Muzyka

27 sierpnia 2013

~Rozdział 30~


Obudziłam się w dość nietypowej pozie. Nie, wróć! Nie wiem co rozumiecie przez słowo „obudziłam” bo nawet nie otworzyłam oczu. Gdzieś z prawej strony usłyszałam płytki oddech..echh nawet nie wiedziałam kogo. Czułam, że jestem już na samej krawędzi łóżka. Odruchowo sięgnęłam po komórkę, żeby sprawdzić, która godzina, ale przypomniało mi się, że nie jestem u siebie a moja torba z telefonem może leżeć w dowolnym miejscu w tym domu. Leniwie uniosłam powieki do góry. Przed sobą ujrzałam szafkę nocną, która zasłaniała mi cały widok. O! Przynajmniej budzik jest. Sięgnęłam ręką, chcąc go obrócić, ale nie! Oczywiście moim szczęściem musiał zlecieć na podłogę! Zaraz zaraz..podłogę? Nie doczekałam się huku związanego z rozwalającym się zegarkiem. Spojrzałam w dół gdzie ujrzałam..tony porozrzucanych ubrań.
Nie, sorki! Mogliście to źle odebrać. To nie były moje ubrania, ja wszystko miałam na sobie. Ta cała garderoba należała do… Właśnie! Z kim ja w ogóle spałam? Obróciłam się chcąc ujrzeć twarz tego bałaganiarza i niechcący przygniotłam jego rękę. Heh. Nie wiem co mnie w tej chwili bardziej rozbawiło, mina śpiącego, czy poza w jakiej leżał. Cały Tomlinson. Ja musiałam się kulić na 1/5 łóżka, gdy on jakby miał je całe dla siebie rozłożył obie ręce na boki, z nogami podobnie. Można powiedzieć, że już spadałam z ciepłego posłania, a przed upadkiem stanęła mi tylko szafka nocna.
-Nie za wygodnie Ci?- starałam się, żeby nawet śpiący Louis mógł załapać mój sarkastyczny ton.
W odpowiedzi usłyszałam ciche mruknięcie. No świetnie.
Chrząknęłam ponaglająco i podparłam się łokciami.
-Lou -powiedziałam nieco głośniej.
-Nie, jakbyś mogła to jeszcze się przesuń-usłyszałam jego zaspany ton. Nawet nie byłam pewna czy chłopak nie wypowiada tych słów przez sen.
Jakby na potwierdzenie jego nakazu wziął rękę, którą odepchnął niczym piórko moje ciało. Ostatnie co pamiętam, to lecę w dół i na szczęście mam w miarę miękkie lądowanie.
-TOMLINSON!- wydarłam się na miarę moich możliwości. Brunet ocknął się i zamglonym wzrokiem spojrzał przed siebie.
-Tak, do Ciebie mówię!- syknęłam wstając i używając sporej dawki przekleństw.
-Co Ty robisz na podłodze? -zapytał powstrzymując śmiech, co nie potrwało za długo.
-To nie jest ani trochę śmieszne –starałam się brzmieć poważnie –przed paroma sekundami sam mnie na nią popchnąłeś prosząc, żebym się jeszcze bardziej posunęła. Czy Tobie nawet dwuosobowe łóżko nie wystarcza?!
Odpowiedzią był niepohamowany śmiech. Z powrotem usiadłam na łóżku, tym razem niebieskooki dał mi nieco więcej miejsca.
-Kotku, nie denerwuj się tak- wiedziałam, że używał takiego tonu, żeby mnie jeszcze bardziej rozzłościć. A do tego jeszcze ten uśmiech…ugh.
-Współczuję Twojej przyszłej żonie- nie wytrzymałam dłużej z taką kamienną twarzą i uśmiechnęłam się pod nosem.
-Ojoj czyżby Asia się uśmiechała? No nie kryj się, przecież widzę-specjalnie przybliżał swoją twarz do mojej, żeby mnie rozśmieszyć.
-Wcale nie, spadaj- na potwierdzenie tych słów z powrotem popchnęłam chłopaka na poduszki.
-Echhh…a ja współczuję Twojemu przyszłemu mężowi-mruknął, ale  jego kącik ust nadal były podniesione ku górze.
-Tomlinson! -warknęłam ostrzegawczo.
-Hmmm? -udawał niewiniątko.
-I tak wiesz o co mi chodzi, więc nie radzę, jak nie chcesz ze mną zadzierać.
-Och jakaś ty groźna-rzucił sarkastycznie.
-Masz łaskotki?- powiedziałam siląc się na obojętny ton.
-Jeśli to właśnie chcesz zastosować, to nie myśl, że Ci się uda.
-Pfff, a dlaczego nie?- uśmiechnęłam się drwiąco.
-Bo jestem silniejszy-odparł z dumą.
-To nie znaczy zwinniejszy i mądrzejszy-przekomarzałam się.
W odpowiedzi chłopak tylko prychnął.
Ułożyłam się wygodniej na łóżku w pozycji pół siedzącej- pół leżącej. Choć wcale nie chciało mi się spać- wstać również.
-Jesteś strasznym bałaganiarzem-powiedziałam ogarniając wzrokiem jego pokój. Na dywanie..no własnie nawet nie wiedziałam, czy on ma panele, drewno czy dywan, bo każdy skrawek na ziemi był zapełniony ubraniami, papierami i wszystkim co było możliwe.
-Harry przyjdzie to posprząta-mruknął jakby przyzwyczaił się już do takiego stylu życia.
-Echhh obwiniać Cię dalej nie będę bo mój pokój sam nie wygląda lepiej. No dobra… może troszkę, ale niewiele.
-A widzisz ile nas łączy? -powiedział uradowany.
Przytaknęłam głową i przyklepałam poduszki z tyłu. Ponownie przykryłam się kołdrą chcąc zachować ciepło, które ulotniło się wraz z moim upadkiem na podłogę. Cicho westchnęłam zamykając oczy. To łóżko było takie wygodne, że mogłabym tu spędzić cały dzień. Jedyne, co sprawiało, że czułam się dziwnie, to fakt, że nadal miałam na sobie ubrania z wczorajszego ogniska, z moje włosy śmierdziały dymem.
