Siedziałam
na kanapie już od 10 minut czekając na Louisa. Sprawdziłam po raz piąty
zawartość mojej torby czy przypadkiem czegoś nie zapomniałam.
Wypuściłam
głośno powietrze. Nie ma to jak wiecznie
nieogarnięty Lou- pomyślałam.
Wstałam udając się w stronę lustra. Jeszcze raz
poprawiłam wiecznie przeszkadzający mi kosmyk włosów. Przejrzałam się, jest
okey.
Usłyszałam
klakson od samochodu. Nareszcie! Podbiegłam
szybko do sofy i wzięłam moją torbę do ręki. Ostatni raz rzuciłam okiem na dom
i wyszłam na zewnątrz. W ręku już od dłuższego czasu trzymałam klucze, więc
tylko wcisnęłam je do zamku i przekręciłam. Podbiegłam w stronę czerwonego
samochodu, w którym przyciemniane były tylnie szyby. Dlaczego Tomlinson kupił
sobie samochód o kolorze tak rzucającym się w oczy? Echhh gdzie ten Tommo ma
mózg. Otworzyłam przednie drzwi i od razu usłyszałam z tyłu znajome „Asia!”.
Zamknęłam drzwi i odwróciłam się do tyłu. Siedziały tam Alice z Nicole.
Zdziwiłam się ich widokiem, chociaż wiedziałam, że miały być na ognisku.
-Heeeeej-
krzyknęłam w ich stronę rzucając się przy tym i całując obie dziewczyny w
policzek.
-Kobiety-usłyszałam
jęk z mojej prawej strony.
Powróciłam
na swoje miejsce i spojrzałam z dezaprobatą na Louisa.
-No co?-
zapytałam.
-A nic,
tylko te wasze. Aaaa Asia, ojej Alice! Cmok, cmok! –piszczał dziewczęcym głosem
Lou w wyniku czego wszystkie trzy wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Wcale
tak nie jest - powiedziałam starając się choć trochę opanować.
-
Właściwie to jest jeszcze gorzej, masz rację.
-Dobra
odpalaj ten samochód bo nigdy stąd nie ruszymy-zmieniłam temat.
-A co,
ze mną to już się nie przywitasz? -spytał chłopak próbując przy tym zrobić
smutną minkę i podwyższyć ton o parę oktaw wyżej co spowodowało gromki uśmiech
na mojej twarzy.
-Ojjjj
kotku, dla Ciebie przygotowałam coś specjalnego-również zmieniłam głos na
bardziej piskliwy.
Zaczęłam
szukać w mojej torebce czegoś, co było mi teraz jak najbardziej potrzebne.
Grzebałam przewracając po kolei wszystkie przedmioty. Komórka? Nie. Szczotka?
Nie. Lusterko? Nie. Gdzie to jest?!
Louis
już odpalił samochód i ruszył przed siebie. O nie, nie odpuszczę mu tego.
Dosłownie przed paroma sekundami wpadłam na ten genialny pomysł i muszę go
zrealizować. Dopnę swego choćby nie wiem co. Przerzucałam kolejne rzeczy aż w
końcu trafiłam na coś, czego szukałam. Jest, tak! Wyciągnęłam wściekle czerwoną
szminkę i mocno pomalowałam sobie nią usta. Noooo Lou chciałeś powitanie, to
masz.
-Louis?-
zapytałam chłopaka przyjmując obojętny ton.
-Hmmmm?-
spytał jeszcze nie spodziewając się
tego, co go za chwilę czeka.
-Spójrz
na mnie na chwilę i dla bezpieczeństwa zjedź z trasy.-mruknęłam.
Tomlinson
bez ociągnięć wykonał moje polecenie zjeżdżając na pobocze.
Odwrócił
głowę z moim kierunku a wtedy ja wcieliłam swój cudowny plan w życie.
-No
chciałeś powitania, to masz. Cześć Tommo!- Te ostatnie dwa słowa wypowiedziałam
nieco głośniej i piskliwiej. Po nich rzuciłam się na biednego chłopaka
obdarowując go lekkimi muśnięciami moich
warg na jego głowę. Z twarzy przeszłam na szyję zostawiając po sobie mocne
ślady krwistej szminki. Miał tak ciepłe policzki i delikatny zarost, który
łaskotał mnie za każdym kiedy go muskałam swoimi ustami. Lou na początku nie
wiedział za bardzo o co chodzi. Zanim się zorientował kończyłam już swe dzieło
robiąc ostatni „pocałunek” na jego szyi.
-No.
Teraz wyglądasz cudownie-podsumowałam wyszczerzając się do niego.
Patrząc
na w tej chwili wręcz „straconego” Louisa od razu wybuchnęłam śmiechem. Nicole
razem z Alice widząc twarz chłopaka dołączyły do mnie niespełna po sekundzie.
Wyglądał …no nie mam słów by to opisać. Widząc Tomlinsona, z czerwonymi śladami
w kształcie ust na całej głowie i szyi uznałam, że grzechem by było nie zrobić
zdjęcia. Wyciągnęłam szybko komórkę żałując, że nie wzięłam mojego aparatu
nacisnęłam guzik znajdujący się z boku telefonu.
