Muzyka

10 listopada 2013

~Rozdział 37~


Amanda i Dragosheep dziękuję za wasze opinie, to właśnie wy nakłoniłyście mnie do decyzji na temat Lose! :)
Gratuluję! <3
_______________________________________________________________
-Już? -zapytał po raz setny błagalnym głosem Horan.
-Jeszcze chwila, wstrzymaj się- mruknął stojący koło mnie Hazza.
-Pobiegnę po Zayn’a.- powiedziała jak zawsze podatna Alice po czym zniknęła za ścianą.
-Dobrze, już możesz wnosić.- szepnął Tomlinson zapalając ostatnią świeczkę
 
 
Blondynek dumnie wziął tort w obie ręce i ruszył w stronę salonu.
Zgaszone światła wspaniale dodawały uroku temu miejscu i atmosferze. Rozmowy stopniowo cichły, a wszystkie twarze skierowane były ku jaśniejącemu punktowi. Rozbrzmiała dobrze znana melodia Happy Birthday i przekrzykując się jeden przez drugiego zaczęliśmy śpiewać. Kątek oka zobaczyłam, jak moja przyjaciółka zbiega ze schodów ciągnąc za sobą Malika. Twarz mulata była blada…jak nie jego. Przyzwyczajona do oliwkowej cery zdziwiłam się trochę. Alice stanęła trochę dalej wiedząc, że nie uda jej się przepchnąć przez taki tłum.
Przeniosłam swój wzrok na Liama, który lekko się uśmiechając stał koło speszonej Rose. Dobrze, że chociaż on krył podenerwowanie wiążące się z decyzją, która miała być podjęta niemal za parę minut. Dziewczyna jeszcze niczego nieświadoma cicho nuciła ostatni wers piosenki urodzinowej. Kiedy skończyliśmy  goście zaczęli bić brawa czekając na zdmuchnięcie świeczek przez Daddy’ego. Payne chwilę rozmyślając nad życzeniem omiótł naszą grupkę spojrzeniem dyskretnie kończąc na Florencis. Wykonując kolejną czynność został nagrodzony gromkimi brawami. Większość imprezowiczów ruszyła w stronę tortu, zaś reszta rozeszła się kontynuując wcześniejsze zajęcia.
-Chodź.- Harry skinął ramieniem na bruneta, który wciąż przygryzał wargę.
Ruszyliśmy w stronę dwójki, którą już zaczęła ściskać Nicole.
-Liam!- przez tłum przedarła się moja przyjaciółka rzucając biednemu chłopakowi ręce na szyję.
-Echem… Tak Alice… spokojnie..- pogłaskał ją po plecach.
-Jeszcze raz wszystkiego najlepszego- powtarzała w sumie to w plecy bruneta.
Wszyscy wokół uśmiechali się pod nosem- nawet Zayn.
-Echem… Panno Suzette*, może dałaby pani trochę powietrza jubilatowi.- Zaczął Styles delikatnie odciągając dziewczynę z ramion Payna. (Tak to się odmienia? O.o )
-Tak..tak..już…bo przecież…- zaczęła Alice mało co nie wydając biednego Liama, który spojrzał na nią ostrzegawczo.
-…booo ten…tak, tak. Ja już….echem…O Asia!
Serio?
Okey, pominę moją minę w związku z tym, że padło właśnie na mnie….
Uśmiechnęłam się blado.
Louis widząc zdezorientowanie na twarzy Rose i podenerwowanie u Daddy’ego pociągnął brunetkę do siebie.
-Ali, obiecałaś mi taniec- rzekł przekonywująco, a ja modliłam się, żeby moja przyjaciółka domyśliła się intencji tej wypowiedzi.
-Ja? Ni…
Gdzieś z boku słyszałam Harrego który głośno wypuszczał powietrze. Niall zachichotał pod nosem (dziwnie to brzmi, ale uwierzcie jeszcze dziwniejszy jest jego śmiech). Do Zayna podeszła dziwnym trafem Nicole… (Tak, to był sarkazm) a ja zostałam z Horanem, loczkiem, Daddym’m i nadal niepewnie patrzącą Florencis. Hazza odchrząknął posłał ostatnie pokrzepiające spojrzenie brunetowi i ruszył w moją stronę. Dla mnie nie było to najlepszą rzeczą, ale zważywszy na to, że miałam do wyboru blondyna, to gratulowałam w myślach Harremu za to posunięcie.
-Zatańczysz?- zapytał z delikatną chrypką w głosie.
Przytaknęłam nieśmiało nadal patrząc na śliczne odcienie zieleni w oczach chłopaka.
Nawet w białym, co chwila migającym świetle wyglądał bosko. Swoją drogą Alice dopasowała mu obiór niemal taki sam co mulatowi. Trzy pierwsze odpięte guziki w koszuli ukazywały początek tatuażu motyla, który był moim ulubionym. Był taki…inny. Wyróżniający się od poprzednich. Niepewnie zjechałam wzrokiem podziwiając dzieło.
-Podoba Ci się?- usłyszałam niski głos koło ucha.
Podniosłam głowę i lekko nią kiwnęłam. W odpowiedzi dostałam uśmiech bruneta, na którego widok moje kolana się uginały.

