Hej miśki! :*
Mam nadzieję, że się nie spóźniłam... no w końcu święta są dopiero dzisiaj, c'nie? :D
To taki mały prezencik ode mnie :)) No chyba nie myśleliście, że tak po prostu zakończę ten rok, bez życzeń? ;)
Kochani...dobra... szczęścia, zdrowia....bla bla bla- wiem, że nasłuchaliście się tego na wczorajszej wigilii, więc dłużej wam nie chcę truć. Życzę wam tylko, żebyśmy się wszystkie spotkały w 2015 (w 2014 to już chyba bez szans ;/ ) na Stadionie Narodowym razem z naszymi pięcioma ideałami *-*.
To tyle, jeśli chodzi życzenia z mojej strony ^^. Wiem, że połowa z was pewnie i tak tego nie przeczyta, więc tylko wytłumaczę. Poniżej rozdział zaczyna się urywkami z 40 rozdziału, aby trochę "podnieść" atmosferę i przypomnieć na czym skończyliśmy :))
Miłego czytania, do "napisania" w nowym roku miśki!! <333
PS. Tak z ciekawości.... Są tu jakieś czytelniczki, które w 100% kibicują tylko Louasi, albo Liasi? :D
_______________________________________________________
"-Widzę, że nawet nie będę się musiała pytać o wolny termin.- z dumą podała mi telefon.
Mam nadzieję, że się nie spóźniłam... no w końcu święta są dopiero dzisiaj, c'nie? :D
To taki mały prezencik ode mnie :)) No chyba nie myśleliście, że tak po prostu zakończę ten rok, bez życzeń? ;)
Kochani...dobra... szczęścia, zdrowia....bla bla bla- wiem, że nasłuchaliście się tego na wczorajszej wigilii, więc dłużej wam nie chcę truć. Życzę wam tylko, żebyśmy się wszystkie spotkały w 2015 (w 2014 to już chyba bez szans ;/ ) na Stadionie Narodowym razem z naszymi pięcioma ideałami *-*.
To tyle, jeśli chodzi życzenia z mojej strony ^^. Wiem, że połowa z was pewnie i tak tego nie przeczyta, więc tylko wytłumaczę. Poniżej rozdział zaczyna się urywkami z 40 rozdziału, aby trochę "podnieść" atmosferę i przypomnieć na czym skończyliśmy :))
Miłego czytania, do "napisania" w nowym roku miśki!! <333
PS. Tak z ciekawości.... Są tu jakieś czytelniczki, które w 100% kibicują tylko Louasi, albo Liasi? :D
_______________________________________________________
"-Widzę, że nawet nie będę się musiała pytać o wolny termin.- z dumą podała mi telefon.
„Hej Rose, w najbliższą sobotę będzie mini impreza z okazji moich urodzin, mam nadzieję, że wpadniesz! :)” "
"Spojrzałam we wskazanym kierunku. Li zawzięcie kręcił głową i zaczął mu coś tłumaczyć. Blondynek przełknął ślinę i przeniósł wzrok na… naszą dwójkę. (...)
-Al… Ja nie chcę.- jęknęłam płaczliwie wtulając się w dziewczynę."
"-Idę do łazienki.- odrzekłam co było w sumie pół prawdą, pół kłamstwem. (...)
Niepewnie spojrzałam za siebie. Nie widząc nikogo na korytarzu wkroczyłam do miękki dywan. (...)
"Spojrzałam we wskazanym kierunku. Li zawzięcie kręcił głową i zaczął mu coś tłumaczyć. Blondynek przełknął ślinę i przeniósł wzrok na… naszą dwójkę. (...)
-On spojrzał na mnie, prawda? -szepnęłam cicho.
Brunetka nie odpowiedziała. (...)-Al… Ja nie chcę.- jęknęłam płaczliwie wtulając się w dziewczynę."
"-Idę do łazienki.- odrzekłam co było w sumie pół prawdą, pół kłamstwem. (...)
Niepewnie spojrzałam za siebie. Nie widząc nikogo na korytarzu wkroczyłam do miękki dywan. (...)
