Muzyka

27 października 2013

~Rozdział 36~


Przeczytaj notatkę pod rozdziałem! :)
______________________________________
-Mówiłam Ci nie ruszaj się!- fuknęła po raz setny Alice.
W odpowiedzi przewróciłam oczami.
-Nie łatwo jest siedzieć od dwóch  godzin w tej samej pozycji- mruknęłam patrząc na kolejny opadający kosmyk włosów, które brunetka wyciągała spod lokówki.
-Ale będzie warto.- odparła podekscytowana psikając zalokowaną część włosów, aby się nie wyprostowały.
-Mam nadzieję- szepnęłam słysząc pykające kości w wyniku ich wyprostowania.
-Znowu się ruszyłaś!- jęknęła.
Nawet nie miałam siły udzielić jej odpowiedzi…
-Ok., to już będą ostatnie – powiedziała oddzielając palcem ostatnią partię włosów.
Odetchnęłam z ulgą.
-Co nie znaczy, że  już nie musisz siedzieć bezruchu!
Wiedząc, że i tak nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie spojrzałam  przed siebie. Rzeczywiście- parząc w lustro przyznam, że Alice bardzo się postarała. Moje włosy delikatnie opadały na ramiona, kończąc się lokowanymi końcówkami. Można powiedzieć, że miałam teraz dokładnie to samo co moja przyjaciółka na co dzień. Co prawda akurat dzisiaj ona spięła je w luźnego koka i wyglądała sto razy lepiej ode mnie… zresztą jak zwykle.
-Teraz została tylko sukienka- podsumowała patrząc z dumna swoją kilkugodzinną pracę.
Wstałam i cicho przełykając ślinę podeszłam do szafy, gdzie czekała już na mnie miętowo- biała sukienka. Była to jedyna rzecz, którą Alice „łaskawie” pozwoliła mi wybrać na dzisiejszy wieczór.
-Idź do łazienki, tylko załóż ją nie dotykając fryzury!
-Jasne, nawet jej nie musnę- mruknęłam.
Brunetka uśmiechnęła się szeroko widocznie nie załapując sarkastycznej nuty w moim głosie.
-Leć- popchnęła mnie lekko.
Weszłam do jasnego pomieszczenia którym można było wyczuć woń wanilii i róży. Spojrzałam na włączniki do światła- było ich co najmniej z 5. A czego ja się mogłam po tej dziewczynie spodziewać? Niepewnie kliknęłam pierwszy z nich. Zapaliła się mała lampeczka nad lustrem. Drugi- trzy małe żaróweczki koło wanny.
Westchnęłam i zaczęłam zdejmować z siebie bluzkę. Ups, nakazy Ali coś nie za bardzo przestrzegałam. No, miejmy nadzieję, że nie zauważy tej drobnej zmiany w ułożeniu włosów. Zdjęłam również szorty, które sprawiały o wiele mniej problemu i stanęłam przed najtrudniejszym zadaniem- nałożenie sukienki. Zawsze mogłam spróbować przez nogi, ale pytanie czy by weszła? Warto wypróbować. Nie była ona jedną z tych, które ściśle opinają każdą cząstkę Twojego ciała. Zwężona była jedynie na górze, a wraz z jej opadaniem- coraz bardziej luźna.
Yeaaa, udało się. Spojrzałam na ścianę, będącą jednym wielkim lustrem z i dumą przyznałam, że efekt końcowy był zniewalający, co rzadko można usłyszeć o moim wyglądzie, więc zapamiętajcie sobie te słowa!
Wyszłam z łazienki i stojąc na jej progu czekałam na opinię Alice.
Ta klasnęła w dłonie podbiegając do mnie. Trochę zaciągnęła ją do dołu, poprawiła włosy i pisnęła.
-Niall będzie zachwycony!
Na dźwięk jego imienia nerwowo przygryzłam wargę. Przypomniała mi się sytuacja z wczoraj której jednak wolałabym nie powtarzać.
Retrospekcja:
-Cześć.…Niall…- szepnęłam.
Chłopak szybko odwrócił się naszą stronę, a na jego twarzy pojawił się dziecięcy uśmiech. Zdjął nogę z kolana i odłożył gitarę. Moje serce z każdą sekundą biło coraz mocniej i szybciej. W salonie panowała cisza, która trwała zapewne trwała tylko parę sekund, ale dla mnie to były przeciągające się godziny. Policzki Horana przybrały nieco czerwieńszego koloru, co nie uszło mojej przyjaciółce posyłającej mi znaczące spojrzenie. Blondyn zaczął się do nas zbliżać, a ja myślałam, że zaraz tam padnę.
-Asia…I Alice! Hej!- Irlandczyk był już w zasięgu ręki, kiedy cofnęłam się odruchowo. Nie wiem czy to zachowanie było wynikiem paniki…. Moje ciało po prostu zbudowało barierę oddzielającą poprzednie miesiące od tych nadchodzących.
Na szczęście Alice w porę zareagowała i starając się zredukować mój błąd wtuliła się w potężny tors chłopaka. Patrzyłam na nich z niewielkiej odległości ze strachem stwierdzając, że za chwilę to ja będę musiała znaleźć się na jej miejscu. Rozpaczliwie zaczęłam szukać jakiegokolwiek ratunku rozglądając się na boki. Zaczęłam dyskretnie zwiększać dystans pomiędzy dwójką cofając się w stronę holu. Skończyło się na lekkim obiciu się o coś ciepłego, co okazało się umięśnionym brzuchem Liama. Odwróciłam się, już teraz zupełnie nie wiedząc jak się zachować. Z moich ust wydobyło się nieme „przepraszam”. Brunet w geście zdziwienia uniósł obie brwi. Starałam uśmiechnąć się blado, co tylko wzbudziło podejrzenia w Daddy’m.
