Nawet nie wiecie jak bardzo moje powieki odmawiały
posłuszeństwa. To tak jakby nagle ktoś skleił je klejem, podobne uczucie
osiągam wstawiając do szkoły. Nie otwierając oczu mruknęłam coś pod nosem na
znak sprzeciwu. No bo kto normalny budzi Cię w środku nocy?!
-Hej! Nie śpimy, wstajemy!
Byłam na tyle nieprzytomna, że nawet nie wiedziałam,
który z chłopaków do mnie szepce. Wiedziałam tylko jedno: rano się ze mną
policzy jak tylko będę wiedziała co się wokół mnie dzieje.
Gdzieś po lewej usłyszałam ostrzegawcze warknięcie,
które zapewnie należało do Alice. Nie tylko ona była „drastycznie” budzona
przez kogoś.
-Asia, zbieraj się! Burza idzie.-mówił ktoś nade
mną.
Co? Burza? Achhh no tak, zapomniałam o moim
„szczęściu”, które nigdy w takich chwilach mnie nie opuszczało. <czujecie
ten sarkazm?> A teraz uwaga..pierwsza próba otworzenia oczu. Zamrugałam
kilka razy i zobaczyłam niewyraźną postać schylającą się nade mną. Dwa zielone
punkciki, jakieś afro na głowie, to z pewnością…
-Harry?- zapytałam zaspanym tonem.
-Nie-odparł, co po chwili dopiero załapałam, że było
to sarkastyczne stwierdzenie. Wybaczcie, ale w środku nocy nigdy nie umiałam
myśleć trzeźwo i wszystko załapywałam z
dużym późnieniem.
Wyciągnęłam ręce do tyłu z zamiarem wyciągnięcia
się.
-Jakbyście mogły się pospieszyć, to byłoby
fajnie.-tę odpowiedź kierował loczek zapewne do nad obu.
-Ja się nigdzie nie ruszam-bełkotała moja
przyjaciółka i jakby na potwierdzenie tego szczelniej okryła się swoim kocem.
Styles westchnął w odpowiedzi i zwrócił się do kogoś
z tyłu:
-Ej one nie chcą wstać, potrzebny będzie ktoś, kto
je zaciągnie do samochodu.-mówił z rezygnacją.
-Dobra, to zostaw je, najpierw zbierzmy rzeczy, może
wtedy się rozbudzą! -odkrzyknął jakiś chłopak.
Harry wypuścił głośno powietrze i odszedł gdzieś w
bok. Słyszałam jakieś przyciszone głosy,
ale nie potrafiłam ich rozróżnić. Widziałam jakieś sylwetki niosące coś dużego
do samochodu. Jak mniemam był to już złożony stolik. Odwróciłam się w stronę
Alice, która również bacznie przypatrywała się poczynaniom bandu. Jej wzrok
padł na mnie, uśmiechnęłyśmy się do
siebie zwycięsko. Co jak co, ale mnie w nocy nic nie zwlecze z łóżka. No w tym
przypadku z ziemi. W oddali usłyszałam
ciche grzmoty. Na samą myśl o burzy moje ciało przeszła fala dreszczy. Nie to,
że miałam jakąś fobię, ale przy każdej większej ulewie, nawałnicy czy
czymkolwiek wspomnienia z tamtej nocy powracały. Gdy zamykam oczy mam wrażenie
jakby wszystko się stało wczoraj. Bezbronna czteroletnia dziewczynka stojąca w
nocy, w środku lasu przy wielkiej ulewie i wpatrująca się w ciało swojego
nieżyjącego już ojca. Pioruny waliły jeden za drugim, wiatr rozwiewał moje
włosy w każdą możliwą stronę, ale to był mój najmniejszy problem. Podbiegam do
taty i klękam swoimi malutkimi chudziutkimi kolanami na mokrym gruncie. Wołam
„tatusiu” nieświadoma słowa „śmierć”. Widzę, że leży przygnieciony pod jakimś
drzewem, ale nadal nie umiem połączyć faktów. Nie wiedziałam, że go już nie ma,
że już nigdy nie będzie mi czytał bajek na dobranoc, już nigdy nie posadzi mnie
na kucyku czy koniu, już nigdy nie będę uciekała przed nim z piskiem i
rozłożonymi rączkami. Czuję, że pod moimi kolanami znajduje się coraz więcej
wody. . .wody? Nie. Klęczę nad moim ojcem w nogach zatopionych w krwi. Jeszcze
nieświadoma tego zamaczam w niej rękę i podnoszę do góry. Przy najbliższej
błyskawicy, która nadeszła po paru sekundach zauważam czerwoną ciesz na
palcach. Przeraziłam się, co jak co, ale definicje krwi już znałam. Prędko
wstaję o własnych siłach, ale za późno.