Modliłam się w duchu, żeby Louis też cos na sobie miał. Znając chłopaków mogłam się po nich wszystkiego spodziewać. Na razie był przykryty kołdrą, więc czułam się nieco spokojniejsza. Otworzyłam powieki i zerknęłam na Louisa. Był zapatrzony przed siebie i jak zwykle uśmiechnięty. Aurą radości, która od niego biła zaraził również mnie.
-Kto pierwszy bierze prysznic?- spytał znienacka.
-Ummm może ja.-zaproponowałam nie bez powodu.
Wtedy bym spokojnie poszła, a ten by wstał i jakby nie miał niczego mógłby się ubrać.
-Kiedy kobieta jest w łazience to dla mniej czas przestaje istnieć-jęknął.
-To postaram się umyć szybko-nerwowo przygryzłam wargę.
-Okay, to Ci pokaże gdzie co masz.
Nie! Nie wstawaj! Sama sobie..znaczy nie poradzę sobie, ale już wolę się myć męskim żelem pod prysznic niż widzieć Ciebie nago!
-Emm..poradzę sobie-zerwałam się z łóżka co nie uszło jego uwadze.
-Spokojnie, przecież Cię nie zjem… -zaczął, ale znowu mu przerwałam:
-Nie, naprawdę sobie poradzę a Ty tu leż! -starałam się, aby mój głos brzmiał w miarę wiarygodnie.
-A damskie ubrania na zmianę i damskie szampony to sama znajdziesz? -jego ton przybrał nieco sarkazmu.
-Ja…- w sumie nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
-No właśnie. Poza tym co się tak boisz? Nie wejdę z Tobą do jednego prysznica.-rzucił.
Nie zdziwiłabym się.
-Umm. Ta.-to jedyne co zdołałam z siebie wykrztusić.
Stanęłam tyłem do niego kiedy wstawał z łóżka. Nagle każda półka w jego pokoju wydała się bardzo ciekawa. Podeszłam do pierwszej lepszej i udawałam wielkie zainteresowanie zamieszczonymi na niej zdjęciami. Bosh …ale on był słodki jak był mały. Od dzieciństwa uśmiechnięte dziecko…
-To idziesz?- usłyszałam za sobą.
Wzdrygnęłam się i odwróciłam niepewnie. Ufff miał na sobie jakieś luźne, szare spodnie. Odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się pod nosem co nie umknęło uwadze chłopaka.
-Co? -zapytał.
-Co „co” ? –odparłam. Achh te moje logicznie złożone zdania…
-Patrzysz na mnie tak, jak byś rozbierała mnie wzrokiem.-rzucił i zaśmiał się cicho.
Wzięłam pierwszą lepszą rzecz, która leżała na ziemi i rzuciłam w nią Tomlinsona.
-Ej! A za co te bokserki? -spytał zdejmując je z twarzy.
-Domyśl się.
-To jakiś znak, czy zaproszenie, czy może sugestia ?-zapytał wybuchając na nowo śmiechem.
-Louis!
Wyrwałam mu ubrania z ręki i ruszyłam do łazienki. <O! prawie się rymuje!>
-Czekaj, nie wiesz, gdzie leżą damskie żele i szampony! -jeszcze krzyknął za mną próbując powstrzymać się od kolejnej salwy śmiechu.
Już wolałam nie wiedzieć i pachnieć męskim żelem niż wchodzić z nim w kolejną konwersację. Szybko zamknęłam za sobą drzwi i przekręciłam zamek. Zaczęłam zdejmować bluzkę nadal przysłuchując się jak Lou zapewne „tarza się ze śmiechu”.
Reszty garderoby pozbyłam się równie sprawnie i udałam się do prysznica. Tak „udałam się”. Droga od zwykłych drzwi do tego miejsca nie zajęła mi tyle ile w normalnym domu. Tutaj wszystko było takie… przestrzenne. Podobało mi się to aczkolwiek wolałam swoją łazienkę- bardziej przytulną i mniej mi obcą. Weszłam do wielkiej kabiny i odkręciłam wodę. Na moje ciało od razu poleciały kropelki zimnej wody. Za zimnej. Czym prędzej ustawiłam cieplejszą temperaturę. Gęsia skórka nadal mnie nie opuszczała, ale była mniejsza niż przed paroma sekundami. Gdy wreszcie woda nabrała odpowiednią temperaturę mogłam się zacząć myć.
Po porannym prysznicu zawsze czułam się bardziej… orzeźwiająca a „niewyspanie” ograniczało się do mniejszych skutków. Gdy przyszła pora na namydlanie przypomniałam sobie, że nie przeszukałam łazienki w poszukiwaniu damskich  płynów. Skarciłam siebie w duchu i nałożyłam męski żel pod prysznic. Nie pachniał źle, ale czułam się trochę… dziwnie mając go na sobie. Znów odkręciłam wodę, a już po chwili wychodziłam z kabiny w poszukiwaniu czystego ręcznika. Nieźle tu nachlapałam zanim go znalazłam. Zaczęłam się wycierać, bo na moje ciało po raz kolejny wtargnęła gęsia skórka. Próbowałam opanować moje mokre włosy, z których nieustanie skapywały kropelki wody. Niestety- na marne.
Przebrałam się w suche ubrania, które dał mi Tomlinson. Były trochę za duże, ale nie przeszkadzało mi to. O rozczesywaniu się może nawet nie wspomnę. Stwierdziłam, że na mokro i tak nic nie zdziałam więc w miarę możliwości przeczesałam je palcami robiąc przedziałek. Przejrzałam się w lustrze.
No, przynajmniej lepiej niż przed prysznicem.