Brunet
dopiero teraz dochodził do siebie. Jednym sprawnym ruchem otworzył lusterko,
które znajdowało się na przeciwko jego, u góry.
-Asia…-
mruknął, ale po chwili na jego twarzy również zagościł uśmiech. I to w nim tak
uwielbiałam. Niezależnie od sytuacji widział te lepsze strony, a jego kąciki
ust zawsze wędrowały ku górze.
-Niech
no tylko dojedziemy- powiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy zjeżdżając z
pobocza.
45 minut później…
-Za ile będziemy na miejscu?- pytała już któryś
raz z rzędu Alice.
-Najprawdopodobniej
za kilkanaście minut- odparł Louis.
Już
pomijam fakt, że przez całą drogę wszyscy kierowcy zerkali na nasz samochód
widząc Tomlinsona z moim dziełem na twarzy i szyi.
-Lou
dlaczego kupiłeś sobie czerwony samochód. Przecież taki zawsze będzie rzucał
się w oczy.
-Trudno,
ale to mój ulubiony kolor- odrzekł twardo
-Świetny
wybór-powiedziałam sarkastycznie.
-Ciesz
się, że pasków nie ma-mówił z dumą.
-A co,
paski też planowałeś zrobić?
Tommo
kiwnął głową z zadowoleniem, ja w odpowiedzi jęknęłam.
-Słyszałam,
że Rose ma być-zaczęłam próbując zmienić temat.
Chłopak
potaknął.
-To jej
już nie mogłeś zabrać?
-Ma jakieś
zajęcia, dojedzie później.
-Aha…
Louis czy Ty mi możesz powiedzieć, co Ty w tym bagażniku wieziesz, że co
hamujesz ostrzej to słyszę jakby się tam jakieś kamienie przewalały?!
Ten
odgłos denerwował mnie już od dłuższego czasu, a szczególnie kiedy zjechaliśmy
na drogę złożoną z samego piasku i kamieni. Co chwila coś tam grzmotnęło. Ja
nie wiem, czy on cegły woził?
-Spokojnie
spokojnie to tylko marchewki-mówił uspokajającym tonem, ale z figlarnym
uśmieszkiem na twarzy.
-Serio?-
pytałam bezradnie i chlasnęłam się ręką w twarz.
-Serio-
mówił chłopak próbując aby to zabrzmiało poważnie.
-Ty
nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać.-szepnęłam.
W
odpowiedzi dostałam tylko buziaczka w powietrzu.
-Jak
stare, dobre małżeństwo-jęknęła z tyłu Alice.
Wszyscy
wybuchnęliśmy śmiechem.
-Sorry,
ale tym idiotą to ja nie zamierzam planować wspólnej przyszłości.
-Z
wzajemnością-powiedział wystawiając język.
-Widząc
twoje malinki na szyi nie byłabym taka pewna-odezwała się Nicole.
Wyszczerzyłam
się do chłopaka.
-Ona mi
to za chwile zmyje-powiedział pewny siebie Tomlinson.
-Chciałbyś-odparłam.
-No
chciałbym, chciałbym a jeszcze mnie będziesz błagała, żebyś mi to zmyła.
-O no
jasne-odparłam sarkastycznym tonem.
-Ma
któraś z was wilgotne chusteczki? -zapytał odwracając się do tyłu, a tym samym
mnie ignorując.
-Lou
patrz na drogę!-krzyknęłam.
Chłopak
wykonał moje polecenie odzywając się po chwili:
-Na tej
szosie nie ma nic w promieniu kilometra więc nie masz się co martwić
-Co nie
zmienia faktu, że masz trzymać obie ręce na kierownicy i nie odrywać oczu od
drogi.
Tommo
jęknął w odpowiedzi.
-I co,
ma któraś te chusteczki?- krzyknął do tyłu nie odwracając głowy.
-Ja
mam-odparła Alice i sięgnęła po torbę.
-Twoje
szczęście-brunet wyszczerzył się do mnie.
-Dlaczego
moje?
-A czym
byś to musiała zmywać? Normalnymi chusteczkami jest znacznie trudniej.
-Proszę-próbowała
przerwać naszą konwersację Alice podając cała paczkę.
-O
widzę, że obeznany już jesteś-spojrzałam na niego uśmiechając się chytrze.
-Się
wie.
Chłopak zatrzymał samochód i odwrócił się do mnie.
Chłopak zatrzymał samochód i odwrócił się do mnie.
Wyjęłam
jedną sztukę i powrotem zakleiłam pudełko oddając je mojej przyjaciółce.
Dotknęłam jego policzka wyczuwając przy tym drobny dreszcz. Uśmiechnęłam się do
Tomlinsona zaczynając wycierać mu lewy policzek. Na początku szminka się trochę
rozmazywała, co dało efekt zaróżowienia. Reakcja mnie i dziewczyn z tyłu była
przewidziana. Od razu wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Wolę
nie wiedzieć co mi zrobiłaś-szepnął.
-I
dobrze-odparłam.