-Aż tak Ci się spieszy? Przecież masz jeszcze prawie dwa dni, więc zdążysz przygotować sukienkę.- odrzekł ni to żartem, ni to serio.
-Echem…- starałam powiedzieć cokolwiek, co miałoby większy sens.
Payne widząc moje zmieszanie przyjął nieokreślony wyraz twarzy unosząc przy tym kąciki ust ku górze.
-…Wiesz….- bełkotałam-… Znając Alice nie powiedziałabym, że będzie łatwo- palnęłam pierwsze co mi przyszło do głowy.
-Patrząc na nią raczej nie widzę, żeby jakoś specjalnie spieszyła się do domu, a Ty wręcz przeciwnie.- odparł wskazując na brunetkę, która powoli uwalniała się spod uścisku blondyna.
W mojej głowie zawirowała spora dawka przekleństw. I co ja mu teraz powiem?!
Popatrzyłam na niego  bezradnym wzrokiem .Co innego mogłam zrobić?
-Hej…. już dobrze- szepnął widząc mój strach w oczach.
Domyślił się?! Oby nie…
-Asia- gdzieś z boku usłyszałam znajomy Irlandzki akcent, a na sam jego odgłos moje ciało przeszły ciarki.
-Sprawiasz wrażenie, jakbyś się czegoś bała, ale była wobec tego bezbronna. Tak jak dzisiaj w nocy…- mruknął  tyle co zdążył, bo naprzeciwko zjawiła się dobrze znana mi postać. 
Jak zwykle uśmiechnięty, lekko… cholera…teraz już bardziej zaczerwienione policzki. Iskierki radości w oczach- tak dobrze myślicie- Niall.
Starając się zrobić kolejny dyskretny kroczek do tyłu natrafiłam ponownie na ciało Liama. Ten swoim silnym ramieniem oplótł moje ciało na wysokość pępka, czyli tam, gdzie było mu najwygodniej. Dla mnie nieco krępujące, ale fakt, że mogłabym zamiast tego tkwić w uścisku Horana zaraz mnie zmotywował. Payne chyba w tej chwili znał mnie lepiej niż ja sama, doskonale wyczuwał mój strach i panikę, które zawładnęły moją osobą.
-My…. już… będziemy się… zbierać- wydusiłam.
-Jasne- powiedział Irlandczyk, jednak nie patrząc mi w oczy, tylko Liamowi.
Poczułam, że ciało Daddy’ego spięło się przez chwilę, a chłopcy nadal utrzymują kontakt wzrokowy przekazując sobie niewidoczne dla mnie informacje.
-Aaaaasia, spieszyło nam się, pamiętasz?- zaświergotała jak zwykle ze „ świetnym wyczuciem” Alice.
Uścisk bruneta poluźnił się, a ja szybko się z niego wyswobadzając pognałam w stronę mojej przyjaciółki. W drodze rzuciłam ciche „hej” ni to do jednego, ni to do drugiego.


 Po usłyszeniu jej odpowiedzi tylko przewróciłam oczami.
-Akurat nie to chciałam usłyszeć.- odparłam.
-To, to, tylko jeszcze o tym nie wiesz.- powiedziała z chytrym uśmieszkiem.
-Ta, z pewnością- mruknęłam zabierając torbę z podłogi.
-To co, zbieramy się?- krzyknęła podekscytowana.
Pół godziny później…
-A co jeśli otworzy Niall?- zapytałam próbując wziąć dwa głębokie oddechy.
-To się z nim przywitasz.- powiedziała jakby gdyby nic Alice.
Brunetka zadzwoniła do drzwi, na co moje serce zaczęło bić dwa razy szybciej. Sekundy dłużyły się w nieskończoność, aż w końcu usłyszałyśmy dźwięk przekręcanego zamka.
-Harry!- pisnęła moja przyjaciółka na widok uśmiechniętego loczka.
-Hej- Styles już miał się do mnie przytulać, kiedy Ali wyciągnęła swoją rękę pomiędzy nas.
-Nawet się nie waż psuć mojej całodziennej pracy.- mruknęła ni to żartem, ni to serio.
Spojrzeliśmy na dziewczynę nieodgadniętym wzrokiem.
-Nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać- szepnął Hazza nadal  na nią patrząc.
W odpowiedzi dostał tylko buziaczka w powietrzu. Spojrzenie bruneta zostało skierowane na mnie, najpewniej w celu wyjaśnień. Wzruszyłam tylko ramionami lekko się uśmiechając.
Alice wparowała do środka jak gdyby nic.
-Liiiiiiaś!- pisnęła zapewne w poszukiwaniu Daddy’ego.
Ja również przekroczyłam próg domu korzystając z przytrzymanych przesz Stylesa drzwi i podążyłam za brunetką, która trzymała w dłoni nasz wspólny prezent.
Po schodach zaczął zbiegać zapinający koszulę Payne.
-H-h-heeeej- rzucił w biegu zatrzymują się przy nas i obdarowując szybkim uśmiechem.
-Matko, jakiś Ty zestresowany! A na dodatek nie gotowy…. zresztą żaden z was nie jest gotowy, dobrze, że jesteśmy z Asią wcześniej.- paplała jak najęta.
Chłopak przeczesał dłonią włosy.
-Nie codziennie prosi się o chodzenie.- wybełkotał.