Nie przeszkadzało mi to, że nie mam makijażu. Tak dobrze słyszycie. Makijaż rzadko kiedy używałam, chyba, że uroczystość była ważna, albo bardzo nudziło mi się przed wyjściem. Wyszłam z łazienki, gdzie ujrzałam Louisa stojącego przy oknie. Podeszłam do niego od tyłu chcąc się zemścić na porannym upadku z łóżka. Zaczęłam go łaskotać, czego brunet się w ogóle nie spodziewał. Odruchowo skulił się ze śmiechu.
-Aaaaaasia. Proooooszę!!-Chyba nie był w stanie wypowiedzieć reszty. Wooo nie wiedziałam, że aż takie łaskotki miał.
Starał się odwrócić z moją stronę, czego próbowałam uniknąć bo wiedziałam, że wtedy przejąłby kontrolę.
-Przes…przest..!!-nie był w stanie dokończyć nawet jednego słowa.
-Coś mówiłeś? Bo nie słyszałam.-wyszeptałam mu stając na palcach, aby Lou mógł wszystko usłyszeć. Ehhh i to był błąd. Chłopak wykorzystał moją chwilę nieuwagi i już po chwili nade mną górował.
Zaczęłam dosłownie piszczeć na cały dom. Byłam pewna, że z taką barwą głosu w tej chwili wychodziłam poza skalę sopranu. Odruchowo kuliłam ręce, co niewiele dało. Wierciłam się i kopałam- a przynajmniej starałam się kopać. Moje zdolności fizyczne nie przynosiły dużych rezultatów- przeciwnie- pogarszały je. Zmuszona byłam iść tyłem w stronę kanapy. Stwierdzając, że i tak nie mam wielkiego wyboru- usiadłam na niej. Teraz miałam większe pole do popisu, gdyż uniosłam nogi do góry i kopałam tylko gdzie popadnie. Myślałam, że to odepchnie Tomlinsona dając mi większą przewagę, ale brunet najwyraźniej tylko na to czekał. Wykorzystując swoją siłę fizyczną przytrzymał moje nogi w żelaznym uścisku. Teraz równie dobrze mógłby wyjść z pokoju targając mnie za sobą. Na szczęście nie zrobił tego, tylko przesunął je w taki sposób, że byłam zmuszona się położyć. Chyba, że chciałam mieć nieźle wykrzywiony kręgosłup w bok. Przejrzałam go: chciał usiąść na mnie okrakiem dzięki czemu łatwiej by my było mnie łaskotać a jednocześnie nie mogłabym się ruszać. Na zbyt dużo sobie pozwalał. Co jak co, ale takiej bliskości bym nie zniosła. Póki siadał resztkami sił zamachnęłam się i przywaliłam kolanem prosto w jego krocze. Dobra wiadomość: zwinął się w pół z bólu sycząc. Zła wiadomość: Zwijając się z bólu upadł prosto na mnie. Chciałam wstać, ale Tommo rozłożony był na mnie jak długi. Ufff…a za lekki to on nie był.
-Musiałaś…tak…mocno..walnąć.-wybełkotał.
-Ostrzegałam-przyjęłam obojętny ton.
-Jeśli się okaże, że jestem bezpłodny-rzucił oskarżycielskim tonem wykorzystując, że ma usta przy moim uchu.
-No jasne, jeszcze czego.-powiedziałam sarkastycznie- a teraz jak byś mógł jeszcze ze mnie zejść to byłoby świetne
-Opierając dłonie po obu stronach mojej twarzy wstał cały czas patrząc mi w oczy. Nadal na jego twarzy wykrzywiał się grymas. Co jak co, ale te jego niebieskie spojówki potrafią być hipnotyzujące. Oderwałam wzrok spoglądając gdzieś w ścianę. Brunet nareszcie znalazł się w pozycji stojącej co nie zmienia faktu, że co chwila się zginał i łapał za bolące miejsce.
Usiadłam na kanapie i znów zatrzymałam na nim wzrok.
-Oj no aż tak to chyba nie boli.-odezwałam  się i pokazałam gestem aby usiadł obok.
Chłopak wykonał moje polecenie a ja poklepałam go po plecach.
-Czyżby nasz Tommo wymiękał?
-Jestem zawiedzony-udawał smutnego i potarł słodko oczy.
-Oooo masować nie będę ale mogę Ci zagwarantować, że nawet siniaka nie będzie.
-Zobaczymy-powiedział wystawiając język.
-Mam nadzieję, że to miało być znaczenie przenośne-uśmiechnęłam się.
-Kto wie-przeciągał, ale widząc moją minę dodał szybko -taaaak.
-Ty idź już się lepiej umyj.
 Louis wstał z kanapy ruszając w stronę łazienki. Westchnęłam cicho rozglądając się po pokoju. Wszędzie tylko ubrania. Setki ubrań. Oczywiście pomieszczenie miało swój styl. Były dwie tapety w biało-czerwone paski i dwie zwykłe ściany. Ogólnie sypialnia ta sprawiała wrażenie bardzo przestronnej z dominującymi jasnymi kolorami. Na biurku jak i na podłodze walały się rupiecie.
Nie mając tu nic szczególnego do roboty udałam się w stronę drzwi. Może ktoś już jest na dole. A jak nie to zrobię śniadanie dla wszystkich. Nie będzie jakieś urozmaicone, bo i zdolności kulinarnych nie miałam, ale prosty zwykły posiłek. Dźwięk moich bosych stóp stykających się o podłogę był teraz jedyną rzeczą, którą słyszałam. Schodziłam powoli chcąc zobaczyć, czy nikogo nie ma na dole. Żadnej żywej duszy. O! Za to jest moja torba! Podleciałam do niej przy okazji prawie nie potykając się o własne nogi i sprawdziłam zawartość. Wszystko na swoim miejscu. Nawet pamiętnik wzięłam. Otworzyłam na ostatniej stronie i ułożyłam się wygodnie na kanapie. Zaczęłam tam zapisywać „sprawozdanie z wczorajszego ogniska”. Śniadanie może poczekać, więc nie spieszyłam się skoro i tak każdy spał albo się mył. Moja Głowna notatka skupiała się na początku na Louisie, następnie na Zaynie. Ciekawość zżerała mnie od środka o czym gadał z Alice. Wspomniałam nawet o Nicole. Pamiętam jak zobaczyłam ja po raz pierwszy. Zachowywała się dziwnie wobec mnie. Nie wiem czy moja przyjaciółka to zauważyła- ale ja tak.