Całe *bryczesy są przesiąknięte czerwonym płynem. „Tatusiu!”- wołam po
raz ostatni. Stoję jeszcze parę… minut? Godzin? Nie wiedziałam, dla mnie czas
stanął wtedy w miejscu. Po raz ostatni patrzę na zmasakrowane ciało swojego
ojca i usypiam. Tak. Usypiam, nieświadoma, że obudzę się rano ogrodzona
czerwoną taśmą , kilkoma wozami policji i karetką. Moja mama podbiegnie do mnie
i przytuli do swojej piersi, jej oczy będą całe czerwone i opuchnięte. Wtulę
się i spytam „cio się śtało?”…
Na samo wspomnienie po moim policzku spłynęło parę
łez. Nie umiem tego kontrolować, jestem wrażliwa, a to wszystko przez tamta
noc. Właśnie wtedy zamknęłam się w sobie. Nie powiedziałam prawdy policji.
Skłamałam, że nic nie pamiętam, nawet mojej własnej matce.
-Asia wszystko w porządku? -zapytała Alice widząc
mój stan.
-Ja..ta-t- tak, jasne-powiedziałam pospiesznie
wycierając kciukiem parę łez.
Blondynka spojrzała na mnie ze współczuciem.
Wiedziała, że coś jest nie tak, ale nie chciała naciskać. Można by wtedy
przewidzieć, że to by tylko pogorszyło sytuację.
I co z tego, że wytarłam słoną ciecz, jak już
napływała mi do oczu nowa. To było poza moja kontrolą. Może ja na serio
powinnam się udać do psychologa? Mama proponowała mi to nieraz, ale
zaprzeczałam bojąc się zaufać komukolwiek.
Schowałam głowę w poduszkę nie chcąc, aby nikt nie
zauważył mnie w takim stanie. Usłyszałam czyjeś kroki, a po chwili jakieś
szepty. Parę sekund później poczułam na swojej szyi ciepły oddech.
-Co się stało? -spytał ktoś ze znajomym mi
Irlandzkim akcentem.
Słychać było, że chłopak bardzo się przejął i mówił
to tonem naprawdę opiekuńczym.
-Nic..nic-wybełkotałam do..poduszki.
-Przecież widzę, Alice również i martwi się o
Ciebie. Zresztą ja też.-szepnął.
-Ja..na prawdę-starałam się mówić bez żadnego
rozklejania, ale marnie mi to szło.
Słyszałam, że blondyn siada koło mnie i wzdycha teatralnie.
Dalej naciskać nie zamierzał, a przynajmniej miałam taką nadzieję. Poczułam, że
jego dłoń delikatnie głaszcze moje włosy. Schylił się, bo znowu poczułam to
bijące od niego ciepło.
-Nie mogę patrzeć, kiedy Ty tak cierpisz.-mruczał.
-Och Niall… wcale nie jest tak źle jak to
wygląda.-starałam się jakoś złagodzić sytuację.
-Mnie nie przekonasz.
Poczułam, że jego ręce wędrują pod moją talię.
Chwilę później wylądowałam między jego kolanami opierając głowę o zagłębienie w
szyi chłopaka. Choć ta noc należała do tych zimniejszych to fala ciepła w
sekundę oblała moje ciało. Przy nim wiedziałam, że jestem bezpieczna. Skuliłam się najbardziej jak było to możliwe
i wypuściłam powietrze prosto na skórę blondyna. Wyczuł to, bo na ciele
Irlandczyka zawidniała lekka tzw. gęsia skórka. Za każdym razem widziałam jak
jego jabłko Adama porusza się przy przełykaniu śliny. Poczułam, że Horan’a
przenika kolejna fala dreszczy, bo zadygotał.
-Twoje włosy mnie łaskoczą-wyszeptał wykorzystując,
że ma dobry dostęp do mojego ucha.
Zachichotałam cicho. Przy nim czułam się taka
szczęśliwa, nawet w takich sytuacjach potrafił doprowadzić moje wargi
uniesienia się ku górze.
Wtuliłam się bardziej w jego szyję i przyciągnęła do
siebie nogi.
-A więc …o co chodziło? -na nowo zaczął temat.
-Niall…- westchnęłam -myślę, że to nie jest dobre
miejsce, żebym Ci o tym mówiła.
-Masz rację, nie musisz mi teraz wszystkiego
tłumaczyć, ale chcę znać tylko powód Twojego płaczu.
Uniosłam głowę do góry chcąc widzieć teraz jego
wyraz twarzy. Zdziwiłam się patrząc na łzy w jego oczach.
-Ochhh Niall a Tobie co się stało?- szepnęłam z
przejęciem.
On tylko wpatrywał się we mnie troskliwie. Nic
więcej- zero słów.
-Horan kochanie- powiedziałam z troską.
Czyli… czyli, że on tak się o mnie martwił. O Boże,
to cudowne, takich to teraz ze świecą szukać! Na sam widok szklanych oczu
chłopaka przytuliłam się mocniej i sama uroniłam kilka łez.