-Liam! Nie pisałam Ci, że masz się niczym nie martwić! Ona się zgodzi, rozumiesz? A tak ogólnie to jak Ci obiecałam zaraz idziemy na górę, a za kilka godzi nikt Cię nie pozna!
-Wolałbym, żeby Rose mnie poznała- mruknął lekko  się uśmiechając.
On stał się najwspanialszym chłopakiem na świecie, od kiedy jest zakochany…
-O to już się nie martw…- brunetka zrobiła krótki oddech po chwili kontynuując- A więc ….dobra …no …powracając do bardziej urodzinowych tematów..Kochanie chciałyśmy Ci życzyć wszystkiego najlepszego, żebyś był z Florencis* jak najdłużej, żebyście mieli gromadkę wspaniałych dzieci, i żebym mogła wszystko zaprojektować na wasze zaręczyny, ślub, chrzciny, wesele, urodziny, roczni…
-Starczy Alice, rozumiem- przerwał jej chłopak śmiejąc się pod nosem.- Na pewno zatrudnimy Cię jako projektantkę. – powiedział odbierając prezent i całując ją lekko w policzek. Następnie podszedł do mnie i przyciągając swoimi potężnymi barkami złożył delikatny pocałunek na moich włosach.
-Dziękuję- szepnął na sam koniec.
-Proszę- odparła dziewczyna- a Teraz idziemy na górę i bez żadnych sprzeciwów poddajemy się moim zabiegom-  mruknęła ciągnąc chłopaka za sobą.
Rzuciłam brunetowi ostatnie współczujące spojrzenie poczym udałam się w stronę salonu, gdzie dekoracje przyczepiał Harry.
Loczek odwrócił się i widząc, że nie ma wokół mnie Alice podszedł wyciągając ręce w moją stronę. Zaśmiałam się cicho chwilę później tonąc pod falą gęstych włosów.
-Nie odpuściłbym- szepnął.
Już chciałam się odsunąć chcąc się przywitać z kolejnym członkiem, którego kroki usłyszałam na schodach, ale zrezygnowałam widząc idącego mulata. Z powrotem wtuliłam się w ciepłe ciało Hazzy przy okazji zahaczając o złoty wisiorek wiszący na jego szyi. W duchu modliłam się, żeby Malik nie spojrzał w naszą stronę, a tym bardziej, żeby się nie odezwał. Tak też było. Zayn przeszedł koło nas, oczywiście powodując u mnie wstrzymanie oddechu i przyspieszenia bicia serca, ale ignorując kompletnie naszą dwójkę.
Jedno musiałam przyznać: wyglądał bosko. Czarne rurki i biała rozpięta koszula świetnie eksponowała jego idealnie wyrzeźbione ciało. Zaś kolory doskonale odzwierciedlały emocje i nastrój, którymi zapewne było przygnębienie z odrobiną smutku.
Kontrastująca ze sobą odzież dopasowywała się do ciemnej cery mulata i lekko podniesionych włosów. Kątek oka zauważyłam, że chłopak w pośpiechu zapina koszulę, jakby dopiero co wstał. Może i tak było? Z tego co słyszałam, to czarnowłosy potrafił być nieprzewidywalny.
Przełykając ślinę niepewnie odsunęłam się od Harrego, który przeniósł wzrok na moje oczy. Te dwa zielone punkciki niemal błyskały radością.
-Asiaaaaaaa- usłyszałam gdzieś z lewej.
W pierwszej sekundzie przeraziłam się, czy aby głos nie należy do Nialla, jednak po odwróceniu się zobaczyłam rozpędzonego w moją stroną Louisa.
Chłopak zahamował w ostatniej chwili, w wyniku czego wylądował koło Stylesa i obaj runęli na podłogę. Cała nasza trójka wybuchnęła śmiechem. Ten widok chyba zapamiętam do końca swojego życia. Hazza przygnieciony przez Tomlinsona, który mimo wielu prób powstania  rozkładał się ponownie pod wpływem kolejnej dawki śmiechu.
-Tommo złaź, ciężki jesteś- wysapał rozłożony Styles.
Niebieskooki rozpoczął kolejną próbę, która również zakończyła się porażką.
-Lou- jęknął loczek.
Tym razem już chyba po siódmej próbie chłopak podniósł się na równe nogi. Hazz zaraz po nim zwlókł się z zimnej posadzki. Obaj nadal mieli uśmiech na twarzy.
-Harry- usłyszeliśmy z góry Alice.
-Chyba Twoja kolej, współczuję, idź.- powiedział sarkastycznym głosem Tomlinson.
-Niedługo Ty będziesz podzielał mój los- mruknął rozbawiony chłopak kierując się w stronę schodów.
Posłałam Louisowi pytające spojrzenie.
-Ona ma nas wszystkich wyszykować, nie tylko Liama- odparł wzruszając ramionami.
-Ja to przechodziłam już rano.- powiedziałam lekko się uśmiechając.
-No cóż…nie to jeszcze czeka. Chcesz coś do picia?- zapytał ruszając do kuchni.
Już miałam przytaknąć, przypomniałam sobie, że mulat siedzi w tym samym pomieszczeniu.
-N-nie, dzięki- starałam się, aby mój głos nie drżał, co nie za bardzo wyszło.
Tommo zatrzymał się w pół kroku odwracając się.
-A Tobie co? – wyszeptał zbliżając się.
-Nic- wysiliłam się na uśmiech.
Boo Bear uniósł brew w geście pytającym.
-Jakoś Ci nie wierzę.- mówił będąc coraz bliżej.
