Muzyka

17 sierpnia 2013

~Rozdział 28~


Siedziałam na kanapie już od 10 minut czekając na Louisa. Sprawdziłam po raz piąty zawartość mojej torby czy przypadkiem czegoś nie zapomniałam.
Wypuściłam głośno powietrze. Nie ma to jak wiecznie nieogarnięty Lou- pomyślałam.
Wstałam  udając się w stronę lustra. Jeszcze raz poprawiłam wiecznie przeszkadzający mi kosmyk włosów. Przejrzałam się, jest okey.
                                              
Usłyszałam klakson od samochodu. Nareszcie! Podbiegłam szybko do sofy i wzięłam moją torbę do ręki. Ostatni raz rzuciłam okiem na dom i wyszłam na zewnątrz. W ręku już od dłuższego czasu trzymałam klucze, więc tylko wcisnęłam je do zamku i przekręciłam. Podbiegłam w stronę czerwonego samochodu, w którym przyciemniane były tylnie szyby. Dlaczego Tomlinson kupił sobie samochód o kolorze tak rzucającym się w oczy? Echhh gdzie ten Tommo ma mózg. Otworzyłam przednie drzwi i od razu usłyszałam z tyłu znajome „Asia!”. Zamknęłam drzwi i odwróciłam się do tyłu. Siedziały tam Alice z Nicole. Zdziwiłam się ich widokiem, chociaż wiedziałam, że miały być na ognisku.
-Heeeeej- krzyknęłam w ich stronę rzucając się przy tym i całując obie dziewczyny w policzek.
-Kobiety-usłyszałam jęk z mojej prawej strony.
Powróciłam na swoje miejsce i spojrzałam z dezaprobatą na Louisa.
-No co?- zapytałam.
-A nic, tylko te wasze. Aaaa Asia, ojej Alice! Cmok, cmok! –piszczał dziewczęcym głosem Lou w wyniku czego wszystkie trzy wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Wcale tak nie jest - powiedziałam starając się choć trochę opanować.
- Właściwie to jest jeszcze gorzej, masz rację.
-Dobra odpalaj ten samochód bo nigdy stąd nie ruszymy-zmieniłam temat.
-A co, ze mną to już się nie przywitasz? -spytał chłopak próbując przy tym zrobić smutną minkę i podwyższyć ton o parę oktaw wyżej co spowodowało gromki uśmiech na mojej twarzy.
-Ojjjj kotku, dla Ciebie przygotowałam coś specjalnego-również zmieniłam głos na bardziej piskliwy.
Zaczęłam szukać w mojej torebce czegoś, co było mi teraz jak najbardziej potrzebne. Grzebałam przewracając po kolei wszystkie przedmioty. Komórka? Nie. Szczotka? Nie. Lusterko? Nie. Gdzie to jest?!
Louis już odpalił samochód i ruszył przed siebie. O nie, nie odpuszczę mu tego. Dosłownie przed paroma sekundami wpadłam na ten genialny pomysł i muszę go zrealizować. Dopnę swego choćby nie wiem co. Przerzucałam kolejne rzeczy aż w końcu trafiłam na coś, czego szukałam. Jest, tak! Wyciągnęłam wściekle czerwoną szminkę i mocno pomalowałam sobie nią usta. Noooo Lou chciałeś powitanie, to masz.
-Louis?- zapytałam chłopaka przyjmując obojętny ton.
-Hmmmm?- spytał  jeszcze nie spodziewając się tego, co go za chwilę czeka.
-Spójrz na mnie na chwilę i dla bezpieczeństwa zjedź z trasy.-mruknęłam.
Tomlinson bez ociągnięć wykonał moje polecenie zjeżdżając na pobocze.
Odwrócił głowę z moim kierunku a wtedy ja wcieliłam swój cudowny plan w życie.
-No chciałeś powitania, to masz. Cześć Tommo!- Te ostatnie dwa słowa wypowiedziałam nieco głośniej i piskliwiej. Po nich rzuciłam się na biednego chłopaka obdarowując go lekkimi muśnięciami  moich warg na jego głowę. Z twarzy przeszłam na szyję zostawiając po sobie mocne ślady krwistej szminki. Miał tak ciepłe policzki i delikatny zarost, który łaskotał mnie za każdym kiedy go muskałam swoimi ustami. Lou na początku nie wiedział za bardzo o co chodzi. Zanim się zorientował kończyłam już swe dzieło robiąc ostatni „pocałunek” na jego szyi.
-No. Teraz wyglądasz cudownie-podsumowałam wyszczerzając się do niego.
Patrząc na w tej chwili wręcz „straconego” Louisa od razu wybuchnęłam śmiechem. Nicole razem z Alice widząc twarz chłopaka dołączyły do mnie niespełna po sekundzie. Wyglądał …no nie mam słów by to opisać. Widząc Tomlinsona, z czerwonymi śladami w kształcie ust na całej głowie i szyi uznałam, że grzechem by było nie zrobić zdjęcia. Wyciągnęłam szybko komórkę żałując, że nie wzięłam mojego aparatu nacisnęłam guzik znajdujący się z boku telefonu.
Brunet dopiero teraz dochodził do siebie. Jednym sprawnym ruchem otworzył lusterko, które znajdowało się na przeciwko jego, u góry.
-Asia…- mruknął, ale po chwili na jego twarzy również zagościł uśmiech. I to w nim tak uwielbiałam. Niezależnie od sytuacji widział te lepsze strony, a jego kąciki ust zawsze wędrowały ku górze.
-Niech no tylko dojedziemy- powiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy zjeżdżając z pobocza.
45 minut później…
-Za  ile będziemy na miejscu?- pytała już któryś raz z rzędu Alice.