Dlaczego ja tylu rzeczy nie wiem, i to wszystko przez nią! No dobra nie wszystko, ale czemu Horan przyszpilał ją wtedy do ściany? Może to ma coś wspólnego z jego wcześniejszym i teraźniejszym zachowaniem. Biedny blondynek jakby trochę zamknął się w sobie- a przynajmniej tak mówił Harry. Jak przychodziłyśmy to poprawiało mu się. Przez myśl przemknęły mi słowa Stylesa „Dla Ciebie to może zwykła przyjaźń, ale dla niego może to znaczyć coś więcej” Otrząsnęłam się. Nie, przecież to niemożliwe. Nigdy nie dawał mi żadnych znaków świadczących o tym, że czuje do mnie coś więcej. Albo to ja byłam na tyle głupia i ich nie zauważyłam. Ale przecież Horan? To wydaje się nierealne- a jeśli by było. Musiałabym skrzywdzić kolejnego człowieka na tej ziemi i powiedzieć „nie”. Nie wiem  czy byłabym w stanie- w końcu tyle razem przeżyliśmy, zaufałam mu, jest moim przyjacielem. Ej, ej! Stop! Kto w ogóle potwierdził taka opcja. Zapędziłam się- przecież jeszcze nic nie wiadomo. Wierzy w nią jedynie szanowny pan Styles, który jak słyszałam w ciągu tych ostatnich dni też się zrobił jakiś nieobecny. Znowu westchnęłam cicho zamykając mój „pamiętnik”- jeśli można to tak nazwać.
Wstałam z kanapy i z braku laku ruszyłam aby zrobić pozostałym śniadanie. Wyjęłam z lodówki wszystkie składniki, które mogą przydać się do kanapek. Przeszukałam szafki w celu znalezienia chleba. No oczywiście! Musiałam być na tyle ślepa, że nie zauważyłam dużego chlebaka przede mną. Walnęłam się otwartą dłonią w twarz i przystąpiłam do robienia kanapek.
Myślami znowu odeszłam w znane mi osoby. Czemu cholera jasna Nicole wygląda jakby coś ukrywała?! Teraz nie..ale kiedyś? I czemu się tak przylepiła do Zayna? I co ma z tą sprawą związanego mój kochany Irlandczyk. Dlaczego jak powiedziałam Harremu, że ta dziewczyna ze zdjęcia to moja kuzynka to mi nie uwierzył?! No dobra …bo to było kłamstwo, ale on tego nie mógł wiedzieć. Przytaknął, ale nadal był zamyślony. Dlaczego Liam chce mi coś powiedzieć, ale jednocześnie nie może…
-Robisz śniadanie dla nas?- z zamyśleń wyrwał mnie dobrze znany głos. Ta urocza chrypka zmieszana z zaspanym tonem…
-Co? A tak.-byłam nieco zdezorientowana na tak nagłe najście.
-Przestraszyłem cię? -zapytał ilustrując mnie od góry do dołu co mnie skrępowało, ale lokowany nie wyglądał na przejętego.
-Ehhh..nie. Raczej zaskoczyłeś – burknęłam.
-Aż taki jestem nieprzewidywalny?- zaśmiał się cicho nadal podparty o o ścianę.
Uśmiechnęłam się pod nosem nie przerywając smarowania kanapek.
Chłopak zaczął do mnie powoli podchodzić a moje serce- szaleć. Wiedziałam, że Harry swoimi  ruchami czasem potrafi zaskoczyć. Szkoda, że jak sam stwierdził- nad tym nie panuje. Nie chce tego, nie chce okazywać swoich uczuć tak, aby pokazywać je całemu światu. Nie chce, aby opisywano go w gazetach, jako tego „niewiernego”. Dokładnie pamiętam tamtą rozmowę. Aż  żal mi się  zrobiło. Potem mówił, jak bardzo pragnie, żebym się przed nim otworzyła. Nie jestem jak zabawka w sklepie, nie można tak po prostu mnie kupić. I miał rację. Nie zwierzałam się byle komu. W sumie to w pewnych sprawach w ogóle się nie zwierzałam. Ale temu, któremu najbardziej ufałam był Niall. Loczek o nim również wspominał, że bardzo by pragnął być nim. Taki skryty, ale jak zwykle uśmiechnięty.
-O czym tak myślisz?- usłyszałam szept koło lewego ucha.
Prawie co nie podskoczyłam. Jak on się tu znalazł? Jakim cudem był za mną i teraz niebezpiecznie jego usta były blisko mojej szyi. Mój oddech przyspieszył, a policzki lekko się zarumieniły.
-O…Tobie- po co miałam kłamać, jak już wystarczająco mu przedtem nakłamałam.
-Mhmmm. A dokładnie? -poczułam jego ciepły oddech owijający mój policzek i płatek ucha.
Zagarnął moje włosy na jeden bok. Nie Styles błagam nie! Co Ty robisz! Nie dotykaj mnie!
Uffff….. złapał tylko mój wisiorek, który od niego dostałam.
-Widzę, że nadal go nosisz.
-T-tak.- mój głos drżał.
-Słodko się wczoraj wierciłaś, wiesz?
Na samą myśl ponownie się zarumieniłam. Czy on musiał mi wypominać takie rzeczy?!
-Oj nie martw się, Alice bardziej. A tak w ogóle to jak tam nocka spędzona z Louisem?
-Rozwalił się na 4/5 łóżka- powiedziałam z dezaprobatą.
-Hah, cały Lou. Zresztą pocieszę Cię, że u mnie nie było lepiej bo Nicole jest gadatliwa nawet przez sen.

