-Niall!- Potrząsnęłam chłopakiem.
Nie chciałam usłyszeć dalszej części zdania. Wiedziałam, że po niej moje najbliższe noce spędzałabym na przemyśleniach „Gdzie coś przeoczyłam” i słynnym Alice „uerhiguhg a nie mówiłam?!”. [...]Wszystko by się zgadzało. To niemal cała historia mnie i Niall’a w dwóch zdaniach. Jednak gdzie w tej historii Alice? Gdzie te wszystkie kłamstwa, jak bardzo ją kocha? [...]
-Skoro już mowa o Suzette.- Zaczęłam wolno.- To…to dlaczego jesteś tutaj a nie u niej? -Przełknęłam ślinę.
Blondyn poluzował uścisk.
-Co masz na myśli?- Uniósł brwi.
-No nie wiem.- Wzruszyłam ramionami.- Skoro to do niej coś czujesz, to myślałam, że to ją odwiedzisz.
Dłonie chłopaka opadły.
-Ja po prostu…- Nerwowo przeczesał włosy.- Chciałem zobaczyć… um …chciałem zobaczyć Ciebie. Znaczy…-O MÓJ BOŻE- To nie tak… musiałem się..
-Nieważne.- Wymamrotałam, odwracając wzrok. [...]Zielonooki uniósł dłoń, jednak po chwili zastanowienia cofając ją. Odkaszlnął, ostatecznie błądząc palcami między zaczesanymi w tył włosami. Wlepiłam wzrok przed siebie, czyli logicznie rzecz biorąc w klatkę piersiową bruneta. Zaciągnęłam rękawy od swetra, cicho wzdychając.
-Właściwie to…- Sięgnął do tylnej kieszeni.
-Asia!- Usłyszałam gdzieś z prawej strony.[...]
-Dlaczego boisz się związku? -Do moich uszu doszedł dobrze mi znany cichy głos. Dopiero po sekundzie ocknęłam się, zdając sobie sprawę o co zapytał.
Po raz pierwszy spojrzałam w jego oczy. Szybkie bicie serca i trzęsące się ręce z pewnością już zdradziły mój obecny stan. To pytanie było tak zaskakujące, że nawet nie zdążyłabym uciec od nadzwyczaj spokojnego chłopaka.
-C-co?- Wykrztusiłam.
Ten tylko wzruszył ramionami.
-Nic- zapomnij."
-I BYŁAM PEWNA, ŻE SIĘ
POCAŁUJECIE..
„Gdzie jesteś?”- Z
trudem wystukiwałam kolejne litery na małej klawiaturze.
-WYGLĄDALŚCIE TAK
SŁODKO…
Szybkim ruchem włożyłam telefon do kieszeni. Moim
jedynym celem w tej chwili był ogród lub jakiekolwiek puste pomieszczenie.
Nerwowo przeczesałam włosy, co w ich ułożeniu zapewne tylko pogorszyło
sytuację.
-TAŃCZYŁAŚ Z NIM
WOLNEGO, WIDZISZ?! POPROSIŁ CIĘ!
Starałam się zachować
spokój, lecz wiedziałam, że nie potrwa to długo. Emocje, które były doszczętnie
tłumione wewnątrz mojego ciała zaraz miały eksplodować. Z całych sił
przygryzłam wargę, chcąc opóźnić ten proces. Zaprzestałam, gdy poczułam
metaliczny smak krwi. Skarciłam się za to w duchu i z trudem wyjęłam telefon,
który zawibrował uprzedzając nową wiadomość.
„Odwruuć ssieee skararbie
<33” - Takie SMS-y wyłącznie od pijanego Tomlinsona…
Teatralnie przewróciłam
oczami.
- KIEDY CI COŚ SZEPTAŁ,
TO MÓWIŁ JAK BARDZO CIĘ KOCHA!!
-Alice on NIE mówił jak bardzo mnie kocha, NIE
wyglądaliśmy słodko, zbieżność wolnej piosenki była przypadkowa i NIE
pocałowaliśmy się!- Starając się zachować spokój, udzieliłam jej odpowiedzi z
wszelkim naciskiem na wszystkie ‘nie’.
Po chwili przypomniałam
sobie treść SMS-a od Louisa i czym prędzej się odwróciłam.
Zmarszczyłam brwi, gdy
zastałam… no właśnie- praktycznie nic nie zastałam. Kilkadziesiąt
przedzierających się osób, lecz ani jednej znajomej twarzy. Dla upewnienia się
stanęłam jeszcze na palcach. Przeleciałam po wszystkich wzrokiem i szybko
zaczęłam pisać.