Chcąc skupić spojrzenie gdziekolwiek byle by nie na chłopaku wyjrzałam poza ramię Hazzy.
Liam spójrz na mnie, Liam spójrz na mnie, Liam. Spójrz. Na. Mnie.
Jest!
Mleczno – czekoladowe tęczówki spotkały się z moimi.
-Teraz.- dałam mu bezgłośny znak ustami aby zrobił, na co z pewnością czekał cała imprezę.
Daddy przełknął ślinę, i udał się w kierunku swojej wybranki- przyszłej wybranki. Podszedł do niej i mogłam się założyć, że robił to na galaretowatych nogach. Niepewnie wziął za rękę i szepnął coś do ucha wskazując na taras. Dziewczyna skinęła głową, co niestety jeszcze nie było jeszcze zgodzeniem się na chodzenie, lecz prośbą wyjścia na zewnątrz.
Wczoraj do drugiej w nocy prowadziliśmy zawziętą konwersację- ja, Alice i Li -na temat każdego kroku i poczynań bruneta w związku z Rose. Skoro chłopak i tak niemało się stresował to już nie chciał robić tego przy wszystkich, bo jak stwierdził „nie byłby w stanie znieść publicznej porażk” choć tysiąc razy wmawiałyśmy mu, że blondynka z pewnością się zgodzi.
 Patrząc na odchodzącą dwójkę mocno zacisnęła kciuki.
-Hello- zobaczyłam przed sobą wymachującą dłoń.
-Co? A.. tak, sorki, zagapiłam się- bąknęłam do Stylesa.
-Zdążyłem zauważyć- wymamrotał.
Oblizałam usta i znowu niepewnie na niego zerknęłam. Na moje szczęście muzyka była szybka, więc chłopak trzymał ręce przy sobie. Za to też mogłam w duchu dziękować..
-Byłaś już kiedyś na takiej imprezie?
-Nie.
-Dlaczego?
Bo nikt nie chciał mieć ze mną kontaktu? Bo byłam inna?
-Hazza  ja… nieważne..zmieńmy temat.- szepnęłam.
-Ok. Mówiłem Ci już dzisiaj jaka jesteś piękna?
Uśmiech mimowolnie wtargnął na moją twarz.
-A jak się rumienisz to do tego jeszcze słodka.
-Harry.- westchnęłam nie wiedząc co powiedzieć.
-Ooo-oo-ooo uśmiechasz się.
-Styles!- nie wiedziałam gdzie podziać oczy.
Chłopak odgarnął opadające moje włosy i uniósł podbródek.
-O, tak lepiej.- szepnął kojącym głosem.
Dla mnie wręcz przeciwnie.
-Zdjęłaś go.
-Słucham?
-Zdjęłaś mój wisiorek.- powiedział a ja w tej chwili ujrzałam przed sobą najsłodszego chłopczyka na świecie.
-Nie rób takiej miny.- odrzekłam nie wytrzymując- Alice mi pożyczyła inny, wiesz jaka ona jest- dodałam.
-Ale jutro go założysz? -spytał.
-Tak.
Na twarzy loczka pojawiły się dołeczki.
 
