Muzyka

19 października 2013

~Rozdział 35~


Tak bardzo chciałam, żeby oba te wydarzenia były snem- jedno było drugie nie. Cały czas z trudem nabierałam powietrza aby do mój mózg się trochę dotlenił i zaczął na nowo funkcjonować. Do głowy napływało mi wiele myśli. Który to z chłopaków? Co on tu robił? Gdzie ja się znajduję? Czy Niall już wrócił? Czy wybiegający- kimkolwiek był słyszał moje nieświadome słowa?
Odpowiadając na ostatnie pytanie z niechęcią odpowiedziałam sobie: tak. Może kiedyś wspominałam, bądź nie, że często rozmawiam przez sen, o czym zapewne ten chłopak zdążył się już przekonać. Na samą myśl, co on może teraz zrobić z taką wiedzą- przeszły mnie dreszcze. Przecież jak on to powie reszcie…nawet wolę nie wiedzieć.
A kto to był? Nie wiem, widziałam sam tył. Przeklęłam się w duchu, że nie spojrzałam w tamtą stronę o sekundę wcześniej.
Moje ciało nieświadomie drżało. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że słone łzy spływają po moim policzku. Może to z całego obrotu sytuacji? Może z szoku…? Możliwe, że z obu rzeczy naraz. To co się teraz wydarzyło było zbyt przytłaczające. Nadal siedząc na łóżku zaczęłam jeździć wzrokiem po pomieszczeniu . Jeszcze nigdy tu nie byłam. Może to od niedawna funkcjonujący pokój gościnny? W każdym razie to na pewno nie był salon, w którym zasnęłam. Przede wszystkim tam nie ma drzwi, a ściany nie mają koloru ….hmmmm w ciemności trudno odróżnić, ale w każdym razie był to ciemny odcień.
Na pytanie: Który to był z chłopaków… chciałam znać odpowiedź?
...
Chyba nie.
Jak to był Niall to od razu możecie mnie zabić…
Horan?! Matko, przecież on wrócił! Nie dość, że to mógł być  on to jeszcze rano się z nim spotkam. W gardle utknęła mi dość spora gula, której za nic nie mogłam przełknąć. Złapałam za rąbek kołdry, co nie wiem w czym mi miało pomóc, ale trochę pomogło. No cóż…nie miałam przy sobie chłopaka, z którym bym mogła szczerze pogadać- musiałam wyżywać się na poszewce…
Tak, jestem nienormalna..
Dawniej „poszewkę” z pewnością zastępowałby mi Niall. Kochany, mały Irlandczyk, który zawsze mnie rozumiał. Ale teraz..? Po takim obrocie spraw już na pewno nie spojrzę mu w oczy. Już nigdy nie odezwę się tak jak kiedyś…
Było minęło, to już nie powróci…
Potok srebrzystych łez nadal spływał po moich policzkach, a każda z nowych myśli była kolejnym wodospadem.
Co on tu do cholery robił? Czy już we „własnym” pokoju kim kol wiek był- musiał naruszać moją prywatność? Po raz kolejny ogromna gula utrudniła mi przełykanie. Do tego dochodziły dawki cierpienia w formie słonego płynu.
Dlaczego wybiegł  hukiem? Na pewno nie bez powodu- to nie martwiło najbardziej. Czyli musiał słyszeć moje słowa… No bo co innego mogło go zranić/ zaskoczyć?
Niezdarnie wygramoliłam się łóżka właściwie to nawet nie wiedząc co do końca ze sobą zrobić. Ruszyłam ku drzwiom. Co jeśli on teraz stoi dokładnie za nimi? Poprawiłam moją koszulę i niepewnie nacisnęłam klamkę. Moim oczom ukazał się pusty korytarz. Cisza- nic więcej. Nic?
Nie, słyszałam dźwięk, któremu sama nie mogłam dowierzyć. Czyżbym nie tylko ja płakała o tej porze?  Najwyraźniej tak…
Wzdrygnęłam się słysząc kolejne ciche łkanie. Nie, no naprawdę? Moje oczy otworzyły się szerzej ze zdziwienia. A najgorsze było to, że nie potrafiłam zidentyfikować z których drzwi wydobywał się owy płacz.
Była też druga opcja: zawsze mogłam bez wahania wejść i po prosu sprawdzić, kto jest owym osobnikiem, którzy również tak jak ja- czynnie wykorzystuje porę spania.