„Przecież Cię nie ma
-.-„
Odeszłam spory kawałek
bliżej ściany, gdzie było więcej luzu. Odetchnęłam z ulgą, gdyż do mojego ucha
nie dochodziły już żadne piski Alice. Starałam się powdychać choć trochę
świeżego powietrza, co w poprzednim miejscu nie było możliwe.
„Hciałem być
ronamntyzcny :(„
Pokręciłam głową, cicho
wzdychając. Choć na chwilę moje kąciki ust uniosły się ku górze.. Jednak jasnowłosego chłopaka o błękitnych oczach
wymazać nie mogłam.
To trudne pojąć że
on...że on…ugh… nie przechodzi mit o przez usta.
-To mnie pani szukała?-
Podskoczyłam na znajomy szept tuż koło mojego ucha.
Odwróciłam się.
-Jeju… znaczy Louis..
Hej- Odsunęłam się nieco, aby móc zilustrować całego chłopaka.
-Ja rozumiem, że mnie
kochasz, ale żeby tak od razu się narzucać.- Mruknął chytrze się uśmiechając.
-Lou!- Krzyknęłam,
żartobliwie uderzając go w ramię. Chłopak tylko zaczął się śmiać.
-Chodź, poznam Cię ze
wszystkimi.- Odparł.
-Nie!- Znaczy …um…
właściwie to się już zbierałam …znaczy… Właśnie prezent!- Wykrzyknęłam.
-Żaden prezent.
Prezentem jest już sama Twoja obecność, a Ty nigdzie się nie wybierasz.- Popchnął
mnie lekko w kierunku kanap.
-Nie, nie, nie…-
Starałam się stawić opór, lecz z marny skutkiem.
-Przedstawimy Cię
wszystkim, a potem możemy się bawić.- Ruszyliśmy do sporej grupy ludzi, gdzie
zauważyłam dobrze mi znajome trzy sylwetki. Liama, Rose i.. Zayn’a.
-Przywitałaś się już ze
wszystkimi?
-Z Tobą nie.- Burknęłam.-
I z Malikiem również.- Dodałam w
myślach.
-Cześć.- Odpowiedział.
-Och…Dzięki.- Mruknęłam
sarkastycznym głosem.
-Proszę.- Odparł
uchylając się przed moją dłonią.
Ku mojemu przerażeniu
weszliśmy w środek towarzystwa, pomiędzy trzy kanapy tworzące coś w rodzaju trójkąta. W mojej głowie włączyła się
lampeczka z napisem ‘jesteś w centrum uwagi’ co przybiło mnie jeszcze bardziej.
Starałam się wyglądać naturalnie, co marnie szło, gdyż jak tylko poczułam na
sobie pierwsze spojrzenia spuściłam głowę. Już chciałam zacząć bawić się bransoletką,
którą dostałam dwa dni wcześniej od Niall’a i wtedy zdałam sobie sprawę, że jej
nie mam. Oczywiście jestem pewna, że jak tu wchodziłam, to miałam ją na lewej
ręce.
Zaczęłam rozpaczliwie błądzić
wzrokiem po ziemi. Możliwe, że Louis zaczął coś o mnie mówić, ale wyłapałam
tylko, że blondyni nie mają u mnie szans, z wyjątkiem takiego jednego.
Oczywiście, że musiał wskazać wzrokiem na czającego się przy stolikach Niall’a,
który nic nie świadomy pochłaniał ciastko. Ze złością przypomniałam sobie
również, że zacytował mój pamiętnik, gdzie o tym wspominałam. Nie, nie- chodzi mi
o brunetów, nie o Horana….
-… Oczywiście kto
ośmieli się ją dotknąć będzie miał do czy…
-Szukasz czegoś?- Ledwie
przełykając ślinę uniosłam głowę. Napotkałam dwie, miodowe tęczówki wpatrujące
się wprost we mnie.
Zayn.
-Ja…um… nic… znaczy nie…ale
tak…- brawa dla mnie.- bransoletki- wydusiłam.-… bransoletki.- Powiedziałam
nieco głośniej, zdając sobie sprawę, że chłopak usłyszał tylko niewyraźne
bełkotanie.
Mulat przytaknął.
-Na pewno gdzieś tu
jest.-Odparł lekko się uśmiechając.
Odwzajemniłam uśmiech,
po chwili spuszczając wzrok. Jak zwykle nie wiedziałam co powiedzieć, a głupio
mi było palnąć ‘a tak w ogóle to hej’. Zaczęłam wykazywać niezwykłe
zainteresowanie stojącymi w oddali stolikami, jednocześnie czując na sobie
intensywne spojrzenie Malika.