-Najprawdopodobniej za kilkanaście minut- odparł Louis.
Już pomijam fakt, że przez całą drogę wszyscy kierowcy zerkali na nasz samochód widząc Tomlinsona z moim dziełem na twarzy i szyi.
-Lou dlaczego kupiłeś sobie czerwony samochód. Przecież taki zawsze będzie rzucał się w oczy.
-Trudno, ale to mój ulubiony kolor- odrzekł twardo
-Świetny wybór-powiedziałam sarkastycznie.
-Ciesz się, że pasków nie ma-mówił z dumą.
-A co, paski też planowałeś zrobić?
Tommo kiwnął głową z zadowoleniem, ja w odpowiedzi jęknęłam.
-Słyszałam, że Rose ma być-zaczęłam próbując zmienić temat.
Chłopak potaknął.
-To jej już nie mogłeś zabrać?
-Ma jakieś zajęcia, dojedzie później.
-Aha… Louis czy Ty mi możesz powiedzieć, co Ty w tym bagażniku wieziesz, że co hamujesz ostrzej to słyszę jakby się tam jakieś kamienie przewalały?!
Ten odgłos denerwował mnie już od dłuższego czasu, a szczególnie kiedy zjechaliśmy na drogę złożoną z samego piasku i kamieni. Co chwila coś tam grzmotnęło. Ja nie wiem, czy on cegły woził?
-Spokojnie spokojnie to tylko marchewki-mówił uspokajającym tonem, ale z figlarnym uśmieszkiem na twarzy.
-Serio?- pytałam bezradnie i chlasnęłam się ręką w twarz.
-Serio- mówił chłopak próbując aby to zabrzmiało poważnie.
-Ty nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać.-szepnęłam.
W odpowiedzi dostałam tylko buziaczka w powietrzu.
-Jak stare, dobre małżeństwo-jęknęła z tyłu Alice.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Sorry, ale tym idiotą to ja nie zamierzam planować wspólnej przyszłości.
-Z wzajemnością-powiedział wystawiając język.
-Widząc twoje malinki na szyi nie byłabym taka pewna-odezwała się Nicole.
Wyszczerzyłam się do chłopaka.
-Ona mi to za chwile zmyje-powiedział pewny siebie Tomlinson.
-Chciałbyś-odparłam.
-No chciałbym, chciałbym a jeszcze mnie będziesz błagała, żebyś mi to zmyła.
-O no jasne-odparłam sarkastycznym tonem.
-Ma któraś z was wilgotne chusteczki? -zapytał odwracając się do tyłu, a tym samym mnie ignorując.
-Lou patrz na drogę!-krzyknęłam.
Chłopak wykonał moje polecenie odzywając się po chwili:
-Na tej szosie nie ma nic w promieniu kilometra więc nie masz się co martwić
-Co nie zmienia faktu, że masz trzymać obie ręce na kierownicy i nie odrywać oczu od drogi.
Tommo jęknął w odpowiedzi.
-I co, ma któraś te chusteczki?- krzyknął do tyłu nie odwracając głowy.
-Ja mam-odparła Alice i sięgnęła po torbę.
-Twoje szczęście-brunet wyszczerzył się do mnie.
-Dlaczego moje?
-A czym byś to musiała zmywać? Normalnymi chusteczkami jest znacznie trudniej.
-Proszę-próbowała przerwać naszą konwersację Alice podając cała paczkę.
-O widzę, że obeznany już jesteś-spojrzałam na niego uśmiechając się chytrze.
-Się wie.
Chłopak zatrzymał samochód i odwrócił się do mnie.
Wyjęłam jedną sztukę i powrotem zakleiłam pudełko oddając je mojej przyjaciółce. Dotknęłam jego policzka wyczuwając przy tym drobny dreszcz. Uśmiechnęłam się do Tomlinsona zaczynając wycierać mu lewy policzek. Na początku szminka się trochę rozmazywała, co dało efekt zaróżowienia. Reakcja mnie i dziewczyn z tyłu była przewidziana. Od razu wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Wolę nie wiedzieć co mi zrobiłaś-szepnął.
-I dobrze-odparłam.
Przeszłam do  prawego policzka. Teraz już poszło mi nieco lepiej. Gdy zaczynałam jeździć chusteczką po szyi chłopaka znowu poczułam znajomą gęsią skórkę. Uśmiechnęłam się pod nosem. Dla pamiątki zostawiłam jeszcze dwie „malinki”  i jeden ślad w lewym punkcie twarzy.
-Okay już-powiedziałam modląc się, aby to zabrzmiało w miarę wiarygodnie.
-Dobrze, w takim razie jedziemy.
Chłopak odpalił silnik i ruszyliśmy z powrotem. Ja starałam się nie wybuchnąć śmiechem. Chciałam zobaczyć miny chłopaków, kiedy Lou wysiądzie z samochodu. Byliśmy już prawie na miejscu. Zaczęłam poznawać znajome jezioro. Powróciły mi wszystkie wspomnienia. Cudowny ranek spędzony z Zaynem przy widokach porannej mgły.
Retrospekcja:
Siedząc tak i podziwiając ten niezwykły widok poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Przeszedł mnie dreszcz.
Odwróciłam się.
-Zayn!-nie mogłam krzyczeć że względu na pozostałą śpiącą czwórkę. - przestraszyłeś mnie!
-Przepraszam  nie chciałem, mogę się dosiąść?
-Oczywiście że tak- co za pytanie.
-Nie wiedziałam że rano tu będzie tak ślicznie, tylko szkoda że mgła jeszcze jest- przymrużyłam oczy próbując dopatrzeć drugiego brzegu.
On tylko uśmiechnął się. Był zapatrzony w horyzont. Miał na sobie koszulę w kratę rozpiętą prawie do samego końca. Zwróciłam uwagę na jego tors i idealnie wyrzeźbione ciało.


