Ostatni raz nerwowo wygładziłam spódniczkę i weszłam
w mury mojej szkoły. Idąc przez kamienny dziedziniec przypatrywałam się grupom
nastolatków. Każdy już kogoś miał, tylko ja byłam sama. W większości były to
grupy trzy- cztero i pięcioosobowe. Na szczęście nikt nie zawracał sobie głowy
moją osobą.
Alice,
potrzebuję Cię. –mówiłam błagalnie w myślach. Lecz jej
nie mogło tutaj być. Moja przyjaciółka pewnie teraz jest już w sali słuchając
monologu swojej nowej nauczycielki. A ja? A ja zapewne siedziałabym teraz koło
niej, gdyby nie wczorajszy telefon do mojej mamy. Oświadczono, że moje
znajomości języka są zbyt niskie, abym mogła kontynuować naukę w college.
Musiałam po raz kolejny iść do „Year 11” (W Polsce to coś, jak 3 gimnazjum)
No cóż…czas się przyzwyczaić do zmian, jakie mnie
tutaj czekają. Weszłam przez wielkie drzwi udając się za resztą uczniów.
Skarciłam się w myślach za gniecenie rąbka koszuli, który jeszcze trochę i z
pewnością by się oderwał.
Patrzyłam na wszystkich z pewnym dystansem. Zapewne
przez moje przestraszane oczy ludzie czytali ze mnie jak z otwartej księgi.
Nogi jak zwykle odmawiały posłuszeństwa, lecz rozsądek brał pod górę.
Sekretariat, gdzie jest do cholery ten sekretariat!?
Jedyną pozytywem była to, że miałam jeszcze sporo czasu do oficjalnego
rozpoczęcia.
W końcu natrafiłam na drewniane, brązowe drzwi z
którymi zetknął się mój palec. Ktoś w ogóle usłyszał tak ciche pukanie?
Zresztą…po co ja to zrobiłam? Tu się chyba od razu wchodzi. Tak też zrobiłam.
Pociągnęłam za klamkę i lekko uchyliłam drzwi. Rzuciła
wzrokiem na pomieszczenie. Wysoka lada, skórzana sofa, fotel, biurko, a przy
nim niskiego wzrostu kobieta kierująca swe oczy prosto na mnie. Brunetka
uśmiechała się do mnie, tak jak nakazywała jej praca.
-Słucham?- zapytała ponownie chowając głowę w papierach.
-Echem… Jestem nową uczennicą…- zaczęłam w sumie nie
przygotowując się na tego typu sytuację. –Nazywam się Joanna Kowalska.- Mój
drżący ton zdradził stan, w jakim aktualnie się znajdowałam.
-Ahhh tak. Asia…jest!- mruknęła wyjmując plik
kartek. Podała mi jedną z nich.
-Tu masz plan lekcji kochana. Witamy w nowej
szkole.- odparła jakby ta formułka była jej dobrze znana.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się również sztucznie, po
czym jak najprędzej opuściłam pomieszczenie.
Spojrzałam na kawałek papieru, który trzymałam w
dłoni. Teraz głównym celem stało się znalezienie sali, w której miałam lekcje.
Przemierzyłam całe pierwsze piętro. Nic.
Czyli zostaje drugie… Z niechęcią zaczęłam wspinać
się schodami na wyższy poziom. Zaczynając od prawej zerkałam na każdy numer
zapisany na drzwiach. Jest! Wreszcie, odnalazłam go!
Jak to w każda sala- była otwarta na oścież.
Niepewnie weszłam do środka, gdzie siedziała już mała grupka uczniów.
Rozmawiali i byli tak zajęci sobą, że nawet mnie nie zauważyli. Przeszłam na
przeciwległy koniec pomieszczenia i usiadłam w przedostatniej ławce.
Jak na razie pozostałam niewidoczna- nic nowego…
Kilka
godzin później…
-I jeszcze tylko dwie przerwy! U mnie w Polsce było
zupełnie inaczej.- Żaliłam się mojej przyjaciółce.