Wydawało mi się, że
chciał coś powiedzieć, lecz w tym samym czasie zaczęłam:
-Um…. To ja idę po
picie.- Wskazałam ręką na tace z napojami. Mniejsza, że wszystkie zawierały alkohol,
a Zayn o tym wiedział. Wyminęłam chłopaka, biorąc w dłoń pierwszy lepszy
plastikowy kubek. Zaczęłam iść dalej, gdzie wystawione było jedzenie. Mimo
tego, że byłam tyłem do bruneta nadal czułam jego palący wzrok na sobie. Idąc
prosto zorientowałam się, że dochodzę do punktu, w którym zastanie Nialla
wynosi 99,9%. Nim zdałam sobie z tego sprawę było już za późno.
-Asia!- Te gorące
dłonie mogły należeć tylko do niego...
2
godziny później…
Przez chwilę nieuwagi
Liama, udało mi się wymknąć na górę. Niemal się nie potykając, z uśmiechem
pokonałam ostatni schodek. Na widok pustego korytarza odetchnęłam z ulgą. Drzwi
od pierwszych dwóch pokoi były otwarte. W obu pomieszczeniach siedziało
kilkanaście osób zebranych w kółku. W jednym- z tego, co udało mi się wyłapać-
grali w butelkę, w drugim, mimo stania na palcach nie dostrzegłam wokół czego
wszyscy byli zgromadzeni.
W celu dalszych
poszukiwań ruszyłam dalej. Przez chwilę nawet wydawało mi się, że ktoś mnie
wolał, zachęcając do dołączenia do zabawy.
Dotarłam do drzwi, pod
którymi wydawało się być cicho, o ile na imprezie tak właśnie może być. Weszłam
do ciemnego pomieszczenia, gdzie jedynym oświetleniem były przewieszone nad
dużym łóżkiem czerwone lampeczki. Upewniając się, że nikt za mną nie idzie,
poszłam w jedyne miejsce, w którym chciałam się teraz znaleźć- łóżko. Byłam na
tyle śpiąca, że średnio mnie obchodziło na czyj materac się położę. Leniwie się
schylając ściągnęłam balerinki. Zaczęłam się zastanawiać nad przebraniem się w
coś bardziej wygodniejszego. Jeśli znajdowałam się w pokoju Louisa ( a sądząc
po kolorze lampeczek było to możliwe ) to znalezienie przypadkowej bluzki na
podłodze nie sprawiłoby większego problemu. Niemal nie spadając z łóżka,
schyliłam się, błądząc ręką po miękkim dywanie.
-…Nie jestem pewien, co
widziałem. W każdym razie nie sądzisz, że nie daję jej wyraźnych znaków?-
Znajomy głos, przerwał moje poszukiwania. Nawet nie zdążyłam się niczego
przytrzymać, co skończyło się wylądowaniem na podłodze. Skarciłam się z
myślach, rozmasowując pulsujący łokieć.
Cisza.
Kolejne kilka
sekund nasycone były kompletnym
milczeniem z obu stron. Wstrzymałam nawet oddech, który jestem pewna, że byłoby
słychać na całym piętrze.
-Ktoś wszedł do
pokoju.- Odezwał się szeptem drugi głos.
Z prędkością światła
przycisnęłam moją dłoń do ust. Zdawałam sobie sprawę, to tak naprawdę nic nie
da, ale w tej chwili trudno było kontrolować jakiekolwiek gesty.
-Wydawało Ci się.
Dokładnie to samo mówiłeś 5 minut temu i jakoś nikogo nie było.
Starałam się
zidentyfikować oba głosy- skąd i od kogo pochodziły. Byłam pewna, że bicie
mojego serca jest słyszalne na drugim końcu Londynu. Ułożyłam się w nieco
wygodniejszej pozycji, jednocześnie próbując nie zdradzić położenia.
-Mniejsza o to… Uh… to
nie ma sensu. R...role się zamieniły- rozumiesz?
Jeden krok, po chwili
znów jakieś szmery. W pomieszczeniu słychać było co najmniej trzy mieszające
się oddechy.
-Dokończymy tą rozmowę
później.- Szepnął ktoś.
-Nie.... Weź ją jeszcze
dzisiaj w jakieś mniej zatłoczone miejsce i powiedz prawdę.
-Zranię ją.
-Ja też
Pośród ciszy rozległo
się ledwie słyszalne westchnięcie.
-Dobrze zrobię to, ale
pod warunkiem, że Ty też.
-A co Ci tak na tym
zależy?
-Bo Tobie zależy na
niej.
-Dobrze- póki co Twoja
kolej.- Głośne wypuszczanie powietrza.- Ja powiem w swoim czasie… to i tak za
dużo jak na jeden raz.- Dodał ciszej.