-Jak ja płaczę… to …błagam …ty nie rób tego...-szeptałam
z trudem.
-Ale martwię się o Ciebie.
Mówiąc to poczułam jego dłoń na policzku. Zaczął
delikatnie opuszkami palców go wycierać.
-Nie ma czym, naprawdę.-wykrztusiłam w końcu.
-Jest, bo widzę jak płaczesz.
Ponownie „schowałam się” w zagłębieniu na szyi
chłopaka.
-Ja..tylko. Przypomniałam sobie …coś.
-Rozumiem, już nic więcej nie mów- chyba zauważył,
że każde słowo wypowiadam z pewnym trudem. W końcu jeszcze nikomu nie opisywałam tamtej nocy.
Poczułam, że zrywa się wiatr. Nie był on jakiś
silny, ale wiedziałam, że to tylko kwestia czasu. Blondyn wziął koc, który
leżał na ziemi i którym przedtem byłam przykryta. Okrył mnie nim nie pomijając
żadnego kawałka mojego ciała. Siedziałam… właściwie to pół siedziałam- pół
leżałam podparta na Niallu czując jak jego klatka piersiowa unosi się
delikatnie wraz z każdym oddechem. Teraz byłam bezpieczna.
Kilka
minut później…
Usłyszałam czyjeś kroki od lewej strony, ale nawet
nie miałam siły się podnieść. Teraz było idealnie. Szczelnie przykryta kocem
pod silnymi ramionami chłopaka kontrolującego mój każdy ruch. Po prostu czuł
się za mnie odpowiedzialny, jak starszy brat-to był mój punkt widzenia, ale
byłam pewna, że Niall również tkwił w taki przekonaniu.
-Ona śpi? -szepnął ktoś do ucha blondyna, które było
niedaleko również mojego ucha.
-Nie wydaje mi się-odparł Irlandczyk przejeżdżając
swoją dłonią po moich włosach.
-Dobra, to Ty weź Alice, bo tamta już zasnęła, więc
z nią będzie najciężej.
-Okay-powiedział Horan głośno wypuszczając powietrze
i powili zaczynając wstawać.
-Czekaj, przytrzymaj ją, albo najlepiej weź do
samochodu.
-Mogę przytrzymać, ale ja biorę Rose- usłyszałam
dumny ton i stwierdziłam, że to musi być Liam, skoro się do tego podjął.
-Dobrze to zawołaj kogoś, bo sama na pewno nie
pójdzie-w głosie blondyna doskonale wyczuwalna była troska.
-To Ty idź zawołaj. Jedziemy na dwa samochody. Louis
kieruje jednym, Harry drugim. Już czekają w środku razem z Nicole- poinstruował
go brunet.
-Ok, zaraz kogoś wyślę i idę po Alice.
Słyszałam oddalające się kroki, ale nic nie
widziałam bo byłam zbyt mało przytomna. Odczekaliśmy parę sekund słysząc tylko
własne oddechy.
-To kogo mam w…- osoba szepcząca nagle przerwała. Nie otwierałam oczu, ale
zdziwiona byłam ciszą, która zapadła. Leniwie próbowałam otworzyć oczy, ale coś
marnie mi to szło.
-Echem..to ja może… Alice… -plątał się. Po głosie
jedyne co rozpoznałam to to, że to chłopak.
-Nie, Alice już Niall się zajmie. Masz ją tylko
przenieść do samochodu.-mówił spokojnym głosem Payne.
No kurde, czy
to rzeczywiście takie trudne?! O co oni się…. ZARAZ ZARAZ! Liam idzie z Rose,
Niall z moją przyjaciółką, Louis już czeka w samochodzie z Harrym i z Nicole.
Podsumowując …Został tylko ON.
Asia.
Spokojnie.
Zachowuj się normalnie, tak jak dotychczas.
Albo nie!
Udawaj, że śpisz! Z przypływu emocji i tego wszystkiego co w tej chwili mnie przytłoczyło
wzdrygnęłam się. No tak! Teraz mogę się założyć, że Malikowi to nie uszło. No
bo co, udaję, że śpię, nagle kiedy wiem, że został tylko on to wierzgam! Bosh
…Asia uspokój się! W tej chwili 9374693023725349 myśli przebijało się do mojej
głowy. Ej, co ja robię! To tylko kilka sekund, przeniesie i odstawi. No tak…
powiedźcie to mojemu mózgowi, który nie był w stanie teraz funkcjonować
normalnie.
Nawet nie poczułam, kiedy jego ręce odjęły moja
talię. Tylko… wisiałam w powietrzu …no inaczej tego opisać nie mogę. Starał się
być delikatny? Achh nie, może po prostu nie chciał mnie dotykać i ograniczał
się do minimum. Matko! Sama nie wierzę, jakie ja mam teorie! I czy to jest
normalne?! Będąc lekko „przyszpilona” do jego torsu poczułam te perfumy co zawsze.