Nie chciałam poruszać tematu Zayn’a, kiedy chłopak był za ścianą.
-Idź już do kuchni, ja poczekam- odparłam popychając Lou w przeciwnym kierynku.
Brunet wykonał moje polecenie znikając za rogiem, a ja odetchnęłam z ulgą.
Usłyszałam rozbawiony ton, który zapewne należał do niego. Najprawdopodobniej próbował zagadać do mulata.
Gdy usłyszałam lekko zachrypnięty i dobrze znany mi głos przez moje ciało przeszedł lekki dreszcz. Rozmawiali jak dawniej, różnicą była tam moja osoba, która teraz za nic w świecie nie pojawiłaby się w pomieszczeniu razem z nim.
Po chwili zza rogu wyłonił się niosący dwie szklanki Tommo. Gestem ręki wskazał na kanapę.
-Siadaj póki można, za dwie godziny nie będziesz mogła się tu przepchać- mruknął.
Kątem oka zobaczyłam, że Malik opuszcza salon kierując się ku górze.
-Trzeba było tak od razu- powiedział jakby gdyby nic Lou.
Spojrzałam na niego nie za bardzo wiedząc o co chodzi.
-On tam był. Dlatego  nie weszłaś, prawda?
Przytaknęłam niepewnie, odbierając od chłopaka zimny napój.
Brunet westchnął patrząc na mnie współczującym tonem i przybliżając się.
-Takim zachowaniem na pewno nie uda wam się pogodzić.
-Wiem.- jęknęłam starając się zatrzymać łzy, które uparcie próbowały wydostać się z moich oczu.
Nie wiedząc co za bardzo teraz zrobić po raz kolejny upiłam łyk soku, a niebieskie tęczówki chłopaka śledziły każdy mój ruch. W końcu brunet delikatnie sięgnął po moją szklankę i postawił ją na blacie.
-Nie musisz udawać przede mną, że wszystko jest dobrze. Nie musisz kłamać.- powiedział.
Zamrugałam kilka razy i podkuliłam nogi . Tommo westchnął i jak małą kuleczkę przyciągnął do siebie ramieniem, następnie usadawiając na kolanach.
-On też bardzo cierpi. Staramy się go wspierać Asiu, tak jak i Ciebie.
Schowałam głowę w jego ramieniu starając się nie rozpłakać. Sam ten temat  rozrywał mnie od środka.
Czułam jak chłopak bierze dwa głębokie oddechy. Zaczął kreślić małe kółeczka na moim przedramieniu.
-Spokojnie. Tylko żebyś mi się tu nie rozpłakała na urodzinach swojego przyjaciela. Po imprezie przyjdziesz do mnie się wypłaczesz, ale nie teraz, kiedy jesteś tak onieśmielająco piękna.- wyszeptał przyciągając moje ciało do rozgrzanego torsu.
Uśmiechnęłam się na te słowa. Louis zawsze umiał pocieszyć.
-Dziękuję Lou- powiedziałam półszeptem.- może przyjdę- dodałam po chwili ciszy.
Kątem oka zauważyłam, że brunet się uśmiecha. Zresztą kiedy on tego nie robił?
Trwałam z nim tak w uścisku parę minut…a  może parenaście? Nie wiem, czas z wyjątkowymi ludźmi trudno jest policzyć. Tommo tylko kołysał mnie i jeździł opuszkami palców po ramieniu. To dziwne, że ten zawsze roześmiany Tomlinson ukazywał swoją drugą naturę jaką była troska- niezwykła troska.
Mój niepokój pojawił się wtedy, gdy usłyszałam rytmiczne kroki na schodach. Moje ciało spięło się momentalnie, co nawet brunet wyczuł.
A co jeśli to był Niall?
Podkuliłam moje nogi jeszcze bardziej, a dlonie mocno zacisnęłam. Chłopak przelotnie spojrzał na schody zapewne domyślając się skąd mój strach.
-Spokojnie, to tylko nasz blondynek. –rzucił przelotnie.
Nasz blondynek…. Czyli to był ON.
O mało co nie zasłynęłam się powietrzem. Boo Bear szeptał mi jakieś słowa, których nawet nie słyszałam. Byłam w zbyt dużym stresie.
Tym razem już nie uniknę z nim spotkania, w końcu będę musiała się przywitać- taka  myśl dręczyła mnie odkąd usłyszałam ciche kroki Irlandczyka.
Horan nawet mnie nie zauważając przeszedł do kuchni. Albo był tak przejęty jedzeniem, albo to ja się dobrze ukryłam w ramionach Tomlinsona.
Obie opcje są prawdopodobne.
-Za pół godziny zaczną się schodzić pierwsze osoby, poczekaj!- krzyknął Tommo.
-Chociaż jedna paczka!- pisnął błagalnym tonem.
-Nie! Jeszcze chwila i będziesz mógł wyjeść wszystko, więc wytrzymaj te kilkadziesiąt minut.- odparł.
-Louuuuuuis!- zawołała Alice.
-Oho, teraz moja kolej- mruknął wzdychając.
Co?! A ja mam tu zostać sam na sam z Niallem?!
-Idę z Tobą.- szepnęłam ledwie słyszalnie.
-Skoro chcesz.- odrzekł niewzruszony przekręcając mnie tyłem i stawiając na równe nogi.
Przepuścił mnie przodem a ja pomknęłam na górę jak strzała. Wpadłam do pokoju, gdzie moja przyjaciółka układała mulatowi fryzurę jednocześnie dając rady na temat ubioru loczkowi.
