-C-Czy Nicole zrobiła coś, o czym powinnam wiedzieć? Dziwnie zareagowaliście na dole, gdy o nią spytałam.
Jego ręka szybko zjechała na dół, a twarz lekko zbladła.
-Nie w…
-Tylko nie mów, że nie masz pojęcia, bo i tak będę wiedziała, że kłamiesz. [...]
-Zayn… ja chciałam przeprosić nie tylko za to. Za… wszystko.-Szepnęłam.[...] Byłam wolna. Wolna i szczęśliwa. Teraz nie potrzebowałam nic więcej. On też. Po prostu siedzieliśmy; ja- wpatrując się przed siebie, on- w zasypiającą Sophie. [...]
-Pamiętasz?- Bąknął. [...]
[...]
-Wtedy też się mnie bałaś.-Na jego twarzy pojawił się dziecięcy uśmiech.[...]
-Nadal to robisz?- Szepnął. [...]
-Czyli tamtego dnia już nie pamiętasz.-Westchnął, nadal nie odrywając oczu od miejsc ran.
Pamiętam, oczywiście, że pamiętam. Nawet nie wiesz jak bardzo. Może nie zdajesz sobie sprawy, ale te rany były zadawane przez …Ciebie, ale nie martw się, tylko czasem. Skoro już się pokłóciliśmy, to komu miałam składać obietnicę?
Teraz będzie inaczej, prawda?
-Niszczysz je. Niszczysz swoje ciało [...]-Nie, nie przepraszaj mnie. Chcę.. chcę tylko, żebyś więcej tego nie robiła. [...]
-A Ty?- Spytałam z zaszklonymi oczami.
Uniósł lekko brwi, marszcząc przy tym nos.
-A ja co?
Wskazałam opuszkiem palca podbrzusze, chcąc je dotknąć, ale chłopak szybko się odsunął.
-Ty możesz je niszczyć?- cofnęłam dłoń. [...]-Mogę.- Odparł cicho."
Głośny pisk rozchodzący
się z dołu uświadomił mi, że moja przyjaciółka dotarła już do domu.
-Asiaaa!
Przewróciłam oczami.
-Jestem! Już jestem!
Widziała…
Wzdrygnęłam się,
słysząc huk na schodach.
-Ali…
-Żyję, żyję, macie tu
strasznie ślisko.- Ta wypowiedź, w przeciwieństwie do poprzednich nie była już
tak entuzjastyczna.
Odetchnęłam z ulgą.
-Widziałaś?!
Widziałaaaaaaaaa…. Fuck!
Uśmiechnęłam się pod
nosem.
-Chyba nigdy nie dojdę
cała do Twojego pokoju.- Po drugiej stronie drzwi rozległo się mruknięcie. Po
sekundzie zza nich wyłoniła się głowa brunetki.
Gdy tylko napotkała mój
wzrok- uśmiechnęła się. Jej oczy przybrały dawnego blasku, a już po chwili jej
sylwetka wylądowała obok mnie.
-No chyba nie zgadnę.-
Odparłam beznamiętnie, wyrzucając kolejną chusteczkę na podłogę.
-Z reguły nie kupuję
takich gazet.-Burknęła, nadal przerzucając rzeczy.- Ale jak…
-Ty nie kupujesz
czasopism?! – Zapytałam z udawaną ironią w głosie.
Dziewczyna rzuciła mi
karcące spojrzenie.
-Nie takich
bzdur.-Rzuciła.- Są o wiele ciekawsze i bardziej wiarygodne magaz..MAM!
Na dźwięk kolejnego
wysokiego pisku w tym dniu lekko podskoczyłam-
o ile w ogóle to można zrobić leżąc w łóżku.
-Widziałaś to?!
Widziałaś?!- Brunetka zaczęła mi machać
przed oczami jakimiś papierami.
-Ależ oczywiście, bo
przecież wcale nie jestem chora, i wcale od pięciu dni nie ruszam się z domu,
więc po co zadajesz tak oczywiste pytanie?- Mruknęłam.
Alice, nie za bardzo
przejmując się sarkastycznym komentarzem z mojej strony energicznie zaczęła
przerzucać kartki.
-Zaraz mi się będziesz
tłum...JEST!
-Al, jestem koło
Ciebie, naprawdę nie musisz piszczeć.- Starałam się na spokojny ton.
-Nie narzekaj, tylko czytaj!-
Wręcz podłożyła mi gazetę pod samą twarz.