-Żeby tylko te dwie
rzeczy…- Przytaknął drugi.- Okej, chodź na dół, pomożesz mi ją znaleźć. Jasny
sweterek i ciemne legginsy powinny łatwo rzucić się w oczy.
40
minut później…
Siedziałam wciśnięta
pomiędzy Liamem a nieznanym mi chłopakiem. Próbowałam się uśmiechać, udawać, że
słucham co mówią inni i dyskretnie patrzeć w bok na chłopaka, który w tej
chwili od godziny przechadzał się między stolikami z jedzeniem. Chyba już
nie muszę mówić o kim mowa…
-Kogo tak wypatrujesz?-
Doszło do moich uszu. Nim zorientowałam się, do kogo są kierowane słowa ,
siedem par oczu zdążyło wlepić wzrok.
-Ja…aa..- Przebiegłam
po wszystkich nieznajomych mi twarzach,
kończąc na Liamie.- Um.. nic… nikogo szczególnego.- Spojrzenie chłopaka było
zbyt przenikliwe, żebym mogła dłużej je utrzymać. Spuściłam głowę i tradycyjnie
zaczęłam się naciągać rękawy na dłonie.
-Mówisz tak, jak bym
Cię nie znał.- Westchnął, wychylając się we wspomnianą wcześniej stronę. –O
Niall!
Fuck.
Blondyn słysząc swoje
imię odwrócił się.
-Chodź, chyba ktoś tu
za Tobą tęskni.- Wskazał na mnie.
Jestem pewna iż kolor
moich policzków, mógł przypominać jeden z odcieni mocno czerwonej tapety w
pokoju Louisa.
Irlandczyk uśmiechnął
się i pokazał gestem, że zaraz przyjdzie.
-Liam.- Szepnęłam.-
Liam.- Ścisnęłam go za rękę.
-Hmhhhh.
-Nie ‘hmhhh’ tylko
dobrze wiesz o co mi chodzi.-Syknęłam.
Siliłam się na groźny ton, aczkolwiek drżenie zdradziło mój
dotychczasowy stan.
-Asia, Asia, Asia…-
Przeciągnął, głośno wypuszczając powietrze.- Nie wiem, jakby Ci to ująć słowa.-
Podrapał się po karku. –Ale…- Spoglądaliśmy w stronę Irlandczyka, który chcąc
najprawdopodobniej coś powiedzieć, wypluł niechcący niebieskawy napój. Na ten widok
parsknęłam śmiechem. –Echem… Nie spiesz się, nie wyciągaj pochopnych wniosków…
po prostu poczekaj.
Spojrzałam na bruneta.
Jego słowa nie za bardzo do mnie jeszcze dotarły, gdyż nadal wpatrywałam się w
niebieskookiego próbującego bezskutecznie zmyć plamę.
-Co…o?- Ocknęłam się.
Chłopak zaśmiał się pod
nosem.
-Chciałem Ci
powiedzieć, że jeszcze nie raz będziesz rozczarowana- być może i rozdarta.
Staniesz przed wyborem. Swoją decyzją możesz wiele zmienić. Będę starał się Cię
wspierać najlepiej jak mogę, choć to ostateczny wynik należy do Ciebie. Musisz
zdać sobie sprawę, że będzie jeszcze lepiej i jeszcze gorzej jednocześnie.
Wiem, że na razie niczego nie rozumiesz, ale proszę… pomyśl nad tym.
-… Dzięki? P..pomyślę.-
Przytaknęłam, niepewnie się rozglądając. Mój wzrok zatrzymał się na dobrze mi
znanym chłopaku stojącym zaledwie kilkadziesiąt centymetrów od kanapy.
Wolno przełknęłam
ślinę. Nie mogłam spuścić głowy- jeszcze by wyglądało jakbym się speszyła, czy
coś… Mógłby pomyśleć, że czuję to samo, znaczy…. Bo nie czuję, prawda?
Irlandczyk przybliżył się, nie zaprzestając
próby wytarcia napoju. Oczywiście pominę fakt, iż roztarł go jeszcze bardziej,
pozostawiając gorszy niż z początku efekt.
-Chodź skarbie.
Skarbie…
Niepewnie chwyciłam
wysuniętą przez chłopaka dłoń. Blondyn nie wyglądał na zestresowanego, wręcz
przeciwnie- średnio zainteresowanego moją osobą. Skupiony był bardziej na plamie
i umiejętnym przemieszczeniem nas w miejsce, do którego nie miałam pojęcia. I to mnie zaczęło martwić najbardziej…
Świadomość, iż ma za
chwilę zostanę z nim na osobności podziałała już tylko gorzej. Już naoglądałam
się w swoim życiu filmów, gdzie łączenie się w pary staje się rutynowo na
jednym obszarze- w ogrodzie. Do tego
dochodziła sytuacja sprzed kilku miesięcy, gdzie w ślad za innymi poszedł Liam.