-Nie wiem Asia. Dla mnie to normalne, w końcu
mieszkam tu od małego- uśmiechnęła się.- Ale przyzwyczaisz się szybko, nie
martw się.- powiedziała ściągając buty na dwunastocentymetrowym obcasie.
-Fajne buty, idealne na rozpoczęcie roku szkolnego-.
Mruknęłam z przekąsem.
-Dzięki- pisnęła widocznie nie załapując mojego
sarkastycznego tonu.
Przewróciłam teatralnie oczami.
-Tak właściwie to miałam je założyć na urodziny do
Liama, ale wolałam nie ryzykować.- odparła po chwili opadając na poduszki.
-Jakoś mnie to nie martwi, że zrezygnowałaś.-
burknęłam na co brunetka się uśmiechnęła.
-Ejj! Może lepiej ja Ci przypomnę jak słodko
wyglądałaś z Niallem na wolnym, co?- podparła się łokciami.
-Alice…już nic nie mów.
W odpowiedzi dziewczyna tylko zaczęła się śmiać,
odchylając głowę do tyłu.
-Wiesz…zawsze możemy się przenieść na Liama.
Ostatnim razem jak zobaczyłam razem wyglądaliście całkiem podejrzanie. On miał
włosy sterczące w każdą stronę jakby…
Zatkałam jej usta ręką.
-Nie ręczę za siebie, no nie ręczę- mówiłam jednak
sama nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu.
-No co, ja tylko stwierdzam fakty.
-Tak, wmawiaj sobie wmawiaj. A dzień później zapytał
dziewczynę o chodzenie.- burknęłam
-Czyżbyś była zazdrosna?
-Nie, ja tylko stwierdzam fakty.-wytknęłam jej
język. – A tak na serio to nie mogłabym z nim być…. zresztą jak z każdym innym
z 1D.
-Dlaczego?
-No..bo..to…oni?
-Tak Asia, z takimi argumentami daleko zajdziesz.-
nie dawała za wygraną. – A tak w ogóle to nie zaprzeczysz, że spaliście razem,
co?
-Ale…
-No Ty z Liamem- wyprzedziła mnie.
-A… Tooo. Echem…dłuższa historia.- zerknęłam na nią
niepewnie.
-Tak już się nie broń, że z całej piątki wybrałaś
akurat jego.- wybuchnęła śmiechem, ale widząc moją minę prędko spoważniała.
-Nie..Ty..nie mów, ze się…zakochałaś.- zatkała
dłonią usta.
-Alice! Niee, nie o to cho…
-Nie no wiesz, całkiem trafny wybór. Bicepsów to
niejeden chłopak mógłby pozazdrościć, kaloryfer...
-Dasz mi dojść do słowa?- przerwałam jej.
-Ale kochana do tego nawet nie trzeba słów…
-Ali…- westchnęłam.
-Ja się wcale nie zakochałam.- powiedziałam wolno
tak aby każde słowo dotarło do brunetki.
-Ehhh to tak jak ja n…
-Suzette!
-No już dobrze, dobrze…słucham.
Nerwowo przełknęłam ślinę. Powiedzieć jej o tym, co
słyszałam w nocy? O tajemniczym chłopaku wybiegającym z mojego pokoju. O tym,
że nie tylko ja nie spałam tamtej nocy. A najgorsze jest to, że
najprawdopodobniej owym nastolatkiem może się okazać Niall.
-Um… wtedy, co rano przyszłaś…w nocy wydarzyło się
coś dziwnego.- Już na same wspomnienia wzdrygnęłam się odruchowo.
Brunetka spojrzała na mnie pytająco.
-Echem..ja…miałam sen o Niallu.- okeeeey może ten
moment pominę.- w każdym razie jestem pewna, że osoba o której za chwilę
usłyszysz mogła się domyślić, że śniłam właśnie o nim.- szepnęłam.
-A jaśniej..?- dziewczyna przybliżyła się znacznie i
przypatrywała prosto w moje oczy.