Wzięłam od niej
czasopismo, próbują znaleźć właściwy artykuł. Mój wzrok zatrzymał się… ZARAZ
ZARAZ CO!?
LOUIS
TOMLINSON WIDZIANY Z NIEZNAJOMĄ DZIEWCZYNĄ. CZYŻBY SZYKOWAŁ SIĘ NOWY ROMANS?
Jeden
z pięciu członków znanego zespołu „One Direction”- Louis Tomlinson (22 l.) widziany
był ostatnio około godzin wieczornych w Hyde Park’u w centrum Londynu. Dnia 14
października para pojawiła się, zaskakując niewielką liczbę przechodniów jak i
fanek. Louis- potocznie nazywany przez directionerki 'Tommo', trzymał w głębokim
uścisku nieznajomą dziewczynę, której danych niestety nie mamy. Czy między ta
dwójką iskrzy coś więcej? Tak, gdyż ta sama postać pojawiła się z chłopakiem na
lotnisku kilka dni później. Ich gorące pożegnanie widziało kilku reporterów,
lecz nie mamy oficjalnego potwierdzenia ze strony menadżerów oraz chłopaków.
Cóż… nie pozostaje nic innego jak czekać, a co wy o tym myślicie? Poniżej
dołączamy kilka zdjęć.
Siedziałam przez chwilę
bez ruchu próbując analizować każde słowo po kilka razy. Jej treść nie docierała do mnie. To, co tam
napisali było wręcz… ugh… nawet nie umiem tego nazwać. Przeniosłam wzrok na
zdjęcia. Każde z nich było niewyraźne i niezwykle ciemne. Piksele były widoczne
na wszystkich sześciu. Niektóre zostały zrobione z naprawdę niekorzystnej dla
nas perspektywy. Dogodne dla paparazzi warunki dodatkowo wykluczały jakąkolwiek
obronę z mojej strony.
-Gorące pożegnanie.-
Zacytowała Alice z błyskiem w oku.
Przysięgam, że gdyby
nie obecny stan zdrowia brunetka już dawno byłaby wgnieciona w ziemię, gdzieś
za płotem.
Rzuciłam w jej stronę
mordercze spojrzenie, powracając do przyglądania się zdjęciom.
-Masz mi coś do
powiedzenia?- Ciągnęła, z triumfalnym uśmiechem wypisanym na twarzy.
-Jasne. Ale póki co,
ciesz się, że się powstrzymuję.- Odparłam przez zaciśnięte zęby. –Jak oni mieli
prawo tak napisać? Przecież to są same bzdury!
-Bzdury bzdurami,
zdjęcia na to nie wskazują- wręcz przeciwnie. – Wzruszyła ramionami.
-No tak, bo przecież
wcale nie żyjemy w czasach, kiedy nie trudno
o pierwszy lepszy program do przeróbki fotografii.- Mruknęłam
sarkastycznie.
-Nigdy nic nie wiadomo.
– Odchrząknęła.- Zresztą nie wmówisz mi, że to photoshop.- Wyszczerzyła się,
nie dając mi dojść do słowa.- Gdyby nim był, miałabyś choć trochę zdziwioną
minę na początku. Do tego nie czepiałabyś się o słowa ale o sam fakt, że
podrobili obrazki wstawiając tam wasze twarze. – Zakończyła swój monolog, z
dumą wpatrując się w moją osobę.
Poruszyłam się, z
trudnością przełykając ślinę.
-Co nie zmienia faktu,
że to co tam wypisali jest kompletną bzdurą.- Żachnęłam.
-Cóż… Te zdjęcia mówią
same za siebie. – Pisnęła z podekscytowaniem.
Przewróciłam oczami.
-Sama na początku mówiłaś,
że to co tam wypisują, jest kompletnym kłamstwem, a Ty nigdy tej gazety nie
kupujesz.
-Nie, gdy na okładce
jest moja przyjaciółka. - Gwałtownie gestykulowała dłońmi.
-Ale….- Jęknęłam,
wiedząc, że dla Alice żaden argument nie będzie dostatecznie wystarczający.
-Widzisz?- Poczułam jej
rękę na moim ramieniu.- Mnie nie oszukasz. A teraz chcę znać wszystkie
szczegóły.
Westchnęłam, jednak w
głębi serca bojąc się okropnie do czego to może zmierzyć.
-Po prostu byliśmy na
normalnym spac…
-I po prostu tak się przytulaliście
i całowaliście.- Przerwała.