Cichutko przeszłam w dalszą część korytarza modląc się tylko,  żeby żadna z desek nie zaskrzypiała.
Który to był pokój Liama? Moja potrzeba wtulenia się w kogoś wzięła pod górę. Teraz najbardziej odpowiednią osobą wydawał się właśnie on. 
Nie spieszyłabym się tak- gdyby nie łóżko, którego dźwięk przewracanego się na nim ciała nie wydal z siebie lekkiego skrzypnięcia. Wpadłam do pokoju, który był na jakieś 90% pokojem chłopaka, którego teraz szukałam. Na drżących nogach przeszłam w stronę łóżka, aby wypatrzeć, kto na nim śpi.
Zobaczyłam… zwiniętego w kłębek Daddy’ego z lekkim uśmiechem na twarzy. Najprawdopodobniej śniło mu się coś dobrego. A ja aż nie miałam serca by go obudzić.  Po prosu stałam nad nim wpatrzona jak w obrazek.
Moje zamiary zmieniły się, kiedy usłyszałam niezidentyfikowane dźwięki dochodzące zza ściany. Mogła to być rozmowa jak i głośniejszy wybuch płaczu. Bez zastanowienia uklękłam na dwuosobowym łóżku Payne’a i ułożyłam się do pozycji leżącej. Łzy, które nadal napływały mi do oczy, wydawały się być nieskończonością. Najprawdopodobniej były one spowodowane strachem, który sięgał w tej chwili zenitu. Najpierw ten chłopak- teraz kogoś płacz. Aktualnie może i rozmowa…
Dłużej się nie zastanawiając chwyciłam zwinięte ręce Liama i rozłożyłam je prosto. Dzięki temu uformowałam sobie drogę do wtulenia się w jego ciepły, teraz wręcz gorący tors. Przybliżyłam się do chłopaka na tyle ile się tylko dało i przylgnęłam do niego jak winorośl. Brunet zaczął się rozbudzać. Czułam jak się poruszył. O! A teraz mogłam się założyć, że wlepił na mnie swój wzrok.
-Ro…Asia?- szepnął niepewnie.
Odpowiedziałam mu cichym pociągnięciem nosa.
-C-co się stało, czemu płaczesz?- próbował mnie od niego odsunąć by cokolwiek wyczytać z mojego ruchu warg, ale ja desperacko stawiałam na swoim. Przyciągnęłam się do niego jak magnes- teraz nic by nas nie rozłączyło.
Mocząc mu jego ciepłą klatkę piersiową w końcu wybuchnęłam płaczem- co go zapewne utwierdziło w przekonaniu w jakim stanie się znajduję.
-Ciii, co się stało? Ktoś Ci coś zrobił?
Zero reakcji z mojej strony. Usłyszałam ciche westchnięcie chłopaka i poczułam jak obejmuje mnie całym swoim ciałem.
Tak było idealnie…
Brunet przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej – o ile w ogóle było to możliwe- i nie zadawał więcej pytań.
Trwaliśmy w tak mocnym uścisku, że odniosłam wrażenie, iż cala moja osoba spoczywa na nim- nie na łóżku. Bądź na odwrót- cała jego osoba spoczywa na mnie. Nie wiem- byłam zbyt mocno zszokowana wszystkimi nocnymi sytuacjami aby zwracać uwagę na takie szczegóły.
Czułam tylko, że Daddy ( nadal trzymając mnie w żelaznym uścisku ) delikatnie odgarnia mój kosmyk włosów od policzka, który cały był zalany łzami. Po raz kolejny nabrałam powietrza- co w moim stanie łatwe nie było i wtuliłam się w tors chłopaka.
Przez chwilę czułam się taka szczęśliwa. Brakowało mi  takiej bliskości przez dłuższy czas. Oczywiście nic nie zastąpi wiecznie martwiącego się o mnie Nialla- nawet Liam, aczkolwiek miałam przynajmniej do kogo iść się wypłakać. Payne nigdy nie będzie moim blondynkiem i na pewno jemu nie zwierzę się tak jak Irlandczykowi ale w pewnym  stopniu on też był mi bliski.
Czułam jak jego ciało lekko się spina- podobnie z moim a do ucha docierają do mnie kolejne wyrazy pocieszenia. Ustawiłam rękę na jego torsie czując pod spodem lekko łaskoczące mnie włoski.