-Er..No obudziłam się z krzykiem. Rozejrzałam po
pokoju …W ostatniej chwili zauważyłam sylwetkę jakiegoś chłopaka wybiegającego
z pokoju.- zacisnęłam oczy próbując przypomnieć sobie więcej szczegółów z
tamtej nocy. – i potem… chwilę posiedziałam. Jak już się otrząsnęłam to również poszłam na
korytarz. Bałam się, że on nadal może tam stać…na szczęście gdy otworzyłam
drzwi hol był pusty. Gdy przechodziłam w celu poszukiwania pokoju Liama to
usłyszałam, że w którymś pokoju…- zatrzymałam się.
-W którymś pokoju co?- dopytywała się.
-Trudno mi stwierdzić.- skrzywiłam się.
-No ale usłyszałaś rozmowę, zapaliło się światło czy
co?
-Słyszałam jakieś dźwięki. Mogła to być rozmowa,
szepty jak i płacz. Potem usłyszałam jakies skrzypienie. Nie zastanawiając się
dłużej wbiegłam do sypialni Daddy’ego i podeszłam do łóżka. Musisz kiedyś
zobaczyć jak słodko śpi- wtrąciłam.
Na twarzy brunetki pojawił się lekki uśmiech.
-O matko… nawet wolę sobie tego nie wyobrażać..-
westchnęła.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Obudziłam go…
-Nie masz serca- przerwała mi z dezaprobatą.
-Alice…- zagryzłam wolną wargę.
Dziewczyna złożyła ręce w tak zwaną kokardkę.
-Ahhh no dobrze, sam się obudził…- stwierdziłam, że
innym argumentem jej nie przekonam.
-No…tak już lepiej.- uśmiechnęła się.
-No i w międzyczasie gdy wchodziłam mu do łóżka…-
bosh jak to brzmi.- Er… usłyszałam jakiś płacz. Tego już byłam pewna, ale nie
potrafiłam zdefiniować…- przerwałam widząc, że moja przyjaciółka schodzi z
łóżka.
-Kontynuuj.- mruknęła grzebiąc w szufladzie od
biurka.
-No to w sumie tylko tyle. Byłam w stu procentach
pewna, że ktoś płakał, ale nie wiedziałam, od której strony dochodziły dźwięki.
-Ale chociaż wiesz, czy z naprzeciwka, czy z prawej,
lewej…?
Pokręciłam przecząco głową.
Moja przyjaciółka zaczęła zapisywać coś na kartce.
-Alice….- jęknęłam.
W odpowiedzi dostałam ciche mruknięcie.
-Nie załamuj mnie…
-A co ja takiego robię?
-Nie udawaj, że nie wiesz…- wypuściłam powietrze. –
Czy Ty znowu to wszystko zapisujesz?
Kiwnęła potakująco.
Oprócz przywalenia sobie z otwartej dłoni w twarz
nic innego nie przyszło mi do głowy…
-Pamiętasz do ilu wniosków ostatnio doszłyśmy
ostatnio stosując tą metodę?- zaświergotała.
-Tego akurat przypominać nie musiałaś.- mruknęłam.
-Jeszcze mi podziękujesz.- wyszczerzyła się.
Wypuściłam głośno powietrze.
-A tak powracając do tematu… pamiętasz jakieś
szczegóły, jak wybiegał z pokoju? Blond włosy, tatuaże, burzę loków.
-Nie.- odparłam szybko.
-Ale zastanów się.
-Alice ciemno było…- jęknęłam.
-Okeeyy. A ta osoba co płakała. To…była sama co
wybiegła z pokoju?
-Tak, bo bym słyszała dwie. A to były najpierw
kroki, potem płacz.- powiedziałam na jednym oddechu.
-Jesteś pewna?
Zastanowiłam się na chwilę. Tamtej nocy nie za
bardzo myślałam co robię. Wszystko już pamiętam przez mgłę.
-I jeszcze jakieś szepty…- odezwałam się w końcu.
-Kiedy?
-Po płaczu.
-Czyli osoby były dwie?
-Um…
-No bo kto by gadał sam do siebie- zaśmiała się.