-Nie całowaliśmy się!-
Powiedziałam oburzona.- Zresztą może będzie lepiej, jak do niego zadzwonimy.
-Och nie wiem, czy chcę
słuchać o czym będz…
-Alice!
Brunetka zaśmiała się
pod nosem.
-No dobrze, dobrze. W
sumie to bez różnicy bo i tak miałyśmy do nich zadzwonić. Włącz to.-
Powiedziała, podając mi laptopa.
Głośno wypuściłam
powietrze, wciskając prawidłowy guzik i czekając na pojawienie się czegokolwiek
na ekranie.
-Wiesz…- Niby od
niechcenia zaczęła przyglądać się swoim paznokciom. – Nic bym nie miała przeciw
waszemu związkowi…- Zerknęła, widząc nieporuszony wyraz twarzy z mojej strony.-
Ale chyba lepiej by Ci się powodziło z Niallem.- Poruszyła znacząca brwiami, na
co już kompletnie nie zwracałam uwagi.
-Tomlinson i Ty
jesteście kompletnymi przeciwieństwami. – Kontynuowała, zapewne chcąc sprawdzić
w którym momencie wyprowadzi mnie z równowagi. – A Nialler względem Ciebie….-
Odchrząknęła.- Sama pamiętasz nasze poprzednie wnioski.
Poza
faktem, że to w Tobie się kocha…
-Ahhh jak i również
pragnę przypomnieć, że jesteście ze sobą naprawdę blisko.- Powiedziała
obojętnym tonem.- Tutaj jednakże pozwolę sobie przypomnieć, kto mi zniknął na…
dość długi czas podczas ogniska… echem… sami w pokoju.
Z kamienną twarzą
starałam się wpisać hasło.
-To samo tyczy się,
kiedy musiałam rano wparować do Ciebie i Liama, aby doprowadzić Twoje włosy do
stanu używalności.
-Alice, ona ma
dziewczynę!- Oburzyłam się.
-Co nie zmienia faktu,
że chyba naprawdę nie chcę wiedzieć coście tam robili. –Mruknęła.
-Zmieńmy temat,
proszę.- Bąknęłam, nie widząc sensu w ciągnięciu tej rozmowy.
-Nie, dlaczego, ten
wydaje się bardzo ciekawy.
Ponownie przewróciłam
oczami.
-A co, jeśli teraz mają
jakiś wywiad?- Spytałam.
-To zadzwonimy kiedy
indziej?
Wow,
Alice, wow.
Kliknęłam w niebieską
ikonkę z napisem skype. Czekając na
załadowanie zaczęłam bębnić paznokciami o obudowę.
-Wiesz…- zaczęła
niepewnie, zmieniając ton na poważniejszy.- Jak byliśmy na lotnisku..- Zawahała
się, aż po raz pierwszy przy tej rozmowie przekręciłam głowę w jej stronę. –
Widziałam Ciebie żegnającą się z nim.
Nie wiedziałam o kim
mówi, dopóki nie spojrzałam w stronę w którą patrzyła. Widniało tam zdjęcie
naszej ósemki- Ja, chłopaki, Alice i Rose. Jednak jej spojrzenie utkwiło w
jednej osobie.
-Był taki jakiś…
nieobecny. Kiedy do niego podeszłaś i złapałaś go za ręce, jego oczy wyrażały
więcej, niż kiedykolwiek mogłam ujrzeć. Potem jak się przytulałaś- przysięgam-
spostrzegłam, że zaciskał powieki tak mocno, jakby nie chcąc pokazać co
przeżywa przy tym pożegnaniu. Asia on… kiedy go opuszczałaś, jestem pewna, że
się rozpł…
-Asiaaaaaaaaaaa!!-
Krzyk po drugiej stronie ekranu szybko przywołał mnie na ziemię. Błyskawicznie
odwróciłam się do dwóch znajomych twarzy, a moje kąciki ust uniosły się ku
górze.
Poprzednie słowa
brunetki musiały odejść w zapomnienie, a ich miejsce zastąpił potok słów,
wydobywający się z ust Louisa i Nialla. Chłopcy przekrzykiwali się jeden przez
drugiego.
-Jest z Tobą ktoś?-
Zrozumiałam spośród wszystkich wielu wyrazów.
Kiwnęłam głową,
zsuwając laptop z moich kolan i stawiając pomiędzy mną a Alice. Na jej widok
chłopcy pomachali, niemal jednocześnie wykrzykując imię dziewczyny. Horan lekko
się wzdrygnął, zerkając w dół, zapewne chcąc się upewnić co do wyglądu.