-I już nigdy nie zdejmiesz?
-Tego nie mogę Ci obiecać- odparłam zdziwiona jego słowami.
-To to zrób.
-A co Ci tak zależy?
-Chcę, żebyś miała jakąś cząstkę mnie zawsze przy sobie. I żeby Ci mnie przypominał.- szepnął patrząc mi prosto w oczy.
On to mówił naprawdę. Nie wyczułam tutaj ani krztyny ironii czy żartu.
Szybka piosenka dobiegła końca. Z głośników dobiegały pierwsze nutki piania. Wolna…
-Echem… usiądziemy?- wyprzedziłam go, zanim położył mi ręce na talii.
-Ale ja długo na nią czekałem…
-Więc masz jeszcze masę innych dziewczyn, z którymi mógłbyś ją przetańczyć.- odparłam odwracając się i kierując w stronę barku.
Dochodząc do wyznaczonego miejsca miałam lekkie wyrzuty sumienia. Jednak wolny z Hazzą nie był najlepszym pomysłem. Taniec z Niellem to i tak już za dużo jak na jeden raz.
Usiadłam na jednym z wysokich krzeseł. Obok mnie dosiadł się Hazz.
-Co Ty tu robisz?- zapytałam zdziwiona.
-Szedłem za Tobą. A co?
Przewróciłam teatralnie oczami.
-Nic, nic…- przymknęłam na chwilę oczy.
-Nawet pięknie wyglądasz kiedy się złościsz- mruknął.- Ho ho czyżby nasza Asia zamawiała drinka?
-Co? Nie.
-Więc po co tu siedzisz?
Bo nie chciałam z Tobą tańczyć?
-Um… szukałam picia. Nie alkohol- dodałam widząc jego wyraz twarzy.
-Soki i napoje gazowane masz tam- wskazał na lewo gdzie znajdowały się również stoliki z jedzeniem.
-O, dzięki- wysiliłam się na uśmiech.
Wstałam i ruszyłam we wskazane miejsce. Kątem oka zobaczyła podnoszącego się chłopaka.
-A Ty gdzie?
-Za Tobą.
-Curly…- szepnęłam zaciskając usta w cieką linię.
Chłopak uniósł brwi.
-Po co to robisz?
-Nie zatańczyłaś ze mną.
-Przecież zatańczyłam.
-Ale nie na tej co chciałem.
Westchnęłam i bezradnie podniosłam ramiona.
-Po prostu chciałam się napić, okey?
-Okey.- skinął głową jednak w jego oczach nadal widziałam smutek.
Trudno, ignoruj to. Zaczęłam iść do stolików z jedzeniem i piciem. Gdy dochodziłam… no tak, gdybym napisała, że tam się go nie spodziewałam to bym kłamała. Tak, zobaczyłam Niallera.
Blondynek na mój widok uśmiechnął się blado.
Nie, nie, nie, nawet nie próbuj zagadać!!
Podeszłam do jak najdalszego stołu. Nie ważne, że stały tu tylko soki jabłkowe, których nienawidziłam, grunt, żeby się czymś zająć i być jak najdalej od Irlandczyka.
Horan zupełnie nie przejmując się moją reakcją sam zaczął podchodzić. Jednak zdziwił mnie ten wyraz twarzy. Był taki …inny. Już nie miał tego wymalowanego dziecięcego uśmiechu.
Gdyby nie kant blatu, o który się podparłam jestem pewna, że leżałabym tu jak długa.
Z każdą sekundą był coraz bliżej. Tajemnicza i niewidzialna maska doskonale zakrywała jego dotychczasowy stan i myśli, których zapewne w głowie miał niemało.
-Asia… - zaczął a ja słysząc tak dobrze mi znany Irlandzki akcent wzdrygnęłam się.
Biorąc głęboki oddech spojrzałam chłopakowi w oczy. Ten błękit ukazywał troskę, delikatność …i coś jeszcze. Coś, czego nigdy w życiu nie wiedziałam.
-Możemy pogadać?
Moje serce zaczęło pompować krew z co najmniej zdwojoną prędkością.
Czy…czy on właśnie chciał… Nie, powiedzcie, że nie.
Myśli, które w tej chwili nachodziły moją głowę wirowały w niej zawzięcie.
Chciał mnie poprosić. Miałabym go zranić? Może to on był tym chłopakiem, który wybiegł tamtej nocy z mojego pokoju może właśnie za parę sekund wyzna mi miłość? Matko, tego było za dużo…. Może spróbuje  mnie pocałować? Może powiedział reszcie chłopaków i moim ojcu i siostrze? Może za chwilę mnie pocałuje, a ja chwilę później wybiegnę z płaczę na taras.
STOP!!!
-Wszystko dobrze, jesteś strasznie blada?
Świetnie!
Skinęłam delikatnie głową w potwierdzającym geście.
-Na pewno?- niebieskie oczy blondyna śledziły każdy mój ruch.
Spuściłam głowę w dół.
-Ej, pamiętasz? Kiedyś mówiliśmy sobie wszystko?
To było wtedy, kiedy byłeś dla mnie jak przyjaciel i kochałeś mnie jak siostrę!
-Co się z Tobą stało?- szepnął błagalnie.
Nie odpowiedziałam.
-Asiu…- mówił płaczliwym tonem.
Nerwowo skubałam rąbek mojej sukienki ale nie śmiałam podnieść wzroku.
Poczułam jego dłoń na swoim policzku. Moim ciałem wstrząsnęły dreszcze.
Ten dotyk..pamiętam go…
Przysunął się na niebezpieczną odległość, a ja cofnęłam się czując kujący ból w okolicy krzyża związany z wbijającym się kantem stołu.
-Chciałem Ci zadać tylko jedno pytanie.- szepnął.
Chce Ci wyznać miłość!
-Może lepiej wyjdziemy, bo zrobiłaś się jeszcze bardziej bledsza.
Nie! Zostańmy tu! Zresztą nie wiem…
Pokręciłam przecząco głową.
Blondyn westchnął.
-Chodzi o…
 