-Fakt… Ale..nie wiem..może ta pierwsza zbudziła
drugą…
Próbowałam wszystko ułożyć w logiczną całość. Gdy
już byłam blisko coś mi burzyło tę całą koncepcję. Jakiś element, który mi
umknął… O czym myślałam nie tak? Może
dobierałam niewłaściwe osoby do niewłaściwych okoliczności?
Może się przesłyszałam i wcale żadnych szeptów nie
było? A ten płacz? Skrzypienie podłogi?
-…Daddy’emu?
-C-co?- otrząsnęłam się.
-Pytałam się, co powiedziałaś Liamowi i czy
cokolwiek wie o tej sprawie.
-Nie… znaczy gadaliśmy. On mnie pocieszał i tyle.
-Jesteś pewna?
Mój przyjaciółka wymachiwała długopisem na wszystkie
strony jednocześnie przeszywając mnie wzrokiem.
-Er… Rano. Przed tym jak weszłaś spytał się, czy
pamiętam jego słowa z wczorajszej nocy. Nadal nie wiem o co mu
chodziło..-mruknęłam.
-Przecież Cię tylko pocieszał!- Wtrąciła.
-Najwyraźniej nie tylko- westchnęłam.
-To żeś się wkopała… A domyślasz się o kim to mogło
być?
-Nie… On też nie chciał mi powiedzieć, a cały czas
się dopytywałam.- bąknęłam.
-Może ja to z niego wyciągnę…- mruknęłam.
-Nie! Wtedy się dowie, że Ci powiedziałam!
-Liam jest mądry Asia, myślisz, że by się nie
domyślił? Jesteśmy przyjaciółkami. Chociaż byś mu nie wiem ile obiecała, to
prędzej czy później przyszłabyś tu i mi powiedziała, nieprawdaż?- uśmiechnęła
się.
-Trudny wybór, ale chyba msz rację…- westchnęłam
opadając na poduszki.
-Hejjj nie załamuj się. Jesteśmy na dobrej drodze,
rozwiążemy to.- poklepała mnie po plecach.
-Dzięki Ali. Obyś miała rację.- nabrałam głośno
powietrza.
W odpowiedzi brunetka uśmiechnęła się.
-Jest coś jeszcze związanego z Niallem?
-Um..tak- zaczęłam a dziewczyna skupiła na mnie
swoje spojrzenie. Wolno usiadłam na łóżku i zaczęłam skubać moją koszulę.
-Wtedy na imprezie… poszłam po picie. Znaczy
uciekałam przed Harrym- uśmiechnęłam się pod nosem na same wspomnienia o tym.
-Dobra wymówka. – odparła sarkastycznym tonem Alice.
-Lepsze to nić nic.- zrobiłam krótką pauzę i
kontynuowałam.- przy stolikach z jedzeniem zobaczyłam Nialla.
-Jakoś to mnie nie dziwi.- szepnęła moja
przyjaciółka.
Moje kąciki ust ponownie powędrowały ku górze.
-Głownie chodzi o to, że on podszedł… próbował
zagadać, aż wreszcie powiedział coś w stylu, że…- zatrzymałam się na chwilę
próbując sobie dokładnie przypomnieć słowa chłopaka.
-Um… pytał, czy w ciągu ostatnich nocy wydarzyło się
coś, o czym powinien wiedzieć…- odrzekłam wolno.
-Czyli to był on!- jej pisk przywrócił mnie na
ziemię.
-Alice..nie krzycz tak…- przetarłam sobie uszy. – No
tak mi się wydaje.
-To co po co ja zapisywałam…- westchnęła z
rezygnacją.
-Bo to cała Ty- wytknęłam jej język. – A tak
ogólnie, to nie mamy stuprocentowej pewności, że to był Horan!
-Asia, pomyśl! A kto normalny pytałby o takie
rzeczy, gdyby się nic nie wydarzyło?- szepnęła patrząc mi w oczy.
W sumie prawda…
-Ale powiedział o co dokładnie chodzi?- dopytywała.
-Nie…ale nie sądzisz, że już sam fakt, że zapytał
wiedząc dokładnie o którą noc chodzi nie jest wystarczający?
-No tak…- mruknęła podwijając rękawy.
Nerwowo przygryzłam wargę.