Uśmiechnęłam się pod nosem. Zaraz zaraz ona u Harrego? Nie u Zayna?!
-Emmmm …ona? Myślałam, że Malik z nią śpi-siliłam się na obojętny ton.
-Nie tym razem, Bad boy’owi daliśmy Alice.
Stanęłam w osłupieniu. Czy Styles właśnie powiedział, że moja ukochana przyjaciółka śpi właśnie z NIM. Oooo Alice szykuje się długa rozmowa. Nie dość, że wczoraj na ognisku, to jeszcze na cała noc! Będzie się z czego tłumaczyć, ojj będzie. Teraz miałam ochotę tylko wpaść do pokoju mulata i wypytać ją o wszystkie szczegóły. Zrobiłabym to nawet teraz gdyby to nie był JEGO pokój.
-A-ha- mimo wszelkich starań mój głos i tak drżał.
-Dziwisz się? Wyrywała się jak opętana.  Chciała zostać w samochodzie, nie wiem jakim cudem mu się udało ją przenieść. W sumie to dlatego przydzieliliśmy mu właśnie ją …znaczy sam to zaproponował.-mówił loczek, a jego kąciki ust powędrowały ku górze, jakby na samo wspomnienie o niej.
No ładnie. I ja się dowiaduje takich rzeczy od niego?! Sam zaproponował?! Czy ja dobrze słyszałam?! Ciekawe jak zareaguje Alice gdy jej o tym powiem! Dlaczego ona jeszcze tu nie zeszła? Zawsze kiedy mam ochotę zasypać ją milionami pytań, to musi być gdzieś indziej. W tym przypadku w  JEGO  pokoju.
-Asia myślę, że dżem do pomidorów nie za bardzo pasuje- Harry zachichotał.
-A..n-n-no tak..
-Może ja dokończę te kanapki? -zapytał z nadzieją.
-Nie… echem…. poradzę sobie.
-Właśnie widziałem- mruknął.
Na chwilę w kuchni zapanowała cisza. To milczenie, którego nie znosiłam! Dla mnie to było dość  krępujące, ale dla Harrego? Wydawał się bardzo rozluźniony. W sumie to nie wiem, bo oczywiście stał za mną, co mnie już w zupełności dobijało.
-Skoro się najbardziej wierciła, to dlaczego sam się tego podjął? -zaczęłam niepewnie starając się brzmieć obojętnie.
No tak Asia! Skąd on ma wiedzieć? Przecież nie czyta Zaynowi w myślach! Ale oczywiście ja najpierw mówię potem myślę.
-Em… jakoś tak… zaproponowaliśmy mu Ciebie, więc szybko zadeklarował się do Alice.
Zaprzestałam robienia kanapek i stanęłam bezruchu. Czas..nie wiem..może zatrzymał się w miejscy albo to ja potrzebowałam naprawdę dobrego psychologa, psychiatry- cokolwiek. Słowa, które teraz padły z ust zielonookiego… były jak grom z jasnego nieba. Proponowali mulatowi, żebym z nim spała?! Nie wiedziałam kogo teraz bardziej nienawidziłam- ich za taka propozycję, czy jego, że nie chciał jej przyjąć.
Słowa Harrego mnie zabolały. On chyba nie zdawał sobie z tego sprawy. No tak- faceci. Albo kłamią, albo mówią to, czego nie chciałybyśmy usłyszeć raniąc przy okazji… Loczek na prawdę nie był tego świadomy sądząc po jego zdezorientowanej minie. Czy on tez zatrzymał się w miejscu czy ja naprawdę już mam jakieś zwidy.
Zayn pałał do mnie aż takim znienawidzeniem? Co ja mu takiego zrobiłam?! No dobra..wiem co. Czemu to wszystko musi być takie niezrozumiałe?!
-Jednak …dokończ..te..kanapki-powiedziałam słabym głosem.
Zanim Styles zorientował się co do niego powiedziałam byłam już w połowie drogi do pokoju..no właśnie. Do kogo iść? Liam? Tak, on mi zawsze wytłumaczy i pocieszy. Jednak po chwili przypomniałam sobie, że on teraz chciałby pobyć z Rose. Nie mogłam mu tego zepsuć…
W międzyczasie słyszałam za sobą niewyraźne krzyki Hazzy. Za późno. W  rekordowym czasie pokonałam drogę z kuchni do korytarza chłopaków, gdzie były wszystkie drzwi do sypialni. Niall, tak, on mi jest teraz potrzebny. Podbiegając wyminęłam zdziwionego Louisa, który schodził na dół w samym ręczniku opasanym wokół bioder. Widać, że dopiero co wyszedł spod prysznica, bo z włosów kapały mu kropelki wody. Słodko wyglądał, kiedy jego czupryna była w takim nieładzie. Jednak to obchodziło mnie teraz najmniej. Moim celem był pokój blondyna, do którego właśnie dobiegłam i z impetem otworzyłam drzwi. Poczułam, że łzy, których nigdy nie potrafiłam kontrolować już zbierają się w moich oczach.
Ogarnęłam pokój w celu poszukiwania mojego Irlandczyka. Zatrzymałam się na łóżku gdzie jeszcze spał. W duchu nie chciałam go budzić, bo wyglądał w tej chwili na najsłodsze stworzenie na ziemi. Nieśmiały i cichy blondynek szczelnie przykryty kołdrą z zamkniętymi oczkami. Lekko otwarte usta, z których co kilka sekund wydobywało się ciche mruknięcie.
Ten widok zmusił mnie do zwolnienia tempa. Ze łzami spływającymi na moich policzkach cicho podeszłam do łóżka. Jednak ta druga strona serca, która wrzeszczała „obudź go! Musisz się komuś zwierzyć” wzięła pod górę.
Nie obchodziło mnie to, że własnie chodzę po jego nogach. Nie obchodziło mnie to, że on jeszcze spał a ja go deptałam. Nie łączyłam teraz faktów, nie wiedziałam czy siedzę na nim, czy na łóżku. W tej chwili nie miało to dla mnie za wielkiego znaczenia. Ważne, śe siedziałam naprzeciwko niego i wlasnie zaczęłam nim potrząsać.
-Niall obudź się… proszę- mówiłam przez łzy, które niekontrolowanie spływały po moich policzkach.
Blondynek otworzył oczy i zaczął je przecierać. Spojrzał nieprzytomnym wzrokiem po pokoju i po chwili zatrzymał na mnie swoje spojrzenie.
-Co..co się stało?- zapytał opiekuńczym tonem próbując usiąść. No tak- nie mógł się podnieść bo genialna ja siedziałam na jego torsie. Ej no skąd miałam wiedzieć, że akurat tak natrafię? Miał kołdrę, nie wiedziałam, gdzie jest jego ciało a gdzie materac. No uwierzcie, będąc w takim stanie jak ja teraz też byście nie zauważały takich „szczegółów”. Zsunęłam się trochę w dół żeby dać chłopakowi możliwość wstania.
-On..on mnie nienawidzi.-chlipałam.
-Co? Jak to? Ale o kim Ty mówisz, zwolnij.-mówił spokojnym i opanowanym głosem.
W sumie to się nie dziwię, że nic nie zrozumiał. Nie dość, że mówiłam niewyraźnie w przerwach na płacz, to jeszcze nie sprecyzowałam dokładnie o co i o kogo mi chodzi. A jakby tego było mało to przecież on dopiero wstał i i tak wszystko odbierał z pewnym opóźnieniem.
-Zayn..Dlaczego mi nie powiedzieliście, że nie chciał ze mną spać?! I kto to do cholery zaproponował?!
Jak zwykle wyżywałam na Irlandczyku swą złość, a on jak zwykle nie był niczemu winny. Mam nadzieję, że zdążył się przyzwyczaić.
-Po pierwsze nie krzycz tak. Po drugie uspokój się i trochę wyluzuj. Po trzecie Malik na pewno Cię lubi …tylko po prostu… -zaciął się.
No oczywiście, nie miał co powiedzieć. I widzisz, sam mi musisz przyznać rację, że on mnie nienawidzi Horan!
-Tylko po prostu co? Wiem, że mnie nienawidzi więc nawet nie próbuj zaprzeczyć.
-Ty wiele o nim nie wiesz kochana i zaufaj mi- to naprawdę nie tak jak myślisz.
 