W mojej głowie zaroiło się od wspomnień. Wszystkiego, co mi one przypominały.
Przez moje ciało po raz drugi przeszła fala dreszczy.
-Spokojnie- usłyszałam przy uchu a na policzku
poczułam znajomy zarost.
Omg..nie wierzę, że on się do mnie odezwał! I mówił
to z takim spokojem! A może po prostu powiedział to obojętnie? Tak …wiem dziwna
jestem rozpamiętując jego każde słowo… Gdy tylko to wypowiedział po raz trzeci
dostałam gęsiej skórki. Skarciłam siebie za to w duchu. Ale cóż …tego nie umiem
kontrolować. Chłopak wyczuwając kolejną falę dreszczy …nie wiem. Wolałam nie
otwierać oczu, ale mogę się założyć, że na jego twarzy wtargnął lekki uśmiech.
-Trzymaj się mocniej-usłyszałam znowu.
Moim ciałem zawładnęła kolejna fala dreszczy więc
może pominę te wszystkie przekleństwa, które cisnęły mi się do głowy. Objęłam
moimi dłońmi jego szyję. Po chwili puścił mnie jedną ręką i tworzył samochód.
Dobrze, że mnie ostrzegł, bo zapewne bez tego leżałabym teraz rozłożona obok
samochodu. To by była dopiero kompromitacja! Delikatnie ułożył mnie na
siedzeniu. A może nie delikatnie, tylko nie chciał mnie dotykać? Może jak
najszybciej chciał mnie puścić?
Za dużo o tym myślę. Stanowczo za dużo! Usłyszałam
zamykające się drzwi. Cholera! Żadne dziękuję nie wydobyło się z moich ust! No
tak, świetnie się prezentuję.
Oparłam się o kogoś, kto siedział koło mnie. Nawet
nie spojrzałam na twarz, nie wiedziałam czy to dziewczyna czy chłopak, ale w
tej chwili nie obchodziło mnie to zbytnio. Musiałam ochłonąć a następnie
zasnąć. Po krótkich włosach wyczułam, że to jednak jest osobnik płci męskiej.
Ułożyłam się wtulając moja głowę w jego ramię.
Harry, bądź
Louis zapalił silnik i ruszyliśmy. Słyszałam coraz wyraźniejsze grzmoty. Na
samą myśl wzdrygnęłam się. Spokojnie, jestem przecież w samochodzie z moimi
przyjaciółmi. Nic mi się nie stanie. Ta Asia, wmawiaj sobie wmawiaj. Po tamtej
nocy nic mnie już nie zdziwi…
Teraz jedyną rzeczą, o której marzyłam było normalne
zaśnięcie. Oczy już same mi się kleiły, ale trzaskające co sekundę pioruny
uniemożliwiały to.
Minęło kilka minut, może i kilkanaście? O szybę
zaczęły walić pierwsze krople deszczu. Czyli zdążyliśmy akurat, to dobrze, bo
nie chciałabym się obudzić w błocie.
W mojej głowie znów zawirowały tysiące myśli. Jest
tyle pytań, na które chciałabym znać odpowiedź. I właśnie teraz napływało wiele
z nich. O co chodzi Niallowi? Dlaczego nie chce się przede mną otworzyć?
Przecież to jest żałosne, oczekuję od niego odpowiedzi a sama nie mówię prawdy.
Ciekawe czy by zaczął patrzeć na mnie pod innym kątem, gdyby znał moją
historię. Ale ja nie chcę oczekiwać współczucia z jego strony.
Widzę jak się o mnie troszczy. Wiem, że w pełni zasługuje
na to, żeby być świadomym jaka kiedyś
byłam i co mnie zmieniło. Ale ja jestem odizolowana od ludzi i dziwię się,
czemu mnie zaakceptował. Może zmieni zdanie po tym, jak pójdę do szkoły i
zobaczy jaka na prawdę jestem? Zawsze siedząca samotnie na korytarzu, ludzie
mijają cię obojętnie. Już się przyzwyczaiłam. I co z tego? Czy to, że się przyzwyczaiłam znaczy, że już nie cierpię?
Może po prostu wszyscy patrzą na to pod takim
właśnie kątem. Szkoda, że większość ocenia po wyglądzie, nie mając nawet pojęcia,
że wszyscy bez wyjątku mają uczucia.