 
 
Westchnęłam na same te wspomnienia. Powrócił mi nawet każdy szczegół. Każde szumiące drzewo wydawało mi się wtedy niezwykłe. Nie przeszkadzało mi to, że siedziałam na suchym i niewygodnym podłożu. Takie już uroki dzikich miejsc. Pamiętam jego twarz. Napięte policzki, kąciki ust uniesione ku górze. Niezdarnie włożona koszula odkrywająca nagie ciało chłopaka. Wtedy wszystko wydawało się takie..proste. Cieszyłam się z każdego szczegółu. Nic nie oczekiwałam. Tylko patrzyłam: to na jezioro, to na Zayna. Mulat nieraz spoglądał na mnie kątem oka i widząc moje spojrzenie śmiał się. Zawsze był taki rozluźniony, jakby niczym nieprzejęty. Totalne przeciwieństwo mnie.
A wtedy nad jeziorem..gdy na mnie patrzył. Nie robił tego tak jak zwykle. To samo było w szpitalu. Usta miał bardziej ściśnięte. Ale to i tak mi nie przeszkadzało. Może po prostu zastanawiał się nad czymś ważnym. I Ugh..jego spojrzenie…Tego chyba najbardziej nie mogłam zapomnieć. Też tak czasem macie? Chcecie za wszelką cenę o czymś nie myśleć, wymazać to z pamięci. Wtedy to jeszcze bardziej powraca. Podobnie jest z odkochaniem się. Ale ten proces trwa jeszcze dłużej. Nigdy nie doświadczyłam tego uczucia. Na szczęście. I szczerze sobie tego nie życzę, wam również.
Ja wciąż miałam przed oczami te czekoladowe punkciki pod wpływem których nieraz uginały mi się nogi. Nocami zastanawiałam się, czemu właśnie to one mi tak utkwiły. Zamykając oczy znowu je widziałam. Nieraz miałam takie uczucie, że jestem gdzieś w tłumie, ale i tak czuję się obserwowana przez jedną osobą. Wytężam wzrok i czuję na sobie to spojrzenie. Jego spojrzenie.
-…Słuchasz?!-zobaczyłam jakąś rękę przed sobą.
-Yyy…co?- ocknęłam się.
-Nic, czekam aż wysiądziesz, bo już dawno dojechaliśmy.
Wyjrzałam przez okno. Faktycznie, Nicole podbiegała do Zayna a Alice próbowała zajść od tyłu Harrego i zakryć mu oczy.
-A..przepraszam.
Niebieskie oczy chłopaka spojrzały na mnie opiekuńczo.
-Co się stało? Co taka zamyślona?
-A nic ważnego-starałam się uśmiechnąć, z czego w wyniku wyszedł jakiś grymas.
-Widziałem, że nad czymś uporczywie myślałaś w samochodzie, tylko nie chciałem pytać przy dziewczynach.-nie dał za wygraną a niebieskie tęczówki nadal patrzyły na mnie ze smutkiem.
-Louis, nie każ mi tego mówić.-jęknęłam.
-I tak wiem, że chodzi o niego.
Milczałam.
Tomlinson sięgnął po mój pas i rozpiął go. Przez chwilę czułam ten nieziemski zapach jego słodkich perfum, co nie uszło mojej uwadze.
-Pomożemy Ci, nie martw się-szepnął przy okazji tego, że i tak już był pochylony.
Lou zawsze umiał pocieszyć, za to tak go uwielbiałam.
-Dziękuję-tylko to byłam w stanie z siebie wydobyć.
Louis od razu uśmiechnął się na te słowa. Zresztą… kiedy on nie był uśmiechnięty? Pogłaskał mnie delikatnie po włosach po czym pomógł mi wydostać się z samochodu.
-Asia!- ujrzałam podchodzącego do mnie Nialla z otwartymi ramionami. Już pominę fakt, że w jednej ręce trzymał jakiegoś batonika…
-Cześć Horanku- uśmiechnęłam się ciepło do chłopaka.