-A jak? To jaki miałby być inny powód tego, że do własnego pokoju mnie nie chciał wpuścić?
Moje łzy nadaw spływały strumieniem mocząc Niallowi pościel.
-Hej, spójrz na mnie-powiedział Irlandczyk kładąc dłonie na moich policzkach i zmuszając mnie abym patrzyła prosto w jego oczy.
-Może i jest trochę wkurzony, ale w głębi serca nadal Cię lubi, rozumiesz?
-Nie, kto zaproponował ten pomysł?!
-Shhh. Liam, ale on nie chciał źle.
-Idę do niego-powiedziałam wstając, dopóki nie poczułam szarpnięcia za nadgarstek. Byłam zmuszona znów opaść na nogi Horana.
-Spokojnie. Chcesz mu teraz przerwać, z Rose? Póki dobrze im się układa?
Nie odpowiedziałam.
-Wyluzuj. Powiedział to, bo chciał was pogodzić…
-…Tylko to pogarszając-przerwałam mu.
-Na pewno nie.
-Masz rację, gorzej się nie da-mruknęłam.
Blondyn uśmiechnął się pod nosem.
-Jesteś pod wpływem zbyt dużych emocji. Przecież nic się nie stało Asiu-mówił kciukiem wycierając moje łzy.
-Może i nie, ale teraz uświadomiłam sobie jak bardzo mnie nienawidzi.
-Na pewno nie-szepnął patrząc mi prosto w oczy.
Teraz patrzyłam prosto na twarz blondyna, który cos przede mną ukrywał. Coś czuł, co ja zawsze brałam za przyjaźń. Harry uświadamiał mi to, że jestem w błędzie. Teraz patrząc na niebieskie tęczówki mojego przyjaciela nie mogłam uwierzyć, że mógłby do mnie coś poczuć. On? Ta osoba, naprzeciwko której teraz siedzę jest we mnie zakochana? No tak …trudne do pojęcia. Jeśli to prawda, to doskonale ją ukrywał. Nieraz widziałam ból w jego oczach, ale nie teraz. Był szczęśliwy? To dlaczego będąc w jednym pokoju ze mną nie widziałam jego łez, które miałby oznaczać cierpienie, że nigdy nie będziemy czymś więcej. Teraz w tych oczach widziałam same iskierki, cieszył się, że jest przy mnie. Troszczył się o mnie. Nie, to niemożliwe, żeby on mógł poczuć coś więcej. Nigdy nie patrzyłam na to z innej perspektywy, jakbyśmy mieli być parą. On delikatnie muskający moje wargi? On pieszczący językiem moje podniebienie? On…ugh. Asia skończ! Czy ty właśnie wyobrażałaś sobie przyszłość z Horanem?! To przecież jeszcze nie jest potwierdzone. Może po prostu jest chory i mniej je? Jeszcze nic nie wiadomo, może on czuje to samo co ja do niego, a ta wypowiedź Harrego to zwykłe kłamstwo? A skoro tak, to po co mi to mówił? Stop Za dużo o tym myślę. Wytrząsnęłam się z chwilowego transu i powróciłam do rzeczywistości.
Nadal byliśmy w tej samej pozycji. Nadal patrzyliśmy sobie w oczy. Nadal miał spojrzenie pełne troski.
-Nie myśl o tym-szepnął.
Co? On wiedział, że właśnie myślę o naszej wspólnej przyszłości?!
-O czym? -Spytałam szybko a moja twarz zbledła nieco.
-No a o czym przed chwilą gadaliśmy?-pstryknął mnie w nos.
Aaaaaaa ok., ok. On o Zaynie. No tak, zawiesiłam się na trochę.
-A..no tak… -czułam że lekko się rumienię więc spuściłam głowę.
-Ktoś już wstał czy tylko Ty jak zwykle budzisz mnie w środku nocy? -zmienił temat lekko się uśmiechając.
-Pfff już jest rano. I dla Twojej wiadomości już nie śpi Harry i Louis. Co z resztą nie wiem.
-I chyba wolę nie wiedzieć-mruknął chłopak ja w odpowiedzi wybuchnęłam śmiechem.
-No dobra… -blondyn zaczął wstawać, na co szybko się podniosłam.
Oby coś miał na sobie, oby coś miał na sobie. Yeaaaa, bokserki, ale dobre i to.
Ogarnęłam ciało chłopaka, póki był odwrócony. Ideał no po prostu ideał, nic dodać, nic ująć! Odwrócił się. Moje nagłe zainteresowanie przyciągnęło obuwie, którego wprawdzie na sobie nie miałam ale musiałam gdzieś podziać oczy.
-Co tak przygryzasz wargę hmmm? -zapytał podchodząc.
To ja przygryzałam wargę?!
-Emmm…nic…tylko..ja tak..
Blondyn uśmiechnął się pod nosem.