Ale nie to było najdziwniejsze. Najdziwniejsze było
to, że na moje zachowanie nie znałam
odpowiedzi. Dlaczego nie mówiłam Niallowi prawdy? Dlaczego starałam od siebie
odizolować całą piątkę. Chciałam, żeby wiedzieli o mnie jak najmniej. Może i
prędzej czy później wszystko wyjdzie na jaw- jak to mawiają. Ale może też o
mnie zapomną. O zwykłe szarej myszce bez uczuć. Właśnie- nawet w połowie
chłopaki nie wiedzieli jakie uczucia mną miotają. Widzieli, że płaczę, ale
nigdy nie znali powodu i nigdy nie będą znali. Lubię to tlić w sobie. Może to i
głupie, ale rzeczywiście tak jest. Wolę płakać w samotności. Wolę wiedzieć o
rzeczach, o których tylko ja wiem i nikt inny się nie dowie. Wolę mieć
tajemnice, których nie mówię nawet najbliższym. Jestem skazana sama na… siebie. Na swój własny los i historię,
którą buduję. Swoją barierę którą odgradzam otaczający mnie świat, stawiam
granicę.
O podobnej barierze wspominał mi wczoraj Payne. Ale
wtedy chodziło mu o przyjaźń, a to już zupełnie inny system. Nie wiem czy nie
bardziej skomplikowany od mojego zachowania.
Znowu chciałam zasnąć i znowu się nie dało.
Jechaliśmy przez piach i kamienie, z czego w wyniku moja głowa, która była
oparta o czyjeś ramię cały czas podskakiwała. Podniosłam się, bo było to
wygodniejsze od ciągłego walenia twarzy o barki chłopaka. W świetle księżyca
jego rysy. Miałam nieprzytomne spojrzenie więc dopiero po dłuższej chwili
dotarło do mnie, że siedzę koło Liama. Brunet zauważył, że nienagannie mu się
przyglądam i odwrócił się w moją stronę.
-Spoko, jak Ci było wygodnie to się
oprzyj-szepnął ze względu na ciszę panującą w samochodzie.
-Było, ale jadąc po takim czymś…- jęknęłam nawet nie
potrafiąc nazwać podłoża.
Chłopak uśmiechnął się w odpowiedzi. Ten to zawsze
potrafił człowieka obdarować takim uśmiechem, że aż nabierało się większej
chęci do życia.
Z powrotem przerzuciłam wzrok za szybę. Krople
deszczu przesuwały się poziomo zapewne ze względu na prędkość jaką się
poruszaliśmy. Choć byliśmy w samochodzie słyszałam znienawidzony przeze mnie
szum zrywającego się mocnego wiatru na zewnątrz. Widziałam jak niebo przecina
kolejna błyskawica. Wzdrygnęłam się. Nie chciałam teraz znowu przywoływać
wspomnień z tamtej nocy więc pomyślałam o pierwszej lepszej rzeczy jaka mi
przyszła do głowy- Alice.
Moja kochana przyjaciółka. Choć znamy się tak krotko
to nazywam ją najlepszą koleżanką. Ona również mnie nie odtrąciła. No tak… bo jeszcze
nie widziała jak w stosunku do mnie zachowują
się inni. Czas pokaże jak znowu pójdę do szkoły… Przed oczami wciąż
miałam jej dzisiejszą rozmowę z Malikiem. To, kiedy wyprzedziła Nicole mówiąc,
że ona do niego pójdzie. Z jaką obojętnością koło niego usiadła i z jaką
lekkością zadawała mu kolejne pytania. Po prostu prowadzili normalną
konwersację. Taką jak ja z nim
kiedyś.
Ciekawość zżerała mnie od środka. Dosłownie-
przecież o czym oni mogli rozmawiać? Ona wyglądała na obojętną. Jak ja jej tego
zazdroszczę. Wszyscy ją lubią, łatwo znaleźć z nią wspólny język. Chociaż nie
mamy wspólnych zainteresować i tak siebie rozumiemy.
Może wtrąciła coś o mnie? Na samą myśl moje ciało
znowu się wzdrygnęło.
-A Ty o czym tak zawzięcie myślisz? -usłyszałam
szept z lewej strony.
-Ja? Um... tak sobie. Nic ważnego-starałam się, aby
mój ton zabrzmiał wiarygodnie.
-Jakoś w to nie uwierzę patrząc na twoją minę.-nie
dawał za wygraną.
-Wiesz..ognisko..- no ej! W sumie nie kłamałam.
-A o KIM z tego ogniska?- zapytał chytrze naciskając
na trzecie słowo.
Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem, ale ten nie
wyglądał na takiego co zamierza mi odpuścić.
-Mnie nie oszukasz Asia. I tak wiem o kim.
-To po co się pytałeś?
-Chcąc potwierdzenie, którego właśnie mi
udzieliłaś-mówił coraz bardziej pewny siebie, a na jego twarzy malował się
uśmiech.
Westchnęłam teatralnie. Za bystry chłopak był…
-No i co chcesz wiedzieć? Mam Ci po raz setny
powiedzieć, że też pragnę, żebyśmy się pogodzili?- jęknęłam.
-Nie, chcę Ci powiedzieć, że on tego równie bardzo
pragnie jak Ty.
Zastygłam w osłupieniu. No tego się nie
spodziewałam.