Czy wszystko musiało się tak komplikować? A wszystko
zaczęło się od niewinnej rozmowy. Po co ja tam zeszłam, po co ją podsłuchałam?
Tylko straciłam przyjaciela, teraz się dowiaduję, że śledził mnie praktycznie
cała noc. Słyszał wszystko, co mówię
przez sen.
Na dodatek przedtem prawie nie rzucił się na moją
koleżankę. Nie to, żebym jakoś polubiła Nicole, ale po tym incydencie było mi
jej trochę żal.
Jeszcze ta kłótnia z Zaynem…
Nie potrafię być silna, nie potrafię zrobić
pierwszego kroku. Co jest tego skutkiem? Niewidzialna bariera, która z dnia na
dzień staje nie do przedarcia. Traciłam
wszystkich po kolei. I to tych najważniejszych i najlepszych.
Cały czas mam przed oczami wpatrzone we mnie
tęczówki mulata i zatroskany wzrok blondyna.
Przełamanie się nigdy nie było moją mocną stroną.
Zresztą …ja takiej strony wcale nie miałam. Zapewne to dzieciństwo tak osłabiło
moją psychikę. A zrozumie mnie tylko ten, co przeżył to samo. Ale nie ma takiej
osoby, prawda?
-A Ciebie się coś pytał?- zapytałam znienacka.
-Kto?-spytała zdezorientowana.
-No.. Niall. – powiedziałam wolno przełykając ślinę.
-Horan? Um…nie...znaczy- zastanowiła się chwilę.-
kiedy Ty tańczyłaś Hazzą on do mnie
podszedł. Był trche podenerwowany… może właśnie o to miał zapytać. – szepnęła..
-A co zamiast tego mówił?
-No..nic… znaczy wiesz, gadaliśmy jak to zwykle. O imprezie
itp.
-Szkoda. – bąknęłam.
Alice przytaknęła.
-Przedtem jeszcze byłam u Zayna…- na dźwięk tego
imienia mimowolnie się wzdrygnęłam.
-… Ale….tym razem gadaliśmy o mnie. A tematu wolałam
nie zmieniać… myślę, że to było najlepszym rozwiązaniem dla nas obojga.-
podsumowała.
-Tym lepiej.- skwitowałam.-A…wy o czym tak
dokładniej…?- zaczęłam niepewnie.
-O mojej sytuacji. Ogólnie to fajnie nam się
rozmawiało. Malik jest typem człowieka, który Cię wysłucha i pocieszy, ledwo
się skupiałam czując na sobie te czekoladowe oczy.- zaśmiała się.
A ja? A ja przytaknęłam jej smutno, przyjmując
sztuczny uśmiech numer pięć.
-A jeszcze dokł…
-O Annabeth.- wprzedziła mnie ,a jej wyraz twarzy
momentalnie się zmienił.
-Ah…um…- zaczęłam wiedząc, jak bolesne jest dla
brunetki mówienie o swojej przyjaciółce, która leży w śpiączce.
Dziewczyna nerwowo przygryzła wargę.
-Brakuje mi jej Asia. Szanse na to, że się obudzi z
dnia na dzień maleją, praktycznie w ogóle ich nie ma. – westchnęła.- rodzice
już się szykują, żeby powiedzieć prawdę małej Sohpie. Karen doskonale wie, w
jakim położeniu się znajdują. Wspieram ją jak mogę, ale sama nie daję rady.
-To musi być trudne. – pokiwałam głową przyciągając
do siebie brunetkę.
W odpowiedzi ta pociągnęła nosem. Widok Alice
zbierającej się na płacz był dla mnie odmianą. Zazwyczaj tak wszystko dobrze
maskowała. Chciała mi pomóc- chciała pomóc wszystkim wokół sama mając już
niemałe problemy.
-To jest straszne. Codziennie nachodzi mnie myśl, że
ona nigdy się n-n-nie obudzi- zadrżała.
Delikatie pogłaskałam ją po głowie.
-Ali…- zaczęłam wzdychając…- szczerze to marna
jestem, jeśli chodzi o pocieszenie, więc nie powiem, że wszystko będzie dobrze
skoro nie będzie.- zaczęłam swój jakże i dobitny monolog.