Przeszłam
do prawego policzka. Teraz już poszło mi
nieco lepiej. Gdy zaczynałam jeździć chusteczką po szyi chłopaka znowu poczułam
znajomą gęsią skórkę. Uśmiechnęłam się pod nosem. Dla pamiątki zostawiłam
jeszcze dwie „malinki” i jeden ślad w
lewym punkcie twarzy.
-Okay
już-powiedziałam modląc się, aby to zabrzmiało w miarę wiarygodnie.
-Dobrze,
w takim razie jedziemy.
Chłopak
odpalił silnik i ruszyliśmy z powrotem. Ja starałam się nie wybuchnąć śmiechem.
Chciałam zobaczyć miny chłopaków, kiedy Lou wysiądzie z samochodu. Byliśmy już
prawie na miejscu. Zaczęłam poznawać znajome jezioro. Powróciły mi wszystkie
wspomnienia. Cudowny ranek spędzony z Zaynem przy widokach porannej mgły.
Retrospekcja:
Siedząc tak i
podziwiając ten niezwykły widok poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
Przeszedł mnie dreszcz.
Odwróciłam się.
-Zayn!-nie mogłam
krzyczeć że względu na pozostałą śpiącą czwórkę. - przestraszyłeś mnie!
-Przepraszam nie
chciałem, mogę się dosiąść?
-Oczywiście że tak- co
za pytanie.
-Nie wiedziałam że
rano tu będzie tak ślicznie, tylko szkoda że mgła jeszcze jest- przymrużyłam
oczy próbując dopatrzeć drugiego brzegu.
On tylko uśmiechnął
się. Był zapatrzony w horyzont. Miał na sobie koszulę w kratę rozpiętą prawie
do samego końca. Zwróciłam uwagę na jego tors i idealnie wyrzeźbione ciało.
Westchnęłam
na same te wspomnienia. Powrócił mi nawet każdy szczegół. Każde szumiące drzewo
wydawało mi się wtedy niezwykłe. Nie przeszkadzało mi to, że siedziałam na
suchym i niewygodnym podłożu. Takie już uroki dzikich miejsc. Pamiętam jego
twarz. Napięte policzki, kąciki ust uniesione ku górze. Niezdarnie włożona
koszula odkrywająca nagie ciało chłopaka. Wtedy wszystko wydawało się
takie..proste. Cieszyłam się z każdego szczegółu. Nic nie oczekiwałam. Tylko
patrzyłam: to na jezioro, to na Zayna. Mulat nieraz spoglądał na mnie kątem oka
i widząc moje spojrzenie śmiał się. Zawsze był taki rozluźniony, jakby niczym
nieprzejęty. Totalne przeciwieństwo mnie.
A wtedy
nad jeziorem..gdy na mnie patrzył. Nie robił tego tak jak zwykle. To samo było
w szpitalu. Usta miał bardziej ściśnięte. Ale to i tak mi nie przeszkadzało.
Może po prostu zastanawiał się nad czymś ważnym. I Ugh..jego spojrzenie…Tego
chyba najbardziej nie mogłam zapomnieć. Też tak czasem macie? Chcecie za
wszelką cenę o czymś nie myśleć, wymazać to z pamięci. Wtedy to jeszcze bardziej
powraca. Podobnie jest z odkochaniem się. Ale ten proces trwa jeszcze dłużej.
Nigdy nie doświadczyłam tego uczucia. Na
szczęście. I szczerze sobie tego nie życzę, wam również.
Ja wciąż
miałam przed oczami te czekoladowe punkciki pod wpływem których nieraz uginały
mi się nogi. Nocami zastanawiałam się, czemu właśnie to one mi tak utkwiły.
Zamykając oczy znowu je widziałam. Nieraz miałam takie uczucie, że jestem
gdzieś w tłumie, ale i tak czuję się obserwowana przez jedną osobą. Wytężam
wzrok i czuję na sobie to spojrzenie.
Jego spojrzenie.
-…Słuchasz?!-zobaczyłam
jakąś rękę przed sobą.
-Yyy…co?-
ocknęłam się.
-Nic,
czekam aż wysiądziesz, bo już dawno dojechaliśmy.
Wyjrzałam
przez okno. Faktycznie, Nicole podbiegała do Zayna a Alice próbowała zajść od
tyłu Harrego i zakryć mu oczy.
-A..przepraszam.
Niebieskie
oczy chłopaka spojrzały na mnie opiekuńczo.
-Co się
stało? Co taka zamyślona?
-A nic
ważnego-starałam się uśmiechnąć, z czego w wyniku wyszedł jakiś grymas.
-Widziałem,
że nad czymś uporczywie myślałaś w samochodzie, tylko nie chciałem pytać przy
dziewczynach.-nie dał za wygraną a niebieskie tęczówki nadal patrzyły na mnie
ze smutkiem.
-Louis,
nie każ mi tego mówić.-jęknęłam.
-I tak
wiem, że chodzi o niego.
Milczałam.
Tomlinson
sięgnął po mój pas i rozpiął go. Przez chwilę czułam ten nieziemski zapach jego
słodkich perfum, co nie uszło mojej uwadze.