Długo nie dali nam się nacieszyć swoją obecnością, bo ktoś (czytaj Alice) wskoczył blondynowi na barana. Niebieskooki najpierw się trochę zachwiał ale już po chwili witał moją przyjaciółkę Honan hug’iem. Tylko Nicole nadal nie odstępowała Zayna o krok. Odwróciłam szybko wzrok nie chcąc dłużej patrzeć na tę dwójkę.
-Witam-usłyszałam cichy szept.
Odwróciłam się.
-Liam! Przestraszyłeś mnie.-powiedziałam a już po chwili wpadłam pod ciepłe i mocne ramiona chłopaka.
-I co z Rose?- zapytałam dyskretnie, bo wiedziałam, że gdybym mówiła te słowa trochę głośniej to nieuniknione byłyby komentarze od reszty.
-Pojadę po nią-odrzekł ucieszony.
Uśmiechnęłam się mimowolnie. Słyszałam po jego tonie głosu, że jest bardzo podekscytowany. Spojrzałam mu w oczy w których widziałam błyskające iskierki.
-To dobrze, tylko grzecznie mi w tym samochodzie-pogroziłam palcem po chwili wybuchając śmiechem.
-Pfff, nie śmieszne.
Właśnie chciałam coś jeszcze dodać, ale przerwał nam nagły krzyk Harrego.
-Louis! No tego to się nie spodziewałem! Hahahhah z którą to?
Odwróciliśmy głowy w jego stronę. Tak! Teraz sobie przypomniałam. Przecież nie starłam mu moich trzeć śladów ust na szyi i twarzy. Na samą tę myśl zachichotałam.
Alice chyba również nie wytrzymała bo dostała niepohamowanego ataku głupawki. Chwilę później dołączył do niej Niall z Nicole.
-O co im chodzi?- zapytał mnie Payne.
No tak… ten był tyłem do Tomlinsona więc nie widział mojego dzieła.
-Sam zobacz-powiedziałam wymijająco.
Ukradkiem zobaczyłam, że nawet Zayn się śmiał. Tylko Lou nie wiedział o co chodzi, ale sądząc po jego minie zorientował się.
-Asiaaaa!
No tak, ten krzyk mówił wszystko za siebie. Louis starał się być poważny, co i tak mu nie wyszło.
-Masz 5 sekund… -powiedział z figlarnym błyskiem w oku.
Już zaczęłam uciekać. W międzyczasie usłyszałam tylko pogwizd Harrego i komentarze Niall’a. Chłopaki zrobili grupowe „uuuuuu” a ja już leciałam w dal przed siebie. Starałam się nie wywalić w czym mi bardzo przeszkadzał mój śmiech, którego nadal nie mogłam opanować. Widziałam jak tylko Tommo rusza się z miejsca i już go nie było. Szybki był. Cholera. Krążyłam w kółko nie mając innego pomysłu na ucieczkę.
Podbiegłam do Styles’a, który z uśmiechem przypatrywał się całej tej sytuacji. Starałam się schować za jego plecami i manewrować nim tak aby był moją „tarczą” Lou już po 3 sekundach znalazł się przed chłopakiem.
-Przecież wiesz, że Ci nic nie zrobię-mówił z chytrym uśmieszkiem.                                                                 
-Harry, proszę-pisnęłam.
-Co „proszę”?-zapytał chłopak a jego kąciki ust lekko powędrowały ku górze.
-Powiedz mu coś albo zrób cokolwiek, żeby tylko mnie nie dotknął.
-A co za to dostanę?-przekomarzał się.
-A co…echhh domyślam się, no przecież o czym innym mógłbys myśleć-powiedziałam sarkastycznie
Tomlinson był tuż tuż.
-Nie to nie, ale żebyś potem nie żałowała-ostrzegł a na jego twarzy pojawiły się dwa dołeczki.