Natknęłam się na coś. Otworzyłam oczy. Głęboko „zakopane” w kołdrze. Włożyła drugą dłoń w kłębek i powoli wyjęłam owy przedmiot.
To…
Ja rozumiem, żebym to ja pisała pamiętnik, ale on?!"
"„Liam mówi, że to prawda. Ale ja nie chcę! Nie mogę! Dlaczego ona? Ledwie się poznaliśmy…” (..)
(...)
„To już dziś! Będzie moim największym prezentem jak tylko przekroczy próg tego domu. Nie spałem. Do późna Liam mówił jak mogę jej to powiedzieć. Zapewniał, że to przecież nic trudnego. Przecież to nie to samo. Ale Asia… jak to przyjmie…?”
-Wolałem jednak, żebyś to usłyszała ode mnie...
Nerwowo przygryzłam wargę starając się dojść do siebie. Nawet nie śmiałam się obrócić, wiedząc dokładnie kogo tam zastanę.
Starałam się uporządkować myśli. Jaka będzie moja wymówka?
On wie…
ON. WIE.
Wszystko wie…
Zresztą po co ja tu o jakimkolwiek tłumaczeniu się mówię, skoro ja słowa nie wydobędę. Nawet nie
otwierając ust czułam w gardle tę znajomą gulę
Chłopak miał kamienny wyraz twarzy. On w
przeciwieństwie do mnie nie był otwartą księgą, z której można wszystko
wyczytać.
-Chcę, żeby wiedziała.- szepnął.
Znałam te ślady, to bez wątpienia było…
-O co prosisz? O szansę, której i tak dla Ciebie nie ma? Chcesz, żebym Cię okłamywała? Żebyś żył, w świadomości, że to co do Ciebie czuję, jest prawdą, a potem się rozczarował?
"„Liam mówi, że to prawda. Ale ja nie chcę! Nie mogę! Dlaczego ona? Ledwie się poznaliśmy…” (..)
„Nie wiedziałem, że to takie trudne. Przecież się powstrzymuję, ona tego nie widzi. Staram się, wiem, że chce pozostać przyjaciółmi, uszanuję jej wybór”
„Jutro przychodzi, bardzo się boję. Zayn mówi, żebym zachowywał się tak jak na początku wakacji. To trudne, a przede wszystkim…
To boli..”
„Uśmiechnęła się dzisiaj do mnie! Jej oczy są śliczne. Mam ochotę pogłaskać jej kasztanowe włosy i przytulić ją!”"(...)
„To już dziś! Będzie moim największym prezentem jak tylko przekroczy próg tego domu. Nie spałem. Do późna Liam mówił jak mogę jej to powiedzieć. Zapewniał, że to przecież nic trudnego. Przecież to nie to samo. Ale Asia… jak to przyjmie…?”
-Wolałem jednak, żebyś to usłyszała ode mnie...
Błagam. Wypuśćcie. Mnie. Stąd.
Jego słowa roznosiły się po pokoju niczym echo.
Wmawiałam sobie w myślach, że to tylko zły sen. Nie, to się nie może dziać
naprawdę.
Nerwowo zacisnęłam powieki, próbując odgonić
wszystko wirujące myśli.
W pokoju panowała cisza nie licząc tykającego,
czarnego budzika na stolik nocnym. Jednak wiedziałam, że on to jest. Czułam
jego obecność. Ciepłą aurę, zapach- wszystko. Moje ręce, które straciły
jakiekolwiek czucie upuściły pamiętnik wprost na łóżko.
Nie,
nie nie, błagam.
Nie słyszałam jego kroków ze względu na puszysty
dywan rozłożony na całej powierzchni pokoju. Zresztą to i lepiej- nie chciałam
ich słyszeć.
Pragnęłam w tej chwili tylko cofnąć czas, lub
ulotnić się- cokolwiek by za chwilę nie ujrzeć sylwetki chłopaka przed sobą.
Otworzyłam oczy, ale nadal nie widziałam tej bladej
twarzy z blond włosami. Droczył się ze mną?
Nerwowo przygryzłam wargę starając się dojść do siebie. Nawet nie śmiałam się obrócić, wiedząc dokładnie kogo tam zastanę.