-Już śpij, odpocznij. Jutro wszystko mi opowiesz, ale teraz chociaż spróbuj zasnąć- słyszałam od dłuższego czasu.
Jego słowa w jakiś sposób działały na mnie kojąco.  Oczywiście- nie zmieniło to faktu, że mój płacz nadal rozbrzmiewał echem po całym pokoju, ale przynajmniej najgorsze mieliśmy już za sobą. Starałam sobie analizować każde zdanie, które słyszałam i  przerobić w czyny, co z biegiem czasu nawet zaczęło przynosić swe skutki.
Wraz z opadaniem poziomu płaczu moja senność brała pod górę. Gdy powoli zaczęły docierać do mnie niektóre szczegóły moje ciało rozluźniało się. Payne również to wyczuł, bo szepnął
-O tak, rozluźnij się do końca a potem zaśnij.
Jego ręka po raz kolejny przejechała po moich plecach, co najpewniej było zabiegiem kojącym. Pociągnęłam nosem.
-Już lepiej?- usłyszałam z góry.
Kiwnęłam lekko głową, ani na chwilę nie zmieniając pozycji. Nadal byłam wtulona w niego jak małe dziecko.
Moje oczy ponownie zaczęły się zamykać. Może to ten płacz mnie tak wykończył? Wdmuchnęłam powietrze prosto na jego klatkę piersiową. Zagięłam palce, a Liam zaczął szczelnie okrywać nas kołdrą. Nie puszczał mnie- a może to ja jego?
Zakładam tą drugą opcję…
Nie odzywał się, co dla mnie było najlepszym rozwiązaniem, teraz potrzebowałam tylko poczucia bezpieczeństwa i spokoju. Obie moje potrzeby zostały zaspokojone więc mogłam bez żadnych skrupułów zasypiać…
Powoli zamknęłam powieki przysłuchując się rytmicznym odgłosom bicia serca chłopaka.
Rose będzie szczęściarą…
-Dobranoc- szepnął po raz kolejny.
Odpowiedziałam mu cichym mruknięciem.
-Aha…I…Asia?
-Mhmmm?
-Pamiętaj, Niall czasem doskonale potrafi zamaskować. Nie łudź się…
Byłam zbyt nieprzytomna, by uświadomić sobie znaczenie i wagę tych słów…
A szkoda…
Kilka godzin później…
Czuję czyjeś opuszki palców błądzące po moich plecach. Moje ciało tkwi w żelaznym uścisku, co mnie dziwi jeszcze bardziej. Z trudem otwieram oczy, ale jedyne co widzę przed sobą to lekką podnoszącą się i opadającą klatkę piersiową. Nawet nie ma mowy, żebym się jakkolwiek ruszyła- jego ramiona są  zbyt mocne.
Jego?
Próbuję przywołać sobie wydarzenia z minionej nocy. W kogo się teraz wtulam, a przede wszystkim dlaczego?
Moje palce lekko się zginają. Ciało chłopaka automatycznie się napina.
-Obudziłaś się. -słyszę gdzieś koło głowy.
Uścisk się poluźnia. Powoli się odchylam, mój wzrok spotyka się ze spojrzeniem zatroskanego Liama. Ten palcami przemierza mój policzek.
-Spokojnie, już jesteś bezpieczna.
Słucham? Jaka bezpieczna.
Do moich ust napływa mnóstwo pytań, ale nie mogę ich z siebie wydobyć. W tej chwili milczenie było dla mnie najodpowiedniejsza rzeczą.
Jego ręka z powrotem oplata się wokół mojej talii.
Spokojnie, to tylko Payne…
Brunet przyciąga mnie znów do siebie. Jesteśmy tak blisko, że słyszę każde uderzenie jego serca, czuję koło policzka przepływającą krew. Ciepły oddech chłopaka  wprawia moje ciało w dreszcz. Kciuk Daddy’ego cały czas robi małe kółka na linii kręgosłupa. Druga dłoń jest ściśle przylgnięta do mnie.
Tak trwaliśmy przez kilka minut. Cisza była naszym jedynym świadkiem. Nie potrzebowaliśmy nic więcej- ja czułam się bezpieczna, on szczęśliwy, że może mi to bezpieczeństwo zapewnić.
Błądziłam myślami po mojej głowie próbując sobie przypomnieć wydarzenia  tej nocy. Jakim cudem teraz leżę na łóżku z Liamem?