Uśmiechnęłam się na ten
widok- speszony Irlandczyk był zdecydowanie najbardziej uroczą rzeczą, którą
ujrzałam od dobrych kilkunastu dni.
-Gdzie reszta?-
Zapytała moja przyjaciółka, marszcząc przy tym nos, a ja byłam pewna, że nie
uszło to uwadze blondyna.
-Jesteśmy po
wywiadzie.- Tommo odchrząknął, szturchając niebieskookiego.- Um… Zayn się ledwo
trzymał, Liama już musiała wnosić ochrona a Harry pojechał do studia, bo dziś
jest jego kolej nagrywania.
-Biedny Payne. –
Szepnęła brunetka. – No ale teraz lepiej opowiedzcie jak tam w trasie.
-Alice, pytałaś nas o
to dwa dni temu.- Louis się zaśmiał, przy okazji ponownie trzepiąc przyjaciela,
aby wreszcie coś z siebie wydobył.- W każdym razie nadal jest dobrze. Jesteśmy
tylko trochę przemęczeni. – Odparł.
Kiwnęłam głową, dopiero
teraz przypominając sobie o artykule.
-Louis!- Wzięłam gazetę
do ręki i z impetem przybliżyłam ją do kamerki.- Masz mi coś do powiedzenia?!-
Mój spokój i harmonia ulotniły się w ekspresowym czasie.
-Na razie widząc czarne
tło niewiele mogę stwierdzić.- Mogłam przysiąc, że się uśmiecha.
Westchnęłam, odsuwając
nieco materiał czasopisma.
Usłyszałam głośne
gwizdnięcie po drugiej stronie ekranu.
-Jesteśmy na pierwszej
stronie gazet, co narzekasz?- Starał się przybrać obojętny wyraz warzy lecz
zdradził go lewy kącik ust, unoszący się do góry.
-Lou to nie jest
śmieszne!
-Nie śmiem zaprz… -
Ręka położona na jego ramieniu spowodowała, że przerwał wpół zdania.
Też się lekko
zdziwiłam, widząc blondyna, którego oczy wyrażały zupełnie przeciwne emocje.
-O co chodzi Nialler?
-Po prostu…- Blondyn
przełknął ślinę i nerwowo przeczesał włosy.- Ona naprawdę może mieć przez nas
poważne kłopoty Louis… znaczy…- przejechał ręka po twarzy.- Uważam, że nie
powinieneś brać tego… zresztą nieważne.- Skulił się.
Reakcja niebieskookiego
była dla mnie co najmniej dziwna. Sądząc po minie innych, oni również byli
zaskoczeni. Z jednej strony było to cholernie słodkie, kiedy tak się zaczął
jąkać, ale z drugiej… już dawno nie spoglądaliśmy na tak przerażonego Horana. Jestem
pewna, że zaraz po zakończeniu tej rozmowy Alice wręcz rzuci się w moja stronę,
zasypując milionami argumentów i powtarzając ‘a nie mówiłam?’.
Z trudem przełknęłam
ślinę, nieśmiało się uśmiechając.
-Wszystko dobrze
Niall.- Przerwałam panującą ciszę.- Przecież to nie jest wina Louisa… on tylko…
ze mną wyszedł.
Tommo na potwierdzenie
tego wyraźnie kiwnął głową.
Źle się czułam
okłamując blondyna, ale uważam, że czasem jego wypowiedzenie może okazać się
lepsze.
Irlandczyk nic nie
powiedział. Zamiast tego podparł swoją głowę na piąstkach. Jednak widząc na
sobie wzrok trzech innych osób, schował ją całkowicie, podkulając kolana do
przodu.
Alice spojrzała na mnie
wyczekująco, zaś ja nie potrafiłam skleić nawet jednego poprawnego zdania.
-Um… To jak z…
Reszty już nie
słyszałam. Odpłynęłam myślami zupełnie gdzie indziej. Nietrudno było zgadnąć
kto był obiektem moich przemyśleń. W głowie pojawiła mi się dobrze znana twarz
Irlandczyka. Na początku była ona wesoła- czyli praktycznie taka, jaką widzę
zawsze. Jednak po chwili jego oczy napełniły się łzami, a dłonie chłopaka
skutecznie próbowały to zakryć. To niemalże w takim stanie widziałam go
ostatnim razem.