Starałam się uporządkować myśli. Jaka będzie moja wymówka?
Jaka wymówka?!
Przecież wszystko jest jak czarne na białym, on wie.
On wie…
ON. WIE.
Wszystko wie…
Zresztą po co ja tu o jakimkolwiek tłumaczeniu się mówię, skoro ja słowa nie wydobędę. Nawet nie
otwierając ust czułam w gardle tę znajomą gulę
Moje serce szalało od usłyszenia pierwszej sylaby,
dobrze znanego mi Irlandzkiego akcentu. Słyszałam je
wyraźniej od budzika, mogłam się założyć, że blondyn również.
wyraźniej od budzika, mogłam się założyć, że blondyn również.
Mimo ciągłego strachu, byłam ciekawa co on sobie teraz
myśli. Nie tylko ja byłam postawiona w kompromitującej sytuacji. On również.
Teraz wie, co czytałam. Jego pamiętnik…
Znam jego tajemnice. Tajemnice, które dotyczą mnie.
Trzęsąc się ze strachu w głębi serca zżerała mnie
ciekawość co Horan teraz powie. Jaka będzie postawa chłopaka, stosunek do mnie.
Frustracja, złość, smutek, kompromitacja,
zażenowanie, ból, gniew…
Może wszystko w jednym?
Tego dowiem się za kilka sekund.
Nie wykluczałam opcji, że chłopak po kogoś
pobiegnie, o ile już tego nie zrobił.
Najprawdopodobniej ta osobą był by Liam czy Zayn.
Ale po co miałby to robić? A jeśli nawet, to miałam
szczerą nadzieję, że tak zrobi. Nie wymusi ze mnie spotkania z Malikiem,
prawda…?
Moje stopy zaczęły błagać o zmianę pozycji.
Nieruszanie nimi przez dobre kilka minut nie było dobrym sposobem. Jednak ja
tego nie kontrolowałam. Zewnętrzny paraliż, jaki się pojawił od pierwszych słów
Niall’a dotykał mnie aż do teraz. Nadal siedziałam skulona, na progu łóżka blondyna.
Niespodziewanie przede mną pojawiła się jego sylwetka
przysłaniając promieniejące światło w pokoju. Wszystkie kończyny mojego ciała
nie zmieniły chociaż na milimetr swojego położenia. Chłopak nie miał ze sobą
osoby towarzyszącej, co przyjęłam z ulgą.
Nie byłam w stanie spojrzeć mu w oczy. To mnie przerastało.
Doskonale wiedziałam, że jego błękitne tęczówki wpatrują się we mnie,
wywiercając dziurę od środka.
-Spójrz na mnie.- to były kolejne słowa Irlandczyka,
jakie usłyszałam. Nie miały tonu smutnego, radosnego, czy też gniewnego. Były
wypowiedziane bez emocji. Jednak ich
wartość zaczynała mnie przerastać. Czyżby nie znał mnie na tyle dobrze, żeby
wiedzieć, że nie jestem w stanie tego wykonać?
Usłyszałam gdzieś z góry głośno wypuszczane
powietrze. Spuściłam wzrok, o ile
bardziej się dało. Skuliłam się, niepewnie przyciągając nogi jeszcze bliżej
łóżka.
Tępo wpatrywałam się w dywan, dopóki nie zauważyłam,
że jego nogi się zginają. Klęknął przede mną. Teraz nie miałam wyboru.
Bezcelowo krążąc wzrokiem po pokoju w końcu utkwiłam w nim swoje spojrzenie.
Ponownie zagryzłam wargę próbując się skupić na
czymś innym, niż na jego spojrzeniu. To było trudne i niemożliwe. Zresztą..
bezcelowe. Co by mi dało? I tak by mnie zapytał, i tak.
Ze skruchą w oczach wpatrywałam się w tęczówki
blondyna. Każde z nas milczało. W końcu ręce Irlandczyka delikatnie musnęły
moje stopy zatrzymując się na kolanach. Zatrzymał tam dłonie, kręcąc kciukami
malutkie kółeczka. Na sam ten gest moje ciało wzdrygnęło się.