Wtedy wszystko powróciło. Ten sen …huk drzwiami, mój płacz, jego płacz… zdezorientowany Daddy.
Teraz to już nawet zabrakło mi łez, żeby zacząć płakać. Wszystko wypróżniłam dzisiaj przed paroma godzinami.
-Dlaczego...- zaczął a ja kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego przyszłaś cała zapłakana? Co Ci się stało? – wyliczał słabym głosem.
Z trudem przełknęłam ślinę.
-Liam… proszę, nie każ mi teraz tego mówić.
-Ale ja muszę wiedzieć co było przyczyną takiej reakcji z Twojej strony- jęknął histerycznym tonem.
-Nic… Nic ważnego.
-Ktoś do Ciebie przyszedł, coś Ci powiedział?- nie dawał za wygraną.
Pokręciłam przecząco głową… no tak… w połowie kłamałam, bo rzeczywiście ktoś do mnie przyszedł. Tylko pytanie brzmi kto i po co?
-Nie wierzę, że nagle zerwałaś się z łóżka w środku nocy i przybiegłaś do mnie cała zapłakana. Powiedz mi proszę…
-Li…ja nie mogę…- szepnęłam.
-Wiesz, że teraz będziesz jedynym obiektem o którym będę myśleć i się zamartwiać- zaczął na nowo.
-Wiem..- bąknęłam. – Ale… to mnie przerasta, nie teraz… proszę …nie naciskaj- mówiłam płaczliwym głosem.
Jego ręce znowu się zacieśniły a ciało spięło.
-Dobrze… tylko już nie płacz.
Staram się…
-Pamiętasz co Ci jeszcze powiedziałem w nocy? – burknął niewyraźnie.
-Słucham?
-Nie...już nic- mruknął po czym głośno westchnął.
No po prostu jak ja to uwielbiam! Mógłbyś zakończyć to co zacząłeś!
-Liammm- jęknęłam przeciągając ostatnią literę.
-Zapomnij – odparł cichym głosem.
-Wiesz, że nie będę mogła.
-Ja również – wykorzystał swoja przewagę, że ja również mu nie chciałam opowiedzieć co się stało tej nocy.
Westchnęłam.
Cholera! Czy on coś do mnie wtedy mówił? Oprócz potoku słów typu „ co się stało, nie płacz!” za Chiny nie mogę sobie reszty przypomnieć!
-Która jest godzina?- odbiegłam tematem od i tak do – niczego –nie -prowadzącej rozmowy.
-Po ósmej- szepnął.
Odsunęłam się trochę od jego torsu, aby zaczerpnąć świeżego powietrza, bo będąc cały czas przyszpilonym do jego klatki piersiowej trudno było mi wykonać jakąkolwiek czynność.
-Macie dzisiaj jakąś próbę?- próba nawiązania tematu numer 2.
-Tak, po południu.
-To ja się będę niedługo zbierać.
-No w takim stanie to na pewno- mruknął sarkastycznie.
-Bez przesady, to że jestem blada, to nie znaczy, że ludzie będą ode mnie uciekali na ulicy.
-Nie był bym tego taki pewien- bąknął nieśmiało.
-Dzięki.
-A patrzyłaś dzisiaj w lustro?
-No nie, ale zakładam, że wiele od wczorajszego dnia się nie zmieniło.
-Nawet nie wiesz jak.- wymamrotał.
Odsunęłam się maksymalnie od jego ciała i niechętnie zwlokłam się z łóżka. Pół przytomnie podreptałam do lustra, które znajdowało się w garderobie chłopaka. Stanęłam przed…MATKO!
No ok… często wyglądałam masakrycznie po zarwanych nocach… ale teraz? Aż brak słów. Z moich słów wydobyło się głośne jęknięcie.
Włosy były jednym wielkim kołtunem, skóra przybrała barwę świeżego śniegu, zaś oczy… o oczach nawet nie będę wspominać.
-Mówiłem!- rozległo się zza ściany.
-Nie..nie… mów…- syknęłam.
Usłyszałam ciche kroki, i zaraz koło mnie pojawiła się postać Liama.
Przeleciał mnie wzrokiem od góry do dołu. Wypuścił powietrze i przeczesał dłonią włosy.
-Masz jakiś pomysł?- bąknął nieśmiało.
-Pomysł na co?