W jednej chwili
zachowanie chłopaka zmieniło atmosferę naszej czwórki. W jednej chwili
pomieszczenie zrobiło się tak jakby… pozbawione kolorów. Mój kochany przyjaciel
z niewiadomego nam powodu… załamał się.. przeze mnie.
Przeze
mnie.
Wertując myśli
zastanawiałam się, co mogło być powodem tak nagłej zmiany. Nic- kompletnie nic
nie przychodziło mi do głowy.
Po prostu zobaczył te
zdjęcia, a przerażenie w jego oczach pojawiło się momentalnie.
Ojj Nialler, Nialler-
tyle z tobą kłopotów. A najgorsze, że to wszystko wyszło tak nagle… Żegnaliśmy
się w dobrych stosunkach, rozmawialiśmy przez skype’a - także.
-Asia?- Ocknęłam się,
kiedy ręka mojej przyjaciółki mignęła mi przed oczami.
-C-co? A.. sorry.- Przeciągnęłam
się.
-Um…- Brunetka
spojrzała na mnie błagalnie, po chwili przenosząc wzrok na laptopa. Zrozumiałam
o co jej chodzi w chwili, gdy zerknęłam w tamtym kierunku. Louis gdzieś
zniknął, zaś Niall siedział na kanapie z brodą opartą na kolanach.
Przetarłam nos, biorąc
kolejną w tym dniu chusteczkę. Starałam się odczytać jakiekolwiek emocje z
twarzy blondyna. Niestety- trudno było o cokolwiek.
Może Alice by na niego
jakoś wpłynęła?
-Um… zimno się robi.
Zrobię nam herbatę.- Wymamrotałam.
Gdy już wstawałam, dziewczyna
zatrzymała mnie ruchem ręki.
-Daj spokój! Chora
jesteś, chcesz mieć zapalenie płuc? Ty tu leż, ja pójdę.
Dzięki
Al., naprawdę dzięki!
Z rezygnacją usiadłam
na materacu, zaś dziewczyna pognała w kierunku drzwi. Posłała mi ostatni
triumfalny uśmiech, po czym zniknęła za ścianą.
Cicho wypuściłam powietrze.
Zaczęłam się bawić rąbkiem kołdry, nie mając nic ciekawszego do roboty.
Chciałam jak najszybciej zapomnieć o sytuacji sprzed paru minut. Cóż…
przynajmniej się starałam.
W chwili, gdy zebrałam
się na odwagę, by zapytać o jakąkolwiek błahostkę, usta chłopaka otworzyły się.
-P..pokażesz mi jeszcze
raz tą gazetę?
-Czy da się to jakoś
wysłać?- Szepnął.
Powstrzymałam się, aby
nie wybuchnąć śmiechem, gdy na ekranie pojawiła się jedynie blond czupryna, przymrużona
oczy, oraz uroczo zmarszczony nosek.
-Artykuł? Nie… tego nie ma w Internecie.- Bąknęłam.
-W takim razie…
poczekaj.
Przeszukał swoje kieszenie,
wyjmując białego iPhone’a. Kliknął coś, po chwili przybliżając urządzenie. Sekundę
później rozległ się znajomy odgłos robienia zdjęć.
-Niall?
-Tak, już możesz
odłożyć.- Mruknął, zawzięcie stukając ekran.
-Nie, nie o to mi
chodziło. Czy.. czy wyjaśnisz mi, skąd Twoje zachowanie?- Przełknęłam ślinę.
Blondyn oderwał wzrok,
kierując go w moja stronę. Ponownie usiadł na kanapie, nieco spuszczając głowę.
-Jeśli to dotyczy mnie,
to chcę wiedzieć.- Siliłam się na poważny ton.
Przygryzł wargę,
splatając swoje palce. W pokoju zapanowała taka cisza, że niemal słyszałam jego
głęboki oddech.
Nie wiem, czy chciałam
znać prawdę…
-Proszę, powiedz mi.-
Jego milczenie uznałam za potwierdzenie poprzedniej wypowiedzi.
Miałam
wrażenie, jakbym przechodziła przez to po raz drugi.
-Ni… proszę.- W moich
myślach zaczęły się odtwarzać słowa z dzisiejszej rozmowy z Alice. Sądzę, że
byłyby najgorszą z możliwych opcji.
Nie,
nie, nie, to było jakieś pieprzone deja vu!
Chłopak uniósł głowę.
Uniósł w tym samym momencie, w którym piękne, błękitne oczy zalały się łzami.