-Nie bój się mnie. Nie chcę tego. – odezwał się po
raz kolejny.
Tym razem ton miał nieco łagodniejszy, jednak
wyczułam, że chłopak musiał włożyć w to dużo siły, aby się uspokoić.
A ja? Jak to w moim zwyczaju nadal milczałam. Mając
jedna rękę z tyłu ścisnęłam mocno prześcieradło. Dotyk Nialla nie spowodował
choć na chwilę rozluźnienia. Wręcz przeciwnie. Napięłam się jeszcze bardziej.
Wspomnienia wracały. Horan często tak robił… kiedy byliśmy przyjaciółmi. Jeszcze
przyjaciółmi… To mnie uspakajało. Niekiedy zatracałam się w tym, zapominając o
wszystkim innym. Mogłam tak siedzieć godzinami.
A teraz? Moje myśli zaczęły krążyć tylko wokół jego
dłoni, które jeździły wokół kolan. Nie potrafiłam się skupić na niczym innym.
Niall widząc moją reakcję zaprzestał głośnym
westchnięciem. Zamiast tego sięgnął jedną ręką po pamiętnik, który leżał obok
mnie na białej pościeli.
Przekartkował go aż do końca. Ze smutkiem doszedł do
ostatniej strony i zaczął jeździć wzrokiem po każdej literce.
Wyraz twarzy chłopaka zmieniał się z każdą linijką.
Z kamiennego na ukazujący kompromitację, zażenowanie, lekki ból, ale i gniew.
Nie,
proszę, tylko nie to. Nie bądź na mnie zły…
-Czyli wiesz już wszystko…- wychrypiał podnosząc
swoje spojrzenie z kartki.
Wolnym ruchem
odłożył przedmiot, nadal nie spuszczając z mnie wzroku. Widziałam w jego oczach
niepewność i nadzieję. Zapewne nadzieję, że przyszedł na tyle szybko, iż nie
zdążyłam doczytać wszystkiego.
Nadzieja matką głupich Horan…
-Dlaczego to zrobiłaś? Nie mogłaś po prostu
porozmawiać?
Nadal nie byłam w stanie nic powiedzieć, więc ledwie
zauważalnie kiwnęłam przecząco głową.
-Dlaczego?- szepnął co nie wiem, czy miało być
stwierdzeniem, czy pytaniem.
Nie odrywał ode mnie swoich oczu.
-Właściwie chciałem, żeby wyglądało to nieco
inaczej. -kontynuował widząc, że nie mam nic do powiedzenia.- zbierałem się,
żeby Ci to powiedzieć, ale Ty …wtedy zaczęłaś się dziwnie zachowywać.- wstał,
siadając koło mnie na łóżku.
Ja zaś cały czas wpatrywałam się w miejsce, gdzie
przed chwilą klęczał. Nie chciałam podnosić wzroku, żeby spotkać się z jego
smutnym spojrzeniem. Jak zaczął opowiadać głos mu się łamał.
-Byłaś dla mnie ważna, Liam mówił, że już dawno
zasługujesz naprawdę… Wahałem się, bo nie wiedziałem jak to przyjmiesz. W ogóle
miałem nadzieję, że się nie dowiesz… ale jak wtedy weszłaś do kuchni…
przysuniesz się bliżej? – przerwał nagle i przekrzywił głowę.
Ocknęłam się.
Nie, nic. Chłopak, który jest w Tobie zakochany,
mówi, żebyś się do niego przysunęła.
Przełknęłam ślinę i z trudem na niego spojrzałam.
-Chodź.-wyciągnął ręce z zamiarem przytulenia mnie.
Nie myśl, że usiądę na Twoim kroczu Horan…
Zmieszana usiadłam naprzeciwko niego, jednak mając
ręce przy sobie. Blondyn widząc moją reakcję nie powiedział nic. Tylko z
rezygnacją opuścił ramiona i przyciągnął nogi jak najbliżej siebie.
-Co Ci się stało, ktoś Ci coś zrobił?