Loczek odwrócił się i pospiesznie mnie złapał za ramiona następnie stawiając przed Louisem.
-Cześć Asiu-mruknął niebieskooki i szybko wziął na ręce.
-A myślałam, że będzie gorzej-szepnęłam.
-Bo nie wiesz co Cię czeka-powiedział prosto do ucha.
Znowu gdy się przybliżył poczułam te niesamowitą woń perfum. Uśmiechnęłam się pod nosem, ale po chwili przypomniałam sobie co mówił.
-Myślałam, że właśnie przechodzę tę „karę”-zdziwiłam się.
-Chciałabyś. A tak jak byś nie wiedziała to właśnie idziemy w stronę jeziora.
-Ooooo nie nie, tylko nie mów,że mnie tam chcesz wrzucić!!-próbowałam się wyrywać.
Widząc to chłopak wybuchnął śmiechem.
-Nie wierć się tak, bo szybciej wpadniesz.
-Nieee proszęęę Louis!-wrzeszczałam, ale powstrzymać się od głupawki również nie mogłam.
Zaczęłam się „rzucać” jak tylko ręce Tomlinsona mi na to pozwalały. Widziałam, że jesteśmy już na samym brzegu, a do jeziora zostało kilka metrów. Mój cały wysiłek nie przynosił żadnych efektów. Silne ramiona chłopaka trzymały mnie w żelaznym uścisku. Przez chwilę rozluźnił lewą rękę przez co moje nogi nareszcie mogły wykonać parę pchnięć. Chciałam je postawić na ziemię dzięki czemu łatwiej by było o ucieczkę, ale niestety Lou nadal trzymał w lewej ręce resztę mojego ciała. W wyniku czego doszło do tego, że powiesiłam się na chłopaku.
-Chciałaś to masz- Tommo przekręcił mnie tak, abym znalazła się dokładnie na przeciwko niego a nogi byłam zmuszona opleść wokół jego talii.
Hmmm poczułam się…dziwnie. Chłopak nadal patrzył na mnie błękitnymi oczami i uśmiechał się. Jak dla mnie była to sytuacja trochę niekomfortowa. Często na filmach można zauważyć pary w takiej własnie pozycji.                                                        
Jego twarz była niemal tak blisko, że czułam ciepły oddech na moim policzku. Widocznie Louisa nie krępowało to w ogóle, był rozluźniony a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Poczułam jak mój brzuch lekko się spina.
To nie była odległość jaką zwykle utrzymywałam między mną a jakimkolwiek chłopakiem.Z drugiej strony to był dobry pomysł. Musiałam być jak nabliżej jego i mocno się wtulić. Wtedy jeśli by miał mnie wrzucać do wody, to sam również by do niej wpadł.Objęłam go mocniej, a głowę ułożyłam na ramieniu Lou.
-Teraz Ty też wpadniesz-szepnęłam.
Przez chwilę zapadała cisza. Jedyne co mnie w tej chwili dziwiło to fakt, że Tommo mnie jeszcze utrzymuje. No tak…w końcu siłownia robi swoje-myślałam patrząc na jego mocno umięśnione ramiona, pod którym bluzka się już ledwo opinała.
-Sprytna jesteś-odparł.
Moje mięśnie brzucha nadal nie rozluźniły się. A on? W żadnym calu nie wyglądał na spiętego, czego w takiej chwili jak ta mu zazdrościłam. Zauważyłam, że powracamy na ognisko i oddalamy się od brzegu. Ufff. Teraz już mnie puścił, a na jego twarzy jak zwykle widniał delikatny uśmiech.
Lekko szturchnął mnie w ramię. Odwróciłam się do niego. Chłopak dyskretnie wskazał na samotnie siedzącego Zayna. O co mu chodziło? Czy on myślał, że teraz rzucę się w tamtym kierunku i zacznę go przepraszać? O no pewnie, jeszcze czego. Louis chyba nadal mnie nie poznał, bo nie wiedział że teraz nie byłabym w stanie podejść do Malika.
-Podejdź do niego-szepnął.
W odpowiedzi pokręciłam przecząco głową. Tommo westchnął.
Powróciliśmy do ogniska, gdzie każdy coś już robił. Harry z Liamem rozpalali ognisko. Nicole z Alice rozstawiały jedzenie, które powoli znikało ze stołu za sprawą Nialla. Zayn siedział w odosobnieniu i patrzył na horyzont. Louis podszedł do ogniska i zaczął układać wokół niego drewniane ławeczki. Ja dołączyłam do dziewczyn próbując zagonić Horana do bardziej przydatnych rzeczy. W międzyczasie zaczęłam rozmawiać z moją przyjaciółką. Tylko blondynka rzucała ukradkowe spojrzenia w kierunku mulata.
-Asia spokojnie-szepnęła Alice chichocząc.
-Co?
-Patrzysz na nią jak byś miała ją za chwilę zabić.
Już chciałam coś powiedzieć ale przerwał nam loczek mówiąc, że wszystko już gotowe. Udałyśmy się powolnym krokiem w stronę ogniska. Nicole usiadła na wolnym miejscu obok Malika. Skąd ja to wiedziałam?
Ja z moją przyjaciółką wtuliłyśmy się w siebie spoczywając na największym drewienku. Długo to nie potrwało, bo między nas wepchnął się Niall, a koło mnie Harry. Echh pomijam fakt, że już prawie spadaliśmy  z tej ławki. Louis stał na razie przy ognisku, a Liam najwyraźniej pojechał już po Rose.Irlandczyk podziwiał rozchodzące się przed nami jezioro co jakiś czas mamrocząc różne słowa.
                        