-Pomożemy
Ci, nie martw się-szepnął przy okazji tego, że i tak już był pochylony.
Lou
zawsze umiał pocieszyć, za to tak go uwielbiałam.
-Dziękuję-tylko
to byłam w stanie z siebie wydobyć.
Louis od
razu uśmiechnął się na te słowa. Zresztą… kiedy on nie był uśmiechnięty?
Pogłaskał mnie delikatnie po włosach po czym pomógł mi wydostać się z
samochodu.
-Asia!-
ujrzałam podchodzącego do mnie Nialla z otwartymi ramionami. Już pominę fakt,
że w jednej ręce trzymał jakiegoś batonika…
-Cześć
Horanku- uśmiechnęłam się ciepło do chłopaka.
Długo
nie dali nam się nacieszyć swoją obecnością, bo ktoś (czytaj Alice) wskoczył
blondynowi na barana. Niebieskooki najpierw się trochę zachwiał ale już po
chwili witał moją przyjaciółkę Honan hug’iem. Tylko Nicole nadal nie
odstępowała Zayna o krok. Odwróciłam szybko wzrok nie chcąc dłużej patrzeć na
tę dwójkę.
-Witam-usłyszałam
cichy szept.
Odwróciłam
się.
-Liam!
Przestraszyłeś mnie.-powiedziałam a już po chwili wpadłam pod ciepłe i mocne
ramiona chłopaka.
-I co z
Rose?- zapytałam dyskretnie, bo wiedziałam, że gdybym mówiła te słowa trochę
głośniej to nieuniknione byłyby komentarze od reszty.
-Pojadę
po nią-odrzekł ucieszony.
Uśmiechnęłam
się mimowolnie. Słyszałam po jego tonie głosu, że jest bardzo podekscytowany.
Spojrzałam mu w oczy w których widziałam błyskające iskierki.
-To
dobrze, tylko grzecznie mi w tym samochodzie-pogroziłam palcem po chwili
wybuchając śmiechem.
-Pfff,
nie śmieszne.
Właśnie
chciałam coś jeszcze dodać, ale przerwał nam nagły krzyk Harrego.
-Louis!
No tego to się nie spodziewałem! Hahahhah z którą to?
Odwróciliśmy
głowy w jego stronę. Tak! Teraz sobie przypomniałam. Przecież nie starłam mu
moich trzeć śladów ust na szyi i twarzy. Na samą tę myśl zachichotałam.
Alice
chyba również nie wytrzymała bo dostała niepohamowanego ataku głupawki. Chwilę
później dołączył do niej Niall z Nicole.
-O co im
chodzi?- zapytał mnie Payne.
No tak…
ten był tyłem do Tomlinsona więc nie widział mojego dzieła.
-Sam
zobacz-powiedziałam wymijająco.
Ukradkiem
zobaczyłam, że nawet Zayn się śmiał. Tylko Lou nie wiedział o co chodzi, ale
sądząc po jego minie zorientował się.
-Asiaaaa!
No tak,
ten krzyk mówił wszystko za siebie. Louis starał się być poważny, co i tak mu
nie wyszło.
-Masz 5
sekund… -powiedział z figlarnym błyskiem w oku.
Już
zaczęłam uciekać. W międzyczasie usłyszałam tylko pogwizd Harrego i komentarze
Niall’a. Chłopaki zrobili grupowe „uuuuuu” a ja już leciałam w dal przed siebie.
Starałam się nie wywalić w czym mi bardzo przeszkadzał mój śmiech, którego
nadal nie mogłam opanować. Widziałam jak tylko Tommo rusza się z miejsca i już
go nie było. Szybki był. Cholera. Krążyłam w kółko nie mając innego pomysłu na
ucieczkę.
Podbiegłam
do Styles’a, który z uśmiechem przypatrywał się całej tej sytuacji. Starałam
się schować za jego plecami i manewrować nim tak aby był moją „tarczą” Lou już
po 3 sekundach znalazł się przed chłopakiem.
-Przecież
wiesz, że Ci nic nie zrobię-mówił z chytrym uśmieszkiem.
-Harry, proszę-pisnęłam.
-Co „proszę”?-zapytał chłopak a jego kąciki ust lekko
powędrowały ku górze.
-Powiedz mu coś albo zrób cokolwiek, żeby tylko mnie
nie dotknął.
-A co za to dostanę?-przekomarzał się.
-A co…echhh domyślam się, no przecież o czym innym
mógłbys myśleć-powiedziałam sarkastycznie
Tomlinson był tuż tuż.
-Nie to nie, ale żebyś potem nie żałowała-ostrzegł a
na jego twarzy pojawiły się dwa dołeczki.
Loczek odwrócił się i pospiesznie mnie złapał za ramiona następnie stawiając przed Louisem.
-Cześć Asiu-mruknął niebieskooki i szybko wziął na
ręce.
-A myślałam, że będzie gorzej-szepnęłam.
-Bo nie wiesz co Cię czeka-powiedział prosto do ucha.