Ty…
-Ten chłopak z parku… Znowu.. on…
Pokręciłam przecząco głową ze strachem przypominając
sobie początek wakacji.
-To co Ci się stało? Powiesz coś w ogóle?- jego ton
zwiastował, że blondyn naprawdę jest bliski płaczu.
-Niall… ta sytuacja mnie przerasta.- to były moje
pierwsze słowa od pojawienia się chłopaka w pokoju.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, z jakim trudem wymawiałam każde z nich. Mój rozpaczliwy jęk nie uszedł uwadze Irlandczyka. Chłopak chciał mnie przytulić, ale w ostatniej chwili zrezygnował, domyślając się, jakie będą tego skutki.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, z jakim trudem wymawiałam każde z nich. Mój rozpaczliwy jęk nie uszedł uwadze Irlandczyka. Chłopak chciał mnie przytulić, ale w ostatniej chwili zrezygnował, domyślając się, jakie będą tego skutki.
-Przecież… Nie wiedziałam, że to aż tak na Ciebie
wpłynie.- był naprawdę zszokowany.
-A czego się spodziewałeś?- ledwo powstrzymywałam
łzy.
-Na pewno nie tego, że będziesz się bała mo…
Nie dokończył, bo do pokoju wpadł Zayn.
No jakby jeszcze było mi mało…
Przeszukał wzrokiem cały pokój, zatrzymując go na nas. Automatycznie skuliłam się pod
wpływem wlepionych we mnie, chyba najpiękniejszych na świecie oczu. Nie trwało
to długo, bo nadal milcząc, spojrzał w kierunku Irlandczyka. Ten skinął lekko
głową.
-Chcę, żeby wiedziała.- szepnął.
Hello,
ja tu jestem!
Czarnowłosy ostatni raz ogarnął naszą dwójkę i
wycofał się. Delikatnie zamknął drzwi, a ja siedziałam w osłupieniu.
Może ktoś mi coś wytłumaczy!?
Spojrzałam wyczekująco w stronę Horana. Ten tylko
westchnął.
-Nie nic, nie zwracaj na niego uwagi.- po chwili
zmarszczył brwi.- pogodziliście się?
Myślę, że moja mina w tamtej chwili musiała być
bezcenna.
-Co?- wydusiłam.
Nialler przybliżył się, na co ja momentalnie się
oddaliłam.
-Masz na sobie jego koszulę.- stwierdził na co ja
zachłysnęłam się powietrzem.
-J-jak?
-Mnie się pytasz?- mruknął.- Asia, proszę powróćmy
do tamtego tematu, chce mieć go z głowy.
Można powiedzieć, że dalszą część jego „przemowy”
słyszałam jak we mgle. Myślami byłam oddalona gdzie indziej. Tyle rzeczy w
ciągu tych paru minut się wydarzyło…
To dlatego jej zapach tak bardzo przypominał mi
początek wakacji. Mulat musiał mieć ją któregoś dnia, gdy się spotkaliśmy…
I dlatego teraz tak dziwnie na mnie patrzył…
Miałam ochotę zabić Liama, chociaż doskonale
wiedziałam, że to nie jego wina. Pozwolił mi wybrać cokolwiek, ale moim
szczęściem musiałam wybrać właśnie koszulę Malika.
-Proszę.- opuszki palców blondyna sprowadziły mnie
na ziemię.
Mimowolnie się wzdrygnęłam. Jednak tym razem nie
odsunęłam się.
-To boli, kiedy osoba, której mogłaś powierzyć
wszystkie sekrety, boi się Twojego dotyku. Nie każ mi tego przechodzić po raz
kolejny, tylko proszę, powiedz, dlaczego?
Przełknęłam ślinę.
Przecież doskonale wiedział, dlaczego, więc po co
pytał..?
Zagryzłam wargę i spojrzałam na wpatrujące się we
mnie błękitne tęczówki.