Pomijając uczucie
dziwnie ociężałych nóg, minęłam grupę tańczących, gdzieś w oddali zauważając
rozbierającego się Louisa, oraz pokazującą w naszym kierunku Alice. Głośno
wypuściłam powietrze, starając się ignorować puszczane co jakiś czas serduszka
i buziaczki, oraz głośne piski. Uwierzcie mi- nie chcielibyście poznać
prawdziwej Ali, a co dopiero pijanej, czyli dwa razy takiej.
Posyłając z jej stronę
groźne spojrzenia, o mało co nie wpadłam na białe drzwi, które otwierał
chłopak. Z uśmiechem na twarzy przepuścił mnie, po czym je zamknął.
Pomieszczenie okazało się być łazienką. Niepewnie usiadłam na krawędzi wanny,
widząc jak blondyn zajmuje stanowisko dokładnie naprzeciwko- czyli koło umywalki.
-Przepraszam, obiecuję,
że zaraz pójdziemy na parkiet, ale najpierw- pokazał zielono- niebieską plamę
na koszulce- muszę to przynajmniej doprowadzić do porządku.-Wymamrotał, będąc
odwrócony tyłem.
Przytaknęłam, będąc nagle zainteresowana kompleksem białych,
połyskujących mebli. Zaczęłam machać, będącymi w powietrzu nogami i modlić się
o jakikolwiek telefon, który ‘przypadkiem’ zadzwoniłby właśnie w tej minucie.
Irlandczyk nucił
nieznaną mi melodię, próbując wytrzeć białą niegdyś bluzkę. Była pewna, że
jeszcze chwila i zrobi w niej dziurę, lecz nie wypowiedziałam tego na głos.
-J jak, dostałaś już
prezent od Louisa?- Zapytał zapewne tylko po to, aby przerwać panującą ciszę.
-N..nie jeszcze n…
-Akurat teraz musiałem
to na siebie wylać.- Wymamrotał pod nosem.- A przepraszam, przerwałem Ci.-
Spojrzał się w moim kierunku.
Bąknęłam coś pomiędzy
‘nic się nie stało’ a ‘hmhhh’ i spuściłam głowę. Dlaczego nikt teraz nie może
niechcący wejść do tej łazienki? Doskonale wiem, że uciekanie od problemów jest
złe, ale ja… no nie wiem- po prostu inaczej nie potrafię. Może rzeczywiście jak
to ujął Niall- boję się związku.
Potrząsnęłam głową.
Nie- on rzucił to tak po prostu, nie mając nic konkretnego na myśli.
Wmawiaj
sobie, wmawiaj…
Usłyszałam ciche westchnięcie, co zapewne oznaczało rezygnację.
Usłyszałam ciche westchnięcie, co zapewne oznaczało rezygnację.
-Nie masz pomysłu, czym
mogę to zmyć?
Niepewnie podniosłam
wzrok, kierując go w stronę blondyna.
-Um… na pewno nie
brudną szmatką, którą dodatkowo brudzisz sobie ubranie?- Podsunęłam.
Chłopak spojrzał na
materiał trzymany w dłoni, następnie na swoją koszulkę.
-Przynajmniej była
sucha.- Wymamrotał, wzruszając ramionami.
Powstrzymałam chęć
walnięcia siebie prosto w twarz i udałam się w kierunku chusteczek
higienicznych. Wzięłam kilka, namoczyłam i podeszłam do chłopaka. Podałam mu,
lecz ręka, którą wyciągnęłam została opleciona przez palce Irlandczyka.
Zdziwiona udałam się za niebieskookim, który usiadł na blacie i przyciągnął
mnie pomiędzy nogi. Dopiero teraz zostałam puszczona, lecz cały trzymałam rękę
wyciągniętą do przodu.
Nie wiem czy określenie
‘skrępowana’ oddaje prawdziwy obraz temu, co czułam. Jego gest wprowadził mnie
w totalne osłupienie. Nie mogłam tak po prostu patrzeć mu w oczy. Był cholernie blisko- a przynajmniej na tyle, aby
móc zrobić…. Cokolwiek. Możliwe, że właśnie coś mówił, lecz przyswojenie tych
słów zajęło mi trochę czasu. Dla odwrócenia uwagi zaczęłam uparcie się
wpatrywać w punkt ponad jego ramieniem.
-Umyj…- Spojrzałam na
niego, nieco skołowana.- Po prostu mi to umyj.- Powtórzył, lekko się uśmiechając.
A
Ty sam nie możesz…?
-Ja już wolę nie robić
większych szkód.- Odpowiedział na niezadane pytanie.