On chce Cię poprosić!
-…do powiedzenia?
Zobaczyłam przed sobą machającą dłoń.
-Hello?
-Um… sorry… zagapiłam się.- to było moje pierwsze złożone zdanie od wczoraj kierowane do niego.
-Widzę właśnie- uśmiechnął się blado.
Po chwili przysunął się bliżej i zapytał.
-Um… czy zdarzyło się coś wczorajszej nocy o czym powinienem wiedzieć?- zaczął niepewnie na mnie patrząc.
Fuck. Jak on się dowiedział?! Przepraszam bardzo jak on się dowiedział?! Czyli to był on!! Czyli to on słyszał moje swoje imię przez sen! Matko. To on…to on przede mną stoi. Nie dość, że jest we mnie zakochany, to jeszcze właśnie słyszał. Słyszał…to wszystko. Do cholery! Co za szczęście! Nie! Błagam nie! Niech to będzie sen!
-N-nie?- bąknęłam niewyraźni, ale już trzeba było być naprawdę tępym, żeby nie usłyszeć jak bardzo byłam podenerwowana.
-Na pewno?- Jego brwi ściągnęły się w dół. Awwww, jak on uroczo wyglądał.
Skinęłam głową.
-To dobrze- rzekł przytulając się jak małe dziecko.
Co do cholery?!Są dwie opcje: Albo odpuścił stwierdzając, że i tak nie powiem mu prawdy… albo..kurna, drugiej opcji nawet nie ma!
Skoro to by nie był on, to by nie zadał tak oczywistego pytania!!
Tkwiłam w jego ramionach nie mogąc wykonać żadnego ruchu. Nie wiem czy wpływ na to miały jego mocne barki, czy już sam fakt, że zakochany przyjaciel właśnie jest zbyt blisko mojego ciała. Zresztą dzielącej nas odległości praktycznie nie było…
-Ale nie okłamujesz mnie, prawda…?
Przełknęłam ślinę nadal opierając głowę o ramię Irlandczyka.
Miałam mu teraz skłamać po raz kolejny?
To trudne. Był kiedyś moim przyjacielem. No właśnie …BYŁ.
-Nie.- bąknęłam co zabrzmiało raczej jak pytanie, ale blondynek już się nie narzucał.
Zacisnęłam oczy próbując powstrzymać łzy, które napływały do moich oczu.
Jednak ból związany z tak wielkim kłamstwem potęgował się z każdą sekundą. Nie był on bólem fizycznym, ale sądziłam, że na długo będzie mnie męczył w myślach.
-Jednak jak by Ci się przypomniało to powiedz. Dla mnie to ważne.- szepnął odsuwając się.
Automatycznie spuściłam wzrok nie mogąc nawet spojrzeć mu w oczy.
-No, nie zabieram Cię już, bo widzę, że Hazza się denerwuje.- zaśmiał się cicho.
Spojrzałam w bok i ujrzałam opartego o ścianę Stylesa przypatrującego się nam ze smutkiem w przepięknych, zielonych tęczówkach.
Po raz ostatni przybliżył się i odrzekł:
-Pamiętaj, że zawsze możesz przyjść i pogadać. Przecież kocham Cię, nie pamiętasz?
Moja reakcja…
.
.
.
.
.
.
Czy da się ją opisać słowami? Nie, z pewnością nie.
Szybkie przełknięcie śliny, dojście do Hazzy na ugiętych nogach. Potrojone bicie serca. Ciemne punkciki przed oczami. Myśli nie pozwalające mi nic z siebie wykrztusić.
On kiedyś też tak mówił, prawda? Ale skąd miałam wiedzieć, że teraz te dwa słowa nie nabrały innego znaczenia?
Ich wartość nie była taka jak brat mówi do siostry. To na 99% mogłam potwierdzić.