~*~
Stała koło mnie. Stała
niemal na wyciągnięcie ręki, ale wolałem czekać na swoją kolej. Już i tak
myśli, że jestem idiotą. W jej oczach tylko tracę. W tych pięknych, karmelowych
oczach…
Nerwowo przeczesałem
włosy, po chwili chowając za sobą ręce.
A co, jeśli zapomni o
mojej obecności i odejdzie jedynie machając?
Spokojnie.-
pomyślałem, starając wyrzucić ze swojej głowy taki scenariusz.
Jak zacząć? Spróbować
coś wydukać? Może wziąć w ręce jej kosmyk włosów i zaciągnąć za ucho?
Nie… to zbyt nachalne.
Przytulić? Objąć?
Ucałować? Przycisnąć? Otoczyć ramionami? Ścisnąć?
Przeniosłem wzrok na
chłopaków. Przecież on podszedł do tego normalnie… Tylko jeden ruch. Muszę
wykonać jeden ruch, który będzie musiał wystarczyć aż do połowy grudnia.
Ugh… Tyle czasu bez jej
głosu. Miękkich, luźnie opadających na ramiona włosów. Tych tęczówek i
przepięknie naturalnych, długich rzęs. Bez niewinnych… ogarnij się.
Po raz kolejny
zerknąłem w jej stronę. Rozmawiała z nim. Miałem ochotę tak po prostu podejść
tam i im przerwać. Nie mógł się z nią zadawać. Nie miał prawa jej dotykać.
Wszystkim było to zabronione
Malinowe usta
dziewczyny poruszały się w niezwykły sposób. Lekko zaróżowione policzki
dodawały wdzięku, ale i podkreślały kruchość brunetki.
Przy niej jakby czas
zwalniał. Moje nogi miękły, kiedy tylko była w zasięgu. Tak bardzo chciałbym
mieć ją na własność.
On mówi, że mi się uda,
ale wiem, że to tylko po to, żeby mnie pocieszyć. Nie jestem ślepy. Widzę jak
na nas reaguje. Widzę jak na mnie.
To możliwe? To możliwe,
że istnieje tak piękna istotka na ziemi? Tak bardzo niewinna, piękna,
niedostępna, doskonała, cudowna, delikatna i wstydliwa.
Po
prostu cholernie perfekcyjna.
Poprawiłem wiecznie
nieukładające się włosy. Czas dłużył się w nieskończoność, gdy żegnała się z
innymi.
Myślałem, że stracę nad
sobą kontrolę, kiedy podeszła do niego i tak po prostu przytuliła. Dotykał ją.
Ona dotykała go. Jej palce zaciskały się wokół jego szyi. Gładził ją po
plecach.
Zacisnąłem pięści,
powstrzymując się przed przywaleniem mu.
Mocno zamknąłem powieki
, próbując wymazać ten widok z pamięci.
Nikt by nie chciał się
znaleźć na moim miejscu. Nikt. Miałem ją tak blisko, a jednocześnie tak daleko.
Mogłem tylko obserwować jak czerpie szczęście będąc z chłopakami. Chociaż wtedy
widziałem uśmiech na jej twarzy. Dałbym wszystko, żeby ten sam uśmiech pojawiał
się, gdy była przy mnie. Mógłbym zrobić wszystko. Wszystko dla tak niewinnej
osóbki.
Jednak ona już
odrzuciła moją osobę.
On to ukrywał, ale ja
to i tak wiedziałem. Nie chciał mi tego pokazać. Sam to zobaczyłem- nie
potrafiłem się powstrzymać. Ale to przecież nie jego wina. Ostrzegał mnie.
Whoa!
Pojawiła się. Stała tuż
przede mną. Jej sama postać przyprawiała mnie o palpitację serca. Gdy tylko
ukazała się moim oczom, świat wokół znikał.
Może
dlatego, że to ona była moim całym światem…?
Kąciki ust brunetki
podniosły się ku górze. Już teraz wiedziałem, że ten widok na długo zapamiętam
w mojej głowie. Uśmiech dziewczyny ukoił dotychczas utrzymujący się strach. To
niesamowite, jak jedna osoba może na Ciebie wpłynąć.
Musiałem powstrzymywać
się z całych sił, aby moje ręce nie powędrowały tam, gdzie nie powinny.