-Idź się ogarnij w łazience, bo masz trochę podpuchnięte oczy od płaczu. Spotykamy się na dole.- pogłaskał mnie po włosach a następnie udał się w stronę garderoby.
Zrobiłam tak jak kazał chłopak. Poszłam do łazienki i zamknęłam się na klucz.
Wyglądałam tragicznie to mało powiedziane. Od mokrych policzków włosy przyklejały się z każdej możliwej strony. Oczy zaczerwienione i szklane. Zaczęłam wykonywać poprawki. Próbowałam zrobić jakiś sensowny przedziałek. Niewiele to dało… Przy lustrze spędziłam dobre kilkanaście minut. Wyszłam z pomieszczenia do pokoju z uśmiechem na twarzy. Jednak nie zastałam tam Nialla.
No tak, mieliśmy się spotkać na dole.
Najpierw musiałam załatwić jedną sprawę. Moim celem w tej chwili było znalezienie Alice. Chciałam z nią pogadać i to jak najszybciej. Nie mogłam czekać kilka dni a nawet godzin. Wyszłam na korytarz.
O wilku mowa!
Moja przyjaciółka właśnie wychodziła z pokoju Malika. Podbiegłam do niej i złapałam ją za rękę.
-Musim… -nie dokończyłam bo zaraz przy niej zjawił się mulat.
Co teraz? Iść, ignorować go? Przeprosić? Tysiące myśli nachodziło moją głowę, a ja zrobiłam to, co możliwe że było czystym impulsem: uciekłam. Tak, dobrze słyszycie. Słyszałam jeszcze ciche „Asia” padające z ust mojej koleżanki i już zbiegałam po schodach. Sama dziwię się w tej chwili swoim zdolnościom szybkiego schodzenia. Chciałam z impetem wparować do kuchni, ale to by mogło wzbudzić podejrzenia innych. Dlatego będąc na dole momentalnie zwolniłam kroku i spokojnie udałam się w stronę kuchni. Ktoś się tam kręcił, słyszałam go. Miałam już się wychylić zza ściany, jednak powstrzymała mnie rozmowa. Powstrzymały mnie słowa, które w tej chwili słuchałam.
-…Powiem-to był rozpaczliwy szept któregoś z chłopaków, na razie jeszcze nie wiedziałam kogo.
-Przełamiesz się, zobaczysz -Daddy?! Tak, to był Payne!
-Ale ona nie czuje tego samego do mnie. Liam, to tylko pogorszy sytuację!
Zamarłam. O kim i kto to mówił?!
-A skąd wiesz. Nawet się nie pytałeś?
-I tak wiesz, że nie potrafiłbym jej tego powiedzieć, prosto w oczy! -z szeptu chłopak podniósł trochę głos.
-Potrafiłbyś, na pewno Cię zrozumie.
-Ale to nie ma prawa zaistnieć! Znamy się od wakacji, rozumiesz?! Od wakacji! To krótki czas a ona nie widzi we mnie nikogo więcej niż najwyżej przyjaciela!- Wzdrygnęłam się. nie dość, że podniósł jeszcze bardziej głos to..wybuchnął płaczem. Chyba pierwszy raz w życiu słyszałam jak chłopak płacze. Nie, poprawka: drugi. Pierwszy raz słyszałam łkanie Zayna, kiedy stałam oparta o jego drzwi.
-To już długi okres czasu, a tego co ona czuje nie wiesz, bo nie czytasz jej w myślach.- mówił pocieszycielskim tonem brunet. I nawet mogłam się założyć, że w tym momencie klepał nieznajomego po plecach.
-Bardzo długi-usłyszałam a po chwili stwierdziłam, że to musiało być sarkastyczne stwierdzenie.
-Niall nie martw się. Najważniejsze jest…
Czy ja dobrze usłyszałam, czy on powiedział NIALL?! Czyli ten chłopak, który teraz siedzi w kuchni i ryczy to mój kochany przyjaciel?!
-…a wiesz co jest w tym najgorsze?! Najgorsza jest ta pieprzona świadomość, że nie mogę jej tego powiedzieć, bo ją skrzywdzę!
-Horan spokojnie, powiedz jej to, to  może…
Nie mogłam dłużej tu tak stać. On właśnie się zwierzał ze swoich sekretów. Wiedziałam, że jeśli się nie dowiem to nie będę mogła spać po nocach. Ta myśl nie da mi spokoju. Ta rozmowa…Miałam wybór, albo udawać, że zapomnę o tej rozmowie i potem mu kłamać w żywe oczy, że nie słyszałam jak coś usiłuje przekazać Liam’owi, albo wparować do kuchni i się wszystkiego dowiedzieć. Wybrałam to drugie.
-Co jej powiedz?- Wyłoniłam się zza ściany.