-Na sam mój widok Twoje serce przyspiesza. Boję się
tak samo jak Ty, a raczej zacząłem się bać kiedy to się zaczęło.- potarł mój
nadgarstek swoim kciukiem.- U Ciebie krew jest pompowana dwa razy szybciej, nie
chcę, żeby było to z mojego powodu. Ja też cierpię, pamiętaj, ja też mam
uczucia…
Nie mogłam tego dłużej słuchać. Po prostu czułam, że
jeszcze chwila i rozbeczałabym się tutaj jak małe dziecko. Znowu ogarnął mnie
wewnętrzny paraliż. Wiedziałam, ze ostatnie zdania chłopak sam wypowiada z
trudem. On także miał łzy w oczach. Znałam go dobrze, i spokojnie mogłam
stwierdzić, że niewiele brakowało, żeby sam nie wybuchnął płaczem.
W pokoju zapanowała cisza, nie licząc oczywiście..
mojego bicia serca.
No a jak, to się już „szczęściem” nazywa!
Ogarnęło mną uczucie jeszcze gorsze, niż dotychczas.
Siedzi przed Tobą osoba, bezgranicznie w Tobie zakochana, a Ty nie możesz jej
pomóc. Przecież nie chcesz jej dać szansy, tylko po to, żeby ją potem odrzucić
ze zdwojoną siłą.
To trudne. Nie miałam pojęcia, jak się zachować. Z przykrością
wspominałam fakt, że po prostu nie umiem kochać. Nigdy nie doświadczyłam
miłości, więc może to dlatego. A może
się bałam?A najgorsze było to, że nie umiałam powiedzieć czego. Po prostu na
samą myśl, o pokochaniu kogoś ogarniał mnie strach. To trudne do zdefiniowania…
A jeszcze trudniejsze było wymuszenie takiej miłości dla kogoś. Wy tego nie
rozumiecie, prawda?
Szkoda… Bo w sumie w tym tkwił cały sens, dlaczego
tej miłości nie odwzajemniałam…
Chłopak zmienił pozę, najprawdopodobniej próbując wyprostować
nieco bardziej nogi, ale momentalnie syknął. Przykuło to moją uwagę.
-Co…
Irlandczyk pokazał gestem, żebym się uciszyła, i
zamiast tego przeniósł swoje spojrzenie na kostkę. W miejscu, gdzie kończyły
się jeansy widniało lekkie wybrzuszenie. ( Bosh, jak to brzmi O.O ) Niall
zaczął podwijać nogawkę, a ja przyglądać się z zaciekawieniem.
Moim oczom ukazał się bandaż, który zapewne zaczął
przesiąkać, sądząc po małych kropelkach krwi.
-Pójdziesz ze mną do łazienki?- zapytał zbierając
się.
Wstałam automatycznie, lekko zszokowana takim
widokiem. Horan kuśtykał, co było raczej wywołane niechęcią zachlapania dywanu,
niż bólu.
Po chwili znaleźliśmy się w toalecie, gdzie chłopak
usiadł na białym mebelku.
-Otworzysz tamta szafkę? O tą. Tam są bandaże.- wskazał
mi właściwą szufladę.
Czym prędzej pognałam w tamtym kierunku i wyjęłam
wymienione rzeczy. Wróciłam do niebieskookiego, który właśnie skończył
odwijanie bandażu. Pomijając fakt, że prawie nie zemdlałam na widok krwi, to
zobaczyłam wyraźne kreski, naznaczone w poziomie. Było ich pięć, ta druga
najbardziej głęboka.
-Spokojnie.- dodał, widząc moją minę.- Może lepiej
wrócisz do pokoju, i poczekasz, aż sobie opatrzę, co?
Pokręciłam przecząco.
-Jesteś blada, idź.- delikatnie popchnął mnie jedną
ręką w kierunku sypialni.
Wyszłam, ostatecznie stając przy komodzie, gdzie
mocno się podparłam. Nie liczyłam się z tym, że krew zaraz przestanie mi
dopływać do palców, a moje dłonie stracą czucie. Wręcz przeciwnie- zacisnęłam
je jeszcze mocniej. Zaczęłam sobie uświadamiać, mając widok zakrwawionej nogi..
Znałam te ślady, to bez wątpienia było…
Cięcie się.