-Żeby…. No wiesz..przynajmniej w jakimś stopniu to zasłonić.- nerwowo przygryzł dolną wargę.
Wlepiłam w niego swoje oczy. Patrzyliśmy tak na siebie przez krótką chwilę, aż w końcu jednogłośnie krzyknęliśmy:
-Alice!
Ruszyliśmy pędem do szafki nocnej Daddy’ego, gdzie leżała jego komórka. Payne zaczął stukać coś na swojej klawiaturze, gdy ja rytmicznie uderzałam stopą o ziemię.
-Wysłane- odrzekł po chwili.
Odetchnęliśmy z ulgą. Brunet podrapał się po plecach.
-Tobie też przydał by się lekki makijaż- przyznałam chichocząc.
Brunet uśmiechnął się blado.
-Chcesz coś na przebranie?- zapytał ponownie wędrując do garderoby.
-Przydałoby się- mruknęłam.
Brunet podrapał się po głowie.
-Um…ze spodniami będzie problem, więc mogę Ci zaoferować jakąś bluzkę.
-Dobre i to.- stanęłam koło niego przed półką z koszulami.
-Więc wybieraj sobie coś- westchnął po czym ruszył do szuflady, jak zakładam z bokserkami.
Po wyjęciu wybranych przez siebie ubrań ruszył do łazienki zostawiając mnie samą. Ja wzięłam pierwszą lepszą rzecz z szafy i zasunęłam od niej drzwi.
Stwierdzając, że i tak on wyjdzie później z łazienki, zdjęłam bluzkę- tu na miejscu. Szybko założyłam tę pożyczoną i wróciłam do sypialni.
Czekając na chłopaka powędrowałam pod ścianę, gdzie widniały jego fotografie. Było ich mnóstwo- mały Liaś obejmujący jakąś dziewczynę. Pięcioletni Liam goniący się z kolegą w ogrodzie. 10-letni brunet , z dziewczyną o tak samo pięknych oczach- zakładam, że to jest jego siostra. Później mnóstwo zdjęć chłopaka sprzed czasów X-Factora. Na każdym z nich był z rodzicami, lub rodzeństwem.
 
Ta cała kolekcja zdjęć przypominała mi coś. Przypominała? Nie, nawet była taksa sama…była taka sama jak moja.
Dzieciństwo z garstką dzieci z podwórka. Wtedy wszystko było takie beztroskie, każdy był sobie równy. Ale te czasy szybko minęły… echem..runęły.
Śmierć ojca i porwanie młodszej siostry doprowadziły do braku akceptacji, braku jakiejkolwiek więzi ze światem.
Payne też musiał mieć jakieś przeżycia, może nie tak duże jak moje- ale jednak miały ten sam skutek. Problemy w szkole, problemy z jakimkolwiek nawiązaniem kontaktów.
Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Gwałtownie się obróciłam stając oko w oko z jak się można było domyślić- Daddy’m.
-Przepraszam- powiedział nieśmiało- nie chciałem Cię przestraszyć.
-Nie ma sprawy- posłałam mu delikatny uśmiech i powróciłam wzrokiem do fotografii.
-Ty też ich nie miałeś, prawda?- szepnęłam.
Chłopak przełknął głośno ślinę.
-Skąd wiedziałaś.?
-Łatwo rozszyfrować ze zdjęć.- obróciłam się przodem do niego.
-Bystra jesteś.- odparł opierając swoje ręce na mojej talii i odwracając mnie lekko.
-Tutaj- wskazał na wyblakłą już fotografię.- wszystko się zaczęło. Wraz z pójściem do szkoły traciłem kolejno kolegów.
Oparł głowę na moim ramieniu i ruszył dalej palcem.
-Nie potrafiłem się im postawić. Naśmiewali się ze mnie, jedyną osobą, która nie wtedy wspierała była …moja siostra. Zawsze była po mojej stronie, nawet w domu, kiedy rodzice na mnie krzyczeli. Do dziś mogę jej być za to wdzięczny.
Niby kilka zdań, a tak potrafią dodać człowiekowi otuchy.
-Dlatego tylko Ty byś mnie zrozumiał- westchnęłam.
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko przyciągnął mnie bliżej siebie- o ile w ogóle było to możliwe. Jego zmierzwione włosy łaskotały moją szyję.
-Dlatego tylko ja bym Cię zrozumiał- powtórzył za mną jak echo.