-Malik nie ruszaj się…Nie Hazza bardziej w prawo…O teraz…Ale rozepnij ten guzik..Zayn co ja Ci mówiłam, że masz siedzieć w miejscu, Harry…..ehhh…jeden guzik miał być, nie rozbieraj się tutaj…!- paplała a ja nie byłam w stanie nadążyć co mówi.
-Jestem- zameldował się jak w wojsku Lou.
-Dobrze, siadaj zaraz się Tobą zajmę- mówiła nadal wpatrując się w ułożenie włosów Bad Boy’a.
Na dole rozległ się dzwonek do drzwi.
-To już?!- pisnęła dziewczyna.
-Tak Alice, męczysz tu nad od dłuższego czasu.- mruknął sarkastycznie Hazz.
Moja przyjaciółka uśmiechnęła się w odpowiedzi.
-Kto zejdzie otworzyć? Lou na fotel!
-Liam, albo Niall.- powiedział Tommo zasiadając przed brunetką.
Czułam się co najmniej dziwnie będąc w jednym pomieszczeniu z mulatem, ale starałam się nie zwracać na niego większej uwagi. Przeniosłam wzrok na Stylesa, który próbował ułożyć odpowiednio koszulę. Widząc w lustrze, że skupiam na nim spojrzenie uśmiechnął się ukazując dwa prześliczne dołeczki.
-Louis tu mam oczy!- mruknęła zaaranżowana Alice, na co chłopak niechętnie podniósł wzrok, a Harry wybuchnął śmiechem.
Nawet Zayn uśmiechnął się pod nosem.
-Przepraszam kochanie.- odrzekł przymilnym głosem.
-Nie bądź bezczelny!- fuknęła, sama nie mogąc powstrzymać się od uniesienia kącików ust.
Oparłam się o framugę drzwi żałując, że nie wzięłam coli i popcornu.
Z dołu usłyszeliśmy kolejny dzwonek do drzwi i coraz głośniejsze rozmowy.
-Imprezę czas zacząć!- powiedział uradowany Styles kierując się w stronę salonu.
Kilka godzin później…
-Chociaż jednegoooo- mówiła moja koleżanka podsuwając mi pod nos alkohol.
Pokręciłam przecząco głową na co ona i Louis westchnęli.
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz!- wybełkotał Tommo.
Brunetka spojrzała na niego nieodgadniętym wzrokiem wybuchając po chwili śmiechem.
-Od kiedy to jesteś takim poetą?
-Od kiedy wypił czwartego drinka.-mruknęłam przejeżdżając wzrokiem po imprezowiczach.
Gdzieniegdzie tworzyły się małe grupki osób. Same obce twarze. Powiem szczerze, że czułam się tutaj bynajmniej niekomfortowo. Nie to co Alice- ona porafiła zagadać do każdego. Nicole podobnie. Tylko Rose patrzyła nieco przestraszonym głosem  na gości.
Uśmiechnęłam się do niej ciepło starając się dodać jej otuchy. Ehhhh Florencis wiem co czujesz, ja mam to samo… - powiedziałam w myślach.
Pewnie nie wspomniałam o tym, że blondynka wyglądała naprawdę dobrze. Nie to żebym zmieniła orientację…
Obok niej stał cały zestresowany Liam zapewne zastanawiając się w której chwili podejść. Rzucił mi pytające spojrzenie.
Nie teraz – odparłam co mam nadzieję- dobrze wyczytał z ruchu moich warg.
Zastanawiacie się o co chodzi? Otóż jak już wcześniej mówiłam bądź nie Payne postanowił zapytać Rose czy zostanie jego dziewczyną. To musiał być na prawdę ważny krok w jego życiu, więc chłopak nerwowo gniótł rąbek koszuli w dłoni.
Urodziny dopiero się rozkręcały, dałam mu znak, żeby jeszcze poczekał. On przytaknął, co miało oznaczać, że zrozumiał i podszedł do blondynki z zamiarem pogadania. (na razie)
Nialler zniknął gdzieś w „strefie jedzenia” a Hazza wywijał na w rytm muzyki.
Yhm…zapewne się zastanawiacie co z Malikiem. Otóż muszę was zmartwić, ale mulat stał na tarasie wpatrzony w poświatę księżyca. Nie bawił się z innymi, tylko samotnie przebywał odizolowując się od reszty. Z lekkimi wyrzutami sumienia odwróciłam wzrok.

Z głośników zabrzmiał rytm kolejnej szybkiej piosenki z ja zobaczyłam idącego ku mnie…
.
.
.
Nialla!!
Nie, błagam! Nie cholera! Nie, tylko nie on!
Przekręciłam głowę w  w lewo udając, że nie widzę uśmiechniętego Irlandczyka kierującego się w moją stronę. Spojrzałam bezradnie w stronę Alice, która również nie wiedziała co robić. Najchętniej rzuciłaby mnie ku niemu, ale wiedziała, że moja reakcja mogłaby być jeszcze gorsza niż wczoraj.
Przeniosłam swój wzrok na Louisa szukając w nim ostatniej deski ratunku. I choć chłopak nie wiedział czym jest spowodowany mój stres uśmiechnął się pod nosem i zaciągnął mnie wśród grupę tańczących. Szłam przeciskając się przez wszystkich imprezowiczów, aż w końcu Tommo stanął.
Przekręcił mnie tak, że byłam tyłem do niego, jednak dotykałam  każdej części ciała chłopaka. Ja nie wiem…czy on nie czuł się w żadnym calu skrępowany?!
-Tomlinson to nie jest wolny, a po drugie nie uważasz, że odległość między nami jest zbyt mała, a praktycznie nie ma jej wcale?- wycedziłam przez zęby.