Ale zawsze jest ten 1%...ale..nadzieja? Istnieje w ogóle coś takiego? W moim życiu na pewno nie.  Nigdy w nią nie wierzyłam, nigdy jej nie miałam. Tylko w dzieciństwie …tylko w beztroskim dzieciństwie istniało coś takiego. Ale wtedy nie była ona tak ważna jak teraz. Jej waga nie decydowała o ludzkiej przyjaźni. Wtedy chodziło najwyżej o czekoladę, czy prezent na święta. A teraz?
On właśnie powiedział, że Cię kocha. Wyznał Ci miłość…
No dobra, zapędziłam się z tym drugim. Ale czyż to „kocham cię” nie miało właśnie takiego znaczenia? Może właśnie teraz mi to przekazał. Przyznał się do tego, co czuje. Wyznał mi to, przełamał się. Nie okłamał, w przeciwieństwie do mnie…
-Widzę, że dużo się napiłaś.- usłyszałam z naprzeciwka tę charakterystyczną chrypkę.
Przewróciłam teatralnie oczami, jednak nadal nie mogłam dojść do siebie.
-Niall mnie zagadał- burknęłam wymijająco.
-To miał chłopak wyczucie… Nie zdążyliśmy zatańczyć.- rzekł smutno.
-Przecież zatańczyliśmy- lepsze udawanie idiotki niż szukanie kolejnej wymówki…
Westchnął.
-Ale nie wolną.
-A co Ci tak zależy?
-Bo chciałem Cie przytulić.
Zdziwiły mnie jego słowa.
-Przecież zawsze możesz to zrobić…
-Ale nie na tak długo.
Awwwwww. No czy można do tego dobrać jakieś słowa?
Zachichotałam.
-Jak kiedyś będę w wyjątkowo dobrym humorze to Ci pozwolę na tak długo, na ile będziesz chciał.- poklepała go.
Loczek mruknął coś niewyraźnie.
-Hmmm?
-Nic nic- bąknął uśmiechając się blado.
Nie wiedząc co teraz zrobić rozejrzałam się na boki. W głowie mi coś zaświtało. Zapaliła się jakaś lampeczka.
Liam! Zupełnie o nim zapomniałam. Stanęłam na palcach w celu wyszukania tej dwójki.
-Kogo szukasz?- zapytał Hazz.
-Rose z Li…
-…Jeszcze nie wrócili.- przerwał mi curly.
-Aha- stanęłam zrezygnowana.
Idź zrobić coś cokolwiek, bylebyś tu nie stała i nie robiła z siebie pośmiewiska..
Kolejna wolna. Kurna kto tu jest DJ-em?!
Już widziałam ten uśmiech pod nosem Stylesa.
-Tym razem zatańczymy.
-Ale ja musz..
-To nie było pytanie Asiu.
Przybliżył się i mozno do siebie przycisnął. Porównując do Nialla można powiedzieć, że byli przeciwieństwami, ale każdy na swój sposób słodki…
Herreh trzymał mnie w swoich ramionach, jakby za chwilę miał być koniec świata, Nialler by to robił z jak największą delikatnością.
Od blondynka zawsze było ciepło. Wtulając się w niego wręcz czułam tę gorącą aurę. Jego ręce błądziły po moim obojczyku, rękach i plecach wszędzie zostawiając ślady w postaci mojej gęsiej skórki.
Przy Stylesie można było się poczuć bardziej …męsko?
On był zimny, co mi wcale nie przeszkadzało, ale czułam się po prostu inaczej.
-Chętnie bym wam nie przerywał tego jakże ponętnego, gorącego, namię...- niż tego ni z owego z boku pojawił się Lou z Alice.
-Nie kończ- syknęłam odsuwając się od loczka.
Chłopak jak zwykle się uśmiechnął. A do tego był nieźle pijany …zresztą moja przyjaciółka chyba też, sądząc po jej minie.
-A więc…?- zapytałam.
-A więc co?
-Po co tu jesteś?