Mogłabym tak trwać w uścisku cały dzień. Przy nim Rose naprawdę będzie najszczęśliwszą osobą chodzącą po ziemi.
-Aaaaaaaaaasia!!- dobrze znana mi osoba wpadła do pokoju jak burza.
Ehhh… Alice lubi takie wejścia.
Oderwaliśmy się od siebie z Liamem i spojrzeliśmy w stronę brunetki.
-Tu jesteś…Matko Boska jak wy wyglądacie!!- zaczęła swój monolog.
Daddy zilustrował dziewczynę nieodgadnionym wzrokiem.
-Asia siada w tej chwili na kanapie, Payne Ty idziesz ze mną do garderoby.
Brunet cicho wypuścił powietrze a ja posłałam mu współczujące spojrzenie. Dwójka zniknęła w bocznym pomieszczeniu a ja posłusznie ruszyłam w stronę sofy. Usiadłam na miękkim materacu i czekałam, aż wyjdą.
Po chwili Wyłonili się- Alice dreptała w moją stronę z torbą pełną, jak się mogłam domyślić- kosmetyków, a Liam z całym plikiem ubrań udał się do łazienki.
-Kiedyś mnie dobijecie- jęknęła.
-Nawzajem- mruknęłam- A tak w ogóle, to dlaczego szedł z nowym zestawem do łazienki, przecież przebrał się 5 minut temu.
-Ale widziałaś, z jakim doborem kolorów?- pisnęła zaaranżowana
Może lepiej będzie jak nie skomentuję powyższej wypowiedzi…
-Kiedyś mi podziękujesz- nie przerywała rozczesywania.
Z pewnością…
Drzwi od łazienki lekko się uchyliły, a wyszedł z nich Liam. Miał kamienny wyraz twarzy, z pewnością nie chciał nic dopowiadać do swojego ubioru.
-O! I teraz się mogę z Tobą przywitać!- klasnęła w dłonie, przerywając układanie moich włosów podeszła do zdezorientowanego chłopaka rzucając mu się na szyję.
-A przedtem nie mogłaś?- zapytał z nutką zdziwienia.
Nie odpowiedziała mu, co znaczyło, że odpowiedź była jasna.
-Jak się tu dostałaś?
-Harry mi otworzył. Chyba nie był jeszcze na tyle przytomny, żeby widzieć kogo wpuszcza.- paplała jak zwykle z niemałym entuzjazmem.
-Z pewnością- odparłam z przekąsem.
Alice uśmiechnęła się pod nosem.
-Dobrze, że chociaż zgadłaś, które to są moje drzwi- szepnął Li.
-A kto powiedział, że zgadłam? Wpadłam do jakiegoś pokoju, wrzeszcząć „Asiaaaaaa!”, ale nie zauważając Cię tam wypadłam, no i potem tak do następnego…
Z tyłu można było usłyszeć otwartą dłoń plaskającą się prosto w twarz. Najchętniej ja też bym tak zrobiła, gdyby nie fakt, że moja przyjaciółka właśnie zajęła się malowaniem oczu.
- I do ilu tak wpadłaś?- wymamrotał Liam nadal zakrywając ręką połowę głowy.
-Do dwóch. Ale i tak nikogo nie obudziłam. Louis tylko pisnął przewracając się na drugi bok, a Niall z Zayn’em nawet się nie ruszyli.
- Powiedziałaś, że byłaś w dwóch.
-No bo byłam w 2, w końcu do trzech razy sztuka głuptasie.
-Chodzi mi raczej o to, że byłaś w dwóch pokojach, a spotkałaś w nich 3 chłopaków- zauważył jak zwykle podatny Liam.
-Bo Malik spał u Nialla, bądź Horan u mulata, nie wiem który to kogo pokój- mruknęła przechodząc do pudrowania.
-A ja myślałam, że to Larry  jest prawdziwy- jęknęłam na co pozostała dwójka wybuchnęła śmiechem.
-Spokojnie… byli w ubraniach, zresztą sama nie wiem. Ale i tak słodko wyglądali tak się w siebie wtulając.- zachichotała na samo wspomnienie.
Jakoś nie mogłam sobie wyobrazić Irlandczyka i Zayna śpiących razem… Swoją drogą ciekawe, czy każdej nocy tak robią, i jak długo?
Pisk Ali „gotowe!” przywrócił mnie na ziemię.