Zamknęłam powieki w celu powstrzymania łez, które w
tej chwili cisnęły się do oczy, niczym petarda przed samym wystrzałem.
On się ciął…
I na 99 procent, tym powodem byłam właśnie ja…
Nawet nie wyobrażacie sobie, jakie to uczucie, kiedy
wasz przyjaciel kaleczy się z waszego powodu. To było nie do opisania. Widzisz
te rany, i masz świadomość, że są właśnie przez Ciebie. Przez Twoją głupotę,
Twoje decyzje, które dla własnego dobra podejmowałeś.
-Nie kłopocz się tym.- usłyszałam gdzieś z tyłu.
Nadal się nie odwracałam. Nie miałam odwagi.
-Hej. Słyszysz mnie? Już dobrze. Widzisz? Normalnie
chodzę.- mogłam się założyć, że chłopak wymachuje w tej chwili nogą.
Pokręciłam przecząco głową.
To
przez Ciebie. Wszystko przez Ciebie…
-Niall.. ja..- nie udało mi się. Uroniła kilka łez.-
te ślady… Ty się c-c-ciąłeś, prawda?- jęknęłam.
Doskonale wiedziałam, jaka jest odpowiedź, ale
chciałam ją mimo wszystko usłyszeć.
Usłyszałam ciche westchnięcie.
-Tak.
-Nie.- szepnęłam. Zapewne powiedziałam to pod
wpływem emocji. Przecież tak bardzo tego nie chciałam.
Teoretycznie wiedziałam, że zaprzeczam sama sobie, a-ale ja nie chciałam.
Teoretycznie wiedziałam, że zaprzeczam sama sobie, a-ale ja nie chciałam.
-Już się goi.- odparł pokrzepiająco.
-I co z tego?- syknęłam. – ale jest winą osoby,
którą kochasz, a ona tej miłości nie
odwzajemnia.- opisałam w skrócie samą siebie.
Moje łzy zaczęły skapywać na białą komodę. Jestem
pewna, że to też był jeden z niewielu dźwięków, które słyszał Horan.
-Nie chcę, żebyś z tego powodu płakała.- poczułam
jego ciepła aurę tuż za sobą.
-A ja nie chciałam, żebyś robił takie rzeczy… p-prz..przez…- nie mogłam
tego wykrztusić. To mnie przerastało. Zamiast tego wybuchnę łam jeszcze
większym płaczem.
-Za bardzo się tym przejmujesz.- usłyszałam tuż koło
ucha.
Poczułam, że jego dłonie wędruję na moją talię.
Tak,
jak kiedyś…
Ciepło, jakie rozniosło się momentalnie po moim
ciele było nie do opisania. Przylegałam do niego w pełni, jednak z uścisku
mogłam się w każdej chwili wyplątać. Pewnie wiedział, że tak nagle nie
przyswoję znowu jego dotyku.
Dał czas. Był jak zwykle delikatny.
Byłam pewna, że moje serce momentalnie zabiło dwa
razy szybciej i mocniej. Karciłam się za to w duchu, jednak nic nie mogłam
zrobić.
-Dlaczego?- bąknęłam nieśmiało.
-Hmm?
-To robiłeś. Niall…to straszne.
-Wiem, ale każdy w jakiś sposób musi dać upust swoim
emocjom.- przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej. Tak bardzo, że mogłam z
bliska napawać się zapachem jego boskich perfum.
-A Ty akurat musiałeś się okaleczać?- mruknęłam.- i
dlaczego akurat tam?- zapytałam z ciekawości.
-Chciałem w mało zauważalnym miejscu. Na nadgarstku,
to Liam by mnie chyba zabił.
-To on o tym nie wie?
-Aż tak szybko chcesz mojej śmierci?
-To nie jest śmieszne Horan. Wiesz, jak to mogło się
dla Ciebie skończyć?
-Jakby Payne się dowiedział, to z pewnością gorzej.
-Niall!
-Mówię na serio. Zresztą Zayn mi wystarczy.
-To on o tym wie?
-Gdyby nie on, to już byś ze mną nie gadała- bąknął.
–Zresztą..
-Słucham?!