-Aaaa. Echem… Żeby powiedzieć wam, e właśnie Liam i Rose wracają z tarasu- wybełkotał a ja momentalnie odwróciłam się tamtą stronę.
Rzeczywiście. Szli razem. O BOŻE! Trzymali się za ręce. Matko!!
Zgodziła się!
Słyszycie?!
Lose bądź też Riam zaczęło istnieć!
Oni ą razem… oni… wyglądają cudownie!!!
Miałam teraz ochotę skakać z radości.
Z boku usłyszałam głośne dmuchanie w chusteczkę…
Alice…
Bosh..i ona jest moją przyjaciółką…
Co najmniej połowa imprezowiczów była teraz skupiona na brunetce.
Nie rób mi tego…
Hazz zaczął się śmiać, podszedł i objął brunetkę, która cała zalana łzami chętnie skorzystała z okazji.
Lou stanął koło mnie i czekał aż Lose podejdą.
Nie mogłam się na nich napatrzeć… On… Nie, tego nie da się opisać słowami.
Nawet sama przez chwilę poczułam lekkie ukłucie w sercu.
Gdzieś koło Tomlinsona znikąd pojawił się Zayn. On również się uśmiechał… rozumiecie? Uśmiechał się. Nadal blady i smutny, ale to zrobił!
-No stary! – wykrzyczał Louis rzucając się na przyjaciela i klepiąc go po ramionach. Potem podszedł  do zmieszanej, ale szczęśliwej Rose i przytulił ją lekko.
Następnie była ta chwila niepewności, czy mulat podejdzie pierwszy, czy też ja. Problem rozwiązał się sam, kiedy po prostu ominął mnie i również począł składać gratulacje nowej parze.
Z Daddym zrobił coś..dziwnego co rozumieją chyba tylko mężczyźni. Przypominało ni to uścisk, ni to klepnięcie w ramiona, ni to podanie ręki.
Ehhh patrząc na nich przez chwilę mogłam sobie wyobrazić tę dwójkę jako małych chłopców, którymi może podkreślę, we wnętrzu nadal byli.
Zayn odsuwając się od chłopaka powędrował do dziewczyny i obejmując ją jedną ręką pocałował lekko w policzek. To co zrobił wyglądało tak …męsko? Nie wiem czy to jest idealne określenie, ale najbardziej pasowało.
I znowu to ukłucie w sercu…
Wreszcie mogłam podejść.
-Rose…- wykrztusiłam przytulając się do dziewczyny.
Blondynka uśmiechnęła się nieśmiało.
-To już wszystko wyjaśnia wasze dzisiejsze zachowanie.- powiedziała nie przestając się uśmiechać.
-No tak… patrząc na Alice nie spodziewaj się innych reakcji. –mruknęłam na co obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Po kilku sekundach przysunęłam się od Liama.
-Widzisz? Mówiłam, że się uda!- pisnęłam nie mogąc dłużej tłumić w sobie wszystkich pozytywnych emocji związanych z ą sprawą.
-Dziękuję, że wierzyłaś.- powiedział dumnie.
Odsunęłam się dając drogę ledwo żywej Alice i loczkowi, który ją podtrzymywał.
Moja przyjaciółka po raz kolejny głośno wydmuchała  nos zwracając uwagę większości zgromadzonych.
-Echem..-Zaczął Styles jednocześnie próbując uspokoić zapłakaną ze szczęścia brunetkę.
-To… wy… tak …romantyczne…- pisnęła Alice wreszcie coś z siebie wydobywając.
Lose nie potrafili powstrzymać się od uśmiechu.
-Alice..- zaczął Liam, na co Suzette wybuchnęła jeszcze większym płaczem.
Tak… lepiej będzie jak cała tą sytuację pozostawię bez komentarza…
_______________________________________________________________
*Suzette- nazwisko Alice.