_____________________________________________________________
Hello miśki! <333
Przybywam z nowym rozdziałem, mam nadzieję, że chociaż nie zasnęłyście
I jak, podoba się? Hehe kocham zatrzymywać w takich momentach, a nowego rozdziału nie dodam jak nie zobaczę waszych opinii i komentarzy x]
Tak więc… wena chyba mnie opuściła bo rozdział sam w sobie mi się nie podoba, więc przepraszam was za to, jakie pierdoły tu pisałam…
Jeśli chcesz być na bieżąco z moim blogiem, lub bardzo Ci się podoba to zachęcam do kliknięcia „obserwuj” i dołączenia do tej witryny : )
No przyznawać się, kto się spodziewał takiego obrotu spraw? ;3 Jak myślicie, jak potoczy się rozmowa w następnym rozdziale? :D

24 komentarze:

  1. Zajebisty. Słuchaj to ty masz talent, a ja takiego talentu jeszcze nie widziałam. Pięknie piszesz i wcale nie był nudny. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Weszłam tu pierwszy raz i stwierdzam że... jest super! A ty masz talent pisarski. :]

    OdpowiedzUsuń
  3. To jednak będzie z Niallem?
    Rozdział świetny!
    Proszę napisz 31 jeszcze w te wakacje !

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha!
    Wiedziałam, że dobrze robię głosując na Horana ^^
    Rozdział jest odlotowy, czekam na next.
    ~Claudia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest wspaniały. Kiedy nn?

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Proszę dodaj kolejny jeszcze w tym tygodniu. Zrób nam frajdę na koniec wakacji ;-D Pliss

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz talent. Proszę daj jeszcze w tym tygodniu nexta. Zlituj się nad nami. My już nie możemy dłużej czekać ;-) Proszę -)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny, dodawaj następny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział. Masz talent do pisania. Kocham twoje opowiadania. Pozdrawiam Anka ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super! Nie lubie 1D, ale twoje opowiadanie sa superowskie! Ja chcę 31!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja chce nowy rozdział! Dosłownie uzależniłam się od tego bloga <3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  12. Błagam o kolejny... Najlepiej dziś! I mam nadzieję, że do zakończenia wakacji, jeszcze dodasz, bo ten blog jest po prostu świetny. Zaczęłam czytać dzisiaj, a było tak ciekawie, że skończyłam (ku mojej rozpaczy) czytać wszystkie rozdziały po godzinie.
    Aaaa... I mów co chcesz, rozdział jest zajebisty. Masz wielki talent i wyobraźnię :*.

    OdpowiedzUsuń
  13. No i zapomniałam dodać, że masz duży talent! Wymiatasz z tym opowiadanie! W niektórych momentach śmiech mi się chciało, a w niektórych się wzruszałam. Po prostu masz swój cel, który znakomicie realizujesz. Umiesz swoje myśli przelać na kartkę (w tym wypadku na bloga XD). Doskonale utrzymujesz napięcie w "niepokojących" sytuacjach.

    Pozdrawiam Battelfield3 (wielbicielka tego bloga)

    PS: Jakbyś mogła dodać nowy rozdzialik, było by zajefajnie, ale to jest twoja decyzja...

    OdpowiedzUsuń
  14. Super!Masz talent!To najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeeezuu byłam w góach i wróciłam - paczę nowy rozdział! OMG Ale suuuuper! Szybciutko kolejny!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Proszę, nowy rozdział jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
  17. Sądzę, że nie będzie z Naillem i że tylko nas podpuszczasz, żebyśmy tak sądziły/li Xd... Niallowi pewnie chodzi o Nicole, Alice albo Rose, ale nie o Asię. Jak sie pogodzi z Zaynem to znowu będzie sielanka - wszyscy szczęśliwi, ale nie do końca, bo i tak coś namieszasz... a co do chłopaków to się chyba domyślam co kombinują, ale nie powiem, żeby nie zapeszyć. Powiem potem czy miałam rację ;P możesz już dodać następny, bo i tak nie mam nic do robienia w necie. facebook?- proszę cię! ;p Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  18. Super opowiadanie. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  19. Najjjjjj!!!
    Ten rozdział świetny!
    Szybko napisz kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  20. Pliiiisss, dodaj dzisiaj, bo my tak grzecznie czekamy!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Mówiłaś, że napiszesz jak będzie dużo komentarzy. Jest dużo. Więc?

    OdpowiedzUsuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  23. Super :) Bardzo ciekawy rozdział.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze ♥
Mam najwspanialszych czytelników na świecie : )