-A wiesz co jest najgorsze?.. najgorsze jest to
uczucie. Przychodzisz na salę i widzisz swoją przyjaciółkę. Wiesz, że umiera z
każdym dniem. Masz tą nadzieję- nadzieję, której nie powinnaś mieć.
Rozmawiasz ją, trzymasz za rękę.. To dziwne, wiem,
że mnie nie słyszy, ale rozmawiam z nią. Rozmawiamy codziennie. Ja opowiadam, a
ona słucha. Tylko, że to nie działa w drugą stronę. – Ali pociągnęła nosem-
wiem, że pewnie trudno jest Ci to zrozumieć. Przecież Ty takiego czegoś nie
przeżyłaś.- szepnęła uśmiechając się przez łzy.
Potarłam jej dłoń kciukiem.
Chciałam powiedzieć, że wiem co to znaczy. Przecież
znałam to uczucie, nawet lepiej od niej.
Czyż niewiele w życiu przeszłam?
-Ali… wiem jak to jest… uwierz mi…- wolno
przełknęłam ślinę.
Nie, nie jestem w stanie jej tego powiedzieć. Nie teraz.
Moja przyjaciółka obróciła głowę ku mojej osobie.
-Nie, nie tym razem. Przepraszam…- bąknęłam.
-Rozumiem.- przytuliła się do mnie. – A tak w ogóle
to rodzice Annabeth podrzucają mi w piątek małą. Wyjeżdżają na weekend z Karen.
Chciałam chociaż jakoś ich odciążyć, i tak już nie zasługują na taki ból…
Przytaknęłam głową.
-Okey.
-Ale możesz wpaść. Przyda mi się dodatkowa pomoc.
-Jeśli nauka nie będzie przeważać to na pewno to
zrobię.- odparłam.
Alice wolno się odsunęła. Nadal miała lekko
podpuchnięte oczy, bladą cerę i łzy na policzkach.
-Dziękuję- powiedziała cicho.- A co ty na to, żeby
chłopcy jeszcze wpadli?
-Wszyscy?-bąknęłam.
-Tak, Zayn i Niall też.- doskonale wiedziała o kogo
mi chodzi.
Przełknęłam ślinę.
-Spokojnie, jakby co powiem im, żeby zajęli się
Sohpie.
-Zobaczę.- powiedziałam wolno.
Brunetka uszczęśliwiona opadła na poduszki. Ja
zrobiłam to samo. Zamknęłam oczy próbując wszystko sobie poukładać.
Wysilam umysł próbując sobie przypomnieć co miał mi
wtedy do powiedzenia. Chociaż jedno imię, jedną nazwę, jedno słowo…
Mam jego twarz przed oczami. Daddy coś mówi, ale ja
się znowu wtulam. Opuszkami palców kreśli delikatne wzory na moich obojczykach.
Drugim ramieniem obejmuje mnie tak mocno, jakby chciał podkreślić, że już
jestem bezpieczna. On przy mnie jest, i nie puści. Czuję ciepły oddech chłopaka
przy moich włosach. W pokoju nie słychać nic prócz naszych oddechów i jego
szeptów.
Nic?
Nie, przysłuchując się można usłyszeć coś na wzór
rozmowy. Nie toczy się ona tym
pomieszczeniu, w którym byłam, ale również niedaleko. Jestem zbyt zmęczona, by
zweryfikować skąd pochodzą owe głosy.
Wtedy odchylam się lekko. Twarz Payne jest
naprzeciwko mojej. Są blisko. Uśmiecham się słabo i widzę, że on robi to samo.
Po chwili z jego ust wypływają jakieś słowa. Nie słyszę ich. Ale widzę- widzę
ruchy warg chłopaka. Próbuję dotrzeć… je usłyszeć..i nic. Pustka, cisza.
Dlaczego? Dlaczego właśnie tak się dzieje? Dlaczego w tym momencie?
Natężając słuch mogę ledwo usłyszeć dochodzącą zza
którejś ściany rozmowę. Mój oddech, jego oddech- ale słów nie.