-To co? Ja może pójdę po gitarę?-zaproponował blondyn.
-Może…echh nie wierzę, że ja to mówię a nie Horan ale najpierw sugeruję coś zjeść.-odparła Alice w wyniku czego wszyscy włącznie z Irlandczykiem wybuchnęli śmiechem.
-No wiesz co?!-oburzył się Nialler i złożył ręce w tzw. Kokardkę udając, że jest obrażony. Moja przyjaciółka w geście przeprosin pogłaskała go po włosach i wstała udając się w stronę stołu.
-To kto chce kiełbaski?-Zapyał Lou nabijając je na kolejne patyczki.
A kto nie chciał? No dobra..ja. Ale reszta rzuciła się biegiem do stołu a następnie z kijkami w ręku w stronę ogniska. Heh, co za idioci. Poszłam  w stronę stołu gdzie stał już tylko Tomlinson nadal nakuwając jedzenie.
-A Ty nie chcesz?-spytał.
-Nie, wolę pieczony chlebek-odparłam uśmiechając się do niego.
Zabrałam dwie kromki i wcisnęłam je na patyk. Podeszłam do ciasnego kółka, gdzie wszyscy się śmiali i rozmawiali. Usiadłam na swoje miejsce i wlepiłam wzrok w ogień, z którego ciepło czułam już na ławeczce. Uśmiechnęłam się pod nosem. Takiej atmosfery mi brakowało. Wiatru praktycznie nie było, zachodzące słońce kreśliło wyraźną linię na horyzoncie. Słyszałam jak fale jeziora delikanie obijają się o brzeg tworząc kremową pianę. Ostatnie promienie rozpostarły się na wodzie tworząc niezapomniany widok. Urok temu miejscu dodawały również cykające w oddali świerszcze i świergoczące ptaki.
-Asiu zaraz sobie wszystko spalisz-usłyszałam szept z lewej strony.
Spojrzałam na pieczący się chleb. Faktycznie, jeszcze parenaście sekund a miałabym węgiel na patyku. Szybkim ruchem przyciągnęłam wzięłam go do siebie i zdjęłam z już żarzącego się kija.
-Dzięki-odpowiedziałam mojemu wybawcy, którym okazał się być Harry.
Loczek w odpowiedzi uśmiechnął się lekko ukazując dwa urocze dołeczki. W jego oczach błyskały iskierki. Może to za sprawą ognia, może nie. Chyba zauważył, że mu się przyglądam bo delitaknie zagryzł wargę. Szybko odwróciłam głowę zdając sobie sprawę z tego co robiłam. A najgorsze jest to, że moja czynność była świadoma. Powróciłam do jedzenia prawie spalonego chleba.  Wszyscy już kończyli swoją porcję, tylko ja zaczynałam.
-To co, może coś zaśpiewamy?-zaproponowała Alice.
Wszyscy spojrzeli wymownie na Nialla z nadzieję, że chłopak będzie grał.
-Ja jeszcze jem-usprawiedliwił się trzymając nad ogniskiem cztery patyki.
Może pominę minę innych…
-Ok w takim razie Louis niech coś zagra-powiedziałam wiedząc, że Lou też ma umiejętności muzyczne.
Tommo w odpowiedzi wzruszył ramionami i poszedł po instrument. Po chwili wrócił mówiąc.
-Dzwonił Liam. Będą z Rose za pół godziny. To co śpiewamy? Little thnigs?
-More than this-wyprzedził go Zayn.
-Jasne, to ja zastąpię Payne w jego solówce-powiedział z zapchaną buzią Niall.
Nie znałam tej piosenki i nie wiedziałam dlaczego właśnie ją wybrali, więc wolałam się nie odzywać.Spojrzałam na Alice. Miała dokładnie tę samą minę co ja. Uśmiechnęłyśmy się do siebie. Lou grać a Niall zaczął solówkę Liama. Piosenka z każdym słowem urzekała mnie jeszcze bardziej. Po prostu była piękne. Wpatrywałam się w płomyki ognia jednocześnie przysłuchując się słowom piosenki.
„Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on, yeah,
Kiedy kładzie Cię do snu, umieram wewnątrz,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on,
Kochać bardziej niż on...”
Najbardziej utkwił mi ten kawałek. Patrzyłam na czwórkę chłopaków, którzy byli dla siebie jak bracia połączeni pasją i humorem…
 