-A Ty to skąd wiesz?
-Bo widzę.
-Co widzisz?
-Jak cierpi. Asia nie pozwól by to ciągnęło się
dłużej.
-Każdy widzi co innego Payne.
-Mogę się założyć, że nawet nad tym nie myślałaś pod
takim kątem.
-Co? Jakim kątem? O czym Ty mówisz?
-Chcę Ci tylko uświadomić, że jedni się bardziej
kryją z tym co czują, drudzy mniej. Ale to nie znaczy, że nie cierpią.
-Ale żeby stwierdzić że on cierpi tak bardzo jak ja,
musisz wiedzieć jak ja cierpię, a nie wiesz. –już sama się plątałam w tym co
mówiłam.
-Bo wiem, że on cierpi bardziej.
-A to niby na jakiej podstawie?!
-A tego Ci nie zdradzę.
-Pfff bo nie wiesz.
-Oj wierz, wiem.
Spojrzałam na niego. Tyle się malowały na jego
twarzy a ja nic nie umiałam wyczytać.
-Teraz już nic nie rozumiem. Czy możesz mi jasno
powiedzieć dlaczego, bo ja już nic nie rozumiem z tej rozmowy…
-Kiedyś zrozumiesz.
Jak ja nienawidziłam, kiedy rodzice… poprawka:
rodzic pouczał mnie i dodawał „kiedyś zrozumiesz”. Z Liamem było to samo. Już
wiem dlaczego nazywali do Daddy’m.
-Asia… nie odbieraj tego źle.-mówił spokojnym tonem.
-A jak mam odbierać, kiedy tyle przede mną ukrywasz
i wszystko co mówisz jest takie..niejasne!- starałam się dobrać poprawnie
słowa.
-Kiedyś mi podziękujesz za tą rozmowę. Zrozum… chcę
Ci pomóc. I wiem więcej niż Ci się wydaje.
-I tu jesteś w błędzie, bo nie wiesz o mnie wielu
rzeczy, a szczególnie z przeszłości! – nie wytrzymałam. No musiałam to w końcu
z siebie wydusić. Siedzący na miejscy kierowcy Louis ledwo co nie podskoczył
kiedy usłyszał mój krzyk. Liam podrapał się na karku, na jego twarzy nie
malowały się żadne emocje. I to był ten moment, kiedy bym chciała mieć dar
czytania w myślach. Czy tylko ja nie potrafię kryć swoich emocji i jak coś mi się
dzieje, to moja twarz mówi sama za siebie. A oni? Kamienne twarze…
-Wiem, że jest wiele rzeczy..z przeszłości
–przełknął głośno ślinę – o których nie chcesz nam powiedzieć i usiłujesz
ukryć, ale chodziło mi o to…. Hmmm. Że wie… domyślam się jaki jest Twój punkt
widzenia na różne sprawy, o których nie masz pojęcia a my mamy.
Co to znaczy my
mamy? Czyli oni mieli przed sobą jakieś tajemnice o których ja nie
wiedziałam? Oni wszyscy? Dzielili się swoimi… tajemnicami? Matko jak to dziwnie
brzmi, że chłopaki mają swoje… sekrety.
-Możesz trochę jaśniej?- starałam się, aby mój głos
przestał drżeć. Na marne…
-Pewnie masz o nad odmienne zdanie, ale i czasami i
Ty nie znasz całej prawdy. Może nie dajemy po sobie tego poznać, ale Asia. My
przecież też mamy uczucia! Może kiedyś połączysz fakty i sama do pewnych rzeczy
sama dojdziesz. Prędzej czy później się dowiesz, albo wyjdzie to na jaw. Może
ktoś Ci powie prosto w twarz…
Zamilkł.
-Co powie..?
-Zależy kto.
-A to ma jakieś znaczenie?
-Tak i to duże.
-No to, co Ty mi powiesz?
Chłopak uśmiechnął się chytrze.
-Akurat ja nie odgrywam w tej roli dużego znaczenia.
Więc mogę Ci już otwarcie powiedzieć, że… jestem tym..kim Ci się wydaje- Czy on
nie mógł normalnie dobierać słów?! Ugh …o co im wszystkim chodziło?
-Dobrze, że chociaż Ty-mruknęłam.
-Spokojnie. Z czasem się wszystko wyjaśni.
Na pocieszenie przyciągnął mnie do siebie ramieniem.
Echhh …mój Niall numer 2. Wtuliłam się w niego z nadzieją zaśnięcia, ale burza
skutecznie temu zapobiegała.
-Liam?
-Hmmm?
-Kto siedzi obok Ciebie i z przodu?
-A czy to ma jakieś znaczenie?
-Ma.
-No to Rose i
Niall.
-Aha, to dobrze.
-Co dobrze?
-No..że oni.
-A jakby to nie byli oni to już by było źle?
-Gorzej.
-Dlaczego?