Zbliżyła się, jeżdżąc
koniuszkami palców, aby po chwili złączyć nasze dłonie. Były zimne, lecz
gładkie. Teraz łączyła nas niewidzialna więź. Mógłbym tak stać wieczność. Byłem
spełniony. Stałem naprzeciwko najważniejszej osoby w moim życiu, wpatrując się
prosto w jej karmelowe oczy. W nich widziałem wszystko, co wystarczyło mi do
szczęścia. Właściwie, to ona była moim
szczęściem…
Od tej chwili nie
zobaczysz jej na dwa miesiące. Pieprzone dwa miesiące…
Uśmiechnąłem się.
Ale to nie był
prawdziwy uśmiech… Zakrywałem smutek, który nadchodził na samą myśl o tak
długim okresie czasu. Zakrywałem łzy, które lada chwila i tak miały wypłynąć.
Przy niej żadna maska nie mogła długo działać.
Przyciągnąłem ją do
siebie, nie mogąc już dłużej czekać. Ależ oczywiście, że jej nie pocałowałem.
Ja ją tylko objąłem ramionami mając nadzieję, że i na to w najbliższym czasie
przyjdzie czas.
Nadzieja matką głupich…
Ściskałem to delikatne
ciałko z moich ramionach. Wiecie, jakie
to cudowne uczucie- otaczać swoimi barkami cały swój świat?
Wtuliłem się w jej
włosy, próbując zakodować w pamięci ich zapach. Zapach- który będzie utrzymywać
mnie przy życiu przez następne dwa miesiące.
Zacisnąłem mocno powieki,
powstrzymując wszystkie emocje, które w tej chwili się we mnie zbierały. Zjechałem
ręką wzdłuż jej pleców, już sam nie wiedząc, czy próbując bardziej uspokoić ją
czy mnie. Włosy brunetki pachniały tak pięknie, zresztą jak ona cała.
Tysiące myśli krążyło teraz w mojej głowie. Emocje,
które starałem się trzymać na wodzy… to wszystko atakowało z podwojoną siłą.
Nie sądziłem, że to
właśnie tak odbędzie się to pożegnanie. Chwila rozstania, której towarzyszy
tyle odczuć…
Oczywiście- w
przygotowaniu na to spotkanie nieraz odtwarzałem sobie przed lustrem gesty i
mimikę, którą powinienem zastosować.
Jednak jak już przyszło co do czego, nic nie powiodło się według planu i
wieczornych marzeń przed snem.
Ale czy jestem w stanie
powiedzieć, że wyszło gorzej?
Nie, zdecydowanie nie. Po
prostu- jak to zwykle bywa, snujemy wiele planów, a i tak większość nie zostaje
zrealizowanych. I choć nigdy nie
odpływają w zapomnienie, często nie realizujemy ich.
To wszystko było
nasycone nieprawdopodobną ilością uczuć, szkoda, że większość z nich była przekazywana
jedynie z jednej strony…
Nie chciałem sobie
uświadamiać, że tak już będzie na zawsze. To było zbyt wiele jak dla mnie. Wolałem
żyć fałszywie, gdyż nie zniósłbym tego inaczej.
Wiedziałem, że na nią
nie zasługuję. Ona też. Ale on mi zawsze mówił, że warto wierzyć w marzenia.
Robił wszystko, aby chociaż jakaś cząstka mnie przez jedną chwilę uwierzyła w
ich spełnienie.
Gdyby była moja, nie
pozwoliłbym jej dotknąć nikomu. A już na pewno nie jemu. To co zrobił
przekroczyło wszelkie możliwe granice. Cieszę się, że chociaż ja w porę się
opamiętałem. Jestem z siebie dumny, bo się zmieniłem. Ona mnie tak zmieniła-
zmieniła mój świat, którym się stawała każdym dniem.
Miałem ochotę trzymać
ją w ramionach i nigdy nie puszczać. Chociaż na sekundę tkwić w przekonaniu,
jakby czuła do mnie coś więcej.
Przed naszym pierwszym
spotkaniem nie wiedziałem, co to naprawdę znaczy kochać. Ze zgorzkniałą miną słuchałem o czymś, co
ludzie nazywali „miłością od pierwszego wejrzenia” . Nie pojmowałem ich blasku w oczach i pasji z
jaką wyrażali się o swojej drugiej połówce. Do dziś nie wiem jak przed jej
pojawieniem się funkcjonowałem. Gdy do tego dochodziła jeszcze kariera…
chodziłem jak wyprany frak emocji. Miałem
błędne wrażenie, że potrafię żywić uczuciem. Przecież powalałem tysiące,
ba! Miliony dziewczyn na kolana. Dotykałem je. Całowałem. Miałem prawo oznaczać
każdą z nich. Co do milimetra- ich ciało
było moje.