Godzinę później…
Siedziałam wtulona w koc razem z Harrym. Teraz jedynym źródłem oświetlenia oprócz ogniska był księżyc. Liam, który niedawno przyjachał razem z Rose rozkładał koce do spania. Zayn wpatrywał się zawzięcie w książyc z oczami pełnymi smutku. Aż miałam ochotę do niego podejść, ale trochę głupio mi było zważywszy na relacje pomiędzy nami. Lou zagadywał Rose i Nicole a Niall z Alice siedzieli szczelnie przykryci drugim kocem.
-Ej ruszać się, musimy to sprzątnąć przed pójściem spać-mówił Daddy próbując jakoś ogarnąć resztę.
Niechętnie wstałam z miejsca i ruszyłam w stronę stolików gdzie panował niezły bałagan.
-Nie można tego zrobić jutro?-Jęknęła Alice.
-Nie. Rano będziecie nieprzytomni-mówił twardo Payne.
Zaczęlismy sprzątać, co z chłopakami było naprawdę trudnym wyzwaniem. Nie wiem, czy ich wkład w pracę dał jakiekolwiek skutki. Mogli jedynie pogorszyć sytuację.
-Liam idźcie z Rose jakoś zgasić to ognisko, żeby w nocy się nie rozprzestrzeniło.-starałam się mówic obojętnym tonem aby nie zabrzmiało to pojedrzanie.
Brunet obdarzył mnie dziękczynnym spojrzeniem i poszedł z dziewczyną we wskazanym kierunku.
-My już to sprzątniemy. Wy krzątając się robicie jeszcze większy bałagan. Pójdźcie sobie nad wodę czy coś-jęknęła Alice widząc skutki naszego „sprzątania”.
Cała piątka czwórka chętnie skorzystała z okazji i już po chwili ich nie było. Zostały tylko dziewczyny.
Obserwowałam wzrokiem chłopaków. Louis obejmował Harrego za szyję i się z czegoś śmiali. Horan chyba próbował coś zagadać do Zayna, ale ten w połowie drogi do jeziora usiadł. Nie wiem co mu teraz mówił, ale po długich „przekonaniach” i blondyn udał się w ślad za Larrym. Mulat siedział i wpatrywał się w horyzont. Dobrze, że był tyłem i nie widział moich mało dyskretnych spojrzeń. On może nie, ale Alice z Nicole już tak. Brunetka posłała mi ciepły uśmiech, co starałam się odegrać, ale wyszedł mi jakiś blady.
-Może ja do niego pójdę, coś spróbuję wyc…- zaczęła blondynka
-..Nie, nie ja pójdę-przerwała jej moja przyjaciółka czym i mnie zdziwiła.
-On zawsze taki był?- zapytała kiedy już zostałyśmy same.
-Nie, nie kiedyś był inny-wyszeptałam.
-Aha. Tak mi się właśnie wydawało. Bo wiesz..jakoś często z nim gadam to czasem z trudem wymawia jakiekolwiek słowa.
Przytaknęłam jej. A co miałam zrobić? „Aha, no wiesz to prze mnie od ponad miesiąca Zayn siedzi w pokoju i wychodzi tylko na koncerty i wywiady” Nie chciałam drążyć tego tematu i mam nadzieję, że dziewczyna również uznała go za zakończony.
Serce mi biło mocniej kiedy patrzyłam na Alice jak swobodnie dogaduje się z Malikiem. Jak bardzo bym chciała mieć teraz umiejętność czytania w myślach. Co ona mu mówiła i na odwrót? Jak tylko wrócimy zapytam ją koniecznie. Bosh, może rozmawiają o mnie. Na samą myśl moje ciało zalała fala gorąca. Zauważyłam na sobie wzrok Nicole więc szybko wróciłam do ogarniania stołu. Teraz to ona nie oszczędziła sobie spojrzeń, i to wcale nie ukradkowych w tamta stronę.
Godzinę później...
Leżeliśmy już wszyscy pod kocem podziwiając piękno spadających gwiazd. Chmury coraz bardziej zakrywały całe niebo. Miałam tylko nadzieję, że nie lunie deszcz. Księżyc był już w połowie przysłonięty. Westchnęłam zauroczona tym widokiem. Usadowiona koło Nicole i Nialla wspominałam uroki tamtego ogniska sprzed miesiąca.
-O czym tak myślisz? -szepnął blondyn przysuwając się.
-Wspominam-powiedziałam jakby uznając to za wystarczającą odpowiedź. Delikatnie przeniosłam moją głowę na jego ramię. O, teraz wszystko już było na swoim miejscu. Irlandczyk nie sprzeciwił się temu. Słyszałam jego ciche oddechy i czułam jak barki Horana lekko unoszą się na ich rytm. Ogarnęła mnie senność. Zamknęłam oczy, jednak nadal chciałam wiedzieć co się dzieje więc starałam się nie zasnąć. Louis jak zwykle walił swoimi sucharami, zupełnie nie przejmując się tym, że już nikt go nie słucha i się nie śmieje. Hazza nucił coś pod nosem, nie wiem czy to w ogóle robił podświadomie, bo powieki również ciążyły mu na oczach, a mi się w tym samym czasie otworzyły. Liam patrzył na śpiącą Rose. Jak bym ja chciała, żeby jakiś chłopak okrywał mnie takim spojrzeniem co Payne. Delikatnie odgarnął jej kosmyk włosów do tyłu, tak aby się nie obudziła. Ten wzrok jakim ją obdarzał był nie do opisania. Czuł się, jakby była jego, i tylko jego. Skoczył by za nią w ogień., chroniłby ją. Tak się starał…
Aż na samą myśl jakoś cieplej zrobiło mi się na sercu. Chociaż jeszcze nie byli parą kibicowałam mu. W sumie to im. Daddy chyba wyczuł, że dość długo trzymam na nim wzrok i odwrócił się. Pokazałam mu kciuki do góry obdarzając go ciepłym uśmiechem. Kąciki jego ust powędrowały ku górze. Patrzył na mnie jeszcze przez chwilę, potem znowu zwrócił wzrok na swoją „księżniczkę”.
Moje powieki znowu zaczęły mi ciążyć. Nie chciałam ich zamykać, bo wiedziałam, że zasnę,
-Hej, śpij już, nie męcz się dłużej.-usłyszałam.
Posłuchałam się rady jak się można było domyśleć -Nialla. Ułożyłam się wygodnie na jego barkach. Ostatnie co pamiętam to delikatny pocałunek Irlandczyka na moich włosach. Potem oddałam się w objęcia morfeusza…
Kilka godzin później…
-Asia! Asia obudź się! -mówił ktoś nad moim uchem lekko mną potrząsając.
Otworzyłam oczy. Nadal była noc… cholera środek nocy, czego oni chcą?!
____________________________________________________________________
Witam moje kochane directioners!! <33
Nawet nie wiecie jak baaardzo się za wami stęskniłam c:
Nareszcie udało mi się wszystko jakoś naprawić i uwierzcie mi- cieszę się jak małe dziecko :D
Bosh..nawet sobie nie wyobrażacie jak mi was brakowało, dziękuję za te wszystkie komentarze, jesteście wielcy ;**
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał, przepraszam za wszystkie błędy. :)
Przez ten cały czas tak mi się nudziło, że nawet już prolog na bloga wymyśliłam xDD
W odpowiedzi na komentarze mogę zdradzić, że niebawem się dowiecie co gryzie Nialla i czy jest to związane z Nicole ;))
Kochani bardzo mi zależy na waszych opiniach, co myślicie o tym rozdziale, z kim powinna być bohaterka itp- czekam na to w komenarzach i odpowiem na następne z nich  x]
Pozdrawiam,
Nicole.