Zmarszczyłam brwi, ale
nic nie powiedziałam. Miałam tylko szczerą nadzieję, że tylko to wyczytał.
Znając resztę mógłby się nieźle przerazić, speszyć..cokolwiek.
Robiąc wszystko, byleby
nie patrzeć w twarz chłopaka, zaczęłam zręcznie zmywać plamę. Czułam, jak jego
klatka piersiowa delikatnie podnosi się i opada. Jego ręce zaciskały się na
mojej talii, przeprawiając moje ciało o dreszcze. Znając Niall’a , mogłam się
po nim spodziewać takich gestów. Wiedział, jak na mnie działają- z
podkreśleniem na działają- nie działał.
Czym to mogłam wyjaśnić? Przyczyna jest prosta- nikt wcześniej mnie tak nie
dotykał. Nikt o mnie nie dbał. Nie patrzył takim wzrokiem. Nie kreślił drobnych
wzorów na moim ciele. Nie mówił tylu miłych słów- nawet jeśli nie były one
prawdą. Po prostu… nie kochał mnie tak jak Horan- w jakimkolwiek znaczeniu
byłoby ‘kochał’.
Po raz kolejny namoczyłam
suchą chusteczkę i nakierowałam ją na koszulkę. Czułam spojrzenie blondyna na
sobie. Jego ciepły oddech otulał mój policzek, co dekoncentrowało mnie dwa razy
bardziej. Wiedziałam, że odwracanie wzroku jest najgorszą metodą jaką mogłam
zastosować, ale nie potrafiłam się
zdobyć na coś więcej.
-… Rękaw.
Uniosłam głowę,
otrząsając się z natłoku myśli.
-S..słucham?
-Masz pobrudzony
sweter-Uniósł mój nadgarstek.- O tutaj.
To
tylko Liam mnie za mocno złapał, rozdrapując przy okazji parę blizn…
-Musiałam coś na siebie
wylać.- Bąknęłam, powracając do dawnej czynności.
Nawet nie podnosząc
głowy, wiedziałam, że chłopak patrzy na mnie, czytając wypisane na czole
kłamstwo. Mimo to zaciekle wycierałam brudną koszulkę, której i tak już nic by
nie pomogło. Gdybym wiedziała, że skończę te urodziny siedząc z Niall’em w
toalecie- w życiu bym nie przyszła! Osobiście wolałam nieco inne spotkanie, związane
z ich powrotem, ale głupio by było odmówić.
-Już.- Lekko uniosłam
wzrok. Chciałam uniknąć wywiercającego na wylot spojrzenia dwóch niebieskich
punkcików, ostatecznie zatrzymując się na ustach. Okej …to był błąd…
Momentalnie przeniosłam
się na oczy, w których dostrzegłam niewielkie rozbawienie. Co dziwne- zero
zażenowania, smutku czy strachu. Ugh.. no i ten… uczucia- jakiekolwiek by nie było.
Bez patrzenia w lustro,
mogłam stwierdzić, że moje policzki przypominają teraz jedną ze ścian pokoju
Tomlinsona.
-Rzeczywiście jesteś
urocza.
Właśnie w tej chwili,
przysięgam- każdy z narządów wykonał podwójne salto. Cofnęłam rękę, w której
trzymałam mokry materiał, chcąc jak najbardziej oddalić dystans między nami.
Starałam się jak mogłam, aby moja reakcja nie była zauważona, lecz jak
zakładam- na próżno.
Te słowa w jego ustach
brzmiały dość… dziwnie. Przez chwilę się zastanawiałam, czy kieruje je naprawdę
do osoby stojącej naprzeciwko. Miałam wrażenie, że chłopak wymamrotał je, nie
za bardzo będąc świadomym co właśnie powiedział. Może po prostu głośno myślał,
mając przed oczyma pierwszą lepszą modelkę. Taką przynajmniej miałam nadzieję…
-Ojj Asia.- Na prawym
policzku blondyna ukazał się lekko dołeczek. – Pamiętaj, że nadal jestem Ci
winny jeden taniec.- Zeskoczył z blatu, tym samym zmniejszając dystans pomiędzy
naszą dwójką do minimum. Jego postawa wskazywała na lekki stres, który miałam
nadzieję- nie był spowodowany moją osobą.
W głowie snuło się
mnóstwo myśli, że w każdej chwili chłopak uklęknie na kolano, bądź przytuli,
wyszeptując jak bardzo mnie kocha- czy też bez ostrzeżenia wpije się w usta.
Tak wiem- za bardzo panikowałam. Wolałam jednak być ostrożna co do niego, gdyż
na chwilę obecną jego zachowaniem trudno było odczytać co planuje.