Po prostu nie chciałam jechać z Nicole i Zayn’em
jednym samochodem. Czułabym się co najmniej… nieswojo. Przynajmniej mnie nie kusi, żeby spojrzeć w
ich stronę i patrzeć jak się świetnie dogadują, a ona jeszcze się do niego
klei.
-Echhh nieważne zmieńmy temat.
-Zmienimy jak powiesz.
-Liam-jęknęłam.
-A więc? Słucham.
-Po prostu nie chciałabym jechać z..wiesz kim.
Chłopak uśmiechnął się.
-No już nie przesadzaj. Aż tak go nie lubisz?
-Aż tak mi przy nim… głupio-sama się dziwiłam swoim
słowom, ale to była prawda.
-Okeyy..teraz możemy zmienić temat
-Aż tak Ci była potrzebna ta informacja? -rzuciłam
sarkastycznie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo-uśmiech nie schodził mu
z twarzy.
-Dobra..zmieńmy ten temat.
-Emm o czym gadacie?- usłyszeliśmy zaspany głos
Rose.
-O! Obudziłaś się. Właśnie..wymyślamy nowy temat, bo
wszystkie już wyczerpane-jąkał się Daddy.
-No nie wiem… co lubisz robić w wolnym czasie Asia?
Dopiero po paru sekundach zorientowałam się, że to
pytanie było kierowane do mnie. Ocknęłam się.
-Um… ja… no w sumie nie mam żadnego
hobby-przyznałam.
-Na serio? Nieee no na pewno jakieś masz….
Gotowanie? -strzeliła.
-Ograniczam się do najprostszych dań, bo zazwyczaj
moja mama się tym zajmuje-odparłam.
-No..to taniec?
-Jedyne co umiem to te „kaczuszki” z przedszkola.
Na twarzy Rose zagościł uśmiech.
-Ok, rozumiem że taniec odpada. Hmmm może jakieś
sporty: siatkówka, pływanie, jazda konna.
Jazda konna- mogłabym to nawet wykrzyknąć. Ba! Nawet
chciałam. Od małego konie i kucyki były moją pasją. W stajni spędzałam czasem
więcej czasu niż w domu. To tata mnie do nich przekonał. Pamiętam, gdy miałam
trzy latka to wsadzał mnie na najmniejszą klacz-zresztą moją ulubioną i
jeździliśmy na długie przejażdżki po łąkach. A widoki? Zapierające wdech! Mój
kuc szedł spokojnie stępem, a za mną kłusował mój ojciec trzymając wszystko pod
kontrolą. Gdy dochodziliśmy do rzeki- odpoczywaliśmy. Konie trochę się napoiły
i wracaliśmy. Zdarzało nam się zatrzymać na dłużej- wtedy pomagałam tacie
rozłożyć malutki kocyk i trochę jedzenia. I tak mogliśmy spędzić cały dzień.
Pamiętam nawet jak wystawiałam moje chudziutki rączki, żeby mój kuc zlizał
kostkę cukru czy marchewkę. Wiedziałam, że nic mi się nie stanie, bo miałam za
sobą osobę, którą kochałam najbardziej na świecie i która niedługo potem
odeszła…
-Asia? Zbladłaś na twarzy. Wszystko ok.?-usłyszałam
zatroskany głos Liama.
Znowu się zawiesiłam! Dlaczego ja tego nie
kontroluję i jednocześnie zawsze wychodzę
na jakąś idiotkę!
-A jasne..po prostu …chce mi się spać- wybełkotałam
pierwsze co mi przyszło do głowy.
Nie wiem czy ich przekonałam ale nie nalegali i w
samochodzie znów zapanowała cisza. Rose wzdychając położyła głową na ramieniu
Daddego i zamknęła oczy. On przeniósł na nią wzrok i dosłownie patrzył na nią
jak na księżniczkę. Na sam ten widok moje kąciki ust powędrowały ku górze. Tam słodko
razem wyglądali.
Blondynka miała bardzo delikatne rysy twarzy, co w
połowie odzwierciedlało jej zachowanie. Była naprawdę miłym człowiekiem i
podobnie jak Alice umiała się z każdym dogadać.
-A..jakie jest twoje hobby? -zapytałam niepewnie
chcąc jakoś zrekompensować moją beznadziejną reakcję sprzed minuty. Wiedziałam,
że dziewczyna jeszcze nie śpi bo uśmiech jej nie schodził.
-Od małego tańczę balet.
No tak, nawet pasowała do tej roli. Szczupła z
idealną figurą…
-Oooo serio? I umiesz te wszystkie… przewroty..szpagaty-nie
wiedziałam jak to wszystko się nazywa bardziej profesjonalnie.
-To nie jest takie trudne, jak może się
wydawać-szepnęła.
-Ja to w tych …w takiej gimnastyce… bosh… ja mam
dwie lewe nogi więc mnie tego nie wmówisz.