 

15 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Naj!!
    Świetny!!!
    Asia powinna być z Harrym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie! Mam nadzieję, że napiszesz kolejny rozdział za parę dni :D No bo to jest takie wciągające! Ty chyba niedługo książkę napiszesz xD
    W sumie to wszyscy mówię żeby z Harrym była, ale ja sądze, by z Niallem ;) Weny, i jeszcze raz weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG, ale jestem ciekawa czemu ja obudzili w nocy :O
    A tak w ogóle to rozdział wspaniały!!
    Jestem za Zaynem

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny ! Codziennie wchodzę i sprawdzam czy jest nowy rozdział .
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    Moim zdanie Asia powinna być z Niallem lub z Harrym ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też codziennie wchodzę i sprawdzam! ;)

      Usuń
    2. Powinna być z Zayn'em :)

      Usuń
  6. Widzę, że dostałaś weny! No to trzymaj tak dalej!
    Niall lub Louis, w końcu w tym rozdziale pomiędzy nimi zrobiło się gorąco xD

    OdpowiedzUsuń
  7. uuuuumm! ciekawie sie zapowiada! uwielbiam twoj blog! nie ma lepszego. a ten rozdzial.... the best! koncz to szybciutenko bo wszyscy czekamy i jaramy siee jak tylko dodasz nowy rozdzial
    agnieszka pozdrawia :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapowiada się bardzo ciekawie, może nie zdarzy się nic złego? Jeśli chodzi o ankietę, to ja jestem za Niallem.
    ~Claudia.

    OdpowiedzUsuń
  9. ♥ Extra ♥
    Jestem za Niallem

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo pięknie piszesz, masz super styl pisma, wygląd bloga jest przyjemny i miło się go czyta. No po prostu super! Ja sądzę ,że powinna być z Niallem, to jej przyjacie i najbardziej z całej piątki się o nią troszczy. KOcham ten blog. A ten rozdział jest jednym z najlepszych <3

    OdpowiedzUsuń
  11. mam nadzieję, że będzie meeeega akcja w 29 rozdziale! Bo w tym było extra! To dawaj nn!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Nieeee zayn!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze ♥
Mam najwspanialszych czytelników na świecie : )