Przypatruję mu się usilnie próbując coś odczytać. W
końcu usta chłopaka układają się w dobrze znane mi imię:
Niall.
Niall…
NIALL!
Tak, to jego imię wypowiedział tamtej nocy!
-Niall…
-Co?- moja przyjaciółka momentalnie się poderwała.
Ooops.
-Ehm… nic..
Mam za długi język.
-Przecież głucha nie jestem…- uśmiecha się.-
Wypowiedziałaś jego imię.
-Coś mi się przypomniało…- dałam za wygraną.
-A dokładniej?- ledwo nie wywalając się z łóżka
rzuciła się na kartke i długopis.
-Nie sądzę, żeby było Ci to potrzebne. –mruknęłam
wskazując na trzymane w reku rzeczy.
Alice zignorowała moją propozycję i siedziała
wyprostowana jak struna wpatrując się
wyczekująco.
Westchnęłam teatralnie.
-No to co mi mówił Liam..on chyba mówił o nim..
-O kim?
Wypuściłam powietrze.
-A jak myślisz?
-No zakładam, że Horan albo Malik.
-Tego pierwszego.- bąknęłam.
-I co powiedział?!- aż podskoczyłam.
-Właśnie w tym problem, że nie pamiętam…- spuściłam
głowę.
Między nami zapanowała cisza. Zapewne brunetka
próbowała odgadnąć jak brzmiała dalsza część zdania. Spojrzałam na nią
ukradkiem. Rzeczywiście- zmarszczyła nos wpatrując się w szafę stojąca naprzeciwko.
-Alice…- zaczęłam, ale szybko została uciszona
gestem ręki.
-I tak się nie dowiesz co powiedział…- spróbowałam
ponownie.
Dziewczyna nie reagowała. Nadal siedziała w
bezruchu. Jedyne, co wiedziałam, to fakt, że na pewno była nieobecna.
Po kilku minutach, które dłużyły się wręcz
niemiłosiernie moja przyjaciółka przygryzła wargę. Ocknęła się momentalnie i
spojrzała na mnie nieodgadnionym wzrokiem.
-Czegoś tu nie rozumiem…- zaczęła.- on jest w Tobie
zakochany.
Przytaknęłam.
-Tamtej nocy usłyszał z Twoich ust, coś na kształt
jak bardzo Ty go kochasz.
I
o wiele gorsze rzeczy…
-W takim razie brakuje nam jednego elementu
łączącego wszystko w jedną, logiczną całość.
-Nie rozumiem..-mruknęłam.
-Mówiłaś, że najpierw były kroki, płacz, potem
rozmowy.
-No bo tak było…
-Więc… skoro to był on…
chłopak, który się w Tobie kocha… to dlaczego płakał tamtej nocy? On Cię kocha
Asia. Żywiąc do Ciebie takie uczucie, nie mógł jednocześnie się smucić, słysząc
takie słowa z Twoich ust…
Matko, jak ja się za wami stęskniłam *-*
Po pierwsze dziękuję za te wszystkie komentarze pod
ostatnim rozdziałem, mam nadzieję, że dalej tak będzie. <3
Trzeba było od razu mówić, że nie chcecie długich
opisów uczuć bohaterki, bym się wcześniej do tego zastosowała :P
A propo tego rozdziału… ehh, tak wiem, że nie ma
chłopaków, no ale pojawiła się nowa zagadka i nowe podpowiedzi, mam nadzieję,
że coś tam w głowie wam świta. XD
Jak myślicie, o co chodzi z tą całą nocą?
Co myślicie o Niallu, jak by tu wyjaśnić jego zachowanie?
Piszcie w komentarzach! :)
Onkjgbdfcgbfgr 1DDay już dzisiaj! *___________* mamy
nadzieję, że wzmianek o Polsce będzie niemało! :D
Zapraszam do obserwowania tego opowiadania, dla Ciebie to chwila, dla mnie wielka motywacja! :)
No..to chyba wszystko. Piszcie co myślicie o tej
całej sprawie,
Pozdrawiam! ;*