asią i resztą.
Harry nie bądź takim idiotą jak Lou.
ZAYN POGÓDŹ SIĘ Z NIĄ!
Nie mogę się doczekać kolejnego... W nim będzie się tyle działo!
Piszesz cudownie <3 Dziękuję :D
KC ;*
Umc umc, 47 ♥
OdpowiedzUsuńSo... Dziekuje za dedykacje, kocham Cie <3 +zboczona jestes Ty xd
Rozdzial cudooowny. Jak Lou opowiadal o wszystkim przy Harrym myslalam tylko "wtf, kurwa Louis zamknij sie" xd (swoja droga Larry strasznie mi sie podobal w tym rozdziale xd Niall zreszta tez hahaha xdd).
ZA KONCOWKE NIE ZYJESZ DEBILU!!! XD
Wchodziłam dzień w dzień i o matko ! doczekałam się ♥
OdpowiedzUsuńCo ta końcówka :oo
Świetny! ♥
OdpowiedzUsuńAwww końcówka Zayn! Nareszcie :) Mam nadzieje że się już pogodza. ♥
Czekam z niecierpliwością nn <333
Ej, no! Jak można w takim momencie przerwać?! To nieludzkie!
OdpowiedzUsuńRozdział, jak i cały blog jest GE-NIAL-NY! Wprost cudny!
Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, mam nadzieję, że będzie już niedługo :D
Kat xx.
PS. Jakbyś mogła zajrzeć na feeling-in-lovee.blogspot.com i skomentować, to byłabym bardzo wdzięczna :)
Cholera w takim momencie! Zabije Cię! Mam nadzieje że sobie przynajmiej parę spraw wyjaśnią a może nawet się pogodzą... Tylko żeby Aśka znowu nie zwiała bo nie wytrzymam normalnie... Nexta proszęęę szybko
OdpowiedzUsuńW tym momencie urwać ?! Nicole !
OdpowiedzUsuńJezu, to jest takie jalsxabjhcvuweyqiknascv. Taki wstrząs ! CO ON JEJ ZROBI? Porwie ją, zgwałci ? < boje się swoich myśli> . To jest takie piękne, genialne no i nie wiem jeszcze jakie! W.
JAK ON JEJ TERAZ NIE POCAŁUJE TO NIE WIEM CO CI ZROBIĘ! NORMALNIE CIĘ ZAMORDUJĘ!! ZNAJDĘ CIĘ!!!
OdpowiedzUsuńZMUSZĘ CIĘ , ŻEBYŚ NAPISAŁA TO CO CHCĘ, CHOĆBY NIE WIEM CO!!!
A WIĘC... błagam , napisz, że ją pocałuje. Długo i stanowczo. Oboje stracą głowę i sobie przebaczą.
XD Pati XD
Kocham te opowiadanie! :)
OdpowiedzUsuńUGAŚCIE MNIE!! xD UGAŚCIE TEN POŻAR BUDUJĄCY SIĘ WE MNIE!
OdpowiedzUsuńPODJARAŁAM SIĘ!
Ten rozdział normalnie wygrał wszystko!
Ten Zayn na końcu! ♥ Aw..
A teraz zacznę od początku.
Louis! Przecież Asia Ci zaufała, a ty powiedziałeś wszystko Harry'emu!
Nie no, przez chwilę myślałam, że będzie romans = Loasia. ♥
Hah, a tu proszę, takie coś wykombinował.
Ale nie no, dobrze wiesz, że według mnie powinni być Zasia - 4ever.
Ehh, pisze od rzeczy. Ten komentarz będzie nudny, tak więc powodzenia i dobranoc. ;c
Genialnie napisany. To na prawdę jest nielegalne, powinni za to zamykać! Zamykać za przerywanie w takich momentach, no! ;o Nie wytrzymam! Ale mam nadzieję, że już niedługo dodasz kolejny. *___________*
No serio.
Akcja z Zayn'em, no!
IT'S ZEN!!!!!!
Nie zrozumiem nigdy tego, że tyle trzeba było czekać na Zayn'a i Asię. Ale było warto. Przynajmniej do teraz....
Kolejnego dnia już wyjeżdżają. Oni można powiedzieć, że są na przełamaniu.
NO ZAYN BIERZ JĄ I TYLE! ;D
Serio coś mi odbija dzisiaj z tymi komentarzami.... Coś się ze mną dzieje. Byłam zbyt leniwa, aby się wylogować. Wybacz. :3
Jeju, plotę od rzeczy zamiast pisać normalnie.
Po prostu nie mogę się doczekać i się podjarałam, a jak tak jest to albo w ogóle nie mogę się wysłowić, albo pisze za dużo.
Po prostu Ty zawsze musisz coś dodać, pokręcić i to wszystko jest zagmatwane, ale w pozytywnym sensie. Przecież ta Nicole...i ich reakcja. Czyżby to było coś z Zayn'em?
Tak, to na pewno chodzi o niego. Nawet Niall wspominał, że on nie jest odpowiednią osobą, by o tym mówić.. A skoro nikt nie jest, z kim Asia gada, to zostaje tylko i wyłącznie - Zayn. Ja i moje teorie.
Wybacz z ten nudny komentarz, ale mój mózg w tych godzinach nie pracuje. ;p
Pozdrawiam.
Swietny rozdzial. Warto bylo czekac! :-) Alez mnie wystraszylas ostatnia scena! Czulam normalnie ta narastajaca panike! Rety... Dobrze, ze to Zayn :-D oby porozmawiali szczerze... Louis przesadzil, nie powinien mowic Harry'emu ale w zasadzie to bylo niemal oczywiste, ze nie maja przed soba tajemnic, wiec... Asiu - wybacz mu, chcial dobrze, choc wyszlo jak zwykle... Czekam na kolejny:-) Ari
OdpowiedzUsuńohohohoohhoho <3
OdpowiedzUsuńBosskiii!!!
GENIALNY HAGHVSDHBKSNJKDF <3
Matko Nicole!
I te ostatnie słowo <3
Którego będzie nowy rozdział?:|
OdpowiedzUsuńO Boże! Meeeeeeeega <3 Kiedy nastepny?
OdpowiedzUsuńczekam na nexta! rozdział świetny. <3
OdpowiedzUsuńNARESZCIE SIĘ DOCZEKAŁAM:*
OdpowiedzUsuńco prawda rozdział przeczytałam już kilka dni temu, ale na telefonie, a z niego nie lubię komentować. Przypomniałam sobie przed chwilą, że miałam to jeszcze zrobić, więc jestem. Mam nadzieję, że Zayn i Asia się pogodzą, jak dla mnie to to nie koniecznie musi być para. Ja mam takie małe podejrzenia, ale nic i tu o tym nie napiszę. Jestem zła na Lou, że wypaplał wszystko Harremu, ale może się potem okaże, że zrobił dobrze? Nie wiem.
No nic, nie zawracam ci więcej głowy. Mam nadzieję, że kolejny pojawi się szybko i życzę weny. :*
A i to jest najlepszy blog jaki do tej pory czytałam :*
spam, za który przeparszam :)
zapraszam do mnie:
http://storyofournewlife.blogspot.com/
Genialnie. :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji znajdziesz tutaj: http://storyofournewlife.blogspot.com/.
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńSzczegóły na moim blogu: http://onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com/2014/05/liebster-award-d.html
Pzdr. :*
czekam na kolejne rozdzialy jak mozesz to znowu mnie zawiadom o kolejnym rozdziale http://ask.fm/Agata122222
OdpowiedzUsuńWspaniały :-) Kiedy będzie następny?
OdpowiedzUsuń