Dzisiaj wiem, że było
to po prostu obrzydliwe.
To nie było uczucie,
lecz wręcz przeciwnie. Nawet nie ma słów, by określić tak… tak straszne rzeczy.
Przywłaszczenie
sobie ludzi, jak zabawek.
Nawet mój wiek tego nie
usprawiedliwiał. Nawet fakt, że chłopaki robili to samo. Ja przecież mogłem być
tym innym.
I teraz jestem tym
innym, czując z tego powodu wielką dumę. Jednak wciąż trapię się pytaniem czy nie jest już za późno?
On mówi, że nie…
Przecież pojawiła się,
zmieniła mnie. Zamieniła mój wrak człowieka, choć sama nie była kolorową tęczą.
Przeszłość, którą za sobą niosła zostawiła na niej wystarczająca bliznę. A
jednak- i ona czasem się uśmiechała.
Teraz zrozumiałem co to
znaczy mieć kogoś, dzięki komu jeszcze oddychamy. Dla kogo żyjemy i budzimy się
codziennie rano.
Za czasów X Factora
świadomość, że masz tysiące fanów była dla mnie nie do przyjęcia. Oczywiście,
kochałem ich za to co robią, ale nie rozumiałem
co końca dlaczego. Znali o nas wszelkie szczegóły, nocami oczekiwali na
nasze covery i piosenki. To było… zdumiewające, ale pojmowanie tego w jakikolwiek sposób było dla
mnie rzeczą niemożliwą. Nigdy nie sądziłem, że można aż tak poświęcać się dla
drugiej osoby… dopóki nie poznałem tej istotki, która teraz trzymałem w swoich
ramionach.
Wzdychając cicho,
napawałem się jej obecnością za wszelką cenę nie mogąc jej wypuścić. Na chwilę
otworzyłem oczy, tylko po to, by dać upust kolejnym łzom. Marzyłem, aby
jednocześnie być już w samolocie jak najdalej od wszystkiego i od wszystkich,
ale i stać tu nie ruszając się najdłużej jak to możliwe.
Po chwili poczułem
czyjąś obcą dłoń. Ponownie zamrugałem powiekami, a przede mną majaczyła się
czyjaś postać. Spojrzał na mnie swoimi
brązowymi tęczówkami i smutno pokiwał głową w kierunku bramek. Jedyne, co mógł
w następnej chwili zobaczyć to kolejne łzy spływające po jej ramieniu, oraz
moje nieme „nie”.
Dziewczyna poruszyła
się, mamrocząc coś niewyraźnie. Domyślałem się, że było to stłumione
pożegnanie. Może ona też płakała? Zresztą, nawet jakby, to z pewnością nie z
tęsknoty za mną. Nie zasługiwałem na to…
-Żegnaj Asiu.- Z
delikatnością ucałowałem jej czubek głowy, kodując w pamięci ten moment jako
najpiękniejsza chwila mojego życia.
Napiszę kiedyś
piosenkę. Nie będzie zawierała efektów specjalnych, wystarczy, że zapiszę ją od
serca. Przecież to się liczy najbardziej, prawda?
Obiecuję- to ja
pocałuję ją po raz ostatni. To moją rękę będzie trzymała, odchodząc. To ja
sprawię jej uśmiech, dopóki nie zamieni się on w martwy, blady i kamienny wyraz
twarzy. To ja zobaczę ostateczny blask w jej oczach-w tych pięknych karmelowych oczach. To mój głos usłyszy jako ostatni.
Po
prostu będę ją kochał… kochał z taką siłą, jaką ona mnie odrzucała.
________________________________________________________________
________________________________________________________________
Jeśli
doceniasz kilkanaście godzin mojej pracy, proszę- skomentuj.
Kochani, nie chcę przedłużać
i pisać bzdur, których i tak nikt nie czyta więc napiszę tylko bardzo ważną
rzecz.
Nie będzie
mnie przez trzy tygodnie od końca roku szkolnego, co oznacza, że następny
rozdział przewiduję dopiero w lipcu. Teraz postaram się napisać ile mogę, lecz
na pewno nie wyrobię się do 27 czerwca, gdyż weekendy mam zajęte, do tego
dojdzie jeszcze pakowanie, składanie papierów itp. Naprawdę bardzo mi przykro,
sama z pewnością będę za wami tęsknić i bardzo baaaardzo przepraszam. :c
Jeszcze
raz proszę błagam wręcz o
komentarze, które są dla mnie największą motywacją. :)