-A wolałabyś, żebym wrzeszczał do Ciebie z odległości metra dlaczego tak się przestraszyłaś? – szepnął tuż koło ucha.- I żeby wszyscy słyszeli Twoją odpowiedź.- dodał nie widząc reakcji z mojej strony.
Nerwowo przygryzłam wargę.
-Spokojnie, jeśli chodzi o mnie to nic Ci nie grozi.-mruknął lekko oplatając mnie swoimi rękami.
-Chociaż Ty…- szepnęłam wzdychając cicho.
-Słucham?
-Nic, nie ważne- odpadłam szybko, przypominając sobie, że nikt nie może się dowiedzieć tego co wiem na temat Nialla.
-I tak słyszałem.
Przełknęłam wolno ślinę. Jeśli on to powie blondynowi to ja nie żyję…
Przypominając sobie dlaczego tak w ogóle tu jestem, i że tańczę z Lou spojrzałam w stronę lekko zestresowanego Irlandczyka gadającego z Alice.
Czyli jednak widział mój strach. Mógł się zacząć domyślać!
-Czy dowiem się czemu tak nagle rzuciłaś się na mnie z wielką chęcią zatańczenia?- zapytał Tommo wybudzając mnie z transu jakim było przerażenie na samą myśl, że Horan się dowiedział, dlaczego go unikam.
Nerwowo przygryzłam wargę.
-Przecież Zayn nadal stoi na tarasie, do nas tylko szedł Nialler.
Dla Ciebie tylko…
-Musiałam go pomylić z kimś innym- palnęłam pierwsze co mi przyszło do głowy.
-Coś za bardzo się tym przejmujesz.-mruknął- blada jesteś, dobrze się czujesz?- spytał zatroskanym wzrokiem.
-T-tak.- odparłam co oczywiście nie było prawdą zważywszy na podejrzenia o których właśnie myślałam.
-Może lepiej usiądziemy?
Nie!! Tylko nie do niego!!!
-Jest ok, tańczmy.
Piosenka dobiegała końca, a ja stwierdziłam, że przecież nie mogę całej imprezy przetańczyć z Louisem na dodatek w tym samym miejscu.
Spojrzałam w stronę Alice, która jeszcze przed chwilą rozmawiała z Irlandczykiem.
Właśnie!! Przed chwilą, bo już go przy niej nie było. Nerwowo zaczęłam wodzić wzrokiem po wszystkich zebranych osobach.
Mój wzrok powrotem zatrzymał się na brunetce, która dawała mi jakieś niezrozumiałe znaki cały czas wymachując ręką.
Tak Ali, wszyscy wiemy o co Ci chodzi…
-Madam, mogę prosić?- przede mną pojawiła się sylwetka dobrze mi znanej osoby.
Czyli już wiemy…
Louis momentalnie poluźnił uścisk i popchnął mnie w stronę Horana.
A ja? Dokładnie w tej chwili słyszałam krew szumiącą w mojej głowie. Nogi ledwo co  trzymały się w pozycji pionowej. Oddech… praktycznie zanikł.
Słyszę, jak z głośników wydobywają się pierwsze nuty powolnej piosenki. Fuck!
Ręce blondyna z jak największą delikatnością oplatają się wokół mojej talii. Jakaś mała cząstka mnie poczuła ulgę czując dawny dotyk, ale reszta mojego ciała była spięta.
To wszystko zaczęło powracać… Przypomniało mi się z jak bardzo Niall o mnie dbał, z jaką troską to wszystko robił. Tak jak teraz! Właśnie teraz z nim tańczę. Zakładam mu ręce na szyję z tyłu nerwowo ściskając palce.
Jego ciepły oddech otula moje policzki. Nadal nie mogę obudzić się z transu. Jestem wpatrzona w jeden punkt, co nie uchodzi uwadze chłopaka. Ogólnie cały mój strach zostaje zauważany…
Może być gorzej??
-Hej, rozluźnij się- słyszę pierwsze, wypowiedziane słowa od początku piosenki. Brzmią one cudownie w połączeniu z tym dobrze mi znanym Irlandzkim akcentem.
Żebyś wiedział jakie to trudne…
Tańczysz z NIM!! Z przyjacielem, który jest w Tobie zakochany!
Nie mogę z siebie nic wydobyć. W tej chwili jest to zbyt trudne.
Patrzę w każdy inny możliwy punkt, byleby nie na niego. Odwracam wzrok, nie potrafię znów mu spojrzeć w te piękne, niebieski tęczówki.
Chłopa przybliża się. W pierwszej chwili myślałam, że z zamiarem pocałowania, na co moje serce dosłownie zastygło.
Jednak nie, chce mi tylko coś powiedzieć. Ostatnie spotkanie nauczyło go tyle, że mogę łatwo uciec, dlatego teraz mocno zaciska ręce. Nadal mogę się swobodnie ruszyć, ale wywinąć już nie.
-Asiu nic ci nie zrobię.- szepce do prawego ucha korzystając z bliskiej odległości, która nad dzieliła.
Kolejny dreszcz. Mogę się założyć, że moja twarz jest blada jak ściana. Jednocześnie mi duszno, chcę wziąć głęboki wdech, który nie byłby bardzo zauważalny.
-Jesteś strasznie spięta i nie wyglądasz za dobrze, wszystko ok.?
Trzecie wypowiedziane przez niego zdanie, a moich odpowiedzi zero.
W końcu zdobyłam się na lekkie kiwnięcie głową.