-Zmieńmy temat… proszę.
-Nie sądzę, żeby to było potrzebne.
-Ale ja tak.- burknęłam.
-Lepiej wróćmy do tematu.- pociągnął mnie na łóżko.
Mimo wszelkich oporów znów zostaliśmy przy
początkowym punkcie. Oczywiście, byłam już nieco bardziej rozluźniona, ale na
myśl, o samej rozmowie, „dawna ja”, zaczęła powracać.
-Musimy teraz?- jęknęłam.
-Tak.-powiedział stanowczo.
Usadowiłam się naprzeciwko chłopaka.
-Czemu tak koniecznie chcesz drążyć ten temat?
-Bo chcę Ci wszystko wytłumaczyć, a przy okazji
pogadać… jak kiedyś.
-Sądzisz, że teraz tak normalnie porozmawiamy ‘jak
kiedyś’? -żachnęłam.
-Myślę, że z pewnością.
-To jesteś zbyt pewny siebie Niall. Teraz już nic
nie będzie jak dawniej.-szepnęłam.
Auć.
Chyba go to trochę zabolało. Nerwowo potarł ręce i
spojrzał na mnie nieśmiało.
-Dlaczego…- po chwili ciszy kontynuował.- dlaczego od
razu nas przekreślasz. Naprawdę nie dasz mi szansy?- Jego oczy momentalnie
zrobiły się szklane. Wiedziałam, że z całych sił się powstrzymuje, że się nie
popłakać.
Zaprzeczyłam głową i westchnęłam spuszczając wzrok.
Złapałam rąbek koszuli Zayna i zaczęłam się nią bawić.
On mnie znał. On wiedział, że teraz nie będę znowu w
stanie na niego spojrzeć. Przybliżyć się, przytulić- ale sam do tego
doprowadził.
-Proszę.- wyciągnął rękę, ale po chwili ją cofnął
bojąc się ruchu z mojej strony.
Kątek oka zobaczyłam skapujące na prześcieradło łzy.
Jego łzy.
-O co prosisz? O szansę, której i tak dla Ciebie nie ma? Chcesz, żebym Cię okłamywała? Żebyś żył, w świadomości, że to co do Ciebie czuję, jest prawdą, a potem się rozczarował?
Chłopak wolno wstał. Podniosłam na niego wzrok.
Jednak on nie patrzył na mnie. Podchodził do parapetu. Na wyprostowanych
rękach podparł się o niego i spojrzał gdzieś przed siebie. Pociągnął nosem.
-Chcę, żeby po prostu było jak dawniej… Przecież niczego
więcej nie oczekuję. Nadal nie rozumiem, dlaczego nie przystaniesz na taka
propozycję.
-Nie chcesz, żeby było jak dawniej. Przynajmniej
każdy zakochany człowiek by tak nie chciał. Oczekujesz czegoś więcej.-
bąknęłam.- nie okłamuj się Niall.
Chłopak potarł dłonią twarz, chcąc zapewne zatrzymać
kolejne napływające łzy.
-Tak.- odparł cicho.- oczekuję, ale to przecież nie
wpłynie na NAS.
-Jak to nie wpłynie na nas?! Ty słyszysz, co Ty
mówisz Horan?!
Widziałam, że blondyn ściska obie dłonie, aż mu pobielały
kłykcie.
-Oczekujesz miłości, mówisz o przyjaźni, a jak na
razie jeszcze nie wiadomo kim dla mnie jesteś.-jęknęłam.
-Nadal nie rozumiem..-szepnął.
Czekałam na dalszą część z jego strony. W pokoju
panowało milczenie. Co jakiś czas, można było usłyszeć łzy chłopaka, które
zderzały się z parapetem.
Blondyn wziął głęboki oddech.
-Ja…my…nasza przyjaźń…
-Nie Niall. Wykreśl to sobie.-przerwałam mu.
-Ale co Ci to przeszkadza?!- podniósł ton.- powiąż
fakty. Widzisz różnicę, pomiędzy tym, że oczekuję od Ciebie tylko jednego, a
jestem na zabój zakochany w Alice Claire Suzette?!