-Czyż nie uroczo wygląda?- krzyknęła na jednym oddechu.
-Ślicznie.- brunet posłał nam szczery uśmiech.
-Teraz Tobą się trzeba nieco zająć- powiedziała na co mina Liama nieco zrzedła.
Wstałam w sofy chichocząc cicho Podeszłam do lustra, gdzie oceniłam zmiany, jakich dokonała Alice. Nawet dobrze jej to wyszło- zakryła to co ukryć się dało, resztę było widać dopiero po dłuższym przyglądaniu się.
Przeniosłam wzrok na ścianę, gdzie pół godziny temu próbowałam rozszyfrować przeszłość bruneta. Zdziwiłam się słysząc jego historię, ale gdzieś tam w sercu ulżyło mi, że chociaż on w jakiejś cząstce może mnie rozumieć.
Przerzuciłam swoje spojrzenie na chłopaka, który swobodnie prowadził konwersację z moja przyjaciółką. I on miał kiedyś problemy w szkole?
No cóż… każdy z nas nosi maskę, pod którą chowa swe uczucia, przeszłość, a może i nawet przyszłość. Przyszłość, której nikomu nie zdradza- swoje najskrytsze marzenia.
On mi powiedział. Opowiedział historię swojego dzieciństwa, które było tak stracone…
To dziwne, że ludzie często nie zauważają, jak bardzo potrafią krzywdzić.
-Mmmm i teraz mi tylko powiedz, że Rose nie jest w Tobie zakochana- mruczała dumna ze swojego dzieła Alice.
Matko! On wyglądał jak młody bóg.
Payne widząc, że mu się przypatruję posłał mi nieśmiały uśmiech. Ze zdziwienia zamrugałam kilkakrotnie oczami.
-Liam…- wybełkotałam przełykając ślinę.
Chłopak ruszył w stronę lustra, gdzie po stanięciu przed nim również stracił mowę. Alice chyba naprawdę powinna zostać stylistką…
Brunetka stanęła koło niego kładąc mu dłoń na ramię.
-A na urodziny zrobię z Ciebie takie ciacho, że nawet chłopaki będą się zastanawiali, czy bardziej wolą dziewczyny.
Wybuchnęłam śmiechem  brunet mi zawtórował.
-Nie, aż tak to ja dziękuję- odparł.
Moja przyjaciółka uśmiechęła się tajemniczo. Wyjęła telefon z kieszeni i zrobiła zaskoczonemu chłopakowi zdjęcie. Spojrzała na telefon i zagryzła wargę.
-No patrz jak wyszedłeś!- pisnęła – wstawiam na Twittera- krzyknęła nie dając mu dojść do słowa.
On w odpowiedzi przewrócił oczami i zaśmiał się cicho. Podeszłam do dwójki i zajrzałam przez ramię, aby przyjrzeć się zrobionej fotce.
-No Liaś…- szepnęłam z trudem biorąc oddech.
-Ciekawe co na to Rose- wymamrotała podekscytowana Alice.
Na twarzy Liama pojawiał się coraz to większy uśmiech.
-Gotowe!-pisnęła Ali na co my z Daddy’m aż podskoczyliśmy.
Moja przyjaciółka z powrotem schowała telefon do kieszeni i mrugnęła do chłopaka.
-Nie ma za co- wyprzedziła go.
Brunet przytulił ją w odpowiedzi .
Teraz spokojnie mogę schodzić do chłopaków…
Do chłopaków…? Będzie tam też Niall!
Na samą myśl nerwowo  przygryzłam wargę.
-Echem… Alice, my się już będziemy zbierać.
Moja koleżanka najprawdopodobniej miała odmienne zdanie na ten temat, ale zmieniła je szybko widząc moją minę.
Zawsze była jakaś nadzieja, że blondynek jeszcze nie wstał…
-Ehh ok. A właśnie!  Jak tam z urodzinami? Bo właściwie to dowiedziałam się o nich wczoraj wieczorem od Asi.
-Um…no są jutr wieczorem o 18.
-A mogę przyjść wcześniej udekorować pokoje?!- pisnęła Alice, której w oczach błyszczały iskierki radości.
-Jasne- odrzekł chłopak, chyba już przyzwyczajony do takich reakcji brunetki.
-I przy okazji siebie samego nie poznasz- szepnęła już zapewne mając przed oczami wszystkie zaprojektowane plany.