Ręce zaplecione wokół jego szyi drżą, nogi- plączą się.
W końcu blondyn odsuwa się, co skutkuje tylko na moją niekorzyść. Dlaczego? Prawa dłoń, która jeszcze niedawno była za moimi plecami teraz z największą delikatnością przejeżdża na moim policzku. Zmusza mnie to do spojrzenia z stronę chłopaka.
Z lekkim drżeniem warg mój wzrok spoczywa na nim. Wreszcie mogę mu się przyjrzeć. Irlandczyk nie okazuje żadnych oznak stresu, jest rozluźniony. Policzki Horana nie są już tak zarumienione jak przed paroma minutami. Uśmiecha się- jak dawniej. Wszystko jest jak dawniej. Nie widzę żadnych oznak jakiejkolwiek zmiany. Ten sam błysk troski w oczach.
-Piękna jesteś. - wyczytuję z ruchu jego warg.
Nie potrafię z siebie nic wydobyć. Jedynie moje dłonie zaciukują się jeszcze mocniej.
Co prawda ani razu Niall nie próbował mnie pocałować. Może woli poczekać…? Może szuka szansy, której dla niego nie ma?
Nie patrz się w te niebieskie tęczówki, nie patrz się tam!
-Co się z Tobą dzieje?- kieruje pytanie bardziej do siebie niż do mnie.
Wolno przełykam ślinę.
Zaczynam błądzić wzrokiem po wszystkich zgromadzonych wyszukując mojej przyjaciółki.
-Jeśli chodzi o Zayna to spokojnie, zamknął się w pokoju.-powiedział.
Nie, chodzi o Ciebie.
Zaraz zaraz…co?! Zamknął się w pokoju? Przeze mnie?! To drugie już dopowiedziałam sobie sama, wiedząc doskonale, kto jest tego przyczyną
Moje spojrzenie znów spoczywa na blondynie. Ten widząc wyraz twarzy, który nie zwiastował nic dobrego, szepnął:
-Przepraszam, nie powinienem tego mówić- spuścił wzrok.
I znowu ta gula w gardle. Zaraz kończy się piosenka a ja nie odezwałam się do niego ani słowem.  Chciałam coś powiedzieć, ale było to silniejsze ode mnie. Nie łatwo jest się przyzwyczaić, że Twój najlepszy przyjaciel żywi do Ciebie o wiele więcej, niż Ty do niego.
Miłość jest poważniejszym uczuciem, a w połączeniu z przyjaźnią wręcz niemożliwym…”
Słysząc ostatnie nuty moje serce znów powracało do normalnego rytmu.  Jednak dręczyły mnie wyrzuty sumienia związane z moim milczeniem. Kątem oka zauważyłam, że blondyn nadal ma spuszczoną głowę. Tak bardzo pragnęłam go pocieszyć, ale wewnętrzna siła nie pozwalała mi na to.
Ostatnia sekunda. Jego ręce zamiast się rozluźnić- przyciągają moje ciało do torsu chłopaka.
-Dziękuję za wspaniały taniec- szepcze składając delikatny pocałunek na moim policzku...
*Florencis- nazwisko Rose.
Kochani jak się pewnie domyślacie nie bez powodu proszę was o przeczytanie tej notatki. Piszę do was z pewną prośbą i informacją. Otóż następny rozdział będzie na tyle wyjątkowy, że losy Rose i Liama zależą tylko i wyłącznie od was. :)
Po prostu piszcie w komentarzach wasze opinie,  czy Rose powinna się zgodzić na prośbę Liama o zostanie jego dziewczyną.
Na początku myślałam nad tym, żeby to liczba głosów „tak” bądź „nie” miała największe znaczenie, ale po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że jedna osoba może dodać 20 komentarzy z anonima co nie byłoby fair wobec innych.
Dlatego doszłam do wniosku, że to wartość komentarzy będzie miała tu największe znaczenie. Wygra tylko jedna osoba, która najlepiej przedstawi swoje argumenty a jej zdanie będzie dokładnie uzasadnione.
Tak więc… to od was zależy następny rozdział….w sumie to nie tylko 37 ale i całe opowiadanie, serdecznie zapraszam do umieszczania waszych opinii w komentarzach i podpisywania się!
To tyle… rozdział był o wiele dłuższy niż zwykle, więc mam nadzieję, że miałyście co czytać. ^^
Do „zobaczenia” w następnym (pamiętajcie, że cały zależy od was!), kocham was <33
PS. Co Myślicie o Story of my life? *-* Ja się zakochałam…

17 komentarzy:

  1. Jezu. Zakochałam się po prostu! Ten rozdział zdecydowanie stanie się jednym z moich ulubionych... Powiedziałabym coś jeszcze, ale po prostu nie umiem wyrazić słowami co czułam gdy to czytałam. Uwielbiam <3333333
    I tak, Rose powinna być z Liamem, bo będziemy mieli za dużo smutasów w opowiadani! Asia, Zayn i jeszcze do tego Liam? XD
    K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny, a co do miłości Liam'a i Rose, mówię stanowczo.... TAK! On tak bardzo się stara. On chce z nią być, troszczy się o nią. Po za tym o ile pamiętam w 35 rozdziale, Asia pomyślała sobie, ze Rose będzie miała z nim wspaniałe życie. Bo to prawda... Bardzo troskliwy Liam z delikatną Rose...jako obrońca swojej kobiety...zawsze będzie przy niej, poświęci się jej, a ona jako piękna dama u jego boku. Czyż to nie romantyczne? <3 Jeśli by odmówiła, Liam byłby pogrążony w smutku, widząc czubek własnego nosa..a to wspaniały chłopak. Mój głos jest na TAK i nic tego nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też bardzo chcę żeby Rose była z Liamem.Są dla siebie stworzeni a poza tym Liam tak się stara!Jeśli Rose by odmówiła Liaś by się załamał a mamy już dużo smutnych chwil z Asią.