Znowu gdy się przybliżył poczułam te niesamowitą woń
perfum. Uśmiechnęłam się pod nosem, ale po chwili przypomniałam sobie co mówił.
-Myślałam, że właśnie przechodzę tę „karę”-zdziwiłam
się.
-Chciałabyś. A tak jak byś nie wiedziała to właśnie
idziemy w stronę jeziora.
-Ooooo nie nie, tylko nie mów,że mnie tam chcesz
wrzucić!!-próbowałam się wyrywać.
Widząc to chłopak wybuchnął śmiechem.
-Nie wierć się tak, bo szybciej wpadniesz.
-Nieee proszęęę Louis!-wrzeszczałam, ale powstrzymać
się od głupawki również nie mogłam.
Zaczęłam się „rzucać” jak tylko ręce Tomlinsona mi na
to pozwalały. Widziałam, że jesteśmy już na samym brzegu, a do jeziora zostało
kilka metrów. Mój cały wysiłek nie przynosił żadnych efektów. Silne ramiona
chłopaka trzymały mnie w żelaznym uścisku. Przez chwilę rozluźnił lewą rękę
przez co moje nogi nareszcie mogły wykonać parę pchnięć. Chciałam je postawić
na ziemię dzięki czemu łatwiej by było o ucieczkę, ale niestety Lou nadal
trzymał w lewej ręce resztę mojego ciała. W wyniku czego doszło do tego, że
powiesiłam się na chłopaku.
-Chciałaś to masz- Tommo przekręcił mnie tak, abym
znalazła się dokładnie na przeciwko niego a nogi byłam zmuszona opleść wokół
jego talii.
Hmmm poczułam się…dziwnie. Chłopak nadal patrzył na
mnie błękitnymi oczami i uśmiechał się. Jak dla mnie była to sytuacja trochę
niekomfortowa. Często na filmach można zauważyć pary w takiej własnie pozycji.
Jego twarz była niemal tak blisko, że czułam ciepły
oddech na moim policzku. Widocznie Louisa nie krępowało to w ogóle, był
rozluźniony a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Poczułam jak mój brzuch lekko
się spina.
To nie była odległość jaką zwykle utrzymywałam między
mną a jakimkolwiek chłopakiem.Z drugiej strony to był dobry pomysł. Musiałam
być jak nabliżej jego i mocno się wtulić. Wtedy jeśli by miał mnie wrzucać do
wody, to sam również by do niej wpadł.Objęłam go mocniej, a głowę ułożyłam na
ramieniu Lou.
-Teraz Ty też wpadniesz-szepnęłam.
Przez chwilę zapadała cisza. Jedyne co mnie w tej
chwili dziwiło to fakt, że Tommo mnie jeszcze utrzymuje. No tak…w końcu
siłownia robi swoje-myślałam patrząc na jego mocno umięśnione ramiona, pod
którym bluzka się już ledwo opinała.
-Sprytna jesteś-odparł.
Moje mięśnie brzucha nadal nie rozluźniły się. A on? W
żadnym calu nie wyglądał na spiętego, czego w takiej chwili jak ta mu
zazdrościłam. Zauważyłam, że powracamy na ognisko i oddalamy się od brzegu.
Ufff. Teraz już mnie puścił, a na jego twarzy jak zwykle widniał delikatny
uśmiech.
Lekko szturchnął mnie w ramię. Odwróciłam się do
niego. Chłopak dyskretnie wskazał na samotnie siedzącego Zayna. O co mu chodziło?
Czy on myślał, że teraz rzucę się w tamtym kierunku i zacznę go przepraszać? O
no pewnie, jeszcze czego. Louis chyba nadal mnie nie poznał, bo nie wiedział że
teraz nie byłabym w stanie podejść do Malika.
-Podejdź do niego-szepnął.
W odpowiedzi pokręciłam przecząco głową. Tommo
westchnął.
Powróciliśmy do ogniska, gdzie każdy coś już robił.
Harry z Liamem rozpalali ognisko. Nicole z Alice rozstawiały jedzenie, które
powoli znikało ze stołu za sprawą Nialla. Zayn siedział w odosobnieniu i
patrzył na horyzont. Louis podszedł do ogniska i zaczął układać wokół niego
drewniane ławeczki. Ja dołączyłam do dziewczyn próbując zagonić Horana do
bardziej przydatnych rzeczy. W międzyczasie zaczęłam rozmawiać z moją
przyjaciółką. Tylko blondynka rzucała ukradkowe spojrzenia w kierunku mulata.
-Asia spokojnie-szepnęła Alice chichocząc.
-Co?
-Patrzysz na nią jak byś miała ją za chwilę zabić.
Już chciałam coś powiedzieć ale przerwał nam loczek
mówiąc, że wszystko już gotowe. Udałyśmy się powolnym krokiem w stronę ogniska.
Nicole usiadła na wolnym miejscu obok Malika. Skąd ja to wiedziałam?
Ja z moją przyjaciółką wtuliłyśmy się w siebie
spoczywając na największym drewienku. Długo to nie potrwało, bo między nas
wepchnął się Niall, a koło mnie Harry. Echh pomijam fakt, że już prawie
spadaliśmy z tej ławki. Louis stał na
razie przy ognisku, a Liam najwyraźniej pojechał już po Rose.Irlandczyk podziwiał rozchodzące się przed nami jezioro co jakiś czas mamrocząc różne słowa.