Jedynym plusem całej
sytuacji było to, że to co robił chłopak z jednej strony bywało krępujące, ale
z drugiej… przyjemne. Aż sama nie wierzę, że myślę o tym w taki sposób.
Z lekkim zawahaniem
dałam się zaprowadzić blondynowi do
wyjścia z łazienki. Miało to swoje plusy i minusy. Plusem był fakt, że nie
jesteśmy już sami, a nasze ciała dzieli spory dystans. Minusem była
nieświadomość dokąd byłam prowadzona. Mógł wziąć mnie na środek parkietu,
przejąć mikrofon od DJ-a i zapytać czy zostanę jego dziewczyną. Z drugiej
strony mogłam być wyprowadzona do ogrodu, gdzie zapytałby o to samo. W obu
przypadkach spanikowałabym i zapewne uciekła.
W oddali przemknął mi
gdzieś Liam, wywijający na parkiecie z ledwo trzymającą się Alice. Nie miałam
ochoty na szybki kawałek- byłam już zmęczona. Dlatego niechętnie zatrzymałam
się przed uważnie przyglądającym się mi Irlandczykiem. Posłałam mu pytające
spojrzenie, a gdy nie zareagował pomachałam mu ręką przed oczami.
-Zapatrzyłeś się.-
Powiedziałam cicho- Na mnie- Dodając
w myślach.
-A… Sorry.- Spojrzał
przepraszającym wzrokiem.
Udając nagłe
zainteresowanie tańczącymi obok parami, odwróciłam się, stojąc bokiem do
blondyna. Stanęłam nawet na palcach, oczywiście nie wyszukując nikogo
konkretnego. Po chwili zaciągnęłam oba rękawy, próbując się pozbyć tej
niezręcznej sytuacji. Przez chwilę nawet rozpatrywałam opcję po prostu odejścia
w kierunku stolików z jedzeniem, czy też barku.
-Asia…- Poczułam ciepłą
dłoń chłopaka na moim ramieniu. O dziwno nawet się nie wzdrygnęłam.
-Ta..ak?
-Możemy pogadać?
Nie,
kur*a, nie!
-Właśnie to robimy.-
Stwierdziłam, starając się zachować wewnętrzny spokój.
-Ale tak bardziej… na
osobności. Chodźmy do ogrodu.
-Jest… zimno.- Modliłam
się, żeby mój ton nie zdradził stanu, w
jakim obecnie byłam.
-W takim razie
przyniosę nam jakieś bluzy.
-Nie! Znaczy… wiesz… to
strata czasu. Um.. po- powiesz mi kiedy indziej.- Cofnęłam się.
Moje starania poszły na
nic, gdyż w tej samej chwili chłopak wykonał podwójny krok, znajdując się bliżej
niż parę sekund temu.
-Nie. Po prostu pozwól
mi to powiedzieć teraz.
Przyciągnął mnie do swojego ciała. Znajome
ciepło ogarnęło każdy kawałek od momentu zetknięcia. Z pewnością wiedział jak
bardzo się stresuję, czując bijące przy piersi serce. Jeszcze tylko brakowało
tu Alice, z wielkim transparentem głoszącym „A NIE MÓWIŁAM?!”
-Spójrz na mnie.
Nie.
-Asiu, spokojnie.-
Odgarnął moje nachodzące włosy na czoło.
Byłam do niego wręcz przyklejona, co stanowiło jednocześnie zagrożenie ze
względu na dystans, jaki nas dzielił.. a w sumie to go nie było, jak i
bezpieczeństwo, bo teraz nie mógł mnie pocałować.
-Proszę.- Musnął
wargami czubek mojej głowy, wtulonej pomiędzy obojczyk a szyję.
Byłam pewna, że jeszcze
chwila i się rozpłaczę. Ilość emocji, które tłumiłam była nieprawdopodobna.
Wiedziałam, że prędzej czy później wreszcie wybuchnę, ale wolałam tą wersję
‘później’.
-Sądzisz, że kiedy
mówiłem, że Cię kocham, to samo pow…
-Niall.- Za późno było
na jakiekolwiek ukrywanie łez, które w tej chwili spływały tworząc czarną
ścieżkę.
-Po prostu… kocham Cię,
ale myślę, że nie zdawałaś sobie sprawy…
-A teraz specjalna
dedykacja!- Zabrzmiało z głośników, gdy tylko popłynęły ostatnie nuty piosenki.
Byłam na tyle nieświadoma i słaba, że ledwo co kontaktowałam ze światem.
Pamiętam tylko zagryzione wargi Niall’a, które wykrzywiły się w lekkim
uśmiechu- i to chyba zdziwiło mnie najbardziej.