    Rozdział świetny i proszę zrób coś z Niallem i Asią bo przecierz on wygrywa w ankiecie!I pisz następny bo nie wytrzymam tego tygodnia w szkole...

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super!! Hmm... czyżby Liaś się domyślił? :O Mam nadzieję, że będzie z Rose <3 bo idealnie do sb pasują xD Nie rozumiem czemu Asia się tak spina przy Niallu... on się tylko zakochał, co nie? xD
    K.A*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział wyszedł jak zawsze...FENOMENALNIE!!! Jestem cholernie zazdrosna o to, że nie posiadam tak wielkiego talentu pisarskiego jak Ty, ale trudno...
    Co do Liama i Rose jestem na TAK! Oni MUSZĄ być razem. Nie ma innej opcji. Liam jest troskliwy, opiekuńczy i co najważniejsze ZAKOCHANY. Nie widzi świata po za nią. Liam i Rose są dla siebie stworzeni. Liam jako "obrońca Rose" to do niego pasuje. A sama Asia mówiła, że Rose miałaby z Liasiem wspaniałe życie i jest jeszcze Alice, która zgodziła się zaprojektować ich zaręczyny, ślub, chrzciny, wesele, urodziny, rocznice i pewnie jeszcze milion innych rzeczy:) Jeśli Rose mu odmówi Liaś się załamie. Poza tym w opowiadaniu będzie wtedy zbyt dużo smutasów; Asia i Zayn, bo się pokłócili, Liam, ponieważ Rose nie chce z nim chodzić i prawdopodobnie sama Rose, dręczona wyrzutami sumienia z powodu odmowy chłopakowi. Mam nadzieję, że Liam i Rose będą jednak razem i nie dopuścisz do tego, by w opowiadaniu było tyle smutnych osób, bo ich nastrój udziela się i mnie.
    Jeszcze chciałabym, by Asią i Naillem wreszcie coś ruszyło, a Asia pogodziła się z Zayn'em. I proszę dodaj nastrojową muzykę w tło :)
    ~Pozdrawiam Amanda :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest trochę za drętwo i za smutno... fajnie że pojawili się wreszcie chłopcy, ale to ciągłe pocieszanie i przytulanie (od każdego z osobna) mnie już nuży.. Z Zaynem jest już skłócona od nie pamiętam jakiego czasu, i o taką błachostkę On wpada w depresję?! I nie rozmawiają ze sobą i w ogóle to jest dziwne, wręcz dziecinne...
    Z chłopakami zna się już ponad miesiąc.. mógłby być już jakiś konkretny pocałunek.. chyba, że już masz taki na myśli.. i wiesz już z kim to spoko...
    Z całego rozdziału najbardziej podobała mi się Alice, Harry i trochę Lou. Asia mogłaby wziąć przykład z Asi.. przestać się zamartwiać, być negatywnie nastawiona i płakać na okrągło...
    Pati :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sensie z Alice * poprawka... chodzi o to , że Asia za bardzo dramatyzuje, i o mało co boi się własnego cienia.. Taka jest moja reakcja, i odczucie... A chyba nie o to chodziło>?m
      Nie obrażając Cię w żaden sposób, ale taka jest moja opinia. Szczera. Myślę, że ci w jakis sposób pomogłam, dając nowy pomysł...:) :^^

      Usuń
  7. Asia powinna być z zaynem, bo jak już się domyśliłam kiedy tak krzyknęła do julii że zayn to tylko przyjaciel zrobiło mu się smutno, bo on liczył na coś więcej. Aśka powinna pójść po tańcu z horanem do pokoju zayna i wreszcie go przeproscić. Liam powinien być z Rose. fajna byłaby sytuacja gdyby się w nim podkochiwała, ale myślała że to super gwiazda i nie zwróci na nią uwagi. Zayn powinien być z asią!!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wczoraj zaczęłam czytać tego bloga i muszę powiedzieć, że tak mnie wciągnął, że do dzisiaj nie robiłam prawie nic oprócz czytania go. Jednak muszę przyznać Pati, że ta sytuacja pomiędzy Zaynem a Asią powinna dojść już do rozwiązania, bo robi się naprawdę bardzo nudna. Fajna byłaby taka kumulacja, że w jednym odcinku ona by przeprosiła Zayna i Liam zacząłby chodzić z Nicole. :) Mam nadzieję, że wkrótce dodasz kolejny rozdział, bo nie mogę się doczekać.
    Olka

    OdpowiedzUsuń
  9. super blog :D zapraszamy również do nas '
    http://owszystkimioniczym-1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne opowiadanie. Ciekawe jak się rozwinie sytuacja z Zaynem. Pisz szybko kolejny rozdział!! Zapraszam do mnie na http://my-love-story-with-onedirection.blogspot.com/ Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. nie moge się doczekać dalszego ciągu !!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy kolejny rozdział? Jestem strasznie ciekawa co będzie z Niallem ;) Buziaki i życzę weny ! < 3 ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Naprawdę fascynująca książka :)) czekam na KOLEJNE rozdziały ^^ i życzę powodzenia i dalszych sukcesów ^^ + zapraszam na mój blog www.karindge.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze ♥
Mam najwspanialszych czytelników na świecie : )