Witam moje ukochane siostrzyczki! <33
Nawet nie wiem jak was przepraszać po tej długiej przerwie i braku rozdziału. Czułam się fatalnie, więc jakbym miała zasiąść do komputera jeszcze kilka dni temu, bo bym chyba wszystkich bohaterów pozabijała, więc mam nadzieję, że opłacało się czekać! :D
I jak wam się podoba? Mam nadzieję, że chociaż trochę bo przyznam, że od obiadu siedziałam i pisałam przez kilka godzin bez przerwy ^^ Mam nadzieję, że ktokolwiek to doceni w komentarzach :)
Tak a propos komów… zauważyłam, że z każdym rozdziałem jest ich coraz mniej.. :( Powiedzcie co robię źle, a chętnie to poprawię, ale błagam, nie przestawajcie czytać, bo jak tak dalej pójdzie to będę zmuszona zawiesić bloga pisząc dla jednej czy dwóch osób.
To tyle jeśli chodzi o mnie, mam nadzieję, że was nie zawiodłam.♥
Proszę o wasze opinie w komentarzach! ;*

32 komentarze:

  1. Jest cudowny! Nie mogę tego określić słowami! <3 Haha! Dzięki..;d Starałam się pod 36 napisać jak najładniej, gratuluję także Amandzie. ;d
    Jeju...NIE zawieszaj! Nawet nie wiesz ile osób czyta Twojego bloga! Są ich miliony..setki..miliardy! No wiesz co? Musisz pisać. Chyba ja powinnam zawiesić bloga...A Tobie nie pozwalam! :3 Nie zawiodłaś, jest wspaniale. Pisz szybko nn...Aaaa niech Zayn pogodzi się z Asią. Proszę, błagam..na kolanach! :* Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwwww, cudowny , z resztą jak zwykle. I nie możesz mi tego zrobić; nie możesz zawiesić bloga!!!
    K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny ! Czekam na następny :)
    Nie strasz mnie że zawiesisz bloga

    OdpowiedzUsuń
  4. on jet super, ale mam nadzieje ze w nstępnym rozdziale Asia pogodzi sie z Zaynem. A i niepodoba mi sie że Asia już nie traktuje Nialla jak kiedyś ...

    OdpowiedzUsuń
  5. zrób następny dziś plis *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny zapraszam na http://loveonethingonedirection.blogspot.com/
    to mój pierwszy blog

    OdpowiedzUsuń
  7. SKAKAŁAM ze szczęścia jak zobaczyłam ,że jest next <3 Ma prośbę ... świetnie Ci poszło z pisaniem o Harrym , i mimo iż to nie mó ulubieniec to chciałabym żeby zbliżył się do bohaterki :) No i nadal czekam na załagodzenie sytuacji z Zayn'em

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie, a ja się normalnie turlałam ze szczęścia. Ale martwi mnie jedno.... Mianowicie to, że Asia stała się jakaś taka...bojaźliwa? Rozumiem ją doskonale, bo też tak mam, ale bez przesady. Rozdział tak czy inaczej Super abdjiewndhh<3
    A cd. Komów - u mnie jest jeszcze gorzej, ehh... :3
    Pozdrawiam.
    ~Claudia :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + zapraszam, jeśli w ogóle dalej to czytasz - http://will-you-help-me.blogspot.com/
      :3

      Usuń
  9. Jezuuuu!No w końcu dodałaś.
    I dzięki że tyle Harry'ego :)
    NIE możesz zawiesić bloga bo chyba umrę...
    Jak zawsze Świetny ~ KOCHAM.........!

    OdpowiedzUsuń
  10. kim jesteśmy? Twoimi fankami!
    czego chcemy? Kolejnych rozdziałów!
    kiedy? najszybciej!!!!!!
    wiec chyba znasz moją opinie na temat rozdziału, pisz dalej! :D ~ Wika

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham twoje opowiadanie . Nie mogę się doczekać nexta :>
    A tak poza tym zapraszam do mnie :> http://pain-makes-me-pleasure.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział cudowny!! Nie mogę się doczekać kiedy Asia wyjaśni tą sytuację z Niallem... Pisz szybko kolejny !! Życzę weny ! < 3 ; **

    OdpowiedzUsuń
  13. Awww genialny rozdział blog jest świetny mogłabyś jedynie już zacząć rozwiązywać sytuację pomiędzy Zaynem a główną bohaterką bo jest trochę nieciekawa