Liam z blondynką starali się powstrzymać śmiech.
-Ojj uwierz jest-powiedziałam opierając głowę i
ramię Liama z nadzieją na normalne zaśnięcie.
Właśnie wyjechaliśmy z szosy na „normalną” drogę
więc nawet taka szansa się pojawiła. Rose chyba też ją chciała wykorzystać bo
zamilkła i zamknęła ponownie oczy.
Kilkadziesiąt
minut później…
Niewiele pamiętam z tej nocy i co stało się potem.
Wiem tylko, że byłam niesiona przez czyjeś ramiona. Słyszałam jakieś szepty i
ostrzegawcze warknięcia Alice. Po chwili zostałam przeniesiona znowu w czyjeś
barki i wnioskując po rytmicznym wspinaniu się stwierdziłam, że idziemy po
schodach. Osobiście współczuję temu kto mnie niósł…
Zostałam ułożona na coś miękkiego, gdzie przykryto
mnie kołdrą. Pół-świadomie szczelnie się nią owinęłam. Już po chwili oddalam
się w objęcia morfeusza.
________________________________________________________
*Bryczesy-spodnie przeznaczone do jazdy konnej.
Witam ponownie^^
Szczerze powiem, że ostatnie komentarze i ilość
wejść po prostu zmusiły mnie do natychmiastowego wzięcia się w garść i
napisania tego rozdziału ;3 Mam nadzieję, że wam się podoba. J
Nawet nie wiem jak wam dziękować za te wszystkie
miłe słowa. Chciałam tylko przekazać, że każdy komentarz jest dla mnie ważny i
gdy tylko ich liczba zmieni się choćby o jeden więcej szczerzę się do monitora
jak głupia xD I uwierzcie mi- czytam każdy po kilka razy analizując go.
Hu hu widzę, że po ostatnim rozdziale wasze głosy w
ankiecie nieco się zmieniły :D No cóż…obiecuję, że wam już tak pokręcę w
głowach, że już same nie będziecie wiedziały na kogo głosować =P
O nowy rozdział lub różne propozycje pisać na asku,
gdzie wchodzę co najmniej kilka razy dziennie i na każde pytanie staram się
odpowiedzieć =]
Ale się rozpisałam ;o No jak tam przed premierą TIU,
bo u mnie już rodzice nie mogą wytrzymać moich całodziennych wykładów :D
Jaki moment najbardziej wam się podobał w tym
rozdziale? Jak myślicie z kim obudzi się bohaterka i o co chodziło Liamowi?
Wasze opinie umieszczajcie w komentarzach ;**
Pozdrawiam
Nicole.
Jeszcze nie zaczęłam czytać - ale już się nie mogę doczekć! :D
OdpowiedzUsuńNajlepszy moment jak Zayn ją niósł i jak Niall ją pocieszał. Fajnie by było żeby obudziła się u Zayna, ale myślę, że u Nialla się obudzi. Uuuummm, fajny ten rozdział. I nadal jestem za Zaynem i Niallem, jeśli chodzi o ankietę. A właśnie, kiedy będzie nn, bo niedługo w góry jadę , a chcę być na bieżąco z blogiem ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, i jeszcze raz gorąco chwalę bloga. TO JEST MEEEEGA! <3
KOCHAM!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że obudzi się u Harry'ego.I oczywiście najlepszy moment z Zayn'em.
Następny!!
PS:Mam następny powód do czytania tego blogu,główna bohaterka kocha konia tak jak ja!
Bloga lepszego nie widziałam! A ten rozdział... no po prostu rewelka! Dzisiaj przeczytałam wszystkie rozdziały i skończyłam na tym - na serio bardzo fajnie! Tylko zauważyłam, że już od bardzo długiego czasu Zayn i Asia się nie pogodzili. I wciąż czekam na to, co gryzie Nialla. Proszę, daj to w nowym rozdziale!
OdpowiedzUsuńNajlepszy <3
OdpowiedzUsuńWspaniałe *.* Wpadnij do mnie jeżeli tylko będziesz miała ochotę.http://mojadziwnahistoryjkailoveit.blogspot.com/ Nie dawno zaczęłam i mam nadzieje że się spodoba.
OdpowiedzUsuńKocham *,*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że u Zayna : )
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, ale ja i tak zagłosowałam na Niallera <3 xd
Oby się obudziła z Zayn'em. *.* /Dragosheep
OdpowiedzUsuńDawaj kolejny! :-D Szczerze, nie mam zielonego pojęcia o co chodziło Liamowi. Ale czekam na to, żeby Asia w końcu przeprosila biednego Zayna.
OdpowiedzUsuńUważam , ze masz niesamowity styl pisma
Ślicznie piszesz rozdział boski !!!
OdpowiedzUsuńTak się wkręciłam że wczoraj czytałam do 3 w nocy
OdpowiedzUsuń