-To co? Ja może pójdę po gitarę?-zaproponował blondyn.
-Może…echh nie wierzę, że ja to mówię a nie Horan ale
najpierw sugeruję coś zjeść.-odparła Alice w wyniku czego wszyscy włącznie z
Irlandczykiem wybuchnęli śmiechem.
-No wiesz co?!-oburzył się Nialler i złożył ręce w
tzw. Kokardkę udając, że jest obrażony. Moja przyjaciółka w geście przeprosin
pogłaskała go po włosach i wstała udając się w stronę stołu.
-To kto chce kiełbaski?-Zapyał Lou nabijając je na
kolejne patyczki.
A kto nie chciał? No dobra..ja. Ale reszta rzuciła się
biegiem do stołu a następnie z kijkami w ręku w stronę ogniska. Heh, co za
idioci. Poszłam w stronę stołu gdzie
stał już tylko Tomlinson nadal nakuwając jedzenie.
-A Ty nie chcesz?-spytał.
-Nie, wolę pieczony chlebek-odparłam uśmiechając się
do niego.
Zabrałam dwie kromki i wcisnęłam je na patyk.
Podeszłam do ciasnego kółka, gdzie wszyscy się śmiali i rozmawiali. Usiadłam na
swoje miejsce i wlepiłam wzrok w ogień, z którego ciepło czułam już na
ławeczce. Uśmiechnęłam się pod nosem. Takiej atmosfery mi brakowało. Wiatru
praktycznie nie było, zachodzące słońce kreśliło wyraźną linię na horyzoncie.
Słyszałam jak fale jeziora delikanie obijają się o brzeg tworząc kremową pianę.
Ostatnie promienie rozpostarły się na wodzie tworząc niezapomniany widok. Urok
temu miejscu dodawały również cykające w oddali świerszcze i świergoczące
ptaki.
-Asiu zaraz sobie wszystko spalisz-usłyszałam szept z
lewej strony.
Spojrzałam na pieczący się chleb. Faktycznie, jeszcze
parenaście sekund a miałabym węgiel na patyku. Szybkim ruchem przyciągnęłam
wzięłam go do siebie i zdjęłam z już żarzącego się kija.
-Dzięki-odpowiedziałam mojemu wybawcy, którym okazał
się być Harry.
Loczek w odpowiedzi uśmiechnął się lekko ukazując dwa
urocze dołeczki. W jego oczach błyskały iskierki. Może to za sprawą ognia, może
nie. Chyba zauważył, że mu się przyglądam bo delitaknie zagryzł wargę. Szybko
odwróciłam głowę zdając sobie sprawę z tego co robiłam. A najgorsze jest to, że
moja czynność była świadoma. Powróciłam do jedzenia prawie spalonego
chleba. Wszyscy już kończyli swoją
porcję, tylko ja zaczynałam.
-To co, może coś zaśpiewamy?-zaproponowała Alice.
Wszyscy spojrzeli wymownie na Nialla z nadzieję, że
chłopak będzie grał.
-Ja jeszcze jem-usprawiedliwił się trzymając nad
ogniskiem cztery patyki.
Może pominę minę innych…
-Ok w takim razie Louis niech coś zagra-powiedziałam
wiedząc, że Lou też ma umiejętności muzyczne.
Tommo w odpowiedzi wzruszył ramionami i poszedł po
instrument. Po chwili wrócił mówiąc.
-Dzwonił Liam. Będą z Rose za pół godziny. To co
śpiewamy? Little thnigs?
-More than this-wyprzedził go
Zayn.
-Jasne, to ja zastąpię Payne w jego solówce-powiedział
z zapchaną buzią Niall.
Nie znałam tej piosenki i nie wiedziałam dlaczego
właśnie ją wybrali, więc wolałam się nie odzywać.Spojrzałam na Alice. Miała
dokładnie tę samą minę co ja. Uśmiechnęłyśmy się do siebie. Lou grać a Niall
zaczął solówkę Liama. Piosenka z każdym słowem urzekała mnie jeszcze bardziej.
Po prostu była piękne. Wpatrywałam się w płomyki ognia jednocześnie
przysłuchując się słowom piosenki.
„Kiedy on otwiera ramiona i
trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on, yeah,
Kiedy kładzie Cię do snu, umieram wewnątrz,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on,
Kochać bardziej niż on...”
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on, yeah,
Kiedy kładzie Cię do snu, umieram wewnątrz,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on,
Kochać bardziej niż on...”
Najbardziej
utkwił mi ten kawałek. Patrzyłam na czwórkę chłopaków, którzy byli dla siebie
jak bracia połączeni pasją i humorem…
Godzinę później…
Siedziałam wtulona w koc razem z Harrym. Teraz jedynym
źródłem oświetlenia oprócz ogniska był księżyc. Liam, który niedawno przyjachał
razem z Rose rozkładał koce do spania. Zayn wpatrywał się zawzięcie w książyc z
oczami pełnymi smutku. Aż miałam ochotę do niego podejść, ale trochę głupio mi
było zważywszy na relacje pomiędzy nami. Lou zagadywał Rose i Nicole a Niall z
Alice siedzieli szczelnie przykryci drugim kocem.