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale supeerrr!!! Hmm... wiesz coś czuję, że to Niall siedział przy niej w nocy. Haha rozwala mnie ta sytuacja xD. No załóżmy, że jesteśmy takim Niallem. I idziemy sobie popaczeć na Asię. Siadamy obok niej, a ona nagle gada "Niall, nie mogę... szybciej, szybciej!!" i jeszcze dziwnie stęka xD Nie wiem jakim cudem Asia się nie zaczęła śmiać kiedy się pytał o tamtą noc.
    No ale tak do rzeczy. Pięknie napisałaś ten rozdział, podziwiam! Jak słodko <3 Pisz kolejny. Hmmm.. może coraz mniej komentarzy, bo albo się nie chce pisać, albo coraz rzadziej piszesz że aż zapominają. No cóż, nie wiem. Ale nie zamykaj, proszę!
    Na prawdę ślicznie napisane!!!
    K.A:*

    OdpowiedzUsuń
  15. 3/4 rozdziału Harry w roli głównej. ...;/ ,,ale Nialla i tak było o połowę więcej w poprzednich rozdziałach.:P
    Rozdział spoko, szkoda tylko, że jest tak MEGA dużo odczuć bohaterki. Rozumiem, że tekst jest w pierwszej osobie, ale odczuć Asi jest więcej niż wszystkiego innego. W sensie opisów, jakiś dialogów, scenerii, sytuacji..
    Dlatego, czasem omijam "te fragmenty" i przechodzę dalej. Normalnie jak narcyz, jak narcyz :P ..
    Pati :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właśnie dobrze, że jest tyle opisów akcji

      Usuń
  16. Heeej, rozdział moim zdaniem cuudddnyy... haha ale to moja skromn opinia ;-) Dzsiaj załozyła własnego bloga z opowiadaniem o one direction i ma nadzieje że jak bd miała chwilkę to wpadniesz, byłabym bardzo wdzięczna storyofmylife-opowiadanieonedirection77.blogspot.com
    zapraszam i pozdrawiam Kate ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jejku *.* Boski rozdzialik :)
    Już nie mogę się doczkeać kiedy w końcu ta sytuacja z Zaynem się poprawi :)
    Z niecierpliwością oczekuję kolejnego rozdziału i zapraszam tez do mnie :)
    http://thestoryofmylife1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Jest suuuper! Swietnie piszesz<3

    OdpowiedzUsuń
  19. super rozdzial czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny rozdział. Naprawdę genialny : ) Oni muszą się pogodzić.. :c Czekam na nexta. xD

    Nie zauważyłam u Ciebie zakładki spam, więc zostawiam to tutaj.
    Nie myślały że marzenia się spełniają.Wyjechały by uciec od codzienności,której tak bardzo nienawidziły.Chciały żyć jak w bajce.Nie myślały już o smutku jaki im towarzyszył przez całe życie.Nareszcie były szczęśliwe.Niestety nic nie trwa wiecznie.
    Jedno marzenie,jeden zespół,jedna miłość zmieni wszystko w co do tej pory wierzyły.Będą starały się zignorować heity ze strony fanek ,oraz zwalczyć wspomnienia, zapomnieć, zabić przeszłość. Popełniły wielki błąd, wiedziały, że może się to źle skończyć. Co takiego zrobiły? Jak bardzo skomplikują życie swoich ukochanych i swoje?

    Historia miłości ,która nie chciała przestać istnieć...A jednak narobiła więcej szkód niż ktokolwiek by pomyślał...

    Zapraszamy na naszego bloga! http://life-with-five-boys.blogspot.com/ Liczymy na komentarz <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Awwwww Kocham przeczytałam wszystkie rozdziały do tego od godz.20.00 - 1.35 hehe wciągnęło mnie =3 nawet jeśli nie przepadam za 1D D:

    OdpowiedzUsuń
  22. super blog a może teraz ty zerkniesz na mój http://1d-storyofmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. super rozdział, super blog! oby tak dalej ;) zapraszam do mnei! lovelustdreams.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  24. To bylo boskie ;D

    OdpowiedzUsuń
  25. SUUPER !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Czekamy na nexta !! :33
    Świetnie piszesz ! Kooocham twojego bloga <3333333
    Chciałabym żeby Asia była z Zayn'em *W*
    NEXT, NEXT ! *O*

    OdpowiedzUsuń
  27. Asia +Zayn=miłość
    Ploooossssseeeeee!!

    Alka

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze ♥
Mam najwspanialszych czytelników na świecie : )