Odchrząknęłam znacząco.
-Achhh, to my się będziemy już zbierać.- dodała po chwili a ja odetchnęłam z ulgą.
-Już? Poczekajcie chociaż do południa.- odparł zdziwiony Daddy.
-Nie nie, przecież jutro się spotykamy, wytrzymasz bez nas paręnaście godzin- wtrąciłam obliczając, że wyjdzie to parędziesiąt, ale paręnaście brzmiało jakoś tak bardziej obiecująco.
-Yhm.. no..okay- powiedział otwierając  przed nami drzwi.
Dałam znak mojej przyjaciółce, aby ruszyła pierwsza. Chociaż zawsze była ta nadzieja, że nikt jeszcze nie wstał, to moje serce i tak było z przyspieszonym tempem. Ruszyliśmy po schodach, ja oczywiście mało co się nie potykając na każdym z nich. Payne musiał zapewne zauważyć zmianę mojego zachowania, ale tego nie skomentował. Szedł za mną spokojnym krokiem.
Resztę odległości dzielącą mnie do parteru pokonałam ze spuszczoną głową zawzięcie patrząc w schodki. Mało co nie wpadłam na moją koleżankę, która czekała już na mnie na dole. Lekko podniosłam wzrok i zobaczyłam, jak Alice delikatnie się uśmiecha w stronę salonu. Powędrowałam wzrokiem we wskazanym kierunku, a moje serce w tej chwili dosłownie stanęło.
 
-Cześć….Niall…- szepnęłam.

_______________________________________________________
Heeeey miśki! ^^
Na początek... hahaah no nie wiem co powiedzieć, więc powiem tylko: Dziękuję Alicja za tą pracę ;33  Twoje motywacje przerastają samą siebie ;*
Mam nadzieję, że nie zasnęłyście czytając ten rozdział…
W sumie to nie mam nic do powiedzenia, więc jak zwykle tylko poproszę was o wasze opinie w komentarzach <3 do dla mnie bardzo ważne, co myślicie o tej całej sprawie i jakie są wasze przeczucia ;)
Do następnego, kocham was ;*
Nicole.

15 komentarzy:

  1. Nienawidzę Cię! W takim momencie! Wiesz ty co?! XDD
    Radzę Ci zacząć już pisać następny, bo nie dam Ci spokoju! :P
    K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Omom! Wspaniały! To brak mi słów! Przepięknie! Aww! Czekam na to, co powie Niall.... Uhuhu... Kroi się grubsza afera. :3 Czekam, szybko wstawiaj kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAAAAA!!!!!
    Kocham ale dlaczego znowu w takim momencie skończyłaś?!
    I ten gif z Niallem <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mało Harrego, Zayna i Louisa :D, ale fajnie. Właśnie, kieyd ostatnio Zayn w ogóle coś mówił? : D.. a Harry? Dawno Asi nie podrywał :D , skończ szybko rozdział z Niallem( :] ) i napisz coś o nich...:) :*
    Fajny rozdział.
    Pati :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahha, rozwaliłas mnie tym "Dawno Asi nie podrywał" XDD
      K.

      Usuń
  5. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA w takim momencie -,-' DAWAJ KOLEJNĄ !

    OdpowiedzUsuń
  6. Bosko!! Jestem ciekawa, kim była ta osoba, co z hukiem zatrzasnęła drzwi! :D I pisz na za tydzień! :D Nawet nie wiesz, jak mi się ten rozdział podoba!:)CIekawe, czy Alice z Asią zostaną na dłużej u chłopców xD Aha, i jakoś tak miałam trochę skojarzeń jak Asia spała z Liamem xD
    Kochany anonimek:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne!Ty musisz ciągle kończyć w takich momentach ;) ? / Viki ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie!
    Taki Hazza to nie Hazza xd
    Leżę na podłodze i turlam się ze śmiechu, nie wiem dlaczego, może dlatego że Alice mnie rozwala? XD
    Rozdział cudny. Czekam na rozwinięcie.
    ~Claudia. :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny rozdział! *.*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja chcę następny i to jak najszybciej!!! XD

    OdpowiedzUsuń
  12. Jedno pytanie: dlaczego to tak szybko się kończy? Hę? XD

    OdpowiedzUsuń
  13. Wystarczy tych komentarzy? XD :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze ♥
Mam najwspanialszych czytelników na świecie : )