-Ej ruszać się, musimy to sprzątnąć przed pójściem
spać-mówił Daddy próbując jakoś ogarnąć resztę.
Niechętnie wstałam z miejsca i ruszyłam w stronę
stolików gdzie panował niezły bałagan.
-Nie można tego zrobić jutro?-Jęknęła Alice.
-Nie. Rano będziecie nieprzytomni-mówił twardo Payne.
Zaczęlismy sprzątać, co z chłopakami było naprawdę
trudnym wyzwaniem. Nie wiem, czy ich wkład w pracę dał jakiekolwiek skutki.
Mogli jedynie pogorszyć sytuację.
-Liam idźcie z Rose jakoś zgasić to ognisko, żeby w
nocy się nie rozprzestrzeniło.-starałam się mówic obojętnym tonem aby nie
zabrzmiało to pojedrzanie.
Brunet obdarzył mnie dziękczynnym spojrzeniem i
poszedł z dziewczyną we wskazanym kierunku.
-My już to sprzątniemy. Wy krzątając się robicie
jeszcze większy bałagan. Pójdźcie sobie nad wodę czy coś-jęknęła Alice widząc
skutki naszego „sprzątania”.
Cała piątka czwórka chętnie skorzystała z okazji i już
po chwili ich nie było. Zostały tylko dziewczyny.
Obserwowałam wzrokiem chłopaków. Louis obejmował
Harrego za szyję i się z czegoś śmiali. Horan chyba próbował coś zagadać do
Zayna, ale ten w połowie drogi do jeziora usiadł. Nie wiem co mu teraz mówił,
ale po długich „przekonaniach” i blondyn udał się w ślad za Larrym. Mulat
siedział i wpatrywał się w horyzont. Dobrze, że był tyłem i nie widział moich
mało dyskretnych spojrzeń. On może nie, ale Alice z Nicole już tak. Brunetka
posłała mi ciepły uśmiech, co starałam się odegrać, ale wyszedł mi jakiś blady.
-Może ja do niego pójdę, coś spróbuję wyc…- zaczęła
blondynka
-..Nie, nie ja pójdę-przerwała jej moja przyjaciółka
czym i mnie zdziwiła.
-On zawsze taki był?- zapytała kiedy już zostałyśmy
same.
-Nie, nie kiedyś był inny-wyszeptałam.
-Aha. Tak mi się właśnie wydawało. Bo wiesz..jakoś
często z nim gadam to czasem z trudem wymawia jakiekolwiek słowa.
Przytaknęłam jej. A co miałam zrobić? „Aha, no wiesz
to prze mnie od ponad miesiąca Zayn siedzi w pokoju i wychodzi tylko na
koncerty i wywiady” Nie chciałam drążyć tego tematu i mam nadzieję, że
dziewczyna również uznała go za zakończony.
Serce mi biło mocniej kiedy patrzyłam na Alice jak
swobodnie dogaduje się z Malikiem. Jak bardzo bym chciała mieć teraz
umiejętność czytania w myślach. Co ona mu mówiła i na odwrót? Jak tylko wrócimy
zapytam ją koniecznie. Bosh, może rozmawiają o mnie. Na samą myśl moje ciało
zalała fala gorąca. Zauważyłam na sobie wzrok Nicole więc szybko wróciłam do
ogarniania stołu. Teraz to ona nie oszczędziła sobie spojrzeń, i to wcale nie
ukradkowych w tamta stronę.
Godzinę
później...
Leżeliśmy już wszyscy pod kocem podziwiając piękno
spadających gwiazd. Chmury coraz bardziej zakrywały całe niebo. Miałam tylko
nadzieję, że nie lunie deszcz. Księżyc był już w połowie przysłonięty.
Westchnęłam zauroczona tym widokiem. Usadowiona koło Nicole i Nialla
wspominałam uroki tamtego ogniska sprzed miesiąca.
-O czym tak myślisz? -szepnął blondyn przysuwając się.
-Wspominam-powiedziałam jakby uznając to za
wystarczającą odpowiedź. Delikatnie przeniosłam moją głowę na jego ramię. O,
teraz wszystko już było na swoim miejscu. Irlandczyk nie sprzeciwił się temu.
Słyszałam jego ciche oddechy i czułam jak barki Horana lekko unoszą się na
ich rytm. Ogarnęła mnie senność. Zamknęłam oczy, jednak nadal chciałam wiedzieć
co się dzieje więc starałam się nie zasnąć. Louis jak zwykle walił swoimi
sucharami, zupełnie nie przejmując się tym, że już nikt go nie słucha i się nie
śmieje. Hazza nucił coś pod nosem, nie wiem czy to w ogóle robił podświadomie,
bo powieki również ciążyły mu na oczach, a mi się w tym samym czasie otworzyły.