-Dla dziewczyny, która
zjawiła się tu niecałe sześć miesięcy temu,
stając się światem dla osoby, która właśnie zadedykowała „Kiss me”- Eda
Sheeran’a- Tak Asiu, to dla Ciebie!
Kilka
godzin później…
Każdy z nas odczuwał
kiedyś, że jest rozerwany od środka. Słowami, gestami, nieodwzajemnioną miłością
lub wszystkim naraz. Zawsze zastanawiałam się, jak inni umieją sobie z tym
radzić. Nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Wyjść na ulicę, mając głowie istny chaos, a jednocześnie usta
rozciągnięte w uśmiechu. Zawsze podziwiałam ludzi, tak- mimo, że ich
nienawidziłam to podziwiałam. Może dlatego, że chciałam być taka jak oni, a
jednocześnie nigdy się nimi nie stać. Wolałam żyć zamknięta sama w sobie, ale
nie ranić innych- wiedząc co to znaczy.
Um… do czego prowadzę?
Sama chciałabym wiedzieć…
Czy to miało
odzwierciedlić wszystko to, co rozrywało teraz moją głowę od środka? Może…
Leżałam teraz wygodnie
w czyimś łóżku, będąc szczelnie przykryta kołdrą. Już nawet odgłosy zamykanych
i otwieranych drzwi, cichej muzyki, ostatnich rozmów oraz rozbijania się różnych
przedmiotów nie przeszkadzały tak bardzo. Raz tylko przyszedł tu Louis (
zapewne pod namową Liama ) otulając mnie ciepło, zasłaniając firanki i
zamieniając parę słów. Mimo tego, było to miłe z jego strony jak postąpił i dzięki temu- po raz drugi mogłam
się odczuć rzadko spotykaną postawę chłopaka.
Śniłam na jawie.
Cokolwiek oznaczało to
w teorii leżałam, nadal co jakiś czas słysząc odgłosy zza ściany. Oczy miałam
zamknięte, a przed nimi namalowane
wyobraźnią najróżniejsze twarze i sceny. Nie muszę chyba dodawać, że większość
z nich była najgorszymi przypadkami czy możliwościami…
Nie wiem, czy to w świetle
tylko moich wymysłów, moje włosy zostały zagarnięte sprzed twarzy za ucho.
Znajomy zapach wody kolońskiej nawiedził nozdrza… wow- musiała być to jedna z
tych o dziwo przyjemnych scen. Ugięty materac starał się przywołać mnie do
rzeczywistości, ale wiedziałam, że to
złudzenie musi być wynikiem braku snu.
Uczucie zdawało się
jeszcze bardziej przyjemniejsze, kiedy ciepło otuliło policzek, zmierzając powoli w dół. Palce,
które zgięły się tworząc piąstkę były teraz delikatnie prostowane. Po chwili na
dłoni poczułam dziwnie znajomy przedmiot. To wszystko wydawało się tak realne,
a jednocześnie piękne i niemożliwe. Nowe uczucie - nowy dotyk, ale niby dobrze znany. Moja wyobraźnia naprawdę
dziś nie próżnowała...
Odgłos cichego pomruku
był pierwszym, który usłyszałam. To było niemal jak melodia. Do tego jeszcze
ciepły oddech, utkany fantazją o jakiej tylko można marzyć. Westchnęłam
cichutko, nie chcąc aby cokolwiek z tego pięknego snu się skończyło. Oczy
miałam zaklejone, usta lekko otwarte, a dłonie mocno ściśnięte w piąstki.
W jednej sekundzie
ciepło zamieniło się na spierzchnięte i pełne usta przyciśnięte do moich warg.
_____________________________________________________________
Okej… wiem, że mnie
zabijecie x)
Jak zwykle… mega wielkie
PRZEPRASZAM z mojej strony- co tyczy się zarówno tego, ile musiałyście/liście
czekać, ale i zakończenia ;>
Przypominam również, że
pytań o następne rozdziały nie kierujemy
w komentarzach, ale w zakładce ‘kontakt’, która przeniesie was na
odpowiednią stronę.
Prosiłabym również anonimki
o podpisywanie się :))
Co do zakładki ‘kontakt’-
odpowiadam tam na wszystkie pytania związane z opowiadaniem, czasami (jak mam
dobry humor xp ) wstawię jakiś dialog z nowych rozdziałów także- zapraszam ;)
Jeszcze raz ogromnie DZIĘKUJĘ za wszelkie komentarze oraz o
nie proszę… naprawdę są one największą motywacją.♥
Zdaję sobie sprawę, że
ostatnio główną rolę odgrywa Niall …cóż… tak wyszło, ale obiecuję, że jeszcze
nieraz sytuacja się zmieni. :)