Liam patrzył na śpiącą Rose. Jak bym ja chciała, żeby jakiś chłopak okrywał
mnie takim spojrzeniem co Payne. Delikatnie odgarnął jej kosmyk włosów do tyłu,
tak aby się nie obudziła. Ten wzrok jakim ją obdarzał był nie do opisania. Czuł
się, jakby była jego, i tylko jego. Skoczył by za nią w ogień., chroniłby ją.
Tak się starał…
Aż na samą myśl jakoś cieplej zrobiło mi się na sercu.
Chociaż jeszcze nie byli parą kibicowałam mu. W sumie to im. Daddy chyba
wyczuł, że dość długo trzymam na nim wzrok i odwrócił się. Pokazałam mu kciuki do
góry obdarzając go ciepłym uśmiechem. Kąciki jego ust powędrowały ku górze.
Patrzył na mnie jeszcze przez chwilę, potem znowu zwrócił wzrok na swoją
„księżniczkę”.
Moje powieki znowu zaczęły mi ciążyć. Nie chciałam ich
zamykać, bo wiedziałam, że zasnę,
-Hej, śpij już, nie męcz się dłużej.-usłyszałam.
Posłuchałam się rady jak się można było domyśleć
-Nialla. Ułożyłam się wygodnie na jego barkach. Ostatnie co pamiętam to
delikatny pocałunek Irlandczyka na moich włosach. Potem oddałam się w objęcia
morfeusza…
Kilka
godzin później…
-Asia! Asia obudź się! -mówił ktoś nad moim uchem
lekko mną potrząsając.
Otworzyłam oczy. Nadal była noc… cholera środek nocy,
czego oni chcą?!
____________________________________________________________________
Witam moje kochane directioners!! <33
Nawet nie wiecie jak baaardzo się za wami stęskniłam c:
Nareszcie udało mi się wszystko jakoś naprawić i uwierzcie mi- cieszę się jak małe dziecko :D
Bosh..nawet sobie nie wyobrażacie jak mi was brakowało, dziękuję za te wszystkie komentarze, jesteście wielcy ;**
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał, przepraszam za wszystkie błędy. :)
Przez ten cały czas tak mi się nudziło, że nawet już prolog na bloga wymyśliłam xDD
W odpowiedzi na komentarze mogę zdradzić, że niebawem się dowiecie co gryzie Nialla i czy jest to związane z Nicole ;))
Przez ten cały czas tak mi się nudziło, że nawet już prolog na bloga wymyśliłam xDD
W odpowiedzi na komentarze mogę zdradzić, że niebawem się dowiecie co gryzie Nialla i czy jest to związane z Nicole ;))
Kochani bardzo mi zależy na waszych opiniach, co myślicie o tym rozdziale, z kim powinna być bohaterka itp- czekam na to w komenarzach i odpowiem na następne z nich x]
Pozdrawiam,
Nicole.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNaj!!
OdpowiedzUsuńŚwietny!!!
Asia powinna być z Harrym.
Pięknie! Mam nadzieję, że napiszesz kolejny rozdział za parę dni :D No bo to jest takie wciągające! Ty chyba niedługo książkę napiszesz xD
OdpowiedzUsuńW sumie to wszyscy mówię żeby z Harrym była, ale ja sądze, by z Niallem ;) Weny, i jeszcze raz weny!
OMG, ale jestem ciekawa czemu ja obudzili w nocy :O
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to rozdział wspaniały!!
Jestem za Zaynem
Świetny ! Codziennie wchodzę i sprawdzam czy jest nowy rozdział .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
Moim zdanie Asia powinna być z Niallem lub z Harrym ♥
Ja też codziennie wchodzę i sprawdzam! ;)
UsuńPowinna być z Zayn'em :)
UsuńWidzę, że dostałaś weny! No to trzymaj tak dalej!
OdpowiedzUsuńNiall lub Louis, w końcu w tym rozdziale pomiędzy nimi zrobiło się gorąco xD
uuuuumm! ciekawie sie zapowiada! uwielbiam twoj blog! nie ma lepszego. a ten rozdzial.... the best! koncz to szybciutenko bo wszyscy czekamy i jaramy siee jak tylko dodasz nowy rozdzial
OdpowiedzUsuńagnieszka pozdrawia :)))
Zapowiada się bardzo ciekawie, może nie zdarzy się nic złego? Jeśli chodzi o ankietę, to ja jestem za Niallem.
OdpowiedzUsuń~Claudia.
Kocham *,*
OdpowiedzUsuń♥ Extra ♥
OdpowiedzUsuńJestem za Niallem
Bardzo pięknie piszesz, masz super styl pisma, wygląd bloga jest przyjemny i miło się go czyta. No po prostu super! Ja sądzę ,że powinna być z Niallem, to jej przyjacie i najbardziej z całej piątki się o nią troszczy. KOcham ten blog. A ten rozdział jest jednym z najlepszych <3
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że będzie meeeega akcja w 29 rozdziale! Bo w tym było extra! To dawaj nn!!
OdpowiedzUsuńNieeee zayn!!!
OdpowiedzUsuń